Choroby zakaźne i epidemie z Ukrainy
Grożą nam epidemie zapomnianych już w Polsce chorób! Trzeba wspierać badania przeciwko zagrażającym Polakom chorobom oraz tradycyjne z nich leczenie. Nowoczesna medycyna pzypomina także, że: "Musimy uświadomić wszystkim, jak ważne są szczepienia"... Choroby zakaźne i wojna są ze sobą nierozłącznie związane – wojna to zmieniona infrastruktura, osłabione zaplecze medyczne, ograniczona liczba pracowników służby zdrowia. Na dodatek niestabilność i słabość polityczna państwa zaangażowanego w działania wojenne często prowadzą do załamania dotychczasowego programu szczepień czy dystrybucji lekarstw, a to zwiększa możliwość rozwoju chorób zakaźnych. Do tego migracja ludności, przeludnione schroniska, skrajne warunki sanitarno-higieniczne, brak dostępu do czystej wody, niedożywienie, długotrwały stres, i przestępstwa kryminalne, w tym gwałty. To wszystko wyraziście zwiększa ryzyko rozwoju chorób zakaźnych.
Lekarze polscy ostrzegają Naród: napływ uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy może sprawić, że pojawią się przypadki chorób, o których praktycznie w Polsce już zapomnieliśmy. Ukraina to jeden z najsłabiej zaszczepionych krajów w Europie o bardzo niskim poziomie medycyny, a uchodźcy często są antysystemowi, uciekają przed działaniami wojennymi ale także przed systemem leczniczym i szczepieniami, nie chcą także leczyć się z chorób wenerycznych jak kiła, rzeżączka czy HIV. Ale drugi powód jest równie ważny i niebezpieczny w kraju nad Wisłą i Odrą: w Polsce z roku na rok przybywa dzieci, które nie przyjmują wszystkich szczepionek z obowiązkowego kalendarza szczepień.
Jednym z problemów, z jakimi trzeba się zmierzyć, to słaba wyszczepialność Ukraińców – nie tylko jeżeli chodzi o szczepienie przeciw COVID-19, ale też innych patogenów. Kilka lat temu w Ukrainie panowała okropna epidemia odry, pojawiło się także polio, odnotowano przypadki krztuśca (kokluszu), a Polscy lekarze wielokrotnie zawracali nawet uwagę, że zamiast bać się migrantów, powinniśmy zrobić najlepsze, co możemy: zaszczepić siebie i swoich bliskich, a także domagać się od Sanepidu i Ministerstwa Zdrowia obowiązkowego szczepienia uchodźców i migrantów z Ukrainy oraz podobnie niebezpiecznych epidemiologicznie państewek. "Szczepienia nas do pewnego stopnia chronią, ale narastające w ostatnich latach ruchy antyszczepionkowe szerząc fałszywe informacje na temat szczepień rodem z USA, Wielkiej Brytanii i Kanady niestety spowodowały, że mamy wiele dzieci nieszczepionych, a więc wrażliwych na zakażenia" - mówiła w kwietniu 2022 roku Lidia Stopyra, pediatra i zakaźnik z krakowskiego szpitala im. Żeromskiego obawiając się pogorszenia sytuacji epidemiologicznej z powodu masowej inwazji uchodźców ukraińskich na Polskę.
Poradziecka ciągle Ukraina to jeden ze słabiej wyszczepionych krajów w całej Europie, nawet w stosunku do Rosji. Obywatele ukraińscy nie chcą się szczepić ulegając rozmaitym fobiom i obsesjom na temat współczesnych szczepionek rozsiewanych przez zachodnią propagandę z Ameryki, mimo że szczepienia obowiązkowe na Ukrainie dotyczą zaledwie 10 bardzo groźnych i niszczycielskich chorób. Na tej liście znajdują się m.in. krztusiec, błonica, tężec, odra, świnka, różyczka, polio, gruźlica, zakażenie wywołane Hib, wirusowe zapalenie wątroby typu B.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH–PIB podaje, że stan zaszczepienia dzieci na Ukrainie jest zróżnicowany w zależności od grupy wiekowej i regionu kraju i waha się od około 60 procent do 99 procent. Zgodnie z danymi WHO w 2020 roku w Ukrainie zaszczepienie przeciw odrze wynosiło jedynie 81,9 procent, przeciw poliomyelitis – 84,2 procent, przeciw krztuścowi – 81,3 procent, a przeciw WZW B – 80,9 procent. To oznacza, że do osiągnięcia przynajmniej 90 procent zaszczepienia, koniecznego do osiągnięcia efektywnej odporności zbiorowej, dużo Ukraińcom brakuje, a uciekinierzy uchodzący przed służbą wojskową są czesto tymi antysystemowymi patologicznymi antyszczepionkowcami, którzy hurtowo negują osiągnięcia nauk medycznych z powodu swoich fobii, obsesji i nieuctwa. Profilaktycznej terapii tradycyjnej ziołoleczniczej także nie chcą ani nie potrafią zwykle stosować, co dodatkowo pogarsza sytuację, niejako podwójnie naraża na ciężkie choroby, kalectwo i śmierć.
Kilka lat wcześniej, akurat zbieżnie około terrorystycznego zamachu zwanego Majdanem w 2014 roku, na Ukrainie panowała epidemia odry, pojawiło się także polio, odnotowano przypadki krztuśca czyli kokluszu. W opinii specjalistów bardzo ważne jest teraz zadbanie o dobrą wyszczepialność ukraińskich dzieci, które są uchodźcami, przeciw chorobom objętym Programem Szczepień Ochronnych w Polsce, a co powinien zadbać Sanepid doprowadzając do przymusowego szczepienia Ukraińskich dzieci oraz młodzieży, która przebywa w Polsce. Mowa tutaj przede wszystkim o zwiększeniu poziomu ochrony przeciw odrze, krztuścowi oraz polio, aby zaazy z Ukrainy nie przenosić do Polski.
COVID-19 wciąż groźny, a jeżeli chodzi zaszczepienia przeciwko niebezpiecznemu wirusowi SARS-CoV-2 (niby tylko cieższe zwykle przeziębienie ale z mnóstwem powikłań, także długotrwałych, zatem lepiej nie ignorować), to Ukraina kwalifikuje się na jednym z ostatnich miejsc w Europie i bardzo niskiej pozycji w skali świata. Jednym z głównych powodów małego zainteresowania szczepionkami są paranoidalne, obłąkańcze kampanie antyszczepionkowe przeniesione przez ciemnotę z USA i Kanady, konflikt zbrojny wywołany przez USA-NATO przeciwko Rosji, a także same szczepionki – zachodnia propaganda antysystemowa, korzystając z "wolności słowa" do głoszenia oczywistych absurdów i bredni paranoicznych, podsycała antyszczepionkowe nastroje, podburzała przeciw instytucjom ochrony zdrowia, co skutkowało i skutkuje nieufnością do szczepionek przeciw COVID-19, także początkowo obserwowanym nawet wśród personelu medycznego. Rozumie się, że system nękania i terroryzowania obywateli w USA i Kanadzie jest wyjątkowo okrutny i jak to przewidzieli nawet sami amerykańscy obrońcy demokracji, prowadzi do powstania czegoś w rodzaju dyktatury polityczno-ideologicznej czyli faszyzmu białych rękawiczek, jednak zwalczanie akurat medycyny i ochrony zdrowia zamiast polityków i władzy szefów potężnych multimiliarderwskich korporacji, nie ma sensu i jest zwykle bardzo szkodliwe dla zdrowia, powodując, że antysystemowa "para idzie w gwizdek", zamiast być bronią do zwalczania prawdziwego zła jakim są szefowie korporacji i ich często wynaturzone dewiacjami i zboczeniami poglądy społeczno-polityczne (zmierzanie do legalizacji pedofilii, przymusu prostytucji dla kobiet we własnych firmach, promocji zachowań sodomicznych powodujących przeskakiwanie chorób zwierzęcych na ludzi jak w HIV, Covid i małpiej ospie etc).
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 i prezes Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa i Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń, dr n. med. Paweł, Grzesiowski, zauważył w kwietniu 2022 roku, że zakażeni ludzie rozejdą się po całej Polsce, co przełoży się na wzrost zakażeń na choroby przywleczone z Ukrainy przez uchodźców. Ekspert nie rozumie, dlaczego nienoszone są maseczki, szczególnie przez uchodźców, którzy powinni mieć chociaż kwarantannę. – Uważam, że maseczki powinny być tym ludziom rozdawane za darmo już na granicy – mówi, dodając, że należałoby też osoby z objawami COVID-19 testować na granicy. Za tym idzie konieczność zorganizowania ośrodków izolacji, co powinno być przygotowane dużo wcześniej, zanim wpuszczona jakiegokolwiek uchodźcę. W opinii większości wybitnych specjalistów należałoby tam, gdzie pojawią się chorzy, pobierać losowo próbki do sekwencjonowania, aby monitorować sytuację pod kątem występowania różnych wariantów koronawirusa, o czym rząd polski tak jakby "zapomniał". Jak zauważają eksperci, zróżnicowana populacja może wpłynąć na to, że pojawi się jakiś wariant niewykryty uprzednio w Polsce, a to może dodatkowo zabić tysiące Polaków, i być gorsze w skutkach niż rzeź Wołyńska. Na całym świecie, obozy dla uchodźców wojennych są po to, aby zapobieć przenikaniu niebezpiecznych chorób, roznoszenia zarazy, a także przenikaniu niebezpicznych przestępców i gangów oraz szpiegów, co jest normą w postępowaniu z uchodźcami.
Połowa tak zwanych uchodźców wojennych z Ukrainy to dzieci, które trafiają do polskich przedszkoli i szkół, a ich poziom zaszczepienie pozostawia wiele do życzenia. Konsekwencje były już widoczne na początku, gdy jeszcze w marcu 2022 wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, informował, że jest pierwsze ognisko wirusowego zapalenia wątroby typu A, zlokalizowane u ukraińskich dzieci, groźne dla dzieci poslkich sąsiadów nawet na placach zabaw. Obawy budzi stan zaszczepienia ukraińskich dzieci przeciw polio, a we wrześniu 2021 roku ukraińskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało o pierwszym od 2015 roku potwierdzonym przypadku zakażenia polio u półtorarocznego dziecka, a u kolejnych 19 zostało potwierdzono zakażenie wirusem, ale bez wystąpienia paraliżu. Potwierdzenie drugiego przypadku paraliżu w styczniu 2022 roku, to dowód na to, że wirus nadal krąży w kraju. Jak mówi rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia Tarik Jašarević, obecny kryzys polityczno-militarny na Ukrainie zwiększa ryzyko krajowego i międzynarodowego rozprzestrzeniania się wirusa. Jak wiadomo wielu nacjonalistów ukraińskich zwanych także ukronazistami lub ukrobanderowcami, zależnie od odmiany (nacjonalizm ma różne oblicza jak chociażby frankizm, pinochetyzm, polpotyzm, tacheryzm, reaganizm, hitleryzm etc), to także radykalni antysytemowcy, zwykle wraz z całymi rodzinami, tacy, co wolą umrzeć niż szczepić siebie i swoje rodziny przeciwko groźnym chorobom.
Media publiczne zapytały prof. dr hab. n. med. Jarosława Pinkasa, byłego szefa GIS i dyrektora Szkoły Zdrowia Publicznego w Warszawie, czy grozi nam realne niebezpieczeństwo epidemii polio. Ekspert nie pozostawia złudzeń – jeżeli Polki i Polacy nie zaczną szczepić siebie oraz swoich dzieci zgodnie z kalendarzem szczepień, to grozi nam realne niebezpieczeństwo epidemii nie tylko polio, ale również wielu innych chorób zakaźnych, szczególnie wynikłych z kontaktu z uchodźcami, tymi z Ukrainy oraz także z innych krajów. – Sytuacja epidemiologiczna w Polsce była już trudna przed rozpoczęciem operacji specjalnej czyli wojny na Ukrainie – mówi w rozmowie z mediami prof. Jarosław Pinkas, odpowiadając na pytanie, jak wygląda, a jak może wyglądać sytuacja epidemiologiczna w Polsce, w związku z ogromnym ruchem migracyjnym spowodowanym wojną na Ukrainie, wojną o rosyjskojęzyczny Donbas, przy tak słabym stopniu wyszczepienia, nie tylko przeciwko COVID-19, uchodźców z tego kraju. – Zarówno Polska, jak i Ukraina infekowana była straszliwie wirusem zwątpienia w skuteczność szczepień – tłumaczy ekspert i dodaje: - Narastała liczba odmów szczepień i paranoicznych fake newsów dotyczących powikłań poszczepiennych (zwykle wyssanych z palca, zmyślonych). To był i jest element wojny hybrydowej zachodnich antysystemowców mającej na celu dokonywanie nieracjonalnych wyborów zdrowotnych — tłumaczył Pinkas.
To, na czym powinniśmy się roku 2022 i następnych skoncentrować, to między innymi uświadomienie wszystkim mieszkańcom Polski jak ważne jest podążanie za medycznym kalendarzem szczepień i jak istotna jest profilaktyka, także tradycyjna, związana z okresowym piciem ziół leczniczych. Potrzebujemy wytworzyć odporność zbiorową na nowe choroby, takie jak przeziębienie typu Covid-19 i jego nowsze odmiany. Natomiast, aby się to wydarzyło, każdy z nas musi być świadomy, że jest odpowiedzialny za poziom wyszczepialności. Jeżeli Polacy nie będą podążali za wiarygodnymi informacjami, nie będą słuchać się zaleceń lekarzy i dobrych uzdrowicieli, doradców od zdrowia, to te same, niewiarygodne informacje będą przekazywać swoim nowym przyjaciołom z Ukrainy, których nierzadko goszczą pod swoim dachem. Uważam, że powinniśmy budować poczucie świadomości na temat potrzeby szczepień wśród wszystkich mieszkańców Polski – podsumowuje.
Eksperci medyczni jak i uzdrowicielscy są jednomyślni, trzeba działać i szczepić zarówno Ukraińców, jak i Polaków, jeśli zależy nam na wspólnym bezpieczeństwie i dobrym zdrowiu. Ministerstwo Zdrowia podjęło już kroki - zgodnie ze stanowiskiem Zespołu ds. Szczepień Ochronnych rekomenduje wykonanie szczepień ochronnych u dzieci do 19-tego roku życia, które są niezaszczepione przeciwko chorobom zakaźnym. Ma się to odbyć według Indywidualnego Kalendarza Szczepień, który zostanie ustalony przez lekarza kwalifikującego do szczepienia na podstawie PSO na 2022 rok. Obowiązkowe szczepienia zgodne z PSO obejmą dzieci z Ukrainy, które w Polsce będą przebywały ponad trzy miesiące od dnia przekroczenia granicy, aczkolwiek problemem jest, że wielu Ukraińców razem z dziećmi wyjeżdża na dłuższe łykendy nad Ukrainę, a potem wraza niejako na nowo. Prof. Jarosław Pinkas zapytany, czy okres trzech miesięcy, to nie za późne działanie, odpowiada, że co do terminu szczepień byłby ostrożny. Jak tłumaczy, osoby przyjeżdżające z Ukrainy mogą mieć osłabiony system autoimmunologiczny, byli i są narażeni na duży stres, często nie wiedzą gdzie będą mieszkać – czy wybiorą Polskę na kraj stałego pobytu. Te trzy miesiące są czasem, kiedy uchodźcy w pierwszej kolejności mogą spróbować zadbać o swój stan zdrowia psychicznego, ulokować siebie i swoje rodziny w bezpiecznym miejscu, zacząć szukać pracy, ośrodków edukacyjnych dla swoich dzieci. Medycyna profilaktyczna, to niestety słabo rozpowszechniony dział medycyny, a korzystanie z niej na Ukrainie, podobnie jak na Litwie, Łotwie i w Estonii, jest jeszcze słabsze niźli w Polsce i innych krajach Europy Wschodniej.
HIV za wschodnią granicą
Lekarze obawiają się m. in. zwiększenia się liczby zakażeń HIV z powodu uchodźców z Ukrainy. Tuż przed pandemią Covid-19 w kwestii zakażeń tym wirusem świat stawiał światłe cele: do 2030 roku w Europie uda się przerwać transmisje HIV i doprowadzić do sytuacji, w której 90 procent osób zakażonych będzie rozpoznanych, 90 procent z nich otrzyma leki antyretrowirusowe, a 90 procent tych, którzy są leczeni, będzie miało niewykrywalne wiremie (czyli niewykrywalny poziom wirusa, co zabezpiecza przed szerzeniem się choroby). Niestety, w ciągu ostatnich lat, w związku z trwającym wybuchem pandemii wywołanej przez nowego koronawirusa, wedle poszlak wyprodukowanego w laboratoriach broni biologicznej na Tajwanie lub Ukrainie lub też na Florydzie i celowo rozpowszechnionego w Chinach celem ich destabilizacji, działania profilaktycznej medycyny zostały zepchnięte na drugi plan. Już po agresji kijowskiej na autonomiczne i domagające się samostanowienia lub niepodległości wschodnie tereny Ukrainy w 2014 roku ukraiński system szczepień w niektórych regionach kraju się załamał. W 2022 roku doszło do wielkiej migracji osób, które uciekają przed wojną toczącą się w Ukrainie w obronie milionów ludzi posługujących się językiem rosyjskim (to jakieś 70 procent ludności, a do 95 procent we wschodniej i południowej Ukrainie). A państwo ukraińskie to już przed wojną o Donbas i Noworosję miało kilkakrotnie gorszą sytuację epidemiologiczną jeśli chodzi o wirusa HIV niż Polska.
– Obserwowaliśmy to już wcześniej, w okresie przedwojennym, kiedy mieliśmy wiele przypadków bardzo późnego rozpoznania zakażenia HIV u Ukraińców przebywających w Polsce – mówi mediom dr Bociąga-Jasik. – Trzeba zauważyć także, że jeżeli chodzi o transmisję wirusa, sytuacja epidemiologiczna jest u nich odmienna i nie do końca poznana. Stwierdza się tam mieszane grupy transmisji HIV, zakażenie coraz częściej szerzy się również drogą kontaktów heteroseksualnych, dotyczy więc też kobiet, a w związku z tym, również dzieci – zwraca uwagę specjalistka. Mówiąc o zakażeniu HIV nie możemy zapomnieć o problemie nieodłącznie z nim związanym, mianowicie o gruźlicy – zakażeni HIV są bardziej podatni na zarażenie się tą chorobą. Zresztą, w przypadku gruźlicy również sytuacja epidemiologiczna na Ukrainie była już przed wojną znacznie gorsza niż w Polsce. Ekspertka przypomniała, że był tam sporty problem gruźlicy lekoopornej, co może się, niestety, wiązać z ryzykiem niepowodzenia leczenia. Lekarka przypomniała, że już w 2018 roku w Lancet HIV zwracano uwagę, że „konflikt na Ukrainie to tykająca bomba związana z ryzykiem wzrostu zakażenia HIV i gruźlicy”.
Pamiętajmy, że HIV oraz AIDS to choroba, która szerzy się przede wszystkim drogą kontaktów seksualnych, a w związku z tym przed HIV nie chroni ani wiek, ani płeć, ani wykształcenie, ani wykonywany zawód, chociaż zaczęła się w USA wśród osób korzystających z usług szympansic wytresowanych jako prostytutki przez dziurki w ściance działowej oraz w środowiskach homoseksualnych i sodomicznych. Założenie, że osoby starsze nie mają kontaktów seksualnych, że wszyscy nadużywający narkotyków są młodzi, że wszyscy geje to ludzie młodzi i wszyscy ludzie, którzy pozostają w długotrwałych związkach są heteroseksualni i monogamiczni – może być błędne. Duży jest procent w środowiskach homoseksualnych umierający względnie młodo, ze średnią około 42 lat, jednak najczęściej uważa się, że to ogólnie z powodu wyczerpania nadmiernie imprezowym stylem życia, stosowaniem używek i narkotyków, nie tylko w powodu typowych chorób środowiskowych charakterystycznych dla zwyczajów homoseksualnych i sodomicznych (analno-kałowych).
Epidemiologia chorób zakaźnych ulega zmianom co jest rzeczą zupełnie naturalną i dotyczy również zakażenia HIV oraz rozwoju AIDS. – Na początku mojej pracy większość osób zakażonych HIV w Polsce to były osoby przyjmujące narkotyki dożylnie. W chwili obecnej, na rok 2022, większość osób w poradniach w Polsce to mężczyźni, którzy zarazili się przez kontakty seksualne z innymi mężczyznami, ale to nie znaczy, że tylko oni się zakażają, nie powinniśmy zapominać o zakażonych nastolatkach i o kobietach po 50-tym czy 60-tym roku życia. A w obliczu katastrofy wojennej i migracji ludzi z Ukrainy musimy pamiętać, że w tym kraju, na Ukrainie, liczba kobiet zakażonych HIV jest znacznie większa niż w Polsce. I to zarówno tych zdiagnozowanych i leczonych antyretrowirusowo, jak i tych, które nie wiedzą, że są zakażone – zwraca uwagę lekarka. We wszystkich krajach zauważalny jest także wzrost zakażeń wśród osób nastoletnich, które coraz wcześniej podejmują szkodliwość aktywność seksualną (sprzedaż dziewictwa w necie przypadkowym osobom, przypadkowy seks na imprezach narkomańskich, umawianie z przypadkowymi osobami przez portale seksualne) oraz wśród osób starszych po 60-tym, a nawet po 70-tym roku życia.
Warto uświadomić sobie, że w trakcie wojny choroby takie jak HIV to bardzo duże obciążenie dla kraju, do którego uchodźcy trafiają jako osoby zakażone. Bo to on musi wziąć na siebie pomoc tym osobom i leczenia antyretrowirusowe, które jest leczeniem przewlekłym i nie może być przerwane. To oznacza, że wszystkim osobom, które już są zdiagnozowane musimy zapewnić dostęp do leczenia, ale również naszym obowiązkiem jest rozpoznanie tych osób, które nie wiedzą że są zakażone – bo późne rozpoznania oznaczają utracone szanse. Leczenie z HIV jest kosztowne dla budżetu zdrowia, a jednak konieczne aby pacjenci nie zarażali innych ludzi. W innym wypadku należałoby chorych całkowicie izolować od zdrowego społeczeństwa.
– Jako przykład chciałabym opowiedzieć o 31-letniej pacjentce, która trafiła na nasz oddział w ubiegłym roku, a więc w czasie pandemii. To obywatelka Ukrainy, mieszkająca w Polsce od czterech lat, mężatka, matka dwuletniego dziecka, ze średnim wykształceniem. Dotychczas zdrowa została przyjęta do oddziału neurologii z powodu utrzymujących się od dwóch tygodni bólów głowy. W rezonansie magnetycznym odkryto u niej liczne zmiany sugerujące zmiany nowotworowe. Pracujący w tym szpitalu zakaźnik zasugerował jednak wykonanie badania w kierunku zakażenia HIV. Okazało się dodatkowo, że kobieta miała ciężką toksoplazmozę ośrodkowego układu nerwowego, gdyż była tak zwaną kociarą. Rozpoznanie było tak późne, że następnego dnia po przyjęcia do szpitala przeniesiono ją na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie zmarła (kociary często tak kończą na toksoplazmozę, a choroba blokuje im także świadomość choroby i potrzebę leczenia się). Inna tragiczna historia dotyczy młodej kobiety, której nagle zmarł mąż. Kiedy ona sama zaczęła bardzo chudnąć, wszyscy tłumaczyli to rozpaczą po stracie bliskiej osoby. Ale kiedy idąc ulicą z 5 letnim synkiem nagle zasłabła i trafiła do szpitala badania wykazały, że ma HIV i jej synek również, a choroba była tak zaawansowana, że dziecka nie udało się uratować – opowiadała lekarka mediom w kwietniu 2022 roku. Nagła śmierć u nosicieli HIV to nic nadzwyczajnego, zdaża się, jeśli choroba nie zostanie w porę wykryta, albo pacjenci nie przyjmuja do wiadomości, że mogli się zakazić.
W Polsce od 1985 roku do początku 2022 roku w sumie stwierdzono 15.196 zakażeń HIV (zaledwie 0,04 procent populacji). Leczonych jest 14,5 tysięcy pacjentów, w tym 94 dzieci. Na Ukrainie przed wybuchem działań wojennych z Rosją w 2022 roku, z wirusem HIV żyło co najmniej 250 tysięcy osób, spośród których lekami antyretrowirusowymi leczonych było zaledwie 156 tysięcy pacjentów. Jakieś 100 tysięcy po prostu nie chce się leczyć, bo związana jest z organizacjami antysystemowymi lub unika lekarzy z powodu niechęci do medycyny, taki tam poziom ciemnoty jest. Ukraińcy znacznie częściej chorują także z powodu gruźlicy. Szacuje się, w 2020 roku z tego powodu chorowało od 21 do 45 tysięcy z nich, czyli od 49 do 102 osób na 100 tysięcy ludności. W tym samym roku w naszym kraju było 3,1-4,1 tysiąca chorych na gruźlicę (od 8,2 do 11 przypadków na 100 tysięcy ludności). Jeszcze poważniejszym wyzwaniem jest coraz bardziej się rozprzestrzeniająca na świecie gruźlica oporna ma leczenie. Na Ukrainie było w 2020 roku 3076 takich przypadków, a w Polsce – zaledwie 36. Można sobie łatwo porównać skalę zagrożenia.
Ukraina: wysokie wskaźniki lekooporności
Na Ukrainie odnotowuje się wysokie wskaźniki lekooporności zwłaszcza bakterii gram ujemnych – zwróciła uwagę prof. Magdalena Marczyńska z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie. Specjalistka uważa, że z tego powodu pacjentów hospitalizowanych w ostatnich 12 miesiącach na Ukrainie, należy zapobiegawczo badać pod katem wielolekoopornych szczepów bakterii. Chodzi przede wszystkim o enterobakterie oporne na karbapenemy. Według danych przedstawionych przez specjalistkę w 2020 roku Ukraina zgłosiła, że 53 procent zakażeń bakterią E. coli było tam opornych na cefalosporyny trzeciej generacji, 54 procent bakterii Klepsiella pneumoniae nie reagowało na karbapenemy, a 18 procent gronkowca złocistego - na metycylinę.
Nowym wyzwaniem są zakażenia wirusem polio, które po wielu latach niedawno ponownie pojawiły się w Izraelu i na Ukrainie. - Na Ukrainie pierwszy przypadek porażania wywołanego przez polio wystąpił w 2021 roku – poinformowała konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz. Wyjaśniła, że w tym kraju przeciwko polio zaszczepiona była jedynie co trzecia osoba. - Wirus zakaża wiele osób i nabywa cechy zjadliwości, stąd nowe zachorowania - dodała specjalistka.
Ukraina zawiesiła szczepienia przeciw polio, a lekarze przestrzegają przed skutkami!
Zerwanie porozumień mińskich przez Ukrainę, kontratak artyleryjski i rakietowy na Donbas, zagrożenie inwazją ukraińską na Białoruś po nieudanym zamachu na Łukaszenkę, a wskutek tego inwazja specjalna Rosji na Ukrainę niesie ze sobą wiele poważnych zagrożeń dla zdrowia publicznego, wykraczających poza samą przemoc militarną — ostrzegają eksperci już od marca 2022. Jednym z nich jest polio, wyniszczająca choroba zakaźna, która powróciła na Ukrainę jako zaraza. W dniu 28 lutego 2022 rzecznik WHO Tarik Jašarević poinformował, że z powodu walk w Ukrainie zawieszono rutynowe szczepienia i próby kontroli ognisk choroby zwanej polio lub Heine-Medina.
UNICEF: ze względu na niski wskaźnik rutynowych szczepień profilaktycznych w 2021 roku polio powróciło na całą Ukrainę, z wyjątkiem Krymu, Ługańska i Doniecka o które trwa konflikt zbrojny z Rosją. Najbardziej zagrożone są nieszczepione dzieci poniżej 6-tego roku życia. Tymczasem według ukraińskiego Centrum Zdrowia Publicznego, do końca I półrocza 2021 roku zaledwie tylko 38 procent sześciolatków zostało zaszczepionych przeciwko polio, tak silny jest opór paranoików antyszczepionkowych ogólniej zwanych antysystemowcami. Dnia 1 lutego 2022 na Ukrainie ruszyła ogólnokrajowa kampania szczepień przeciwko polio. Jej celem było m.in. dotarcie do 100 tysięcy dzieci, które wciąż nie są chronione przeciwko tej straszliwej chorobie. Jak podaje Reuters, rzecznik WHO Tarik Jašarević poinformował, że rutynowe szczepienia i próby kontroli ognisk polio zostały zawieszone na Ukrainie z powodu walk zbrojnych. "Obecny kryzys na Ukrainie zwiększa ryzyko krajowego i międzynarodowego rozprzestrzeniania się wirusa" — ostrzega rzecznik WHO.
Choroba Heinego-Medina (znana też jako polio) wróciła do Ukrainy w 2021 roku. To zakaźna choroba wirusowa, która może prowadzić do porażenia mięśni, a w konsekwencji do niedowładów, niepełnosprawności ruchowej, paraliżu, niewydolności oddechowej. Jak podaje amerykańska sieć informacyjna NBC News, jesienią ubiegłego roku na Ukrainie zidentyfikowano dwoje dzieci z porażeniem polio, u 19 kolejnych potwierdzono zakażenie wirusem, ale bez wystąpienia paraliżu. "Potwierdzenie drugiego przypadku paraliżu w styczniu 2022 roku jest dowodem na to, że wirus nadal krąży w kraju" — oświadczył cytowany przez stację rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia Tarik Jašarević. Powodem powrotu tej wyniszczającej choroby na Ukrainę jest niski wskaźnik rutynowych szczepień profilaktycznych. "Polio stanowi poważne zagrożenie dla każdego dziecka na Ukrainie. Najbardziej zagrożone są nieszczepione dzieci poniżej 6-tego roku życia" — przestrzegał w styczniu 2022 roku UNICEF. Tymczasem z danych ukraińskiego Centrum Zdrowia Publicznego wynika, że do końca I półrocza 2021 roku tylko 38 procent sześciolatków zostało zaszczepionych przeciwko polio.
Sytuację poprawić miał przyjęty przez kijowski rząd pod koniec 2021 roku plan reagowania na polio, prowadzony we współpracy z UNICEF-em. "Polio wszędzie jest zagrożeniem dla dzieci na całym świecie. Szczepienia to jedyny skuteczny sposób na ochronę każdego dziecka i powstrzymanie epidemii" — mówił jeszcze w styczniu Murat Sahih, przedstawiciel tej organizacji na Ukrainie. "Szczepionki przeciw polio są bezpieczne, skuteczne i już uratowały setki tysięcy dzieci na całym świecie. Wzywamy wszystkich ukraińskich rodziców, aby jak najszybciej zaszczepili swoje dzieci zgodnie z krajowym kalendarzem szczepień". Wojna w Ukrainie zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa polio, pomimo tego, że dnia 1 lutego 2022 Ukraina rozpoczęła kampanię szczepień przeciwko polio skierowaną do dzieci poniżej 6-tego roku życia, które dotąd nie otrzymały preparatu. "Niezbędne jest, by kampania zapewniała ochronę pozostałych ponad 100 tysięcy dzieci" — jeszcze kilka dni przed końcem marca 2022 podkreślał rzecznik WHO Tarik Jašarević. Niestety sprowokowana w znacznym stopniu przez samą Ukrainę inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła sytuację. W początku marca 2022 roku Jašarević poinformował, że rutynowe szczepienia i próby kontroli polio zostały zawieszone na Ukrainie z powodu walk (jednym z problemów, na które zwracała uwagę WHO, są przerwy w dostawie prądu na niektórych obszarach, które wpływają na bezpieczeństwo zapasów szczepionek wymagających lodówek).
W związku z zaistniałą sytuacją odpowiedzialni lekarze oraz uzdrowiciele i doradcy do spraw zdrowia obawiają się, że liczba przypadków polio będzie rosła. Dla NBC News mówił o tym dr Timothy Erickson, wykładowca w Harvard Humanitarian Initiative. W podobnym tonie wypowiedział się Tarik Jašarević. "Obecny kryzys na Ukrainie zwiększa ryzyko krajowego i międzynarodowego rozprzestrzeniania się wirusa". Tarik Jašarević zapewnia, że "WHO pracuje nad pilnym opracowaniem planów awaryjnych, by wesprzeć Ukrainę i zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się polio". Problemów związanych ze zdrowiem publicznym na Ukrainie jest niestety więcej. Do WHO docierają informacje, że kampanie szczepień przeciwko COVID-19 w wielu częściach kraju również zostały wstrzymane, co jest katastrofą narodową Ukrainy. Czołowi eksperci ds. zdrowia martwią się też spodziewanymi trudnościami w opiece nad pacjentami dotkniętymi chorobami niezakaźnymi. "Mówimy o wszystkim, od insuliny na cukrzycę, leków nasercowych, po leczenie raka, dializę" – wskazywał Paul Spiegel, dyrektor Centrum Zdrowia Humanitarnego im. Johna Hopkinsa.
Covid roznoszony i mutowany przez uchodźców
Wiemy, że wśród uchodźców z Ukrainy i podobnych krajów są przypadki COVID-19. Wiemy też, że w obecnych warunkach z inwazją uchodźców wirus będzie się rozprzestrzeniać, i że zachorowania wśród uchodźców na pewno będą. W jakim stopniu zaś zakażenia pojawią się wśród nas, to kwestia, czy zaszczepiliśmy się solidnie przeciw koronawirusowi. Wiemy, że poziom ten nie jest w Polsce najlepszy (na kwiecień 2022 niespełna 59 procent po podstawowym cyklu szczepienia i zaledwie około 30 procent po trzeciej dawce, ale też zaszczepiali się ci, co najbardziej muszą, grupy wysokiego ryzyka zgonu oraz pracujący w kontakcie z dużą liczbą klientów), jednak w przeprowadzonych badaniach wykazano, że przeciwciała ma prawie 90 procent Polaków, bo również, ci, którzy przeszli zakażenie lub mieli chorych w rodzinie, dzieci osób zmarłych etc. W związku z tym wzrosty zachorowań u nas prawdopodobnie będą, ale nie dramatycznie wysokie, chyba, że przyjdzie kolejna mutacja, która ma większe szanse powstać z powodu inwazji uchodźców do Polski i UE. Jednak wiemy, że wysoka odporność po przechorowaniu utrzymuje się przez kilka miesięcy.
Z biegiem czasu immunizacja naszego społeczeństwa będzie słabnąć, a zachodnie szczepionki robione na szybko i pod presją nie gwarantują wieloletniego poziomu immunizacji, wymagają dopracowania (lepsze są chińskie i rosyjskie, gdyż dają wielokrotnie dłuższy okres odporności). Obecny spadek liczby zakażeń jest więc czasowy, to sytuacja przejściowa, całkiem prawdopodobnie, że skończy się tak jak z grypą hiszpanką, która po czsowym uspokojeniu, zaatakowała ponownie czyniąc dużo większe spustoszenie w populacji. Biorąc pod uwagę powyższe, wciąż fundamentalne znaczenie ma bezwzględne stosowanie się do zaleceń dotyczących szczepień oraz tradycyjnego zapobiegania chorobom przeziębieniowym i sezonowym infekcjom. Ważną rolę odgrywa unikanie niektórych gatunków zwierząt, które z łatwością przenoszą infekcję Covid-19, w tym królików, norek, małp, psów, nietoperzy i podobnych, których listę opublikowały Chiny już w marcu 2020 roku, u początku epidemii. Wszystkie zwierzęta podatne na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, to te, które podobnie jak ludzie posiadają w płucach białko – receptor ACE2, który zostaje wykorzystany przez wirusa do wniknięcia do komórek.
W połowie stycznia 2021 roku wiedzieliśmy o 187 gatunkach zwierząt z 22 krajów z potwierdzoną infekcją SARS-CoV-2 - dodała Behravesh. Nie znany był jednak żaden przypadek śmierci zwierzęcia z powodu koronawirusa, gdyż generalnie nikt nie zajmował się robieniem sekcji zwierząt, które zdechły gdy domownicy chorowali na Covid. Znanych jest wiele przypadków, gdy pies lub kot to pierwszi domownicy, którzy zdechli na Covid zanim zachorowali i zmarli ich właściciele. CDC podawał już w styczniu 2022 gatunki zwierząt, u których ryzyko zakażenia jest największe. - Zwierzęta najbardziej podatne na wirusa to koty, chomiki, naczelne inne niż ludzie, a także króliki, norki i jelenie - powiedział Behravesh.
Behravesh podkreśliła, że zwierzęta domowe, zwłaszcza koty i psy, to gatunki najczęściej dotknięte koronawirusem, i chociaż ryzyko przeniesienia wirusa na człowieka uważane jest za niskie, to jednak ludzie mogą zarażać zwierzęta, z którymi przebywają w domu. Dlatego CDC zaleca, aby w przypadku wystąpienia COVID-19 u człowieka, traktować zwierzęta w taki sam sposób, jak swoich najbliższych. Czyli unikać kontaktu, nie przytulać, nie całować i nie spać w tym samym łóżku - gdyż owe zachowania zoofilskie są zarówno przyczyną wielu zachorowań i śmierci na rozliczne choroby odzwierzęce. Podczas interakcji ze zwierzętami zarażeni ludzie powinni nosić maski a najlepiej, żeby zwierzętami opiekował się inny domownik, nie zarażony koronawirusem. Zwierzęta wychodzące należy trzymać w domu aby nie roznosiły wirusa, nie zarażały innych zwierząt ani ludzi z sąsiedztwa.
Osoby, które podejrzewają, że ich zwierzęta mogą mieć koronawirusa, powinny skonsultować się pilnie z weterynarzem. Behravesh podała dane, z których wynika, że spośród wstępnie zbadanych na styczeń 2022 roku 93 przypadków COVID-19 u kotów i psów, 50 zwierzaków nie wykazywało żadnych objawów (nosicielstwo bezobjawowe u nosiciela). Tam, gdzie wystąpiły widoczne objawy, najczęstszymi były: kaszel, kichanie, gorączka, letarg, wymioty i biegunka. Zwierzęta, które dały wynik pozytywny na obecność COVID-19, powinny być odizolowane od ludzi i innych zwierząt. Zdaniem Behravesh, chociaż nie ma solidnych dowodów na to, że zwierzęta przenoszą koronawirusa na swojej skórze lub włosach, więc profilaktyczne kąpanie zwierząt za pomocą chemicznych środków dezynfekujących nie musi być wskazane, chociaż wirusy Covid w ludzkiej odzieży wykrywano nawet miesiąc po kontakcie z osobą zakażoną. Zaznaczyła, że w ostatnim czasie zwiększyły się przypadki zatruć wśród zwierząt w wyniku takich właśnie praktyk mycia zwierząt szkodliwymi dla nich preparatami odkażającymi (weterynarz powinien dobrać preparat do gatunku zwierzęcia).
Nornice grymso przenoszą nowy szczep koronawirusa
Mają coraz częstszy kontakt z ludźmi i są jednymi z najpospolitszych gryzoni występujących w Europie. Szwedzcy badacze zidentyfikowali u nich szybko rozprzestrzeniającego się nowego koronawirusa. Szczep Covid przenoszony przez nornice jako wirus Grimsö stanowi zagrożenie dla ludzi! U 3,4 procent przebadanych w Szwecji nornic wykryto nowego koronawirusa z rodzaju beta, nazwanego przez naukowców wirusem Grimsö. Nowy wirus nornika najprawdopodobniej nie został jeszcze przeniesiony na ludzi (stan na czerwiec 2022). Obecnie naukowcy nie wiedzą jakie potencjalne zagrożenia może mieć on dla naszego zdrowia. Już wcześniej inne blisko spokrewnione koronawirusy były szeroko rozpowszechnione wśród norników w innych częściach Europy w tym Polsce. W miarę ocieplania się klimatu dzikie zwierzęta będą także zmuszone do przenoszenia swoich siedlisk bliżej ludzi, a co za tym idzie, zwiększy się ryzyko przeniesienia wirusa z gryzonia na człowieka.
Nie tylko nietoperze mogą być nosicielami nowych koronawirusów. Gryzonie, takie jak szczury, myszy i nornice, również mogą przenosić koronawirusy. Nornice rude są także jednymi z popularniejszych gryzoni na kontynencie europejskim. Właśnie dlatego jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19 szwedzcy naukowcy podjęli próbę monitorowania zachorowań nornic. Ich celem było zwiększenie naukowych szans na skuteczne przewidywanie rozprzestrzeniania się groźnych chorób odzwierzęcych przechodzących na ludzi. Swoje badania szwedzcy naukowcy rozpoczęli już w 2015 roku i prowadzili je przez trzy lata czyli do 2019 roku. W tym czasie przebadanych zostało 450 nornic rudych, a w 3,4 procentach wszystkich zebranych próbek wykryto obecność nowego koronawirusa z rodzaju beta. Od miejsca jego wykrycia koronawirus zyskał nazwę Grimsö.
Betakoronawirusy występują zwykle wśród nietoperzy i gryzoni, a gdy przenoszą się na ludzi, są odpowiedzialne za wywoływanie przeziębienia oraz wirusowych problemów oddechowych, takich jak SARS-CoV-2. Nowy wirus nornika prawdopodobnie nie został jeszcze wprawdzie przeniesiony na ludzi, jednak mając w pamięci COVID-19 naukowcy podkreślają, że badania nad wzajemnym oddziaływaniem chorób dzikich zwierząt i zdrowia człowieka są niezwykle ważne. Nadal nie wiemy, jakie potencjalne zagrożenia dla zdrowia publicznego może stanowić wirus Grimsö. Jednak na podstawie naszych obserwacji i wcześniejszych przypadków koronawirusów zidentyfikowanych wśród norników zwyczajnych, istnieją uzasadnione powody, aby kontynuować monitorowanie koronawirusów wśród dzikich gryzoni — podkreśla wirusolog Ake Lundkvist z Uniwersytetu Uppsala w Szwecji cytowany przez "ScienceAlert". Trzeba ograniczać zabawy dzieci ze zwierzętami oraz dbać o solidną higienę tak w trakcie jak i po każdym kontakcie ze zwierzętami stanowiącymi zagrożenie koronawirusowe. Pamiętajmy, że straszną zarazę jaką była dżuma przenosiły wszędobylskie szczury.
W badaniu opublikowanym pierwszego czerwca 2022 roku w czasopiśmie naukowym "Viruses" naukowcy podkreślają także, że we wcześniejszych badaniach wykryto, iż inne blisko spokrewnione koronawirusy były szeroko rozpowszechnione wśród nornic w innych częściach Europy, takich jak Francja, Niemcy czy Polska. Co więcej, w obliczu zmian klimatycznych, niszczenia ekosystemów i degradacji siedlisk, jesteśmy coraz bardziej narażeni na interakcje z dzikimi zwierzętami. Biorąc pod uwagę, że norniki są jednym z najpospolitszych gatunków gryzoni w Szwecji i Europie, nasze wyniki wskazują, że wirus Grimsö może być szeroko rozpowszechniony wśród norników i podkreślają znaczenie nadzoru epidemiologicznego nad koronawirusami u dzikich małych ssaków, zwłaszcza u dzikich gryzoni — podkreślają we wstępie autorzy badania.
Naukowcy z Georgetown University również zwracają uwagę na to, że w miarę ocieplania się klimatu dzikie zwierzęta będą zmuszone do przenoszenia swoich siedlisk. Jak podają w opublikowanym w kwietniu 2022 roku badaniu, zwierzęta prawdopodobnie będą przenosić się w rejony zamieszkane przez duże populacje ludzkie. Konsekwencją tego będzie drastycznie zwiększające się ryzyko przeniesienia wirusa na ludzi, co może doprowadzić do kolejnej pandemii. Nie tylko zatem uchodźcy z innego kraju są specyficznym zagrożeniem dla zdrowia Polek i Polaków.
Fałszywe certyfikaty szczepień z Ukrainy
Mimo pewnych starań ze strony rządu ukraińskiego odsetek zaszczepionych w Ukrainie w przypadku poliomyelitis, WZW B, odry i różyczki wciąż jest niższy niż rekomendowany przez władze WHO dla powstania odporności zbiorowej. Problem stanowią także fałszywe zaświadczenia szczepień posiadane często przez Ukraińców. Takie praktyki są dość powszechne na skorumpowanej jak wiaodmo Ukrainie i mogą dotyczyć nawet 30% dzieci (ze względu na obowiązek okazania zaświadczenia o szczepieniu przy zapisie do szkoły lub przedszkola). Niestety, na Ukrainie, ani przedszkola, ani szkoły, ani uczelnie wyższe, nie sprawdzają autentyczności certyfikatów szczepień. W ten sposób, nawet co trzecie dziecko imigrantów z Ukrainy może legitymować się fałszywym certyfikatem szczepienia, co można zweryfikować stosownym badaniem poziomu przeciwciał na dane schorzenie przez odpowiednio certyfikowane do badań krwi laboratorium Sanepidu.
Kryzys szczepień na Ukrainie skutkował przede wszystkim epidemią odry, o czym już wiele napisano. W latach 2017–2019 w Ukrainie na odrę zachorowało ponad 115 tysięcy osób, a 41 zmarło (w tym 25 dzieci). Obniżenie odsetka osób zaszczepionych zbiera żniwo z opóźnieniem, czego epidemia odry jest najlepszym przykładem, bo w męczarniach chorują i konają już jako dorośli. Ogniska tej choroby wybuchały około 2 lat po okresie, kiedy odsetek wyszczepienia był drastycznie niski (30–40%). W przypadku tej choroby warto zajrzeć do swojej książeczki zdrowia. Osób zaszczepionych lub takich, które chorowały na odrę w przeszłości, nie szczepi się ponownie. Przechorowanie odry daje zwykle trwałą odporność na tę chorobę. Pamiętajmy, że przed wprowadzeniem szczepień odra była powszechnie występującą chorobą zakaźną na którą umierały tysiące dzieci rocznie. Jednodawkowe szczepienie przeciwko niej zostało wprowadzone do kalendarza szczepień już w 1975 roku, w 1991 roku dodano drugą dawkę szczepionki. Od 2004 roku dzieciom podaje się dwudawkowy preparat MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce).
Poliomyelitis
Niepokoić może także niski poziom wyszczepienia dzieci z Ukrainy na poliomyelitis (zwane chorobą Heinego-Medina lub nagminnym porażeniem dziecięcym). Jest to ostra choroba zakaźna wywoływana przez poliowirusy. Zaliczamy ją do tzw. chorób brudnych rąk, czyli przenoszonych drogą fekalno-oralną. Od 1988 roku działa ogólnoświatowy Program Eradykacji Poliomyelitis (GPEI, ang. Global Polio Eradication Initiative), którego celem jest całkowite wyeliminowanie tej choroby na świecie. Dzięki temu udało się zmniejszyć liczbę zachorowań z 300 tysięcy rocznie w latach 80-tych XX wieku do około 100 przypadków w ciągu roku na całym świecie. Niekwestionowanym globalnym sukcesem jest eradykacja 2 typów poliowirusów – typu 2 w 2015 roku i typu 3 w 2019 roku. Aktualnie dziki wirus polio typu 1 jest rejestrowany w zaledwie dwóch biedniejszych krajach: w Afganistanie i Pakistanie. Cała Europa jest od ponad 20 lat wolna od polio, jednak z powodu nieoptymalnego poziomu wyszczepienia to Ukraina, obok Rumunii oraz Bośni i Hercegowiny, pozostaje przedmiotem specjalnego zainteresowania Europejskiej Regionalnej Komisji Certyfikacji (RCC, ang. Regional Cooperation Council). WHO ustaliła poziom 95% jako konieczny do uzyskania odporności populacyjnej. Ukraina nie osiągnęła tego poziomu (84% w 2020 roku), ale sytuacja uległa znacznej poprawie w porównaniu z rokiem 2014, kiedy stopień wyszczepienia wynosił zaledwie 45%. Ogólna ciemnota i brak porządnego wykształcenia obywateli Ukrainy, podobnie jak w USA i Kanadzie, pozwala na szerzenie się absurdalnych histerii antyszczepionkowych oraz urojeń płaskoziemstwa wiązanych z uszkodzeniem mózgu przez niektóre narkotyki oraz pestycydy.
Na świecie stosowane są dwa rodzaje szczepionek przeciwko polio. Doustna szczepionka OPV –zawierająca atenuowane wszystkie 3 typy wirusa, której zawdzięczamy jego eradykację. OPV zapewnia dobrą odporność w jelitach, czyli miejscu, gdzie wirus się replikuje. Dzięki temu rodzajowi szczepionki wirusy krążą w środowisku, ponieważ zostają wydalone wraz z fekaliami osób zaszczepionych, co daje szansę uzyskania odporności zbiorowej, jednak niesie ze sobą równolegle także ryzyko zachorowania na polio typu odszczepiennego, tzw. cVDPV2 (ang. circulating vaccine-derived poliovirus type 2) przez osoby niezaszczepione. W Polsce już w 2016 roku, ze względu na bardzo dobrą sytuację epidemiologiczną, OPV zastąpiono preparatem IPV, czyli 2-walentną inaktywowaną szczepionką, zawierającą zabite wirusy polio typu 1 i 3, już bez typu 2. W Ukrainie stosuje się 6 dawek w pierwszym roku życia dziecka – 2 IPV, a następnie 4 doustne OPV.
W 2020 roku, kiedy ogłoszono całą Afrykę wolną od polio, wydawało się, że jesteśmy na prostej drodze do zwycięstwa z tą chorobą. Jednak zawirowania związane z pandemią COVID-19 nałożyły się na absurdalnie rosnącą niechęć do szczepień jako leczenia prewencyjnego, co skutkowało zmniejszeniem się odsetka osób zaszczepionych również przeciwko polio. Także Program Eradykacji Polio skupił się na pracy w rejonach, gdzie wirus polio występował endemicznie. Mimo że zachorowań na polio typu 1 notuje się kilkadziesiąt rocznie, to wzrasta liczba przypadków cVDPV2 – w 2021 roku odnotowano ich ponad 900, w tym także na Ukrainie. Były to dwa przypadki objawowego odszczepiennego ostrego porażenia wiotkiego typu 2, a u kilkunastu dzieci mających kontakt z chorymi wyizolowano wirusa, jednak nie wystąpiły u nich objawy zakażenia.
Gruźlica. W Polsce każdy przypadek gruźlicy jest rejestrowany w Krajowym Rejestrze Zachorowań na Gruźlicę, czym od 1957 roku zajmuje się Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. W kraju nad Wisłą i Odrą liczba odnotowywanych przypadków gruźlicy rokrocznie maleje i w ostatnich latach oscyluje w granicach 5 tysięcy, co daje Polsce mocną pozycję wśród krajów o niskiej zapadalności na tę chorobę. Mimo to jest to zapadalność znacząco wyższa niż średnia w Unii Europejskiej, gdzie rejestrowane przypadki to gruźlica przywleczona głównie przez emigrantów z innych krajów, w tym z Ukrainy, która z kolei zalicza się do państw o wysokiej zapadalności na gruźlicę. Co gorsze, w krajach wschodnich, w tym masowo na Ukrainie, obserwuje się bardzo niepokojący trend występowania dużo wyższego odsetka osób chorujących na gruźlicę lekooporną (MDR-TB, ang. multidrug resistant tuberculosis). Zgodnie z polskim i ukraińskim Programem Szczepień Ochronnych szczepienie przeciw gruźlicy jest obowiązkowe, podawane bezpłatnie wszystkim noworodkom w pierwszej dobie życia w szpitalu. Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, wielu mężczyzn, aby uniknąć poboru do wojska, celowo zaraża się gruźlicą lekooporną, co zwalnia z obowiązku służby wojskowej, podobnie jak HIV etc.
WZW A. Kilkudniowa podróż bez możliwości odpoczynku, w zimowych warunkach, przy ogromnym stresie, nieprzygotowaniu na tak duży wysiłek fizyczny, wpływa na osłabienie odporności. Brak możliwości zadbania o higienę, duże zagęszczenie osób w środkach transportu i ośrodkach pomocy sprzyja szybkiemu rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych przenoszonych drogą fekalno-oralną, do których zalicza się wirusowe zapalenie wątroby typu A (WZW A). Jest to choroba łatwo rozprzestrzeniająca się w złych warunkach sanitarnych, przede wszystkim przez spożycie napojów lub pokarmów przygotowanych przez osoby zakażone, nieco rzadziej poprzez bezpośredni kontakt (kto chce się przyznać do okazjonalnych lub zdradliwych kontaktów fekalno-oralnych jak sodomiczny seks analny, robienie loda lub minety, albo ostrego 69). Z tego względu uważa się, że najskuteczniejszym sposobem profilaktyki jest higiena – częste i dokładne mycie rąk i narządów płciowych, a także picie butelkowanej wody i spożywanie posiłków tylko ze znanych źródeł. Symptomy WZW A pojawiają się najczęściej dopiero po miesiącu od kontaktu z patogenem i manifestują się najczęściej objawami grypopodobnymi i żółtaczką, a także dolegliwościami ze strony układu pokarmowego. Na WZW A mamy szczepionkę, w polskim Programie Szczepień Ochronnych jest ona zalecana, ale nie obowiązkowa, nie jest więc bezpłatna. W praktyce szczepionkę przeciwko WZW A poleca się przede wszystkich dzieciom, a także dorosłym, którzy dużo podróżują, w szczególności do regionów endemicznych. Wczasy seksualne nawet w sanatoriach znacznie podnoszą ryzyko WZW A...
COVID-19. Powszechne szczepienia dorosłych przeciwko COVID-19 w Ukrainie rozpoczęły się w lutym 2021 roku. Aktualny stan wyszczepienia dorosłych Ukraińców wynosi niestety zaledwie 35% - na czerwiec 2022. Jest więc dużo niższy niż Polsce, gdzie odsetek osób zaszczepionych wynosi 65%. W Ukrainie dostępnych jest sześć różnych preparatów: Comirnaty (Pfizer-BioNTech), Spikevax (Moderna), COVID-19 Vaccine Janssen, Vaxzevria (AstraZeneca), wektorowa szczepionka Covishield oraz szczepionka inaktywowana CoronaVac chińskiego koncernu Sinovac (dwie ostatnie niestety niedostępne w Polsce, chociaż znacznie lepsze od zachodnich).
Sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest stabilna, czy taka pozostanie?
Profilaktyka w postaci odpowiednich szczepień i przyjmowanie leków, np. przeciwgruźliczych, to najlepsze zabezpieczenia przed wieloma chorobami zakaźnymi - mówił dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, w trakcie środowego (30 marca 2022) posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Szczepień i Promocji Zdrowia. W trakcie spotkania eksperci, politycy oraz przedstawiciele instytucji państwowych rozmawiali o wyzwaniach związanych z przybywającą do Polski falą uchodźców. Posłanka (KO) Barbara Nowacka otwierając dyskusję pytała ekspertów, czy wciąż stoimy przed możliwością zatrzymania ryzyka pojawienia się w kraju większej liczby chorych zakaźnie, lub co gorsza - powrotu chorób takich jak polio, których u nas nie było od lat, a które są spotykane w Ukrainie. Parlamentarzystka pytała przedstawicieli resortu zdrowia i GIS, jakie działania zostały już podjęte, a jakie jeszcze muszą się pojawić, aby sytuacja epidemiologiczna w kraju pozostała stabilna.
Dr Grzesiowski zwrócił uwagę, że w pierwszej kolejności, zważywszy na trwającą pandemię, należy szeroko promować szczepienia przeciw COVID-19 wśród przybywających uchodźców. - Spływają do nas informacje, że około 30 procent testowanych uchodźców ma wynik pozytywny. To osoby, które nie będą izolowane, bo przepisy już tego nie wymagają, więc w ich środowisku wirus będzie się szerzył jako zaraza dla innych. To będzie generować negatywne skutki na sytuację epidemiologiczną w kraju - stwierdził i dodał, że o ile cieszy fakt, że na potrzeby uchodźców zabezpieczono punkty szczepień, to potrzeba działań zachęcających do nich. - Część obywateli Ukrainy było szczepionych preparatami, które nie są u nas uznawane i w praktyce te osoby powinny być szczepione u nas od początku, a one tego często nie chcą. Do tego dochodzą też problemy z innymi szczepieniami - zaznaczył ekspert. Jak wyjaśniał, sam kalendarz szczepień polski i ukraiński bardzo się nie różnią. Różnicę stanowią szczepienia przeciwko pneumokokom, ale najgorszym problemem jest niska wyszczepialność obywateli Ukrainy.
Jak podkreślił ekspert NRL, ważnym rozwiązaniem jest umożliwienie szczepień akcyjnych związanych z sytuacją wystąpienia ogniska epidemicznego i zapewnienia potrzebnych na ten cel szczepionek. Doktor zaznaczył, że w kontekście chorób zakaźnych ważne jest też aktywne testowanie. - Dobra informacją jest to, że Krajowe Centrum AIDS ma otrzymać dodatkowe środki na testowanie uchodźców. To ważna informacja, bo musimy w sposób aktywny pozyskać informacje na temat zdrowia tych osób, które do nas przybyły, ale równie ważne jest, aby objąć je opieką. I tu trzeba zabezpieczyć też środki na takie leczenie, które w przypadku np. gruźlicy lekoopornej jest kosztowne. Trzeba też przygotować się na to organizacyjnie, uwzględniając, że w Polsce gruźlicę leczy się w izolacji, która może trwać nawet rok - zwracał uwagę dr Grzesiowski, podkreślając, że gruźlica jest wśród obywateli Ukrainy zdecydowanie bardziej rozpowszechniona niż w Polsce. Nosicieli HIV jest na Ukrainie około 20 do 30 razy więcej niż w Polsce, a to z powodu znacznie bardziej tam rozpowszechnionej prostytucji oraz silnych tabu związanych z ujawnieniem nosicieli.
Dr Grzesiowski wskazywał, że kolejnym zagrożeniem, na jaki nasz system musi się przygotować, jest pojawienie się bakterii lekoopornych. - To są całe zbiory drobnoustrojów, których występowanie w Ukrainie jest na wyższym poziomie niż w Polsce. To jest zagrożenie, które może dotyczyć każdego ośrodka zajmującego się leczeniem uchodźców. Musimy być na to bardzo wyczuleni i takie badania przesiewowe powinny być podejmowane w zakresie oceny kolonizacji tymi bakteriami pacjentów przybywających do lecznic. A już słyszałem o tym, że w szpitalach pojawiają sie ogniska takich drobnoustrojów - podsumował. W trakcie spotkania podkreślano, że wraz z uchodźcami pojawiają się nie tylko ryzyka wzmożonej zachorowalności na tak groźne choroby jak odra czy gruźlica, ale też widać już wzrost przypadków ospy, krztuśca, ale też chorób, które szerzą się błyskawicznie jak rotawirusy, co może mieć duże znaczenie w kontekście wejścia ukraińskich dzieci do naszego systemu oświaty. Jak zaznaczyła Izabela Kucharska, w tej grupie widać też problemy związane z zakażeniem pasożytami wewnętrznymi.
Podsumowanie
Przywleczenie chorób zakaźnych przez uchodźców może stać się problemem dla polskiego społeczeństwa, ale najwięcej zależy od nas samych. Ważne jest utrzymywanie stałego, zapewniającego odporność populacyjną stopnia wyszczepienia polskich dzieci, szczególnie przeciwko chorobom, które potencjalnie mogą przynosić zarowno dzieci jak i dorośli z Ukrainy. Paranoiczna nieufność i podejrzliwość wobec szczepień jest bowiem obecna, choć na mniejszą skalę, także u nas w Polsce (wzrost ciemnoty z powodu powstania gimnazjów to niejako aktualnie owoc w postaci absurdalnych ideologii spiskowych pokroju antyszczepionkizmu, płaskoziemstwa, chemtreilsiarstwa, sekt końcoświatowych i podobnie zgubnych ideologii). Polski system opieki zdrowotnej stara się wyjść naprzeciw potencjalnym problemom z niskim wyszczepieniem ukraińskich dzieci, refundując szczepienia osobom do 19-tego roku życia zgodnie z PSO oraz szczepienia dorosłych przeciwko COVID-19. Dużym zagrożeniem mogą okazać się też oporne na antybiotyki drobnoustroje przywiezione przez kilka milionów uchodźców do Polski jak i do Unii Europejskiej. Pewną epidemią, tym razem błędów ortograficznych pierwszej kategorii, jest pisanie "w Ukrainie" zamiast prawidłowego w języku polskim "na Ukrainie"... Z tego ordynarnego błędu leczyć jednak trzeba niektóre antypolskie media, w tym stacje telewizyjne i dzienniki o dużej sile medialnej, niestety pokroju tych związanych ze zboczeńcami seksualnymi i gwałcicielami i molestatorami, którzy nie umieją pisać poprawnie po polsku jak Kamil Durczok czy Tomasz Lis z Newsweeka...
cdn... - ciąg dalszy nastąpi, artykuł może zostać uzupełniony o nowe ciekawe informacje, zatem zajrzyj tu znowu!
LINKI
KIŁA - Epidemia syfilisu w Polsce i Unii Europejskiej:
Przeziębienie - Koronawirusy - Covid-19 - wiedza ciągle aktualna:
Nowa choroba weneryczna - Mycoplasma:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz