poniedziałek, 16 października 2017

Odpromienniki naturalne - radiestezja i zdrowie

Odpromienniki naturalne - radiestezja i dobre zdrowie, ekologia i mądrość przodków 


MĄDROŚĆ DZIADKÓW, A RADIESTEZJA I EKOLOGIA!

"Nie wolno było budować nowej chałupy na krzyżowych wodach, gdzie spływająca z pochyłości woda odwilżowa czy deszczowa, jakby strumyczkami w pewnym miejscu się zlewała i znowu rozlewała. (...) Te same zasady obowiązywały przy budowie obór i stajni. Nie wolno było budować na źródle, na źródłowych pręgach, a więc w miejscu w którym z ziemi sączyły się wody, gdyż w postawiony tam dom biłyby pioruny. (...) Natomiast postawienie domu na czerwonych mrówkach lub drobniutkich owadach, gnieżdżących się w ziemi groziło tym, że choroby nie będą opuszczały gospodarzy." 

Kasztany - bardzo dobry naturalny odpromiennik
Powyższe cytaty pochodzą za znakomitych "gawęd" etnograficznych Franciszka Kotuli znajdującej się w uroczej książeczce "Przeciw urokom". Cóż, jeszcze do niedawna te zalecenia uważano za przejaw ciemnoty, zabobonu, podległości magii jaką podobno dotknięci byli liczni nasi słowiańscy przodkowie. Dzisiaj wszakże zaczyna się w tego rodzaju przekazach doszukiwać mądrości i to mądrości prawdziwie ekologicznej, a pseudonaukowe bajania o rzekomej ciemnocie przodków między bajki odkładamy. Widzimy bowiem, że nasi dziadkowie przez wieki potrafili doskonale obserwować naturę i współżyć z nią tak, by wychodziło im to na zdrowie. Potrafili też dostrzegać związki między zjawiskami "nienamacalnymi", "niemierzalnymi". Umożliwiła im to onegdaj głęboka intuicja. Z kolei dzisiaj współczesnym pokoleniom umożliwia to niekiedy superczuła elektronika. 

W przytłaczającej większości skrzyżowania żył podziemnych cieków wodnych są groźne i szkodliwe dla zdrowia. Promieniowanie naturalne pochodzące od układu geopatycznych promieniowań sieciowych (siatka szwajcarska) czy żył wodnych przenikają z łatwością beton, cegłę i inne materiały budowlane, chociaż posadzka z solidnej warstwy gliny znacznie osłabia ich natężenie. Przenika całe budynki a jego siła jest taka sama na parterze jak i na najwyższym piętrze budynku. Z doświadczeń i obserwacji wiemy, że nie każdy odcinek żyły wodnej emituje szkodliwą energię, chociaż na każdej żyle wodnego cieku podziemnego mamy zwykle sporo tak zwanego promieniowania szarego (tzw. zieleni ujemnej). Nie każdy organizm ludzki reaguje na promieniowanie geopatyczne w jednakowym stopniu, co zależy od wielu czynników. Niektóre osoby są mało odporne a inne wykazują znaczną odporność na promienie szare (na tzw. zieleń ujemną). 

Typowymi objawami wskazującym, że śpimy w strefie zadrażnienia, jest samopoczucie po wstaniu z łóżka. W normalnych warunkach człowiek powinien budzić się rześki i wypoczęty, z chęcią do życia. Jeśli zamiast tego odczuwamy ociężałość, zmęczenie, znużenie, osłabienie i zesztywnienia ciała, to jest wysoce prawdopodobne, że nasze łóżko znajduje się w strefie zadrażnienia. Inne objawy wskazujące na spanie w miejscu wzmożonego promieniowania geobiologicznego to: trudności z zasypianiem, niespokojny sen, senne koszmary, częste zmiany ułożenia ciała podczas snu, budzenie się z bólem głowy, bóle kręgosłupa,  dolegliwości reumatyczne, zaburzenia pracy serca, skoki ciśnienia, zimne kończyny, nerwice lękowe, wewnętrzny niepokój, podniecenie nerwowe bez powodu. 


Niektórzy już po krótkim okresie czasu przebywania w strefie cieku geopatycznego odczuwają negatywny wpływ, który objawia się różnego rodzaju dolegliwościami, zaburzeniami fizjologicznymi całego ustroju lub jego poszczególnych narządów. Zmiany często ujawniają się w czasie od dwóch do ośmiu lat i dlatego bardzo istotne jest badanie radiestezyjne, które może sygnalizować zagrożenie. Jest bardzo ważne by ocenić miejsce przebywania nawet w okresie początkowym choroby. Najczęściej w pierwszej fazie przebywania w strefie napromieniowanej można zaobserwować ociężałość i osłabienie podczas wstawania, niespokojne sny lub bezsenność, częste bóle głowy, zmniejszoną odporność, nerwowość czy wręcz kłótliwość, ciągłe rozdrażnienie, stany lękowe, dolegliwości reumatyczne i układu trawiennego (nadwrażliwość jelit lub ogólnie nieomal wszystkich błon śluzowych), rozmglenie wzroku bez wad wzroku oraz wiele innych. 

Większość z ludzi nie zdaje sobie sprawy z istnienia dużo groźniejszych naturalnych promieniowań niźli cieki wodne i linie siatki szwajcarskiej. Są to lewoskrętne pola wirowe będące zbiorem wielu szkodliwych energii. Mają kształt pionowych kolumn o przekroju koła lub elipsy. Ich średnica wynosi zwykle od 30 cm do kilkunastu metrów, z przewagą tych najmniejszych. Szkodliwe pola wirowe w decydujący sposób wpływają na zdrowotność pomieszczenia promieniując energią radiestezji zwaną energią koloru szarego lub zieleni ujemnej, podobnie jak cieki wodne i pasy geopatyczne, tyle, że znacznie zwykle silniej. Generalnie, owe pola wirowe powstają na przecięciach cieków wodnych, a najczęściej na skrzyżowaniach węzłów geopatycznej siatki szwajcarskiej stanowiąc coś w rodzaju korytarzy dla poruszania się subtelnych eterycznych i astralnych bytów. W dawniejszych wiekach zwano je bramami piekieł albo wrotami demonów sugerując wyraziście działanie ciemnych i złośliwych mocy piekielnych. Dziwne zjawiska typu spirytystycznego, mroczne i szkodliwe zjawy, także miewają miejsce w tych szkodliwych polach wirowych. 

Wracając do cytatów na wstępie, te zalecenia mieszkańców wsi z okolic Rzeszowa doskonale oddają to co obecnie głoszą radiesteci kiedyś zwani częściej rabdomantami lub różdżkarzami. Mówią oni o pewnych miejscach, które są mniej lub bardziej korzystne, by lokować na nich budynki z racji istniejących tam promieniowań geobiologicznych o nadmiernej sile. Oczywiście należy podkreślić, że zupełny brak promieniowania jest równie szkodliwy, bowiem bez pewnego naturalnego tła funkcjonowanie organizmów byłoby utrudnione. Popularnie mówi się o "złym" promieniowaniu tzw. żył wodnych, szczególnie niekorzystne są "krzyżówki żył". Promieniują niekorzystnie także pewne struktury geologiczne, istnieją też jeszcze inne promieniowania. To co mówią radiesteci jest dzisiaj naukowo weryfikowane, przynajmniej po części tak. Niekiedy udawało się uwagi i twierdzenia radiestetów weryfikować pomiarami elektronicznymi, w przypadku zaś poszukiwań wody, minerałów dowodami mogą być odwierty. 

Promieniowanie geopatyczne cieku wodnego
Jednakże zdawać sobie w tym przypadku trzeba sprawę, że wśród radiestetów jest duża grupa osób nawiedzonych, a także szarlatanów. Zbijają oni fortuny, lub też zaspokajają swe potrzeby psychiczne, żerując na nieświadomości mieszkańców, przeważnie strasząc ich szkodliwością żył i oczywiście oferując od razu przeróżne niezwykle skuteczne sposoby odpromieniowania, głównie mieszkań, które są całkowicie nic nie warte, a w najlepszym razie działają na swoich nawiedzonych twórców i na nikogo więcej. 

Przed szarlatanami i nawiedzonymi z wręcz psychopatycnym przekonaniem o zabójczym działaniu żył, niekiedy trudno się obronić. Są oni bowiem ekspansywni, wręcz nachalni, a co słabsze psychicznie osoby mogą naprawdę zatrwożyći zmusić do kupowania ich rzekomych odpromienników, nie tylko na cieki wodne i siatkę geopatyczną, ale też na ekrany telewizorów, komputerów czy urządzenia do wi-fi (co zupełnie nie ma sensu). Jeżeli więc ktoś pragnie już skorzystać z usług radiestety to winien zwrócić się do stowarzyszeń radiestezyjnych lub psychotronicznych, które z reguły działają w większości miast, chociaż i w nich działa sporo nawiedzonych, ale zwykle znacznie mniej. Przy okazji warto także zwrócić uwagę na osobowość dokonującego badania. Dobrze jest, byśmy czuli zaufanie do radiestety, także eksperta (jak wmawia ci, że coś zneutralizuje promieniowanie z emitera wi-fi, to znaczy że masz do czynienia z oszustem, idiotą albo nieukiem). Pamiętać też należy, że erudycja i wiedza niekoniecznie muszą iść w parze z "czuciem promieniowania". 

W funkcjonowaniu organizmu ludzkiego sen jest bardzo ważny, o czym niektórzy nie zdają sobie sprawy. Dla przykładu osoba, która ma 30 lat przespała przynajmniej około 10 lat swojego życia! Bierze się to stąd, że normalny człowiek potrzebuje około 8 godzin snu na dobę (plus minus 1 godzina w każdą stronę). Doba ma 24 godziny to 8 godzin stanowi dokładnie 1/3 doby. Czyli 1/3 z 30 lat życia to 10 lat snu. Jeśli śpimy aż tyle to należy do tego bardzo poważnie podchodzić. W czasie snu regenerujemy swoje siły, regeneruje się także mózg wykorzystując najgłębszą fazę snu. Gdy doskwiera nam jakieś schorzenie to właśnie wtedy najszybciej przychodzimy do zdrowia. Biorąc te oraz inne jeszcze kwestie miejsce snu powinno być odpowiednie i bezpieczne, w tym całkowicie zaciemnione na czas spania. Oznacza to w praktyce, że powinniśmy spać w miejscu pozbawionym wszelkich czynników, które nasz zdrowy sen mogą zakłócić, a do tych okoliczności należą przede wszystkim promieniowania cieków wodnych oraz promieniowania geopatyczne linii sił pola magnetycznego Ziemi (siatka szwajcarska). Płynące pod ziemią żyły wodne tworzą tzw. strefy geopatyczne cieków wodnych, które to działają negatywnie na ludzki organizm bez względu na odległość od tego feralnego miejsca. Nie ma znaczenia czy nasze łóżko znajduje się na parterze czy na dziesiątym piętrze. Promieniowanie jest takie samo a płynie z podziemnej strefy cieku wodnego niczym komin czy słup energetyczny do góry. 

Rozkład promieniowania geopatycznego żyły wodnej
Jeśli chodzi o szkodliwość "promieniowań", to oczywiście najlepiej unikać ich na etapie budowy budynków. Dzisiaj w niektórych krajach zajmuje się tym tzw. biologia budownictwa. Gdy już wszakże mamy mieszkanie "zapromieniowane" lub też boimy się, że taka możliwość istnieje, to można złagodzić i zniwelować potencjalne szkodliwości stosując nie tyle rzekome specjalistyczne odpromienniki - a dodajmy, że odnośnie tzw. ekranów panują w środowisku radiestezyjnym bardzo kontrowersyjne, sprzeczne opinie - lecz sposoby naturalne, zalecane przez naszych dziadów i pradziadów od wieków, ale również przez spore grupy poważnych i uczciwych radiestetów, którzy tę dziedzinę wiedzy traktują jako sposób na bardziej naturalne i zdrowsze życie.

Otoczenie się tymi naturalnymi "odpromiennikami" na pewno nie zaszkodzi też tym wszystkim, którzy nie wierzą w radiestezyjne badania, ekspertyzy, ale pragną mieszkać zdrowiej. Jakież więc są te naturalne odpromienniki dla całego domostwa? Kiedyś bywała nią polepa gliniana, wyłożenie piwnicy otoczakami, zaprawa wapienna ze skorupkami i białkami jajek. Dzisiaj pewnym odpromiennikiem może być drewniany parkiet (w domach z drewna i drewnianymi podłogami promieniowanie jest słabsze). 

Z roślin warto w domu hodować paprotki, geranium. Uważa się nawet, że szczególnie paprotka jest barometrem zdrowotności mieszkania. Jeżeli rozwija się dobrze, pomieszczenie czy raczej okolica paprotki jest "czystsza". 

Owcza wełna bardzo dobrze chłonie promieniowanie cieków wodnych i geopatyczne, czemu więc nie ozdobić ścian kilimem kupionym na Podhalu? Futrzany dywanik można też rzucić na podłogę zamiast wykładziny czy chodnika ze sztucznych włókien. Dywanik czy kilim z owczej wełny należy regularnie trzepać przy sprzątaniu, co zajmuje zwykle jedynie 3-5 minut. 

Maty bambusowe dla zwolenników stylu orientalnego, będą wyśmienitym pochłaniaczem złej energii cieków wodnych i pasów geopatycznych siatki szwajcarskiej (linii sił pola magnetycznego ziemi). Po prostu połóż je na podłodze. Jeżeli użyjesz ich jako podkładki na stół, ochronią położoną na nich żywność – będzie zdrowsza. Ochronny dywanik pod łóżko czy fotel zatrzymuje szkodliwe fale wydzielane przez cieki wodne płynące dołu (można go zrobić samemu). 

Lokalnym wspomożeniem w walce z ciekami wodnymi oraz pasami geopatycznymi jest piramidka zbudowana w proporcjach egipskiej piramidy Cheopsa. Negatywną, szkodliwą energię z obszaru swojej podstawy i jej bliskiej okolicy „ukierunkowuje i odprowadza wąską wiązką do góry”, a także tworzy wokół siebie pewne pole ochronne o kulistym kształcie, co jest pozytywną właściwością. W środku piramidki na jednej trzeciej jej wysokości można wtedy przechowywać różne rzeczy jak talizmany i amulety, które wymagają aby nie napromieniowywać ich w szkodliwy sposób. Zasięg pola ochronnego zwykle nie jest większy niż 7 do 11 wysokości piramidki licząc 1/3 wysokości jako środek owego kulistego pola. Można sobie na czy przy biurku albo koło wezgłowia łóżka postawić piramidkę odpowiednich rozmiarów, musi ona jednak być wykonana z naturalnych materiałów, najlepiej kamienna lub z kamieni takich jak lapis lazuli (zdrowotna) czy innych (nie z tekturki ani samych pręcików, bo to nie zadziała). Piramidka kamienna o wysokości 10 cm ma zasięg ochronny od jej środka licząc (na 1/3 wysokości) 70 cm do 110 cm czyli robi kulę ochronna o średnicy 140 do 220 centymetrów. Należy jednak dbać o to, aby nad jej wierzchołkiem piętro wyżej nikt nie przebywał, bo nie będzie to dlań zdrowe, z tego względu stawiamy zwykle w rogu pokoju a najlepiej w ścianie z wnęką, chyba że mieszkamy na najwyższym piętrze budynku czy domku jednorodzinnego albo uzgodnimy rzecz z sąsiadami. 


Kasztany są bardzo dobrymi naturalnymi odpromiennikami o czym niektórzy radiesteci czasem zapominają. Kasztany zbieramy jesienią, następnie należy je dobrze wysuszyć (niedosuszone mogą zacząć gnić co czyni je nieskutecznymi i potem krócej działają). Tak przygotowane umieszczamy pod naszym miejscem do spania czyli w pojemniku na pościel czy na podłodze pod łóżkiem czy tapczanem. Nasze odpromienniki kasztanowe będą skutecznie nas chronić przez rok (musi być przynajmniej jedna warstwa kasztanów), chociaż na słabych ciekach mogą wytrzymać do trzech lat. Zwykle jednak, po roku, na następną jesień, wymieniamy je na świeże. Stosując takie zabezpieczenie miejsca do spania można wyeliminować bóle głowy, bóle stawów, łamanie w kościach oraz wiele innych dolegliwości. Sen nasz będzie głębszy, rano będziemy wstawać wypoczęci.

Z rzadka tylko zdarza się, że potrzeba więcej niż jedną warstwę kasztanów, aby neutralizować wyjątkowo silne cieki wodne czy raczej ich skrzyżowania (węzły). Niektórzy zalecają, aby raz 3-4 miesiące potrząsnąć kasztanami, przemieszać je mocno podrzucając w skrzyni (można także postukiwać w każdy kasztan drewnianym młoteczkiem podobnie jak w murarz stuka w kamień polny zanim położy go w fundamencie), co powoduje ich szybkie rozładowanie, jeśli mają tendencje do zbierania energii (co zdarza się tylko na strasznie silnych wielokrotnych krzyżówkach żył wodnych). Z badań radiestezyjnych prowadzonych jednakże przez wieki, a kolejne pokolenia rabdomantów używały kasztany i sprawdzały ich skuteczność, wynika, że solidna warstwa kasztanów pod miejscem spania czy siedzenia działa wystarczająco dobrze przez przynajmniej jeden rok (czasem z bardzo nielicznymi wyjątkami tyczącymi jakiś bardzo paskudnych skrzyżowań podziemnych cieków wodnych).

Przez wieki stosowano także kasztany w ten sposób, że jak podziemny ciek wodny przechodził przez głowę albo nogi, to kładziono solidny worek (taki duży jutowy jak do zboża) pełen dobrze wysuszonych kasztanów w obszarze odpowiednio głowy czy nóg pod łóżkiem - i to także wystarczająco ochraniało osobę śpiącą na tym łóżku. Worek suszonych kasztanów w pomieszczeniu lub pod łóżkiem zabepiecza także dodatkowo przed wpływem większości rozmaitych szkodliwych astralnych bytów, złych duchów, straszących czy nękających zjaw etc. (nie wszystkie rodzaje jednak odstrasza), co w dawniejszych czasach bywało ważniejsze niźli samo neutralizowanie szkodliwości podziemnych cieków wodnych.

Badaliśmy kasztany grupą ponad dwóch tysięcy radiestetów wahadlarzy i różdżkarzy z całej Polski, w pierwszej połowie lat 80-tych XX wieku i tylko nieliczni stwierdzali, że skuteczność ochrony po roku spadała im o 20 do 30 procent (bo cieki byly silne), jakieś pojedyncze głosy się pojawiły, że przestają działać przed upływem roku (co jednak wynikło ze zbyt małej ich ilości), a większość osób zostawiła kasztany na drugi rok, i przez drugi rok także dobrze zabezpieczały łóżka i fotele. Kilkadziesiąt osób wzmocniło działanie tej ochrony dodając po prostu więcej kasztanów. W tym wypadku więcej znaczy lepiej, jeśli dana ilość działała za słabo. Jedyne krótko działające kasztany jakie się stwierdza, to źle wysuszone (bo gniją i przestają działać) oraz położone w zbyt małej ilości - to rzeczywiście musi być warstwa ciasno ułożonych kasztanów pod całą powierzchnią łóżka. I oczywiście, nie jest to zabezpieczenie przeciwko siatkom energii napływających z góry, jak geopatyczna siatka szwajcarska Hanemanna, gdyż musiałyby być położone piętro wyżej, ponad głową osoby śpiącej czy siedzącej w danym miejscu, co oczywiste. Współcześnie należy wystrzegać się hochsztaplerów żerujących na naiwnych klientach, którzy chcą usilnie zdyskredytować tanie kasztany, które można sobie samodzielnie nazbierać, na rzecz swoich pseudo wynalazków w postaci patentowanych odpromienników i neutralizatorów, które działają zwykle jedynie w umysłach swoich twórców, nie mają natomiast skutecznego długiego działania tak, jak znane od wieków kasztany. 

Warto mieć przy sobie kilka świeżych kasztanów i nosić je codziennie chociaż przez krótki czas w kieszeni lub ustawić sobie na biurku do pracy lub nauki, tak aby leżały jak najbliżej ciała (serca, brzucha czy głowy). Nie tylko pochłoną szkodliwą energię, ale także mogą nam pomóc zlikwidować bóle reumatyczne. Tradycyjnie, liczba kasztanów do noszenia w szamańskim woreczku na szyi powinna być przeliczana w ten sposób, że bierzemy jeden kasztan na dziesięciolecie naszego życia jakie chcielibyśmy przeżyć, zwykle siedem lub osiem (na 70 lub 80 lat życia), ale można też maksymalnie 12 sztuk nosić (na życie do lat 120). Jest to praktyka dla długowieczności, a właściwie dla lepszego zdrowia w przeciągu życia, i trzeba każdego dnia przez kilka godzin mieć ten magiczny woreczek z kasztanami przy sobie, najlepiej w okolicach serca czy splotu słonecznego, także kasztany wymieniamy na świeże każdej jesieni. W tym celu zamiast kasztanów stosuje się także w tej samej ilości żołędzie dębowe, co było zwyczajem celtyckich druidów, także świetnych rabdomantów! 

Istnieje całe mnóstwo drobnicy posiadającej doskonałe właściwości ochronne przed negatywnym wpływem skondensowanego promieniowania geobiologicznego, ale kłopotliwe bywa ich zastosowanie jako neutralizatorów owego promieniowania. Problem ten łatwo można rozwiązać, gdy łóżko wyposażone jest w schowek na bieliznę. Potrzebna nam będzie niegruba (około 5 mm) sklejka ucięta w ten sposób, by dokładnie przykryła dno schowka. Sklejkę uciętą na pożądany wymiar można zamówić w hurtowni drewna bądź w warsztacie stolarskim. W ten sposób na dnie schowka na bieliznę uzyskujemy przestrzeń potrzebną do wykonania ekranu radiestezyjnego, nie tracąc przy tym funkcjonalności schowka. 

Zamiast kasztanów, do wykonania ekranu możemy użyć innej drobnicy chroniącej organizmy żywe przed negatywnym wpływem promieniowania geobiologicznego. Na uwagę zasługują potłuczone skorupki jaj i ziarna czarnej gorczycy, z którymi na dnie schowka na bieliznę wykonujemy ekran radiestezyjny o grubości około jednego centymetra. Zarówno skorupki jaj, jak i nasiona czarnej gorczycy, aktywność radiestezyjną zachowują bardzo długo, bo aż pięć lat, więc stosunkowo rzadko trzeba je wymieniać.

Na uwagę zasługuje ekran z kamyków rzecznych, z którymi wprawdzie jest nieco zachodu, ale za to można regenerować ich właściwości radiestezyjne. Kamyki rzeczne należy przesiać przez rzadką metalową siatkę, by wydzielić kamyki o średnicy przekraczającej pół centymetra, a następnie odrzucić kamyki o średnicy przekraczającej centymetr. Z przesortowanych w ten sposób kamyków należy ułożyć dwucentymetrowy ekran na dnie pojemnika na pościel. Kamyki rzeczne aktywność radiestezyjna zachowują przez około pięć lat. Po tym czasie należ zebrać je do durszlaka, dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą, najlepiej w rzece czy strumieniu, wysuszyć na słońcu przez kilka dni i na kolejne pięć lat włożyć do pojemnika na pościel. 

Ciekawym rozwiązaniem jest ekran z brzozowych gałązek. Mają to być drobne gałązki, długości około trzydziestu centymetrów. Można je ścinać od początku grudnia do połowy marca. Z gałązek układamy przynajmniej trzy centymetrową warstwę, dbając o to, by leżały one równolegle do pozycji ciała, cienkim końcem w stronę głowy. Trzy centymetrowy ekran z brzozowych gałązek przynosi ulgę w rozmaitych bólach, szczególnie bólach stawów, kręgosłupa i głowy. Ponadto spanie w strefie oddziaływania ekranu z brzozowych gałązek pomaga w leczeniu wielu chorób, szczególnie chorób mięśnia serca, wewnętrznych i kobiecych. Gałązki brzozowe aktywność radiestezyjną i leczniczą zachowują przez rok, zatem wymieniamy na nowe co roku tak samo jak kasztany. 

Odpromiennikiem ludowym są również naturalne skóry zwierząt, m.in. owiec, dzików, cieląt, saren układane na podłodze, krzesłach, fotelach, pod łóżkiem czy tapczanem (przynajmniej pod głową i górną częścią tułowia). Podobnie działają maty słomiane (2-3 warstwy), sienniki z włosia naturalnego, siana lub słomy owsianej, trawy morskiej, koce wełniane. Także wielu innym materiałom naturalnym przypisuje się podobne działanie, jak chociażby warstwie ciasno ułożonych pod łóżkiem kasztanów (które zmienia się raz na rok na świeże). Można pod łóżkiem dać ze dwie trzy skóry baranie (owcze) a warstwę kasztanów do skrzyni tapczana - takie podwójne zabezpieczenie nic już z ziemi od cieków wodnych raczej nie przebije. Można dodatkowo zdobyć materac ze słomy owsianej (sieczki) lub żytniej, jednak także należy pamiętać o tym, aby co roku lub najmniej raz na pięć lat sieczkę owsianą wymienić na nową (na słabszych żyłach wodnych wytrzymuje do trzech lat jak kasztany)! 

Najpopularniejszym niegdyś neutralizatorem geobiologicznego promieniowania były sienniki, a jest to wsypa (rodzaj worka) z grubego (zgrzebnego) płótna, najczęściej konopnego, rzadziej lnianego, napełniona sianem bądź słomą lub trawą morską. Materace z trawy morskiej były popularne w Polsce jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Materace z trawy morskiej ochronna aktywność radiestezyjną zachowują przez maksymalnie pięć lat, licząc od daty ich wyprodukowania. Po tym czasie należy wymienić je na nowe. Sienniki napełnione sianem z traw łąkowych stosowano głównie do kołysek, w których chroniły niemowlęta przed negatywnym wpływem promieniowania geobiologicznego tzw cieków wodnych. Dla niemowląt chorowitych zalecane było siano z traw leśnych, a także niektóre gatunki wysuszonych ziół. Wszystkie rodzaje sienników napełnionych sianem zachowują dobrą aktywność przez rok do półtora roku od zebrania siana. Dorośli spali zazwyczaj na siennikach wypełnionych słomą. Najpopularniejsza była słoma pszeniczna, ale używano także słomy żytniej, jęczmiennej i owsianej. Słomy pszeniczna, żytnia i jęczmienna zachowują aktywność ochronną przez maksymalnie trzy lata, natomiast słoma owsiana o wiele dłużej, bo aż pięć lat, chociaż jak śpi się na silnym skrzyżowaniu cieków wodnych, to radzi się co roku wymieniać słomę. 

Odpromiennikiem łóżka, bardzo prostym i skutecznym mogą być wysuszone i potłuczone skorupki ze świeżych jajek, włożone w torebkę papierową i umieszczone na podłodze pod łóżkiem (równą warstwą pod powierzchnią spania). Podobne działanie wykazują nasiona gorczycy, siemię lniane, gałązki brzozy i liście babki lancetowatej. Inne zestawy to: 3 paczki goździków, 3 korzenie chrzanu, 3 główki czosnku lub cebuli, 30-40 kasztanów. (Oczywiście podane liczby są tylko orientacyjne dla metra kwadratowego powierzchni). Ułożone pod łóżkiem skuteczne bywają 3-4 miesiące, potem należy je wymienić na nowe. 

Jemioła także należy do tych roślin, które pochłaniają energię promieniowania geobiologicznego, by wykorzystać ją na własne potrzeby. Pod tym względem jemioła przypomina brzozę, z tą różnicą, że jej oddziaływanie jest skierowane nie na boki, lecz w dół. Nie uszło to uwadze naszych słowiańskich przodków, od których wzięła się tradycja zawieszania u powały (dzisiaj sufitu) jemioły. Według tej tradycji jemioła promieniuje na cały dom dobrą energię sprzyjającą zgodzie, miłości i szczęściu, no i oczywiście zdrowiu, bez którego o szczęściu nie może być nawet mowy. 

Naturalne odpromienniki to nasiona wielu drzew (kasztany, orzechy, żołędzie, szyszki, pestki śliwek i brzoskwiń), kamienie (zwykłe polne otoczaki, niebieskawy lapis lazuli), a także muszle i skorupki jaj. Dobrymi „odpromiennikami” są też wyroby z lnu i wełny oraz skóry zwłaszcza z dzika. Również dobrze jest postawić w pokojach w których jest dużo sprzętu, paprotki w doniczce, bez względu na gatunek, a także bazylie. 

Jeden ze starszych sposobów zabezpieczania domów (budynków) przed szkodliwym działaniem promieniowania wrył się w świadomość ludzką i jest praktykowany po dziś dzień – to kamień węgielny. Do tych celów najczęściej były używane otoczaki rzeczne oraz duże kamienie polne, wkopywane pod każdy róg przyszłego domu. Takie kamienie możemy trzymać także w kącie każdego pokoju w mieszkaniu czy domu, gdzie doskonale się sprawdzą jako naturalny odpromiennik. Jeśli nie mamy takich kamieni w fundamentach domku jednorodzinnego, można wyłożyć wszystkie kąty (narożniki) piwnicy, co zneutralizuje promieniowanie cieków wodnych i osłabi linie sił pasów geopatycznych siatki szwajcarskiej. Naturalne odpromienniki to kryształy kwarcu i ametystu, ale muszą być dosyć sporych rozmiarów aby działały podobnie jak rzeczne otoczaki czy kamienie polne nieobrobione ludzką ręką. Na odpromienniki wybieramy okrągłe otoczaki polne, najlepiej o średnicy od 10 do 20 cm (większe niż dwie dłonie lokatora) na mały pokoik, a na większe pomieszczenia lub cały dom tak duże jak tylko możemy unieść. Takie kamienie znajdziemy nie tylko na polach, ale także na brzegach rzek i jezior oraz w potokach. 

W pozornym nieładzie zagajnika porośniętego przez samosiejki sosen i brzóz możemy dopatrzyć się swoistego ładu. Drzewa nie są rozrzucone równomiernie, jak były rozsiewane ich ziarna, lecz rosną według swoistego klucza każącego sosnom grupować się w kępy, pomiędzy którymi wiją się pasma brzóz. Jeśli ów zagajnik sprawdzimy różdżką albo wahadełkiem to okazuje się, że linie wyznaczone przez brzozy pokrywają się z ciekami wodnymi. Znamienne jest to, iż mimo że przez zagajnik przebiegają cieki wodne, my czujemy się w nim dobrze. Efekt ten zawdzięczamy brzozom posiadającym zdolność pobierania energii promieniowania geobiologicznego i wykorzystywania jej na swoje potrzeby, w rezultacie czego nad ciekiem wodnym powstaje strefa wolna od skondensowanego promieniowania geobiologicznego. Inaczej mówiąc: brzoza pełni rolę naturalnego odpromiennika rozpraszającego skondensowane promieniowanie geobiologiczne. Stąd dawniejszy zwyczaj sadzenia brzóz wokół domostwa czy chociaż przed wejściem do domostwa. Oprócz opisanych jemioły i brzozy, w strefie skumulowanego promieniowania geobiologicznego doskonale czują się dęby, wierzby, buki, modrzewie, klony, orzechy (laskowe i włoskie), głogi, bzy, pokrzywy (bzy, wierzby, dęby, brzozy i klony wokół domu dość skutecznie ochraniają przed promieniowaniem geopatycznym). W strefie wzmożonego promieniowania geobiologicznego z powodzeniem możemy uprawiać cebulę, czosnek, szczypior, fasolę, rzepę oraz pomidory. Pozostałe rośliny uprawne posadzone w strefie zadrażnień wydają marny plon. Zjedzenie trzech do pięciu ząbków czosnku dziennie czasowo redukuje szkodliwy wpływ promieniowania geopatycznego, a przy słabszych ciekach całkowicie go zneutralizuje, ale dobre skutki trwają zależnie od siły cieku geopatycznego od dwóch do sześciu godzin. 
Strefa rażenia promieniowaniem cieku wodnego
Generalnie, nie wolno spać na żyłach wodnych, gdyż mają one negatywny wpływ na zdrowie, samopoczucie i życie. Podziemne cieki wodne, płynące na głębokości kilku do kilkudziesięciu, a nawet kilkuset metrów dają promieniowanie o szerokości tych cieków. Natężenie promieniowania nad nimi może wywołać ujemne skutki dla człowieka. Występują wtedy takie objawy, jak złe samopoczucie, brak głębokiego snu dającego odprężenie i wypoczynek, pojawiają się bóle mięśni i kręgosłupa, reumatyzm, choroby serca i wiele innych schorzeń. Promieniowanie cieków nawet bardzo słabe, ale działające przez długi okres, powoduje mutację komórek. Mówi się o „domach i mieszkaniach rakowych”, bowiem nie tylko na parterze, ale i na  piętrach w tym samym pionie zapadają mieszkańcy najpierw na mniej groźne choroby, a następnie niektórzy z nich na raka w tym na białaczkę. Oczywiście przebywanie nad podziemnymi żyłami nie jest jedyną przyczyną powstawania nowotworów i innych ciężkich chorób, bywa natomiast jednym z ogniw łańcucha, który prowadzi do powstania tej choroby poprzez tworzenie się chorobogennego środowiska.

O negatywnym wpływie żył wodnych wiedziano już w dalekiej starożytności, w tym chińskim Feng Shui i indyjskim Wastu. Wszystkie budowle, jakie wówczas wznoszono, stawiano tak, aby ominąć teren, pod którym znajdują się cieki, a jeśli było to niemożliwe, wówczas stosowano odpromienniki – np. ustawiano odpowiedni krąg kamienny pod fundamentami, posadzkę układano w geometryczne wzory, wykorzystując energię kształtów. Do fundamentów dodawano zaprawę wapienną z dodatkiem białka zwierzęcego, czyli jajek, twarogu, mleka czy krwi bydlęcej. Najlepiej sprawdzić miejsce, w którym śpimy. Dobrym sposobem jest obserwacja zwierząt domowych (koty uwielbiają spać na żyłach wodnych, psy nigdy tego nie zrobią). Można też postawić paprotkę, w miejscu gdzie śpimy. Jeśli po około dwóch trzech tygodniach uschnie lub znacząco osłabnie (wykluczając inne oczywiste przyczyny jak niepodlewanie) oznacza to, że jest duże prawdopodobieństwo, iż pod tym miejscem znajduje się ciek wodny lub krzyż pasa geopatycznego (tzw. siatki szwajcarskiej). Można też zamówić usługę wiarygodnego różdżkarza, by upewnić się, że śpimy w dobrym miejscu, jednak w Polsce najlepiej zamówić badanie u trzech pięciu radiestetów, gdyż sporo jest szarlatanów, a dopiero jak będzie ich zgodna opinia (nie mówić o wizytach i diagnozach poprzedników), to można na niej polegać. 

Ze zwierząt, także ptaki budują swe gniazda kierując się rozkładem promieniowania geobiologicznego. Na przykład sroki zawsze budują swoje gniazda w strefie zadrażnienia geopatycznego (na ciekach), natomiast bociany wybierają na miejsce założenia gniazda wyłącznie tereny wolne od skondensowanego promieniowania geobiologicznego (wolne od cieków wodnych), czyli zdrowe dla człowieka. Nie może zatem dziwić, że ludzie mieszkający w domach, na których bociany budowały gniazda, byli relatywnie do innych zdrowsi, co miało przełożenie także na mniejszą śmiertelność noworodków, która niegdyś była bardzo wysoka i zasadniczo zaniżała średnią długość życia. Bacznym obserwatorom natury, jakimi byli nasi słowiańscy przodkowie, nie uszło uwadze, że w gospodarstwach, na których bociany budują gniazda, jest zawsze więcej dzieci i mniej ich umiera, niż w innych gospodarstwach. 

Na rynku przełomu XX i XXI wieku znajdziemy olbrzymią ofertę różnego rodzaju odpromienników, jednakże zdecydowana większość z nich nie ma większej wartości ani trwałości, często są to oszukańcze wynalazki nawiedzonych żerujących na ogólnej niewiedzy ludzi o sprawach subtelnych promieniowań. Najlepszymi odpromiennikami są tradycyjne produkty naturalne, a więc: kamienie (np. kryształy górskie – szczotki lub piramidki – umieszczone pod łóżkiem lub w skrzyni kanapy) w tym zwykłe polne i rzeczne otoczaki, kasztany, skorupki jajek (wcześniej starannie umyte i osuszone), skóry zwierząt roślinożernych (skóra barania), muszle, kawałki bursztynu, słoma (owsiana), trawa morska (robi się z niej także materace), gałązki drzew (np. brzozy) i wiele innych. Dobrze swoją rolę spełniają różne „wzory i wzorki” dające zdrową energię kształtu (wzmożenie dobrych energii osłabia te szkodliwe). Wśród sztucznych odpromienników tylko nieliczne, opracowane przez solidnych radiestetów, bywają skuteczne (nie więcej niż jeden do trzech na sto). Generalnie, jak ktoś oferuje coś małego, jakiś kartonik około 10 na 10 centymetrów z czymś tam niby w środku, to to coś na pewno nie będzie działało jako odpromiennik (chyba, że na tym obszarze 10 na 10 cm jaki zakrywa). 

Generalnie, chińskie Feng Shui podobnie jak indyjskie Wastu służy do wynajdowania dobrych miejsc dla człowieka i unikania tych złych więc jeżeli mówimy o szkodliwości cieków wodnych i ich skrzyżowań czy siatki geopatycznej i jej węzłów to znaczy że jest to niekorzystne dla człowieka i należy co do zasady takich miejsc unikać. Stosowanie odpromienników oraz tzw. ekranów radiestezyjnych nie stanowi zatem rozwiązania. Ciek wodny jest przejawem Sha Chi czyli złej energii wedle Feng Shui. Najlepiej poszukać dobrego zdrowego miejsca przed kupieniem działki i budować w jak najlepszym miejscu. W każdym razie nie należy zbyt długo przebywać w rejonie promieniowania skrzyżowania cieku wodnego czyli w strefie tzw. szarego promieniowania.

Podziemne naturalne cieki wodne (nie mylić z rurami kanalizacyjnymi) promieniują pionowo do góry i na boki pod kątem 45°, przy czym promieniowanie pionowe jest najsilniejsze i tym samym najbardziej szkodliwe. Ciek wodny jest w ciągłym ruchu i generuje fale elektromagnetyczne i fale dźwiękowe oraz tak zwane fale skalarne, a czasem powoduje wiry cieku wodnego. Osoby, które przez pewien czas przebywają w zasięgu promieniowania podziemnych cieków wodnych, skarżą się zwykle na różne dolegliwości, najczęściej takie jak: 

• trudności w zasypianiu, koszmary senne, zmęczenie, senność;
• częste nagłe osłabienia, poczucie nagłej utraty siły czy energii, nadmierne pocenie się, uczucie suchości w ustach, utrata apetytu, nadmierne łaknienie lub jego brak; 
• wzmożona nerwowość, samoistne drżenie rąk i ciała, mrowienie odczuwane najczęściej w kończynach, nieuzasadnione uczucie zimna lub gorąca, kłucie w okolicy serca, trudności w głębszym oddychaniu i ataki astmy; 
• bóle i zawroty głowy, bóle i opuchlizny na stawach, bóle “wędrujące” po różnych częściach ciała;
• zmniejszona krzepliwość krwi, zwężenia i złogi patologiczne w naczyniach krwionośnych; 
• nasilenie objawów alergii i chorób skórnych, wrażliwość jelita cienkiego, nietolerancje pokarmowe; 
• ogólne osłabienie odporności organizmu prowadzące do ciężkiego przebiegu wszelkich infekcji; 
• skłonności do schorzeń serca, wątroby, nerek, żołądka, jelit, a nawet do chorób nowotworowych (udowodnione przez radiestetów i lekarzy). 
• zaburzenia nerwowe i psychiczne (stany psychotyczne); 

Coraz częstsze porażki radiestezyjne spowodowane są najczęściej przez: brak właściwych kwalifikacji do właściwego zdiagnozowania promieniowań (typy nie wiedzą co mierzą), stosowanie ekranów, o których działaniu nie mamy pełnej wiedzy (działające inaczej niż by chciał radiesteta) i ogólnie stosowanie cudacznych nowinek na fali gadżetomanii, która dopadła także radiestetów chcących uchodzić za technicznych i fachowych zamiast pozostać szamanami do naturalnych metod uzdrawiania. Często także wśród radiestetów dochodzi do rutynowych zachowań. Niezależnie czy jest potrzeba czy nie, radiesteta zakłada odpromiennik, rezygnując z możliwości poprawy warunków życia poprzez zmienię miejsca spania - co powinno być podstawą działania. Często stosowane są odpromieniki, których działanie jest znikome lub żadne, bo ktoś tam sobie coś wymyślił i nawet na niego to działało (ale bardziej tylko na zasadzie jego wiary w ten ekran, odpromiennik czy neutralizator). Nierzadko również klienci od pierwszego kontaktu domagają się zainstalowania ekranu radiestezyjnego, bo gdzieś czytali, gdzieś słyszeli, że to im poprawi warunki życia. Prawdopodobnie zasugerowani obiegowymi gówno-prawdami nawet nie są zainteresowani sprawdzeniem, czy istnieje rzeczywista potrzeba instalowania ekranu, odpromiennika czu neutralizatora. Utrwalił się w świadomości wizerunek radiestety, który zamiast tradycyjnych narzędzi pracy jak wahadło czy różdżka, pracuje technologicznym ekranem. Niestety, sytuacje w których ekrany są sprzedawane bezpośrednio klientowi z intencją, że klient sam położy sobie ekran i dalej wszystko samoczynnie się zmieni, są coraz częstsze. Wynikają głównie z chęci zysku w sprzedaży ekranów, bo ekran to również towar, który się całkiem nieźle sprzedaje, szczególnie jak opatentowany i chroniony znakiem towarowym, a tak poza tym, to nie wiadomo co w nim jest ani czy ma szansę podziałać chociaż jakiś czas. 

Ambicją wielu skądinąd doświadczonych radiestetów jest chęć skonstruowania własnego autorskiego odpromiennika. Taki moment w życiu radiestety powinien być lekcją pokory. Jeśli zadufanie i zbyt wielka wiara  we własne siły przeważa nad umiejętnością obiektywnej i oderwanej od autosugestii oceny, wówczas mamy efekt w postaci kolejnego już z rzędu rozpowszechnianego odpromiennika – bubla czyli szajsu autorskiego inaczej mowiąc szajsu patentowego. Duma i pycha zamienia się w kompromitację nie tylko długo budowanego autorytetu, ale w kompromitację środowiska radiestezyjnego. Często spotyka się sytuacje (jak to określił jeden z kolegów radiestetów Roman Szymański), „że ekran działa, ale tylko w wyobraźni i głowie swojego konstruktora”. Natomiast faktyczne jego działanie jest znikome, żadne, a czasami bywa wręcz szkodliwe. Zbierając wszystkie te informacje razem zalecamy jako radiesteci poleganie na tradycyjnych, naturalnych, dobrze sprawdzonych przez wieki surowcach, które służyły z powodzeniem naszym słowiańskim przodkom. 

Reasumując, jeżeli odrzucimy z radiestezji to co wydaje się wątpliwej wartości, to do czego nie mamy zaufania, pozostaną niewątpliwie pozytywne elementy świadczące o dążeniu do zbliżenia z naturą. Poza tym nie należy się "żył" panicznie bać, w miarę silne i zdrowe organizmy potrafią się przed ich działaniem skutecznie bronić. Również naturalne mieszkanie, jego wyposażenie, otoczenie, częste wietrzenie i wykadzanie (biała szałwia), a także dieta bardzo ułatwia samoobronę organizmów i osłabia nadmierne promieniowanie. Warto pamiętać, że najlepszym sposobem ochrony przed złym promieniowaniem, niejako standardową procedurą do wdrożenia, jest zmiana miejsca spania czy siedzenia na takie, które jest zdrowe w pomieszczeniu. Problem, jeśli skażone radiacjami cieków wodnych jest całe pomieszczenie czy ciasne mieszkanie. Idealnie byłoby się do innego, znacznie zdrowszego przeprowadzić. 


(O naturalnych metodach odpromieniowania radiestezyjnego wiele pisał i uczył m.in. Zbigniew Przybylak z Bydgoszczy, wiele się także uczyło o tym w Bydgoskiej Federacji Radiestezyjnej od początku jej istnienia.)  

LINKI: 


Uzdrawianie - warsztaty i treningi: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz