środa, 19 października 2016

Bretarianizm inedia śmierć głodowa anoreksja

Bretarianizm i inedia jako posty i głodówki lecznicze. Problemy anoreksji. 


Czy bretarianizm to wymysł urojeń lub demonów? Czy, jak wszystko na tym świecie, zależy od Stwórcy? To pytania kreacjonistów, gdyż ludzie nauki omijają takie tematy jako absurdalne, niepoddające się badaniom naukowym. Natomiast, zwolenników nic i nikt - nie przekona! Niejedzenie (breatharianizm, inedia) to rzekomy stan, w którym nie przyjmuje się pożywienia, a niekiedy także wody. Niejedzący twierdzą, że trwają dzięki "energii światła" (lub dzięki pranie), i że przy odpowiednich technikach jest to opcja prawie dla każdego. Tyle na ten temat Wikipedia. Co jakiś czas trafiamy na "sensacyjne" doniesienia dotyczące zjawisk, których nie potrafimy jeszcze wytłumaczyć, a przyroda pełna jest dziwnych zjawisk nad którymi pracują uczeni badacze. Wyjaśnić niewyjaśnione jest hasłem, które elektryzuje tysiące ludzi ze świata nauki. Tak też jest ze sposobem odżywiania się człowieka, a raczej z jego zaniechaniem czyli bretarianizmem. Nauka zna normalny okresowy post oraz lecznicze głodówki, które jednakże trwają zwykle od kilku do kilkudziesięciu, zwykle maksymalnie czterdziestu dni.  


Inedia to zdolność do normalnego funkcjonowania bez jedzenia. Słowo to początkowo opisywało oparty na poście styl życia katolickich świętych. Wedle tradycji przez długi czas byli oni w stanie nie jeść i nie pić, karmiąc się jedynie komunią świętą. Inedią nie jest jednak sam post albo krótkotrwała głodówka, ponieważ po pewnym czasie człowiek powraca do przyjmowania pokarmu. Nie jest to również zmuszanie się do niejedzenia. Inedycy (jak określa się osoby niejedzące) nie mają na celu umartwiania ciała, ale w założeniu uwalniają się od potrzeby żywienia, zdobywając wolność wyboru w kwestii jeść czy nie. Breatharianizm to powiązana z inedią koncepcja, której zwolennicy utrzymują, jakoby pożywienie i woda nie były człowiekowi potrzebne do życia, a organizm jest zdolny funkcjonować dzięki światłu słonecznemu. Stan taki miałoby się osiągnąć dzięki poznaniu i praktykowaniu specyficznych technik duchowych. Nazwa tego ruchu pochodzi od angielskiego słowa breath oznaczającego "oddech", który ma dla breatharian szczególne znaczenie. Ich zdaniem, w powietrzu zawarte są elementarne cząstki wszystkich substancji odżywczych potrzebnych do życia, trzeba tylko nauczyć się je wykorzystywać, a dodatkowe dostarczanie pożywienia stanie się zbędne. Zakładając jednak poprawność teorii, że powietrze jest nośnikiem rzeczonych cząstek, to możliwość ich wyodrębnienia i wykorzystania przez organizm ludzki jest mniej niż prawdopodobna. 

W jednym z internetowych źródeł wiedzy o tym zjawisku znajdujemy informację: "Oni żyją chi (energią) z ziemi, z lasu, ze słońca i z powietrza. Korzystają z tego wszystkiego. Albo żyją miłością. Samą wiarą. Tacy ludzie są znani jako bretarianie, solarianie albo waterianie, i pochodzą z różnych ścieżek życia, z różnych kultur i wszystkich zakątków świata. Doprawdy, możliwości i cuda w tym życiu, jakie nasz łaskawy Stwórca przygotował dla nas, są nieskończone; musimy tylko połączyć się wewnątrz, by rozpoznać naszą wielkość jako dzieci Bożych". Wydawałoby się, że naukowcy nie będą zajmować się takimi sprawami, ponieważ w samym założeniu to zjawisko jest sprzeczne z zasadami funkcjonowania realnego świata. Jest to jednak na tyle dziwny temat, że nie daje się całkowicie go zignorować. Mamy przez ponad 100 lat XX wieku kilkanaście obserwacji klinicznych takich ludzi, którzy twierdzą, że nic nie jedzą (Indie, Szwajcaria, Japonia, Kanada). Sposób ich badania nie budzi zastrzeżenia naukowców, jednak to zbyt rzadkie prezypadki, dlatego  nadal nie ma oficjalnego stanowiska międzynarodowego gremium medycznego. Brak jest kompletnych wyników badań w tej sprawie, jako że za mało osób widać osiągnęło takie stadium ewolucji aby móc całkowicie przestać się odżywiać na okresy dłuższe niż kilkadziesiąt dni. 


Badania naukowe i zwyczajne ludzkie obserwacje dowodzą, że człowiek potrafi przetrwać bez pokarmu kilka tygodni, a mistyczne posty bez jedzienia to zwykle sześć lub siedem tygodni, jednakże, jeżeli chodzi o wodę nie wygląda to już tak kolorowo – bez wody przeżyjemy zaledwie kilka dni, a po pewnym treningu zwykle nie więcej niż trzy tygodnie, zależnie od wilgotności powietrza (w suchym krócej). Badania naukowe dotyczące zdrowia organizmu osób będących na takiej diecie pranicznej, na szerszą skalę nie były prowadzone, z braku osób odzywiających się samym światłem. Na portalach internetowych możemy znaleźć osoby, które podobno całkowicie uniezależniły się od jedzenia i wyznają zasady bretarianizmu, np. znany polski wokalista Jacek Łoszczak (Stachursky), jednakże zwykle osoby takie nie godzą się na badania naukowe w warunkach kontrolowanych wykluczających podjadanie. Potwierdzeń naukowych, które mogłyby konkurować z tymi świadczącymi o braku możliwości przeżycia bez wody – brak.

Jak jest z odżywianiem w przyrodzie? 


W świecie zwierząt jest sporo dziwnych faktów, które zaprzeczają zdroworozsądkowemu myśleniu i są mocnym uzasadnieniem do badania zjawisk niejedzenia u ludzi. Mistrzem niejedzenia jest kleszcz. Tak, ten, którego ostatnio tak bardzo się boimy, z uwagi na wywoływanie wirusowej choroby mózgu u ludzi. Stwierdzono u niego najdłuższy okres niejedzenia 18 lat. Ale jeżeli już ten krwiopijca dopadnie swoją ofiarę, to potrafi wyssać z niej dużą ilość krwi, 600 razy więcej niż wynosi jego ciężar ciała. Dziwnymi zwierzętami, jeśli chodzi o odżywianie, są łosoś atlantycki i amator jego mięsa - niedźwiedź grizzly. Pierwszy nie jada nawet 9 miesięcy, drugi do 7 miesięcy. Australijskie mrówki miodne potrafią przetrwać pół roku bez jedzenia, ale w okresie obfitości gromadzą zapasy w rozdętych do wielkich rozmiarów odwłokach (przysmak Aborygenów). Wieloryb południowy również gromadzi ogromne zapasy tłuszczu, nawet do ponad 10 ton sadła, które pozwoli mu na długą wędrówkę (10 tysięcy kilometrów) i urodzenie potomstwa w cieplejszych wodach. Samica może stracić w tym czasie nawet 20 ton masy ciała (podróż, poród i karmienie potomka). 

Pingwin cesarski (samiec) jest również mistrzem niejedzenia. Może przetrwać w czasie wylęgania piskląt dobre 3 miesiące bez dostarczania pożywienia. Foka Weddella i wielbłąd gromadzą substancje tłuszczowe, aby korzystać z nich w czasie braku dostarczania pokarmu. Wspomniana foka musi przytyć 200 kg, aby urodzić i odchować swoje młode. Mleko tej foki ma 60 procent zawartości tłuszczu. Mamy jednak również drugi biegun w odżywianiu, gdzie zwierzę ginie bez wielokrotnego przyjęcia posiłku w ciągu doby. Tak jest z kolibrem czy maleńkim ssakiem - ryjówką. Ten pierwszy musi posilać się około 60 razy na dobę, przy czym jednorazowy posiłek waży dwukrotność ciężaru jego ciała. Odwiedza w tym czasie około 1000 kwiatów, spijając z nich nektar. Ryjówka, natomiast, po kilku godzinach niejedzenia ginie.  

Człowiek, jako cząstka przyrody podlega jej prawom, w tym zasadzie równowagi energii, że ile zje tyle wydala mając z tego siłę do pracy. Nie ma żadnych przesłanek, aby twierdzić inaczej, chociaż w przyrodzie od czasu do czasu widzimy jakieś wyjątki. Oczywiście, jeżeli rozmawiamy poważnie i na gruncie wiedzy sprawdzalnej empirycznie, jaką dysponuje człowiek, a nie na zasadzie rzadko występujących wyjątków, z których niektórzy chcieliby zrobić regułę. Na innej płaszczyźnie dyskutować się nie da, bo zawsze to będzie tylko nigdy niesprawdzalna spekulacja, a faktycznie niejedzących przez bardzo długie, wieloletnie okresy czasu jest faktycznie bardzo mało. Obserwowalny świat biologiczny nie zna innych szlaków metabolicznych, poza już opisanymi, w których ustrój pozyskuje energię i elementy materii do wszystkich procesów życiowych. Zatem, wszystkie doniesienia o odżywianiu się człowieka w inny sposób, niż te obserwowane w przyrodzie wśród zwierząt mogą być jedynie rzadkimi wyjątkami o nieznanej jak dotąd naturze. 

Bretarianizm – odżywianie się światłem


Niejeden zapyta: czy to jest możliwe aby człowiek odżywiał się tylko Światłem? Wydaje się, że to niewiarygodne, ale odpowiedź na to pytanie może brzmieć twierdząco. Oczywiście nikt z bretarian nie mówi, że nagle przestał jeść, a tym bardziej pić, zwykle praktykuja zwyczajne posty z lekkim jedzeniem oraz głodówki czyli rzeczy dobrze znane od tysiącleci. Jednak jest to możliwe, że okresy niejedzenia czyli postu głodówkowego staną się ekstremalnie długie. Wszystko to osiąga się za pomocą odpowiedniego treningu - „Morsem” też nie staje się zimą, ale stopniowo przyzwyczaja się ciało do coraz niższych temperatur. Podobnie jest z bretarianizmem, ale znacznie trudniej, gdyż nie łatwo pokonać głód i pragnienie. Najpierw eliminuje się z jadłospisu mięso (ciała zwierząt), potem nabiał, potem pije się soki z wodą, potem samą wodę. Każdego dnia pije się jej mniej. Pewnego dnia można spróbować już obejść się bez wody (sucha głodówka). Ważne jest jednak, aby „zasilać się” energią Słońca w Jodze zwanej PRANĄ. U nas w Polsce prawdopodobnie jest za dużo pochmurnych dni, ale w Indiach czy Hiszpanii przecież łatwiej spróbować. 



Najlepiej żywić się energią Słońca o wschodzie lub zachodzie, kiedy można patrząc na Słońce nie mrużyć oczu, a to jest częścią praktyk oferowanych od tysiącleci przez Joginów z Indii i Tybetu. Jednak nawet wtedy trening patrzenia na Słońce zaczynamy od 5 sekund i potem ten czas stopniowo wydłużamy. Pamiętajmy jednak, że patrzenie na Słońce bez odpowiednich okularów może spowodować uszkodzenie oczu( odklejenie siatkówki), toteż należy zachować w tego rodzaju eksperymentach „z żywieniem się tylko energią Słońca” szczególną ostrożność. Podobno niejedzenie i niepicie wydłuża życie, jednakże wedle Jogi chodzi o okresowe posty, takie jak w księżycowe dni Ekadaśi oraz od Ekadaśi do Nowiu lub Pełni Księżyca. Ciekawym przykładem jest mnich indyjski, który wedle tych co go znają i podglądają nie je i nie pije od 68 lat jako jeden z nielicznych wybryków Natury. Był poddany różnym badaniom medycznym w Indii i żadnych uszkodzeń narządów wewnętrznych nie stwierdzono. 

Z badań i doświadczeń niektórych osób na sobie samych wynika, że to co ciało potrzebuje aby funkcjonować jest w dużym stopniu lub czasem prawie w pełni zależne od wierzeń człowieka na temat odżywiania. Bo to, w co człowiek wierzy, szczególnie jeżeli jest mocno do tego przyklejony, te wierzenia emocjonalnie, czasami nawet walczy o te wierzenia, to jest to silna wizualizacja, poprzez którą programuje własny instynkt. Instynkt jest czymś takim, co nie myśli, tylko działa dokładnie według programów, które człowiek mu wbudował albo wbudowało jego otoczenie. Więc jest taka pośrednia rzecz, która się wytwarza od tego, w co człowiek wierzy i od tego, co przyszło w postaci programów do instynktu człowieka ze środowiska. Niektórym udaje się wkodować taki program do podświadomości, że mogą jeść bardzo mało i bardzo rzadko lub przez dość długie okresy obywać się bez jedzenia, nie porzucając przy tym pracy ani prowadzonej działalności. Już dwa posty na wodzie przez okres sześć tygodni w roku, to łącznie trzy miesiące bez jedzenia, a są osoby, które robią cztery takie kuracje głodówkowe, co daje pół roku bez jedzenia, tyle, że w odcinkach, po sześć tygodni, jak opisano w dawnych księgach Joginów. 

Niektórzy poszczący twierdza, że tak naprawdę człowiek potrzebuje tylko jednej rzeczy do tego, żeby żyć: woli życia, woli przetrwania, a im słabsza wola życia, tym większa zależność od jedzenia. Człowiek wedle poszczących poytrzebuje tej woli życia, która wynika z oparcia się o duchową wewnętrzną moc, o Jaźń czy Duszę, o tę cząstkę świadomości, która stworzyła umysł i ciało, które obrazowo nazywamy ‘człowiekiem’. Kiedy zatem człowiek ma tę wolę, czuje tę własną wewnętrzną moc, czuje to, czym naprawdę jest, to źródło, z którego pochodzi to ciało, ten umysł, to opierając się na tym podejmuje decyzję, na przykład o tym, że żyje bez jedzenia i bez picia w czasie postu, i to mu wystarcza, i on wtedy żyje. To ciało, ten umysł funkcjonuje i żyje dlatego, że on, ten człowiek, tak postanowił. 

Symptomy głodówkowe - to reakcje organizmu na post, reakcje umysłu na odstawienie jedzenia, symptomy które występują podczas wszelkich postów leczniczych, kiedy odstawia się jedzenie. Ilość symptomów i ich natężenie zależy od tego jak bardzo organizm człowieka zanieczyszczony jest związkami chemicznymi, które spożywało się w wodzie, w pokarmie, w powietrzu, którymi się oddychało. Dlatego że organizm, kiedy odstawia się jedzenie na okres postu, przełącza się automatycznie i natychmiast na proces oczyszczania fizycznego i psychicznego. Proces oczyszczania, którego celem jest wyrzucenie z ciała wszystkiego tego co mu jest niepotrzebne, co mu szkodzi, wszelkich toksycznych złogów. Proces oczyszczania jest pierwszym krokiem ku temu, by przywrócić organizm do jego stanu idealnego, a przynajmniej do znacznie lepszego. Więc, występują pewne symptomy, które są nieprzyjemne, a jednymi z takich najbardziej popularnych sa bóle głowy, zawroty głowy, poczucie głodu, poczucie suchości, wysypka, gorączka. Jest tego dużo i to też jest bardzo indywidualne. Od osób takich, które nic nie czują, doskonale się czują przez cały czas, do osób, które niemalże tracą świadomość, mdleją, prawie że umierają. To przejście jest dla każdego bardzo indywidualne.

Większość osób ma jakieś symptomy spowodowane oczyszczaniem poprzez posty i głodówki czyli odstawienie jedzenia na pewien czas. Symptomy są spowodowane tym, że narządy wewnętrzne człowieka są modyfikowane - to znaczy zmieniają się trochę. Miedzy innymi kurczą się - żołądek, jelita, wątroba - co powoduje, że przepływ krwi staje się inny. Przepływ tlenu staje się inny, mięśnie zaczynają inaczej pracować, a zwykle powoduje to bóle mięśniowe. Są to procesy indywidualne, które zależą m.in. od tego, ile tłuszczu ma w sobie człowiek i jaką dietę poprzednio miał, i tutaj każdy przypadek będzie inny. Mogą pojawić się inne symptomy, które nie wiążą się z fizyczną kondycją czy genetyczną strukturą. Jednym z najbardziej popularnych symptomów u osób, które poszczą albo starają się przejść na inedię (dietę głodówkową), symptomem który występuje w klimacie nietropikalnym, jest to, że ludzie zaczynają marznąć. Palce u stóp i rąk stają się zimne, nos, uszy, w ogóle czują zimno, kurczą się. To jest proces, który następuje szczególnie w początkowym etapie poszczenia albo przechodzenia na inedię. On jest związany z tym, że następują bardzo duże i szybkie zmiany w systemie hormonalnym człowieka, co powoduje zaburzenia w krążeniu krwi i skurczu mięśni, a także zaburzenia w przepływie elektryczności w nerwach. 

Można sobie z takim symptomem zimna radzić bez względu na to, gdzie człowiek żyje, nawet jeżeli by żył np. w Mongolii, gdzie jest -40 stopni w zimie, i odstawiłby jedzenie, można sobie z tym radzić poprzez ćwiczenia energetyzujące. To są ćwiczenia, które wykonuje się fizycznie - człowiek koncentruje się na przepływie energii przez swoje ciało i ta koncentracja na przepływie energii powoduje, że ciało samo zaczyna się ruszać. Niektóre z tych ćwiczeń zostały opracowane jako systemy, np. Qi-Gong, Tai-Chi, Hatha Joga i są nauczane, chociaż trzeba znaleźc dobrego nauczyciela czy mistrza. Człowiek generalnie potrzebuje solidnego systemu i mobilizacji, żeby wykonywać subtelne ćwiczenia energetyczne czy praniczne. Zwykle nie wystarczy samo to, że skupi się na energii, pranie, którą produkuje, poprzez poczucie własnej mocy wewnętrznej i wtedy rozprowadzi ją po ciele. Można sobie wyobrażać, że jest to wewnętrzne światło albo ciepło, i rozprowadzać je, jednak człowiek musi być otwarty ku Wyższej Jaźni, ku Boskiej Duszy w stopniu umożliwiającym wewnętrzne widzenie światła życia, światła pranicznego, aby móc takie praktyki wykonywać. Są też inne zabiegi energetyzujące, na przykład z wodą i kąpielą. Bierze się jogiczny gorący prysznic, najpierw maksymalnie gorący, potem maksymalnie zimny, znów gorący, zimny - prysznic naprzemienny. Po jakimś czasie, jeżeli człowiek przestawia swoje życie na życie bez jedzenia, na inedię, dietę głodówkową, po jakimś czasie ten symptom, ten problem zupełnie znika i człowiek nie czuje zimna bez względu na temperaturę, w której się znajduje. Oczywiście, przejście na intensywne i częste posty najłatwiejsze od strony termicznej jest w klimacie tropikalnym chociaż trzeba uważać, aby nie było zbyt suche powietrze. 

W trakcie przechodzenia procesu uwalniania się od jedzenia, procesu postu, kuracji głodówkowej, Joga od wieków zaleca utrzymywanie pozytywnego stanu umysłu oraz obrazu fizycznego zdrowia i dobrego samopoczucia. Dobrze jest podjąć jedną z inicjacyjnych metod tradycyjnej praktyki Jogi, jak Krija Joga, Laja Joga, Radźa Joga czy medyczna ajurwedyjska stara Bhaiszadźja Joga. Człowiek może żyć przez coraz dłuższe okresy czasu  czerpiąc tylko i wyłącznie z zasobów prany, duchowej energii życia, a pranę najłatwiej jest pobierać z ziemi, z powietrza oraz ze słońca. Ćwiczenia praniczne typowe w Jodze to grupa jogicznych praktyk znanych jako Pranajama (pranayama). Niejako, wewnętrzne odżywianie się praną czy niebiańską energią staje się naturalnym i spontanicznym procesem, kiedy zdobędzie się wiedzę jak zrobić to poprawnie, a oprócz wiedzy ze wsparciem i pomocą kompetentnego Mistrza Duchowego w procesie specjalnej jogicznej inicjacji (Dikszan) znanej z dawnych tradycji Siddha Jogi. 

Świadome doświadczanie absorbowania prany to proces, który Joga poleca realizować w ramach swojego eksperymentu życia praną każdej poszczącej dłużej osobie. Faktycznie jednak jest to bezgraniczna radość komunikowania się z naturą i światem przyrody poprzez wszystkie sześć zmysłów. Wychodzi się na przykład na dwór, boso, na trawkę, staje się na ziemi czując Ziemię i jej energię, i równocześnie czując Słońce, które pada na ciało. Jogin czy praktykant Qigong staje się czymś, co ssie pranę z wszystkich kierunków równocześnie - i z ziemi i z góry, i z boku. I wtedy czuje, jak to wpływa do ciał i aury oraz do ćakr, jak  rozprowadza się to po nerwach, komórkach, po wszystkich naczyniach krwionośnych itd. Jogin jak zamyka oczy to widzi światło wewnętrzne, widuje także świetliste bóstwa i anioły oraz jasne niebiańskie przestrzenie, więc od razu widzi rozbłysk światła i to światło może rozprowadzać, i to jest wystarczające dla wspomożenia witalności organizmu. Doprowadzenie jednak człowieka do subtelności i oczyszczenia pozwalającego widzieć światło wewnętrzne - to często jest długi proces praktyki duchowego rozwoju wymagający wielu medytacji i modlitwy oraz błogosławieństw Guru. Ludzie, którzy widzą jedynie ciemność po zamknięciu oczu, nie widują wewnętrznego światła, nie powinni przekraczać okresu około sześćiu do siedmiu tygodni czyli tradycyjnych okresów postu czterdziestodniowego, który może być i tak wyczerpującym doświadczeniem. 

Inedia albo życie bez jedzenia, szczególnie bez nadmiaru jedzenia i bez zbędnych kalorii, naturalnie prowadzi ciało człowieka do jego idealnego stanu zdrowia. Innymi słowy, kiedy człowiek odstawia to, co jest zbędne jego organizmowi – a to nie musi być życie zupełnie bez jedzenia - to jego ciało ma taki wbudowany program, że naturalnie skłania się ku temu, żeby przywrócić stan idealny zdrowia, powrócić do swojej natury, bo w swojej naturze ciało jest doskonałe; funkcjonuje doskonale, zachowuje doskonałe zdrowie. Pomimo tego, że ktoś przyjmuje pożywienie bardzo rzadko lub bardzo mało, a także pości pozostając bez jedzenia przez bardzo długie okresy czasu, nie gwarantuje to szczególnego wzrostu świadomości w kierunku duchowego przebudzenia, oświecenia i wyzwolenia duchowego, gdyż procesy związane z postem i głodowaniem czy niejedzeniem dotyczą głównie ciała fizycznego oraz emocji grubszych związanych z pożywieniem i instynktem. 

Inedia to specyficzny trening cielesny, także cielesno-psychiczny, a nie proces duchowego rozwoju. Można powiedzieć, że wiele zmian następuje na poziomie fizycznym i energetycznym, w ciele pranicznym, ale już stosunkowo niewiele w ciele astralno-mentalnym w Jodze zwanym Mano-Maya Mana-Kośa, które odpowiada za ustanowienie podstaw dla wyższego rozwoju człowieka w kirunku przebudzenia Duszy, zjdnoczenia z Bogiem. Posty i głódówki, inedia, odżywianie energetyczne (praniczne) - to tylko spcyficzny trening ciała i systemu bioenergii, siły życiowej tak, aby móc istnieć w ciele przy stosunkowo niskim poborze składników materialnych w formie odżywiania. Trening klasycznej Jogi nie kładzie nacisku na inedię, chyba że wymaga tego stan zdrowia pacjenta (adepta), gdyż dla prawdziwego rozwoju duchowego człowieka zupełnie inne rzeczy niż zdolność niejedzenia są wymagane i potrzebne. 

W Jodze naturalna lub nabyta przez specjalny trening zdolność inedii - długiego poszczenia czy przyjemnego głodowania uważana jest za małe Siddhi - rodzaj charyzmatycznej czy cudownej zdolności (można się o to wymodlić jako o dar charyzmatyczny), jednakże, podobnie jak umiejętność przeciągania taśmy bawełnianej przez przewód pokarmowy (wkladana do ust i wciągana, wychodzi odbytem) - nie jest absolutnie priorytetem i należy do zdolnosci niższych, materialnych, do sztuczek fakirskich przed nadmiernym upodobaniem w których adeptów się przestrzega. Podobnie tradycyjna Joga przekazywana przez wielkich mistrzów (ryszich), przestrzega przed nadmierną fascynacją innymi ćwiczeniami fizycznymi, w tym asanami, gdyż zbytnie utkwienie świadomości w mięsniach, dbałości o zdrowie, płaski brzuch, oszczędzanie na kosztach jedzenia itp., prowadzą często to pychy i złudzenia uduchowienia, podczas gdy w rzeczywistości osoba nawet nie wie jaki jest właściwy kierunek praktyki w Jodze, nie rozumie, że utknęła i zamiast się do celu Jogi przybliżać, tkwi w miejscu marnując czas na zajmowanie się nieistotnymi sprawami na poziomie pracy mięśni czy pobijania kolejnych rekordów postu na wodzie czy bez wody o kilka kolejnych dni. Inedia jako osobna od Jogi praktyka i moda pojawiła się w Australii, Ameryce i Europie w ramach szkodliwych deformacji Jogi oraz Qigong (Chi Kung) w ich postaciach New Age i trzeba osoby zaangażowane wyłącznie w taki rodzaj aktywności uświadamiać jak masakrycznie pobłądziły, a oczywiście istnieją niewidzialne złe siły, którym zależy aby ludzie zajmowali się wszystkim co jogiczne w taki sposób, żeby nie dało to żadnego głębszego rozwoju wewnętrznego, zafiksowalo na ja i moje, nadymało ego i zamknęło człowieka cielesnej stronie egzystencji. 

Świat inedii bretarianina 


Już sobie wyobrażamy, jak znikają miliony dotychczasowych zjawisk i rzeczy z naszego otoczenia. Przestaje funkcjonować coś takiego, co określamy rolnictwem, hodowlą, rybołówstwem, ogrodnictwem, pszczelarstwem i inne. Giną z naszej rzeczywistości rzeźnie i wędliniarnie, a nawet ogródki warzywne. Nie interesuje nas już żaden halal, koszerność czy jhatka. Zanikają tradycyjne zawody, jak: kucharz, kelner, piekarz, cukiernik, rzeźnik i dziesiątki innych. W domu nie musisz mieć kuchni oraz ubikacji. Nawet potu nie wydzielasz. Fantastycznie, bomba! Nie ma w Twoim domu sztućców, talerzy i innych zbędnych gadżetów służących do przygotowywania jakiegokolwiek "paliwa" dla organizmu. Zajmujesz się tylko tym, czym chcesz. W niebyt odchodzi egzystencjalny lęk o brak włożenia czegoś treściwego do garnka. Idylla! Raj na ziemi!

Bretarianizm, to piękna duchowo-mistyczna bajka oparta na nielicznych osobach którym udawało się żyć bez jedzenia przez dłuższe okresy czasu. Generalnie, życie możliwe jest jednak tylko wtedy, gdy do organizmu dostarczana jest energia z otoczenia. W każdym przypadku badanych zwierząt, zapasy tłuszczu czy cukru musiały być dostarczone z zewnątrz lub wyprodukowane "na miejscu", ale do tego oprócz energii słonecznej potrzebny jest chlorofil, którego zwierzęta wyższe nie posiadają. Cukier prosty produkują zawsze z węglowodanów, tłuszczów albo białek. Obecnie naukowcy badają tzw. ekstremofile (organizmy tolerujące lub wymagające do życia skrajnych zakresów zmienności czynników środowiskowych. Znaleziono je w głębinach morskich oraz w głębokich pokładach lodów Antarktydy), ale dotychczasowe wyniki obserwacji nie wnoszą nic szczególnego, jeśli chodzi o prawa ogólne dotyczące organizmów żywych. Zastanawiamy się, po co nam wtedy narządy wewnętrzne? Żołądek, jelita, wątroba czy nerki staną się zbędnymi pozostałościami, w których ewentualnie mogłyby rozwijać się jakieś choroby...

Należy się także wystrzegać radykalnych oszustów i oszustek udających zdolność do niejedzenia czy długich postów. Niejaka Ellen Greve (znana jako Jasmuheen) rocznik 1957, w australijskim 60 Minutes – została chora i wyczerpana po kilku dniach bez jedzenia i wody, podając nieuczciwie stres i zanieczyszczenie za powód jej objawów. Miała bardzo komfortowe warunki do wykonywania wielodniowego postu, a przecież zwyczajni ludzie potrafia w celach leczniczych pościć całkowicie bez jedzenia przez tydzień czy dziesięć dni, zatem udowodnienie, że potrafi taka panienka pościć kilka dni w warunkach laboratoryjnych nie jest trudne. Niestety wiadomo już z dawnej ajurwedy, że anoreksja to choroba psychiczna w której wiele osób próbuje udawać, że nie potrzebuje pożywienia dla istnienia, jednak po cichu się odżywia. Post dłuższy niż tydzień jest dla anorektyczek z powodu ich wyczerpania zwykle niemożliwy, chyba, że anoreksja jako zaburzenie psychiczne zostanie wyleczona. Oszustka ta stworzyła silny marketingowo biznes promujący bretarianizm, niestety sama już po 48 godzinach czyli po zaledwie 2 dobach postu w formie głodówki bez wody w bardzo przyjemnych kontrolowanych warunkach klinicznych zaczęła wykazywać silne oznaki odwodnienia i skoków ciśnienia, a po czterech dniach utratę sześciu kg wagi i tętno dwa razy szybsze niż normalnie, wskazujących na to, że sama nigdy nie prowadziła żadnych postów ani głodówek jak w celach marketingowych o tym kłamała. Nie miał co do tego badający ludzi na znacznie dłuższych kuracjach głodówkowych trwających nawet 3 tygodnie profesor medycyny dr Beres Wenck, który nadzorował jej rzekome "niejedzenie". Niestety, życie anorektyczki Jasmuheen na dietach nisko kalorycznych, ograniczanie kalorii do 500 czy nawet 300 dziennie, to zupełnie inna bajka niźli prawdziwe posty i głodówki oferowane przez prawdziwą Jogę albo Qigong. Wedle specjalisty od postów i głodówek leczniczych dr Beres Wenck, najprawdopodbniej był to jej pierwszy post inedyjny w życiu, który do tego bardzo źle zniosła, taka była zatoksyczniona swoimi chorobowymi emocjami, a anorektyczki mają bardzo dużo toksycznych emocji. 

W 2012 roku miały miejsce przynajmniej cztery bardzo dobrze udokumentowane zgony osób, które próbowały przejść na "dietę bretariańską" stosując się do instrukcji niejakiej propagatorki tego wadliwego systemu czyli Ellen Greve (znana jako Jasmuheen) rocznik 1957 - znanej już z nieudanego postu trwającego kilka dni. 

Wcześniej, w roku 1997 zmarł słynny bretarianin Timo Degen, niemiecki nauczyciel szkolny bardzo zauroczony naukami Jasmuheen o inedii. Sekcja zwłok wykazała wyraźnie, że zmarł przez zagłodzenie. Śmierć ta była o tyle tragiczna, że Timo zapadł w śpiączkę w skutek krańcowego wygłodzenia, przebudził się po około czterech tygodniach na bardzo krótki okres czasu po którym zmarł. 

W 1999 roku Lani Marcia Roslyn Morris - mająca wówczas 53 lata mieszkanka Melbourne zmarła próbując stosować dietę bretariańską zwaną inedią lub odżywianiem się światłem usilnie promowaną w celach biznesowych (dochody z książek, filmów i wykładów) przez Jasmuheen. Jim Vadim Pesnak, lat 63, oraz jego żona Eugenia, lat 60 - zostali uznani za bezpośrednio winnych doprowadzenia Lani Morris to śmierci poprzez odstawienie jedzenia na odpowiednio sześć oraz dwa lata pozbawienia wolności. Chorobliwą demagogią wmawiania naiwnej kobiecie, że każdy może żyć bez jedzenia i picia doprowadzili ją do śmierci, za co ponieśli dzięki dobrym adwokatom niezbyt wysoką karę. Pesnak został w trakcie odbywania kary skierowany dodatkowo na przymusowe leczenie psychiatryczne z powodu agresywnej demagogii kierowanej do współwięźniów i personelu zakładu karnego oraz urojeniowych zaburzeń psychicznych. Kiedy chcemy uczyć innych jak zdrowo żyć, musimy być bardziej odpowiedzialni za swoje słowa i unikać modnych na przełomie XX i XXI wieku ideologii radykalnych oraz demagogicznych, które wynikają jedynie z powodów marketingowych - bo ktoś chce sprzedać jak najwięcej swoich książek i kursów. Najpierw trzeba książki i kursy dopracować, nauczyć się wszystkiego w danej dziedzinie, nie robić z rzadkich zjawisk i nieomal cudownych przypadków reguł dla wszystkich, bo to zawsze prowadzi donikąd a w gorszym razie do tragedii. 

W podobny sposób zmarła na wskutek wcielania w życie ideologii bretariańskiej w Szkocji australijka Verity Linn, której ciało w trakcie jej niejedzenia i niepicia znaleziono w namiocie, gdzie na łonie przyrody usiłowała żywić się praną. Zmarła z książkami Jasmuheen (Żyjąć w świetle) i pewnie już się nie dowie, że uległa biznesowej demagogii australijskiej anorektyczki, która zmuszała się dla utrzymania zgrabnej linii do diet niskokalorycznych, ale sama nawet tygodnia na poście bez wody nie była w stanie wytrzymać, niestety. Jasmuheen odżywia się pijąć owocowe herbatki i jedząc czekoladowe ciasteczka biszkoptowe, tyle, że od czasu do czasu znaczy dla niej przez całą noc i w przerwach pomiędzy dziennymi wykładami na temat bretarianizmu. Zwrot "od czasu do czasu" może mieć bowiem bardzo różne ramy czasowe. 

W 2012 roku obiegła świat wiadomość o śmierci obywatelki Szwajcarii, która podobnież, wedle instrukcji w książkach Jasmuheen, po kilku latach przygotowań, próbowała żyć odżywiając się samym światłem. W Szwajcarii lokalne władze podjęły akcję ostrzegania obywateli przed chorą na sekciarską demagogię ideologią bretarianizmu w wydaniu Jasmuheen. Nie wszyscy informują rodzinę o podjęciu głodówki, nie wszyscy umierają z podręcznikami Jasmuheen w namiocie, czy wręcz w rękach, zatem wiele ofiar zagłodzenia może być nieznanych, a tradycyjna medycyna naturalna w profesjonalnym wydaniu daleka jest od radykalnych kuracji które mogą być niebezpieczne dla życia pacjenta. 


Wierzyła, że może odżywiać się tylko światłem i zmarła z głodu 


Pewna Ania, mieszkanka Szwajcarii w 2012 roku zmarła z głodu wierząc, że może „odżywiać się" tylko i wyłącznie światłem. Anna Gut miała nieco ponad 50 lat, kiedy obejrzała film pt. „Na początku było światło" - dokument, w którym dwóch mężczyzn stara się pokazać, jak przeżyć tylko i wyłącznie dzięki energii słonecznej. Kobieta przeczytała również książkę propagatorki „breatharianizmu", Austalijki Ellen Grave, występującej również pod nazwiskiem Jasmuheen. Anna Gut przestrzegała instrukcji zawartych w książce co do słowa: w pierwszym tygodniu w ogóle nie jadła ani nie piła, wypluwała nawet ślinę. W tygodniu drugim i trzecim zaczęła przyjmować płyny, ale słabła w oczach, czym wzbudziła niepokój u swoich dzieci. Kobieta uspokoiła je i obiecała, że przestanie, jeśli sytuacja przybierze krytyczny obrót. Ale pewnego dnia ostatniej zimy swego życia nie odebrała telefonu od rodziny. Dzieci wyłamały drzwi do mieszkania i znalazły matkę martwą. 

Sądowa sekcja zwłok wykazała, że Anna Gut zmarła z głodu, wykluczono każdą inną możliwą przyczynę śmierci. Kobieta stała się pierwszą w Szwajcarii ofiarą śmiertelną praktyki, którą określa się mianem „breatharianizmu", czyli diety wykluczającej przyjmowanie jakiegokolwiek pożywienia i płynów. Osoby poddające się tej praktyce są przekonane, że można żyć „odżywiając się" tylko światłem i powietrzem. Świat medycyny zna ofiary „breatharianizmu" w innych krajach. W 1997 roku Timo Degan, 33-latek z Monachium, zmarł na skutek zatrzymania krążenia próbując żywić się tylko światłem. Lekarze zajmujący się zaburzeniami odżywiania nie mają wątpliwości, że jest to praktyka samobójcza, spowodowana prawdopodobnie zaburzeniami psychicznymi, takimi jak anoreksja. 

Zmarła 13-toletnia bretarianka w Indii - anoreksja to choroba psychiczna


Jak podaje portal Times od India, na początku października 2016 roku 13-letnia bretarianka dżinijska zmarła w Hajdarabadzie na południu Indii po 68 dniach postu uchodzącego za religijny, chociaż sam dżinizm podobnie jak indyjska Joga wyraźnie naucza, że posty i głodówki dzieci mogą trwac tylko tyle dni ile dziecko liczy sobie lat. Śledztwo przeciw rodzicom nastolatki prowadzi hinduska policja, a wedle oryginalnej Jogi, dziecko mając lat 13-cie nie powinno pościć jednorazowo dłużej niż 13-cie dni. Jak podaje BBC Hindi, służby społeczne i policyjne będą chciały sprawdzić, czy 13-letnia Aradhana Samdariya została zmuszona do postu religijnego przez nadgorliwych rodziców wyznających ideologię bretariańską (jest taki modny współczesny nurt dżinizmu). Sprawa została wszczęta po zgłoszeniu, które policjanci otrzymali od Balala Hakkula Sangham (Stowarzyszenie Praw Dziecka) - jednej z organizacji pozarządowych zajmujących się obroną praw dzieci. Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia Balala Hakkula Sangham nastolatka mogła nie mieć świadomości, jak bardzo szkodliwy dla jej organizmu może się okazać zbyt długotrwały post religijnego bretarianizmu. Achyut Rao z organizacji broniącej praw dzieci stwierdził, że „cały naród powinien się wstydzić, iż tego typu praktyka nadal jest obecna”. – Kapłan religijny dżinijskiej sekty bretarian do ktorej należą jej rodzice powiedział, że ich firma jubilerska stanie się bardziej dochodowa, jeśli nastolatka zacznie ścisły post - zapomniał ponoć powiedzieć to, co wiedzą całe Indie, że dzieci mogą pościć tylko tyle dni ile mają ukończonych lat życia. Słowa kapłana sekty dżinijskich bretarian, to był jedyny powód, dla którego Aradhana rozpoczęła całą akcję – ocenił. 

Laxmi Chand i Manshi Samdariya - znani w regionie bogaci jubilerzy - twierdzą, że ich córka sama poprosiła o możliwość odbycia postu. Dziewczynka miała domagać się od rodziców zgody na ścisły post, podczas którego jedynym dozwolonym posiłkiem jest przegotowana woda. – Poprosiła nas o zgodę na upvaas (ścisły post religijny). Prosiliśmy, żeby zakończyła go po 51 dniach, ale nie chciała – tłumaczył ojciec. W ten sposób Aradhana Samdariya przeżyła 68 dni. Krótko po tym, jak skończyła swój post, zmarła z wycieńczenia. Cała sprawa wywołała w Indiach wiele kontrowersji, gdyż tego typu forma oddania czci Bogu jest szczególnie popularna wśród wyznawców dżinizmu kultywujących długi ereligijne posty i głodówki, a także samouśmiercenia samobójcze poprzez zagłodzenie (jedyna dozwolona forma honorowego samobójstwa w religii dżinizmu). "Pościć nie powinny ciężarne kobiety oraz ci, którzy nie czują się dobrze, ale nie ma żadnego zakazu poszczenia dla dzieci. Jednak to jak długo powinny one pościć, powinno zależeć od ich własnych możliwości, a dzieci w szkołach często wykonują post trwający osiem dni lub dwa tygodnie." - powiedział portalowi Firstpost Maharasa Ravinder Muniji, mnich z Hajdarabadu. 

Rytualny post trwający 51 dni, to w zasadzie siedem tygodni, tyle, że dodaje się dzień na rozpoczęcie i dzień na zakończenie postu, co razem daje pełnych siedem tygodni. Normalnie jednakże Jogini przygotowują się do takich postów zaczynając od kilku dni, a w kolejnych podejściach, raz na pół roku, wydłużają czas trwania postu o kilka kolejnych dni, aż osiągną zdolność poszczenia przez okres 51 dni czyli pełnych siedmiu rytualnych tygodni. Dzieci nie mogą pościć więcej dni niż mają ukończone lat życia zatem zgoda rodziców na taki długi post była ewidentnym przestępstwem rodziców na dziecku nawet z punktu widzenia indyjskiej Jogi. Niestety, od końca lat 90-tych XX wieku, głupota New Age z Zachodu przenika także do Indii czyniąc tam spustoszenie w umysłach ludzi, którzy zapominają zapoznać się ze swoimi starymi tradycjami całkiem na zdrowym rozsądku i wiedzy z obserwacji powstałymi. Całkiem możliwe, że rodzice zgodzili się na tak długi post małoletniej córki mając nadzieję, że droga w utrzymaniu i późniejszym zamążpójsciu córka, umrze i pozbędą się problemów finansowych związanych z wydawaniem córki za mąż. Znane są jednak z początku XXI stulecie przypadki 19-tu dżinijskich dzieci w wieku szkolnym, które podjęły długie posty trwające od 68 do 83 dni, co pokazuje, że czasami udaje się przetrwać taki długi post bez jedzenia, na samej wodzie. Może to także zależeć od ilości i jakości wody, która może być przecież bardziej jałowa albo może mieć całkiem sporo składników mineralnych, które pomagają przeżyć na takiej głodówce nieco dłużej. 

W 2016 roku Nigerii także pewien pastor, Rev. Alfred Ndlovu, mający lat 44, zmarł dokładnie po 30-tu dniach postu bez jedzenia i picia, a jego intencją podjęcia postu była chęć pokazania protestanckim wyznawców, że idzie on w ślady Jezusa Chrystusa, który pościł na pustyni w Judei przez okres 40 dni. Niestety, nie udało się pierwsze podejście świętobliwego pastora do postu, klimat bowiem na południu Afryki widać jest gorętszy i lepiej było najpierw próbować postu bez jedzenia, ale pijąc wodę w potrzebnych organizmowi ilościach. Pastor post rozpoczął 17 czerwca, a w dniu 17 lipca został znaleziony martwy w pobliżu swojego domu, gdzie pościł na łonie przyrody. W domu miał literaturę chrześcijańską oraz kilka książek o bretarianizmie. W oczach członków swoejego kościoła uchodził za bardzo religijną osobę, za duchownego którego moc modlitwy moze góry przenosić. Postu takiego jak Jezus Chrystus jednakże nie udało mu się wytrzymać. Zabrakło 10 dni, a wedle Jogi i Qigong zabrakło także zdrowego rozsądku i dobrego przygotowania do postu. Mahatma Mohandas Gandhi pościł przez okresy trwające po 21 dni, jednakże powstrzymywał się od jedzenia, ale pił wodę w ilościach dyktowanych przez pragnienie. 

W końcu lutego 2016 zmarł w wyniku długotrwałego postu na samej wodzie Mohammed al-Qiq - mający lat 33 Palestyńczyk pracujący jako dziennikarz dla saudyjskiej telewizji. Przynależał także do islamistycznej grupy Hamas za co został aresztowany w dniu 21 listopada 2015 roku i osadzony w areszcie, gdzie natychmiast podjął protest głodowy pijąc tylko wodę, który po 92 dobach skończył się zgonem. Izrael pozostał nieugięty na wszelkie protesty w obronie tego dziennikarza i członka Hamasu. Post trwał w warunkach w pełni kontrolowanych w zamknięciu aresztu, jest całkowicie wiarygodny, ale źle wróży ideologii bretarianizmu, gdyż na takich właśnie przypadkach widać najlepiej, że długotrwały post ma jednakże swoje granice, gdzieś pomiędzy 90-cioma a 100-ma dniami, a nie każdy pożyje aż tak długo. Fayha Shalash - żona dziennikarza oskarżonego o rzekomy terroryzm do końca walczyła o jego uwolnienie zapewniając, że jedynie był dziennikarzem i wykonywał swoje zawodowe obowiązki. W Izraelu jednakże każda rozmowa z członkami Hamas może zostać uznana za akt współpracy z terrorystami skutkując bezterminową detencją w cięższych aresztach izraelskich. Post całkowicie bez jedzenia (nie jadł tynku ze ścian jak czasem robią więźniowie w czasie głodówek strajkowych) trwający w kontrolowanych i monitorowanych całodobowo warunkach przez 92 doby - to jeden z najdłuższych w pełni udokumentowanych naukowo postów na samej wodzie jakie trzeba w obliczu faktu przyjąć do wiadomości. 

Najdłuższy znany post w kontrolowanych warunkach przeprowadził Bhagat Singh - indyjski socjalista walczący w 1929 roku przeciwko złym warunkom przetrzymywania hinduskich więźniów w brytyjskich kazamatach okupowanych Indii. Post Bhagata Sigha trwał 116 dni czyli prawie cztery miesiące. Współtowarzysz jego uwięzienia z celi Jatindra Nath Das przetrzymał tylko 63 i zmarł. 

Pewnym wyjątkiem są jogini, adepci Qigong i mistycy, którzy pomimo empirycznych dowodów konieczności odżywiania wierzą, że można „odżywiać się" tylko światłem, ale też praktykują w tym kierunku bardzo ostrożnie i pod kierunkiem znakomitych specjalistów. Wskazuje się na przykłady hinduskich guru, którzy siedzieli przez kilka lat w jaskiniach czy na drzewach i nie przyjmowali przez ten okres czasu żadnych posiłków. Lekarze są jednak nieprzejednani - dla zdecydowanej większości zwykłych ludzi niedostarczanie organizmowi żadnego pokarmu nieuchronnie prowadzi do śmierci głodowej, a tych mistycznych wyjątków jest niezwykle mało, jak chociażby indyjski guru Janglidas Maharaj, który na suchej głodowce bez jedzenia i wody wytrzymał aż jedenaście miesięcy, a kilka z jego uczniów i uczennic ma udokumentowane posty w granicach siedmiu miesięcy, oczywiście po długotrwałym przygotowaniu do takiego eksperymentu. Na Zachodzie znana jest Teresą Neumann z Niemiec, zmarłą w 1962 stygmatyczką, która przez wiele lat odżywiała się wodą oraz małym opłatkiem komunii przyjmowanym dwa razy dziennie - ale nie każdy jest świętym, a z wyjątków i zjawisk rzadko występujących nie trzeba sobie robić ideologicznej reguły powszechnej możliwości. 

Wiley Brooks - amerykański lider bretarianizmu, który twierdził publicznie, że nie jadł od 19-tu lat, został publicznie skompromitowany już w latach 80-tych XX wieku, dokładnie w 1983 roku (miał wówczas 47 lat), kiedy to okazało się, że dwa razy w tygodniu jeździ na zakupy do innego stanu niż ten w którym mieszka i kupuje sobie ogromne ilości jedzenia, w tym najbardziej szkodliwego amerykańskiego fastfoodu, w tym kurczaków i hot dogów. Zrezygnowali wówczas w USA z promowania bretarianizmu prawie wszyscy ówcześni liderzy owego tamtejszego "powietrznego kultu" (ang. air cult) - jak nazywany bywa bretarianizm w USA. Nie przeszkadza to Wiley'owi dalej promować bretarianizmu i wystawiać ofert inicjowania w niejedzenie za ogromne sumy pieniądzy. Naiwnych, którzy nie raczą zapoznać się należycie z tematem postów i głodówek nie brakuje. 

Jasmuheen nie chce przyjąć odpowiedzialności za śmierć naiwnych osób które zmarły wskutek praktykowania absurdalnej ideologii zawartej w jej książkach. Adwokaci bronią Jasmuheen przed odpowiedzialnością karną za spowodowanie wielu zgonów, a tantiemy z kolejnych książek o bretarianizmie potrzebne są aby owych adwokatów sowicie opłacać! Zupełnie inaczej rzecz się przedstawia w Jodze oraz taoistycznym Qigong, gdzie wprost ostrzega się przed zbytnim forsowaniem się na dłuższe posty i głodówki, a nawet medycyna ajurwedyjska w wielu przypadkach konstytucji (konstrukcji organizmu) odradza postów i głodówek bezwodnych dłuższych niż trzy doby. Normalnym rodzajem w Jodze są posty jednodobowe potocznie zwane Ekadaśi - od jedenstej doby księżycowej po Nowiu i po Pełni kiedy się je wykonuje oraz posty w dniach Nowiu i Pełni. Tak się praktykuje niejedzenie dla dobrego zdrowia w profesjonalny sposób! Joga uczy także technik oddechowych zwanych Pranajamą, które wspomagają energetycznie i duchowo organizm, pozwalają na odżywianie ciał subtelnych światłem duchowym, ale wcale to nie ma za zadanie wyeliminować odżywiania ciała pokarmem zwyczajnie przyjmowanym "na talerzu". Prana odżywia ciało praniczne i subtelniejsze powłoki jak ciało astromentalne, mano-maya mana kośa, a warzywka, mleko, masło ghi, owoce i inne produkty odżywiają ciało fizyczne, chociaż czasem zdarzają się jakieś nadzwyczajne cudowne zjawiska jak zdolność niejedzenia przez wiele lat - nikt nie uważa tego za normę ani cel ludzkiego rodzaju jak błędnie zakłada anorektyczna ideologia Jasmuheen. Anoreksja to niestety choroba psychiczna która odczuwa taki jadłowstręt, że chciałaby wyeliminować jedzenie za wszelką cenę, co niestety daje opłakane skutki, także w postaci oszustwa niejedzenia jak i trupów - zamordowanych przez bretarianizm. 

Niespodziewani goście w postaci dziennikarzy, policjantów i detektywów, którzy z kamerami weszli do wielkiej milionerskiej willi Jasmuheen w Chapel Hill w rejonie Brisbane latem 1999 roku, zobaczyli wielkie lodówki i zamrażarki z ogromnymi ilościami różnorakiego jedzenia, w tym czekolady i lodów. Trudno przewidzieć na cóż rzekomej bretariance ogromne ilości zapasów żywności, jeśli w willi mieszka sama, a gości ani rodziny nie przyjmuje w domu, zapewne z obawy, żeby nie odkryli zakłamania bretariańskiej przywódczyni. Absurdalne twierdzenia, że lodówki i jedzenie to własność jej byłego męża, który zapomniał je zabrać, pomimo tego, że jedzonko całkiem świeże, a i w garnkach trochę się gotowało na obiadek, nikogo nie przekonały. Całkiem możliwe, że z owych propagandowych 6-ciu tysięcy ludzi żyjących światłem na całym świecie o których wspomina Jasmuheen, jest ktoś, kto rzeczywiście odżywia się tylko światłem, ale zdecydowanie, ogromna większość to osoby, które zwyczajnie oszukują, tak jak ich ideologiczna liderka njuejdżowa. Jasmuheen kilka razy została złapana przez dociekliwych dziennikarzy oraz przez własnych zwolenników w samolotach jak zamawiała lub odbierała wegetariański posiłek, co świadczy o tym, że nie zamierza zostać osobą żyjącą samym światłem z powietrza. Nie zgodziła się także na poddanie zaawansowanym badaniom DNA mogącym potwierdzić lub wykluczyć powstanie szczególnych zmian w jej strukturach DNA, co samo w sobie byłoby dla nauki ciekawą lekcją, gdyby jej twierdzenia o samej sobie były prawdziwe. Jasmuheen w 2000 roku otrzymała Ig-Noble'a (antynobla) za swoje powieści o tym, że ludzie mogą żyć bez jedzenia odżywiając się samym światłem (Żyjąc w świetle). Jak wiadomo antynoble są przyznawane za wyjątkowe nieuctwo, przesadę, głupotę, ignorancję. 

Zresztą, nie trzeba daleko szukać, jedną taką panią, "bretariankę" o rzekomo wysokich wibracjach, znamy w Krakowie, pani Irena jeździ po imprezach, propaguje bretarianizm, ubiera się na biało, a w domu lodówka pełna żarcia, skrywana starannie przed gośćmi w kącie zamykanego pokoju. Tylko wpadła mając gości, jak w nocy, gdy spali, poszła się obżerać cichaczem. Niestety, takie udawanie bretarianki to nie jest ani rozwój duchowy ani światło - tylko szkaradna ciemność demona mrocznego oszustwa, typowego dla zaburzeń odżywiania jak anoreksja, bulimia i kilka innych. Mamy też wiele przykładów rozmaitych słynnych Ani, Kasi i Kamili, które robiły chwilową furorę jako rzekome niejedzące bretharianki, jednakże jakoś szybko ich światełka zgasły, jedną odwieziono z powodu wycieńczenia anoreksją do psychiatryka, druga zmarła w niewyjasnionych okolicznościach, trzecia gdzieś zniknęła, i ślad po niej wszelki zaginął. A z rzekomo kilkuset praktykujących bretarianizm w Polsce, jakoś nie ma nawet skromnych 10 chętnych do przebadania jak się miewają na chociażby krótkim poście bez wody przez okres 7 do 10 dni, chociaż znamy adeptów Jogi oraz Qigong, którzy pościli nawet sporo więcej niż sześć tygodni mając ku temu dobry trening... 

Głosy i duchy opętujące, a różne postacie psychoz anorektycznych 


Historia Ellen Greve pseudonim Jasmuheen może jednak wyglądać nieco inaczej, a jej rzekome doświadczenia mistyczne jakie miała mieć około 17-tego roku życia czyli z początkiem lat 70-tych XX wieku, ze słyszeniem wielu głosów i dziwnych zjawisk wcale mogły nie być mistyczne tylko przebiegać jak typowa w tym wieku łagodna schizofrenia. Głosy, dźwięki i obrazy albo konsultuje się z dobrym wschodnim mistrzem (z guru) albo z psychologiem i psychiatrą (a można i z jednym i z drugim). Niestety, chociaż osoba próbowała na własną rękę bez żadnego nauczyciela trochę medytacji, w jej głowie na stałe zagościły jakieś głosy, które z czasem nawet się przedstawiły. Astralne duchy opętujące, których głosy owładnęły jej psychikę, a ujawnione w jej wspomnieniach jako Elijah oraz Samuel na pewno nie są duchowymi przewodnikami, tylko duchami opętującymi i niczym więcej. Wygląda to na rodzaj schizofrenii, zaburzenia psychicznego z głosami i urojeniami powodowanymi przez astralne duchy, które na tamtym planie rzeczywiście żywią się światłem astralnym jako że materialnego pokarmu ani napoju tam nie ma. 

Joga, taoistyczny Qigong, a nawet indiańscy szamani bardzo przestrzegają przed popadnięciem w uzależnienie od takich duchów opętujących. Niestety Jasmuheen nie podjęła ani leczenia psychiatrycznego które w lżejszych przypadkach opętania demonicznego powstrzymuje zaburzenia psychiczne z tym związane ani z szamanem czy jakimś kompetentnym mistrzem duchowych albo chociaż z jakimś religijnym egzorcystą. I tak została zmanipulowana przez opętujące duchy czy byty z palanu astralnego w drogę wiodącą do zguby, a trupy tych zwolenników bretarianizmu wydatnie o tym świadczą. Jak wiadomo z tradycyjnej Jogi oraz mistyki, porady od niskiej jakości duchów opętujących kontakt z którymi zaczyna się od psychiatrycznego zjawiska głosów, omamów oraz rojeń - nie mają żadnej wartości dla rozwoju duchowego, a często są bardzo demoniczne i doprowadzą swoich zwolenników do zguby lub psychofizycznego wyniszczenia. Lepiej poszukać mistrza Jogi, ale takiego, który żyje na Ziemi i potrafi nauczyć postów, głodówek oraz prawidłowej medytacji! 

U osoby z jadłowstrętem można obserwować zachowania takie jak spożywanie posiłków w samotności, ukrywanie tego, że się spożywa posiłek przed otoczeniem, a także uprawianie intensywnych ćwiczeń fizycznych dla zbicia wagi. Nieleczona anoreksja - jadłowstręt psychiczny - prowadzi do śmierci w około 10% przypadków, a typ restrykcyjny anoreksji, charakteryzuje się tym, że chora osoba ogranicza przyjmowanie pokarmu do bardzo niewielkich ilości i nieregularnie stosuje środki przeczyszczające. Opisy anorektycznego głodzenia się na podłożu religijnym pochodzą już ze starożytności i średniowiecza, bardzo dobrze są znane w indyjskiej ajurwedzie i jodze klasycznej. Znany jest syndrom idealizowania i mistycyzowania objawów chorobowych w przebiegu anoreksji. Występująca w średniowieczu praktyka głodzenia się młodych kobiet w średniowieczu w imię czystości i pobożności określana bywa jako anorexia mirabilis. Współcześnie owa choroba na przełomie XX i XXI wieku powróciła pod mistycyzującą nazwą bretarianizmu. Za najwcześniejszy kliniczny opis jadłowstrętu na Zachodzie uważa się ten autorstwa Richarda Mortona z 1689, a przynajmniej tekst pisany z tego okresu się zachował. 

Kolejne opisy przypadków anoreksji powstawały w XVII, XVIII i XIX wieku. Pod koniec wieku XIX jadłowstręt był już uznany przez środowisko medyczne jako choroba. W 1873 William Gull wprowadził termin anorexia nervosa, przedstawił szereg opisów przypadków i proponowane przez siebie metody leczenia. W tym samym roku ukazała się praca francuskiego psychiatry Ernesta-Charlesa Lasègue, który wprowadził termin anorexie hystérique. Pierre Janet wyróżnił dwa typy zachowań leżących u podłoża anoreksji, histeryczny i obsesjonalny. Pierwsze kryteria zaburzenia zaproponował Gerald Russell w 1970 roku. Stwierdzono, że jadłowstręt psychiczny występuje znacznie częściej u osób homoseksualnych i biseksualnych. W 1978 roku psychoanalityczka Hilde Bruch opublikowała popularną książkę poświęconą anoreksji, The Golden Cage: the Enigma of Anorexia Nervosa, która zwróciła uwagę opinii publicznej na ten medyczny i psychiatrycznie ciężki problem. Równie ważna dla świadomości społecznej była spowodowana anoreksją śmierć piosenkarki Karen Carpenter w 1983. 

Anoreksja jest poważnym zaburzeniem psychicznym, a jej powikłaniem, gdy nie jest prawidłowo leczona może być jakaś postać schizofrenii. Mara Selvini Palazzoli i Hilde Bruch opisały anoreksję jako szczególną psychozę, pośrednią między psychozą paranoidalno-schizoidalną a psychozą depresyjną. Także Kathryn Zerbe pisze o wahaniach osób predysponowanych do zapadania na anoreksję między pozycją „przylegającą” do autystycznej i schizoparanoidalną a pozycją depresyjną. Podobnie Antoni Jakubczyk i Cezary Żechowski zaliczają anoreksję do zaburzeń typu borderline, stwierdzając, że jest ona czymś pośrednim między schizo-paranoją a depresją. Zwracają przy tym uwagę na to, że pacjentki anorektyczne można podzielić na bardziej „paranoidalne”, z nastawieniami prześladowczymi, postrzegające otoczenie jako wrogie, z postawami roszczeniowymi, i pacjentki bardziej depresyjne, smutne, pełne poczucia winy. Jednak mimo głębokich zaburzeń testowania rzeczywistości występujących u niektórych osób z anoreksją, nie dochodzi u nich do uformowania się produkcji psychotycznej (na przykład katatonicznego zablokowania przyjmowania pokarmu czy urojeniowego przekonania, że jedzenie jest zatrute). Natomiast doniesienia o dziwnych przeżyciach osób z anoreksją są częste: osoby te od czuwają jedzenie jako zatrute, brudne, żywe, atakujące. 

Ideologiczny pomysł, aby móc żyć bez jedzenia pada na podatny grunt u osób ze skłonnościami do anoreksji, aczkolwiek wykonanie może być problematyczne, pomimo obnizonego chorobowo poziomu hormonów odpowiedzialnych za łaknienie i apetyt. Anoreksja i schizofrenia mają podobne objawy, to jednak w schizofrenii jest uszkodzony proces myślowy, w anoreksji nawet jeśli jest on uszkodzony, to jedynie w zakresie percepcji ciała i jego możliwości, wagi, diety i akceptacji leczenia, zaś pozostałe funkcje myślowe zwykle przebiegają prawidłowo. Rozwinięta anoreksja zawsze wiąże się z poważnymi zaburzeniami osobowości, a objawy anoreksji są właśnie manifestowaniem się tych zaburzeń. Innymi słowy, „psychiczne poplątanie" przyjmuje formę niejedzenia i kilku innych zachowań charakterystycznych dla anorektyczek i anorektyków, dla których termin "niejedzenie" jest akurat podstawą funkcjonowania. 

Najbardziej charakterystyczna jest w anoreksji  odmowa jedzenia. Chora kobieta (większość chorych to kobiety) czy mężczyzna stara się jeść jak najmniej. Jeśli przeczyta to zdanie jakaś anorektyczka, być może będzie zła, bo skoro napisano, że „stara się jeść jak najmniej", to znaczy, że coś jednak je; a to ją załamuje, ponieważ w istocie marzy o tym, aby w ogóle nie jeść. Osoba chora, zwykle dziewczyna czy kobieta zaczyna obsesyjnie liczyć kalorie, jeść tylko jogurty lub owoce, skubie jakieś krakersy zamiast spożyć konkretny odżywczy posiłek. Jednocześnie stale myśli o jedzeniu, nieraz w rodzinie przejmuje kuchnię we władanie, porcjuje posiłki dla innych, sama ich nie jedząc. Zaczyna oszukiwać otoczenie, mówi, że „już jadła" lub, że „zje za chwilę", szuka także idealistycznych wyjaśnień dla swojego "niejedzenia". Jednocześnie najczęściej izoluje się od ludzi, koncentruje na ćwiczeniach fizycznych, niekiedy też na nauce szkolnej czy studiach. Nie reaguje na opinię otoczenia, a po pewnym czasie traci zdolność rozeznawania, jak wygląda, gdyż nie dociera do niej czy do niego, jak bardzo jest już osobą wychudzoną. 

Przez pewien okres anorektyczka czy anorektyk przeżywa pewne stany podobne do maniakalnych lub stany maniakalne, a więc ma poczucie swojego „zwycięstwa nad ciałem". Ma wtedy podwyższony nastrój, czuje się osobą lepszą od innych, wyobraża sobie, że ma mnóstwo możliwości życiowych. Wiele anorektyczek i anorektyków fantazjuje, a ściślej konfabuluje, że przewyższają innych bo nie są „tak zwierzęce", jak normalnie jedzący - jednak co bardzo jest znamienne, nie podejmują żadnych treningów rozwoju wewnętrznego pod kierownictwem terapeutów czy guru, gdyż obawiają się kontroli i wykrycia ich choroby psychicznej oraz skierowania ich na leczenie psychiatryczne. Anorektyczki w swojej chorobie psychicznej koncentrują się na swoim ciele i ograniczaniu jedzenia ponieważ padają ofiarami złudzenia czy wręcz rojenia, że kontrola tych elementów pozwoli im na poradzenie sobie z psychologicznymi problemami takimi jak niedojrzałość emocjonalna czy pewna dziecinność. W ciągu całego dnia anorektycy obojga płci jedzą niekiedy tylko liść sałaty albo jedną rzodkiewkę i od razu wchodzą na wagę, by sprawdzić, czy nie przytyli. Kiedy oglądają się w lustrze, widzą okrągłe biodra, grube ręce i duży brzuch, a w rzeczywistości jednak ich ciało składa się tylko ze skóry i kości. Anorektyk oszukuje bliskich, chowa lub wyrzuca jedzenie, a co może niejednego zdziwić – nie omija kuchni szerokim łukiem. Wielu uzależnionych od niejedzenia spędza tam dużo czasu i przygotowuje posiłki dla najbliższych, a także w schowkach i skrytkach gromadzi ogromne ilości jedzenia - dla innych. 

Bretarianizm, inedia, intensywny post i głodówka, niejedzenie, także bez wody, nie jest niczym nowym, było i jest to praktykowane przez mnichów buddyjskich, a także w szkołach jogicznych indyjskich ryszich, w taoistycznym Qiging. Jednakże intensywne posty praktykuje się przez krótkie okresy czasu, po czym wraca się do normalnego odżywiania, tak jak u mnichów buddyjskich, jest to jeden solidny posiłek dziennie spożywany w porze porannej, do południa. Indyjska religia dżaina (dżina), znana z długich i ostrych postów, jako jedyną formę samobójstwa honorowego lub podyktowanego okolicznościami uświęca samozagłodzenie czyli śmierć przez odstawienie pożywienia oraz wody, co pokazuje, że starożytni praktycy indyjscy doskonale wiedzieli, że ludzie po zaprzestaniu jedzenia i picia generalnie umierają. Gdyby wszyscy niejedzący mogli odżywiać się tylko światłem, śmierć przez zagłodzenie się nie byłaby możliwa. Już takie przesłanki wschodnich filozofii i religii pokazują absurdalność twierdzeń ideologów bretarianizmu o tym, że każdy człowiek może żyć bez jedzenia i picia odżywiając się samym światłem. Nie wyklucza to pewnych wyjątków, które w naturze się zdarzają, ale wyjątki są wyjątkami, a ogół ludzkości pozostanie ogółem i raczej będzie potrzebować wspomagania poprzez picie wody i jedzenie posiłków. 

Mistrzowie ducha i światła jak Rama, Kryszna, Buddha, Jezus, Muhammad - znali wartość postu dla zdrowia i doświadczenia mistycznego, ale polecali posty i głodówki tylko do czterdziestu dni, gdyż wiedzieli jak tragicznie mogą się skończyć dłuższe okresy niejedzenia, pomimo ich nadzwyczaj wielkiego dostępu do wewnętrznego światła. Ludzie nie mający mistyczno-ascetycznego treningu w postach i głodówkach muszą uważać już przy okresach od tygodnia do trzech tygodni, chociaż 21 do 40 dni głodówki zdarza się więźniom politycznym w aresztach i robotnikom strajkującym w sprawach pracy. Nie jedząc przez jakiś czas organizm ludzki szuka pożywienia wewnątrz, przez co zużywa zapasy tłuszczów, białka i węglowodanów, co z jednej strony odchudza, a z drugiej także zatruwa organizm powodując przełomy kwasiczne w postaci nieprzyjemnych okresów postu czy głodowania. 

„Ci, którzy 'jedzą' powietrze, osiągną duchowy poziom nieśmiertelności i zyskają Tao" - głosi taoistyczna „Księga comiesięcznych zaleceń żywnościowych”. To sposób życia opisywany od tysiącleci w chińskich księgach, który jednak dostępny jest tylko nielicznym adeptom mistycznej i magicznej sztuki taositycznej alchemii, często po dziesiątkach lat ustawicznego treningu, takiego jak Qigong (Chi Kung). Idee związane z odżywianiem się samą energią Qi (Chi) powiązane są zawsze z solidnym codziennym treningiem mistycznych sztuk walki oraz Qigong, dążeniem do nieśmiertelności poprzez przemienienie ciała fizycznego w ciało czysto duchowe, a to nie jest prosta sprawa. Zwykli taoistyczni mnisi, nawet po 30-40 latach treningu kultywują jedynie posty i głodówki, w rytmach podobnych do tych praktykowanych zwyczajowo w pokrewnej indyjskiej Jodze - przez czas nie dłuższy niż sześć lub siedem tygodni. Książka Chuang Tzu tłumaczy adepta taoistycznego osiągającego duchową doskonałość tak: "pożar lasu nie może go spalić, zimny lód nie oziębi go, grzmot, od którego chwieje się kamienna góra, nie może go zranić, sztorm i morskie fale nie przerażą go”. Niestety, tak zwany bretarianizm nie zawiera ani praktyk rozwoju duchowego człowieka, ani metod uodparniających na ogień czy lód jak to ćwiczą chociażby tybetańscy mnisi buddyjscy doskonalący Tumo. 

W taoistycznej „Księdze comiesięcznych zaleceń żywnościowych" napisano, że ci, którzy ‘jedzą' wiatr, będą duchowi i zyskają długowieczność; a ci,  którzy ‘jedzą' powietrze, osiągną duchowy poziom nieśmiertelności i zyskają Tao. Wersety te odnoszą się jednakże do taoistycznych ćwiczeń opartych na pracy z energią oddychania podobnych do jogicznej Pranajamy lub wprost z dawnej Jogi zaczerpniętych. Chodzi tutaj o ćwiczenia pranicznego oddychania w których oddycha się przez usta tak jakby się powietrze zjadało lub łapało wiatr w usta. Taoizm czy taoistyczna Joga sugeruje, że nasz apetyt powinien być niewielki dobrze kontrolowany zmysłami, smak powinien być lekki, a ilość jedzenia zmniejszona. Oczywiście bezpośrednie „jedzenie" wiatru i rosy jak również absorpcja energetycznych esencji Słońca i Księżyca jest najlepszą radą dla duchowej praktyki. Taoiści wiedzą, że bezpośrednia integracja z oryginalnym Qi czy Chi i esencją wszechświata prowadzi do stania się wiecznym bogiem, co odnosi się do „Człowieka Doskonałego". Niestety, tak zwani bretarianie zwykle nie mają nawet elementranego pojęcia o tym jak absorbować energię przyrody, kosmosu, Słońca czy Księżyca, ani na bazie Jogi, ani na bazie Qigong, chociaż sekretnych metod jogicznej Swarodaya można się nauczyć w ramach praktyki inicjacyjnej od indyjskich mistrzów i przewodników tradycyjnej Jogi i nielicznych ich uczniów-mistrzów na Zachodzie, w tym w Polsce. 

Lepiej zająć się kultywowaniem leczniczych postów i głódówek przez okresy od kilku do kilkunastu dni, niźli pod wływem radykalnej ideologii bretarianizmu doprowadzić się do śmierci głodowej albo z powodu niemożności zrealizowania paranormalnego ideału inedii zostać osobą oszukańczo pozorującą życie światłem bez jedzenia. Generalnie, jak ktoś domaga się uznania jako tak zwana bretarianka czy bretarianin, należy osobę najpierw skierować na długoterminową obserwację psychiatryczną celem dokładnego zdiagnozowania rodzaju i nasilenia anoreksji oraz innych objawów zaburzeń psychicznych jakie zwykle tym osobom towarzyszą, tym bardziej jesli anoreksja jest w jakiś sposób sakralizowania czy uduchowiana, mistycyzowana, mając jak to dawniej nazywano postać anoreksja mirabilis


LINKI 


O przeprowadzaniu leczniczych postów i głodówek: 



Uzdrawianie - warsztaty i treningi: 



1 komentarz:

  1. Wpis całkiem ciekawy i przede wszystkim zwraca uwagę na to co istotne w tej ideologii

    OdpowiedzUsuń