poniedziałek, 1 czerwca 2020

Przeziębienie i koronawirusy CoVid-19

Choroba przeziębieniowa jest doskonale znana w historii ludzkości, także jej okazjonalne ciężkie powikłania kończące się śmiercią. Koronawirusy odpowiadają za część przeziębień od zawsze, a jeden ze zidentyfikowanych na przełomie lat 2019/2020 koronawirusów oznaczonych jako SARS Cov-19 wywołał masową panikę i wręcz epidemiczną psychozę, podsycaną złymi kultami wierzącymi w koniec świata w 2021 roku. Warto się przyjrzeć bliżej chorobom przeziębieniowym i sposobom ich  zapobieganiu oraz profilaktyki. 

Przeziębienie od koronawirusów i CoVid-19 

Przeziębienie jest infekcją wirusową górnych dróg oddechowych. Najczęściej wywołuje je rinowirus (30–80%), rodzaj pikornawirusa o 99 znanych serotypach. Innymi wirusami wywołującymi przeziębienie są: koronawirus (10–15%), wirusy paragrypy, wirus RSV, adenowirus, enterowirusy i metapneumowirusy. Często podczas przeziębienia obecny jest więcej niż tylko jeden wirus, co może dawać więcej objawów i powodować cięższy przebieg przeziębienia. W sumie ponad 200 różnych typów wirusów jest związanych z występowaniem przeziębień, co oznacza, że przyczynowo mamy ponad 200 różnych możliwych typów przeziębień. Przeziębienie zwykle rozpoczyna się zmęczeniem, dreszczami, kichaniem i bólem głowy, po czym przez kilka dni osoba chora ma katar i kaszel. Objawy choroby przeziębieniowej pojawiają się zwykle w ciągu 16 godzin od ekspozycji i nasilają się między drugim a czwartym dniem od pojawienia się infekcji. Zazwyczaj objawy ustępują w ciągu siedmiu do dziesięciu dni, lecz w niektórych przypadkach mogą utrzymywać się do trzech tygodni. U dzieci kaszel utrzymuje się przez ponad dziesięć dni w 35–40% przypadków, a przez ponad 25 dni u 10% chorych. Przeziębienie może być wywołane przez ponad 200 wirusów, z których najpowszechniejszymi są rinowirusy odkryte już w latach 50-tych XX wieku, wcześniej mawiano o ataku złego ducha choroby, którym okazała się chmara wirusów niewidzialnych gołym okiem, bez odpowiedniego mikroskopu. Powiedzmy to jasno, że WHO i lekarze całego świata z uwagi na wykształcenie, doskonale wiedzą, że koronawirusy powodują około 10-15 procent wszystkich odnotowywanych na świecie przeziębień, a psychoza CoVid-19 to przesadzona afera o przeziębienie! 

Objawami przeziębienia są: kaszel, ból gardła, nieżyt nosa oraz niewielka gorączka lub stan podgorączkowy. Objawy zwykle ustępują w ciągu siedmiu dni, choć niektóre mogą utrzymywać się do trzech tygodni. Tylko czasami pojawiają się problematyczne powikłania, a u osób starszych czasami zdarza się zgon wskutek powikłań przeziębienia. Do typowych objawów przeziębienia należą: kaszel, nieżyt nosa, niedrożność nosa i ból gardła; czasem towarzyszą im także ból mięśniowy, zmęczenie, ból głowy i utrata apetytu. Ból gardła występuje u około 40% osób przeziębionych, a kaszel – u około 50%, zaś bóle mięśniowe pojawiają się także w połowie przypadków. U osób dorosłych gorączka zwykle nie występuje, jest za to częsta u niemowląt i małych dzieci. Kaszel w chorobie przeziębieniowej jest zazwyczaj łagodny w porównaniu z tym występującym podczas grypy. Kaszel i gorączka u dorosłych wskazują na wyższe prawdopodobieństwo grypy, jednak między tymi dwoma stanami chorobowymi istnieje wiele podobieństw. Część wirusów, które wywołują przeziębienie, może również spowodować wystąpienie infekcji bezobjawowej. Kolor plwociny lub wydzieliny z nosa może się wahać od przezroczystego do żółtego lub zielonego i nie można na jego podstawie stwierdzić, który czynnik jest odpowiedzialny za infekcję. 

Wirusy przeziębienia są zazwyczaj przenoszone drogą powietrzną, przez bezpośredni kontakt z zainfekowaną wydzieliną z nosa lub materiałem zakaźnym. Wirusy przeziębieniowe mogą przetrwać w środowisku przez długi czas, aby potem przedostać się na dłonie ludzi i następnie zostać przeniesione do oczu i nosa, gdzie następuje zarażenie, szukanie zatem w otoczeniu kogoś kto nas zaraził często nie ma sensu i jest bardzo mylące. Udowodniono jednakże, że ludzie siedzący dłużej blisko osoby zainfekowanej są bardziej narażeni na zarażenie, jednakże sytuacja ta nie jest dowodem na zarażenie. Rinowirusy wywołują przeziębienia, które są najbardziej zaraźliwe podczas pierwszych trzech dni występowania objawów; potem możliwość zarażenia się znacznie maleje. Niektóre wirusy wywołujące przeziębienie są sezonowe i występują najczęściej podczas zimnej i mokrej pogody, jednak generalnie nie udało się naukowo powiązać wychłodzenia organizmu z chorobą przeziębieniową. Niska wilgotność zwiększa tempo przenoszenia, prawdopodobnie dlatego, że w suchym powietrzu cząsteczki wirusa mogą zostać rozproszone na większe obszary i dłużej utrzymują się w powietrzu, zatem suche powietrze także sprzyja wirusom choroby przeziębieniowej, chociaż inaczej niż wilgotne. 

Odporność grupowa, wytworzona na podstawie uprzedniej ekspozycji na wirusy przeziębienia, odgrywa ważną rolę w ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusów, co widać u młodszych pokoleń, wśród których występowanie infekcji układu oddechowego jest generalnie większe, nawet jak w wypadku koronawirusów, ich obecność nie powoduje widocznych objawów zachorowania (zakażenie bezobjawowe). Słabe funkcjonowanie systemu immunologicznego jest znanym czynnikiem ryzyka choroby przeziębieniowej, zatem pacjenci szpitalni, osoby ciężej chore i w starszym wieku, osoby chore na HIV i AIDS, osoby po przeszczepach, muszą bardziej uważać, aby nie zachorować. Niedobór snu i niedożywienie zostały również powiązane z większym ryzykiem rozwinięcia infekcji po ekspozycji na rinowirusy; sądzi się, że ma to związek z ich wpływem na funkcje immunologiczne. Wśród osób, które śpią mniej niż 7 godzin na dobę (brak trzech cykli głębokiego snu), prawdopodobieństwo infekcji w przypadku ekspozycji na rinowirusa jest trzy razy większe niż w przypadku śpiących więcej niż 8 godzin na dobę. Należy się zatem dobrze wysypiać, bo przeziębienie atakuje niedospanych, niewyspanych, osoby z zaburzeniami snu i czuwania (ludzie starsi zwykle śpią krócej, nawet tylko 5 godzin na dobę). Kiedy jeden z wirusów przeziębieniowych wywoła infekcję, pozostałe obecne w organizmie lub mające łatwy dostęp do pacjenta, również mogą zaatakować mnożąc objawy, a nawet wywołując stan septyczny groźny dla życia człowieka, co jednak rzadko się zdarza. 

Uważa się, że symptomy przeziębienia są powiązane z odpowiedzią immunologiczną organizmu na wirus lub wirusy. Mechanizm tej odpowiedzi immunologicznej jest swoisty dla każdego wirusa powodującego przeziębienie. Na przykład zarażenie rinowirusem następuje zazwyczaj przez kontakt bezpośredni; poprzez ciągle nie całkiem poznane naukowo mechanizmy przywiera on do ludzkich receptorów ICAM-1 w celu uwolnienia mediatorów reakcji zapalnej, a następnie mediatory te wywołują symptomy przeziębienia. Przy rinowirusowym przeziębieniu zazwyczaj nie następuje uszkodzenie tkanki nabłonkowej nosa, a niedowęch jest tylko przy katarze. Natomiast wirusem RSV można się zarazić zarówno przez kontakt bezpośredni, jak i drogą powietrzną. Następnie wirus ulega replikacji w nosie i gardle przed rozprzestrzenieniem się w dolnych drogach oddechowych. Wirus RSV przyczynia się do uszkodzenia nabłonka nosa, co jest wyraźną nosową nieprzyjemnością w czasie przeziębienia tego typu. Wirus paragrypy zazwyczaj skutkuje stanem zapalnym nosa, gardła i oskrzeli. U małych dzieci, jeśli zainfekowana zostanie także tchawica, objawy wirusa mogą przypominać objawy podgłośniowego zapalenia krtani ze względu na niewielki rozmiar dróg oddechowych. 

Medyczne różnicowanie pomiędzy różnymi infekcjami górnych dróg oddechowych wywoływanymi przez wirusy ogólnie polega na ocenie miejsca pojawienia się objawów. W przypadku przeziębienia objawy zlokalizowane są w obrębie jamy nosowej, zapalenia gardła w obrębie gardła, a w przypadku zapalenia oskrzeli w obrębie płuc. W dużej mierze objawy mogą na siebie nachodzić i pojawiać się w wielu obszarach. Przeziębienie często określane jest mianem zapalenia nosogardzieli, któremu towarzyszy stan zapalny gardła o różnym nasileniu. Przeziębienie często rozpoznawane jest przez samych chorych bez udziału lekarza, a także pacjenci leczą się domowymi sposobami redukując uciążliwe objawy. Rzadko dokonuje się oznaczenia czynnika wirusowego odpowiedzialnego za chorobę, a samo oznaczenie typu wirusa na podstawie objawów choroby jest na ogół niemożliwe, gdyż objawy w chorobie przeziębieniowej są podobne. Rozpoznawanie przeziębienie spowodowanego przez koronawirusy na podstawie objawów także nie jest możliwe, a wszelkie testy identyfikujące wirusa sprawcę, na rok 2020 są wysoce niepewne i zawodne, dają zarówno wiele fałszywych wyników dodatnich jak i ujemnych, oficjalnie ponad 20 procent, nie mogą służyć jednoznacznie do zdiagnozowania przyczyny choroby. Ciężkie przeziębienie to zwykle skutek ataku kilku typów wirusów oraz słaba odporność immunologiczna powodująca powikłania w postaci sepsy. 

Zapobieganie i leczenie z choroby przeziębieniowej 

Generalnie, wyłącznie działania fizyczne uznawane są za skuteczną metodę zapobiegającą rozprzestrzenianiu się wirusów przeziębienia. Działania takie obejmują przede wszystkim częste i dokładne mycie rąk aż do łokci i stosowanie maseczek twarzowych, takich samych jak antysmogowe przeciwko bardzo drobnym cząstkom z dodatkami antywirusowymi, chociaż maseczki antysmogowe i mikrobiologiczne chronią jedynie przed cząstkami o średnicy jednego mikrometra (mikrona), a wirusy są kilka razy mniejsze. W placówkach medycznych powszechnie stosowane są fartuchy i rękawiczki jednorazowe, chociaż wiadomo, że współczesne rękawiczki lateksowe oraz z folii plastikowej przeźroczystej z łatwością przechowują wirusy przez długie godziny, a nawet przez kilka dni, zależnie od warunków w jakich się znajdują. Działania takie jak kwarantanna generalnie nie są w praktyce możliwe ze względu na powszechność infekcji i ich nieswoiste objawy. Szczepienia ochronne są trudne do przeprowadzenia, gdyż w procesie chorobowym uczestniczy zbyt wiele wirusów, które szybko mutują tworząc nowe odmiany i szczepy. Stworzenie szczepionki skutecznej przeciwko przeziębieniom na szerszą skalę jest zatem mało prawdopodobne, chyba, że będzie to produkt homeopatyczny, jednak u ludzi leki homeopatyczne działają głównie w procentowo dużej grupie podatnej na sugestie i hipnozę, co utrudnia ich naukowe badanie. Duże nadzieje są związane z możliwością tworzenia w Rosji i w Chinach szczepionek dwuwektorowych. 

Regularne mycie rąk jest skuteczną metodą ograniczania rozprzestrzeniania wirusów przeziębienia, zwłaszcza wśród dzieci. Nie wiadomo, czy, poza myciem rąk, podawanie leków przeciwwirusowych lub przeciwbakteryjnych zmniejsza ryzyko infekcji. Leki przeciwbakteryjne raczej zapobiegają zakażeniom bakteryjnym możliwym jako powikłania poprzeziębieniowe, gdyż zwykle nie mają wpływu na same wirusy (stosowanie antybiotyków nie ma wpływu na same choroby odwirusowe i w czasie samego przeziębienia jedynie osłabia system immunologiczny nasilając stany przeziębieniowe oraz grypowe). Korzystne może być noszenie maseczki twarzowej w środowisku, w którym przebywają osoby zakażone, niemniej dane dotyczące korzyści płynących z zachowania większego dystansu społecznego są niewystarczające do wyciągnięcia jednoznacznych wniosków na temat ich skuteczności. Udowodniono naukowo, że solidna suplementacja cynkiem może przyczynić się do zmniejszenia częstości zachorowań na choroby przeziębieniowe. Standardowa suplementacja witaminą C wedle pojedynczych badań nie obniża ryzyka wystąpienia przeziębienia, chociaż pacjenci leczeni witaminą C często zdają relację, że choroba przebiegała łagodniej i szybciej się zakończyła (witamina C poprawia samopoczucie i łagodzi niektóre objawy). Innymi metodami zapobiegania chorobie przeziębieniowej jest przyjmowanie przez okres 8–12 tygodni preparatów zawierających jeżówkę, a także regularne ćwiczenia fizyczne (czyli dbanie o dobrą kondycję fizyczną), zatem nie wolno zakazywać biegania po lesie ani zamykać siłowni z powodu masowych przeziębień. Tradycyjnie stosuje się także zioła w postaci naparu lub odwaru z kwiatów lipy oraz bzu czarnego, o działaniu podobnym do jeżówki. 

Leczenie z przeziębienia polega zwykle na łagodzeniu objawów, niezależnie od rodzaju wirusów jakie spowodowały zachorowanie, a także niezależnie od metod terapii, akademickiej czy domowej, tradycyjnej. Do metod leczenia zachowawczego, które uznaje się za zasadne, zalicza się odpoczynek, przyjmowanie płynów w celu utrzymania odpowiedniego nawodnienia organizmu oraz przepłukiwanie gardła ciepłą i słoną wodą (woda lekko osolona, szczypta soli na szklankę wody). W dużej mierze efekt terapeutyczny i korzyści wynikające z takiego działania przypisuje się efektowi placebo czyli de facto sugestii lub autosugestii (można spróbować hipnozy). Obecnie, na 2020 rok, nie są dostępne leki lub preparaty roślinne, których skuteczność w skracaniu czasu infekcji została w jednoznaczny sposób potwierdzona naukowo, być może dlatego, że choroba jest stosunkowo niegroźna chociaż najpowszechniejsza, a na badania przeznacza się niewiele funduszy. 

Sposoby leczenia, które mogą doprowadzić do złagodzenia objawów choroby przeziębieniowej, obejmują podawanie niezłożonych analgetyków i leków o działaniu przeciwgorączkowym takich jak ibuprofen i paracetamol. Zgromadzone dane nie pozwalają stwierdzić, czy leki przeciwkaszlowe są skuteczniejsze od prostych leków przeciwbólowych i nie zaleca się ich stosowania u dzieci ze względu na brak dowodów na ich skuteczność oraz potencjalne szkody związane z ich stosowaniem u dzieci. W roku 2009 w Kanadzie ograniczono stosowanie leków przeciwkaszlowych i na przeziębienie wydawanych bez recepty wskazanych do leczenia dzieci w wieku poniżej szóstego roku życia w związku z potencjalnym ryzykiem i nieudowodnionymi korzyściami z ich stosowania. Nadużywanie dekstrometorfanu (leku wydawanego bez recepty) doprowadziło do zakazu stosowania tego preparatu w wielu krajach. U osób dorosłych objawy takie, jak katar można łagodzić przy pomocy leków przeciwhistaminowych pierwszej generacji; stosowanie tych leków wiąże się jednak z występowaniem zdarzeń niepożądanych w postaci np. zwiększonej senności. Inne preparaty o działaniu udrażniającym, np. pseudoefedryna, również są skuteczne w populacji pacjentów dorosłych. Aerozol do nosa z bromkiem ipratropium również może ograniczać objawy kataru, jednak jego działanie udrażniające jest niewielkie, ale trochę poprawia samopoczucie. Z drugiej strony leki przeciwhistaminowe drugiej generacji nie wydają się skuteczne. Ze względu na brak badań nie można stwierdzić, czy zwiększone przyjmowanie płynów może mieć korzystny wpływ na objawy lub skrócić przebieg nieżytu dróg oddechowych, podobnie jak w przypadku podgrzanego nawilżonego powietrza. W jednym badaniu wykazano skuteczność wcierania substancji na bazie olejków eterycznych w łagodzeniu takich objawów, jak kaszel nocny, niedrożność nosa i zaburzenia snu. 

Antybiotyki nie są skuteczne w przypadku zakażeń wirusowych, a zatem nie mają żadnego wpływu na wirusy powodujące przeziębienia oraz grypy. Ze względu na możliwe zdarzenia niepożądane podawanie antybiotyków przynosi szkody; niemniej są one powszechnie przepisywane pacjentom, co jest błędem lekarskim. Częstymi przyczynami powszechnego przepisywania antybiotyków są między innymi: oczekiwania pacjentów, że zostanie im przepisany antybiotyk, chęć lekarza do zrobienia czegoś dla pacjenta oraz trudności w wykazaniu związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zdarzeniami niepożądanymi a antybiotykami. Obecnie nie są dostępne skuteczne leki przeciwwirusowe do leczenia ludzi z przeziębienia, chociaż dane wstępne wskazują na istnienie korzyści. Choć istnieje wiele polecanych w różnych krajach alternatywnych czy tradycyjnych sposobów leczenia ludzi z przeziębienia, nie udało się uzyskać dowodów świadczących o skuteczności któregoś z nich, po części z powodu zbyt małej ilości badań naukowych. 

Zgodnie ze stanem wiedzy na 2010 rok nie udało się dowieść wyrazistej skuteczności lub szkodliwości terapii miodem ani przepłukiwania nosa, chociaż u pewnej części pacjentów takie terapie dobrze działają. Badania wykazały, że przyjmowanie dużych dawek cynku w postaci tabletek do ssania pozwala skrócić czas trwania objawów przeziębienia. W związku ze znacznymi różnicami w zakresie badań konieczne jest przeprowadzenie kolejnych badań dotyczących skuteczności działania preparatów z cynkiem. Okazało się również, że witamina C podawana w pastylkach nie jest zbytnio skuteczna w leczeniu z przeziębienia mimo przeprowadzonych badań – z wyjątkiem specyficznych przypadków, np. osób, które ćwiczyły fizycznie w niskich temperaturach (nie badano jednak podawania dożylnego witaminy C, co jest błędem w przeprowadzonym badaniu). Przyjmowanie preparatów zawierających jeżówkę skraca czas trwania objawów, a skuteczność suplementów na bazie jeżówki może różnić się w zależności od ich rodzaju. Nie udało się naukowo potwierdzić skuteczności czosnku, który podobnie jak cebula wykazuje się jednakże dobrze jako środek profilaktyczny (wspiera zachowanie dystansu społecznego, zmniejsza tempo namnażania wirusów w próbkach in vitro). Pojedyncza próba w zakresie stosowania witaminy D nie wykazała pozytywnego działania leczniczego. Ogólnie, badań robiono zbyt mało i na zbyt małych próbach pacjentów aby wypowiadać się jednoznacznie na te tematy. Ciągle warto zatem pamiętać że trzy do pięć ząbków czosnku dziennie zwiększa kilkukrotnie naszą szansę, że nie zachorujemy na przeziębienie, w tym na koronawirusowy CoVid-19. Także jedzenie czerwonej cebuli i innych produktów z dużą zawartością kwercytyny znacznie zmniejsza szanse wirusów przeziębienia i grypy na zainfekowanie ludzkiego organizmu. 

Jeśli chodzi o rokowania, to przeziębienia charakteryzują się najczęściej łagodnym przebiegiem, a ich objawy są ograniczone i zwykle mijają w ciągu tygodnia. Do poważnych komplikacji dochodzi, jeżeli w ogóle, u osób bardzo starych, młodych lub u osób cierpiących na immunosupresję (osłabienie układu odporności). Wtórne zakażenie bakteryjne może być przyczyną zapalenia zatok, zapalenia gardła lub zapalenia ucha. Uważa się, że do zapalenia zatok dochodzi u 8% chorych, natomiast do zapalenia ucha – u 30% chorych na chorobę przeziębieniową. Przeziębienia to jest najczęściej spotykana ludzka choroba, a cierpią na nią osoby mieszkające we wszystkich częściach świata. Osoby dorosłe przeziębiają się zazwyczaj od dwóch do pięciu razy rocznie, natomiast u dzieci może dochodzić do przeziębienia od sześciu do dziesięciu razy rocznie (nawet do dwunastu razy rocznie w przypadku dzieci chodzących do szkoły). Odsetek zapaleń objawowych jest większy u osób starszych, co wiąże się z osłabieniem systemu odpornościowego, a także ze wrostem stopnia zagrożenia zgonem wskutek powikłań po chorobie przeziębieniowej. 

Objawy i leczenie z przeziębienia zostały opisane w egipskim papirusie Ebersa, najstarszym pisemnym źródle medycznym w basenie Morza Śródziemnego, który został spisany przed XVI wieku p.e.ch., a także w pismach wedyjskiej ajurwedy w Indiach i naukach Żółtego Cesarza w Chinach, także przynajmniej cztery do pięć tysięcy lat temu. Nazwa „przeziębienie” w Europie została wprowadzona w XVI wieku, ponieważ objawy choroby były podobne do objawów, do jakich dochodziło u osób wystawionych na działanie zimna. Infekcji wirusowej jako przyczyny przeziębienia nie udało się ustalić aż do lat 50-tych XX wieku, aczkolwiek do przeziębień dochodziło już w dalekiej starożytności. W 1946 roku w Wielkiej Brytanii Medical Research Council (Rada Badań Medycznych) założyła Common Cold Unit (Instytut ds. Przeziębienia), w którym w 1956 roku odkryto rinowirusa. W latach 70-tych XX wieku pracownicy owego CCU udowodnili, że stosowanie interferonu w czasie fazy inkubacyjnej rinowirusa pozwala uchronić się w pewnym stopniu przed chorobą, ale nie udało się opracować dokładnej metody leczenia (najlepszą metodę z interferonem opracowali Kubańczycy Fidela Castro). Instytut został rozwiązany w 1989 roku, dwa lata po tym, jak jego pracownikom udało się zakończyć badania w zakresie pastylek zawierających glukonian cynku stosowanych w ramach działań profilaktycznych oraz leczenia przeziębień związanych z rinowirusem, które to metody stanowiły jedyne skuteczne sposoby leczenia opracowane w instytucie i uchodzące za ściśle naukowe. 

W czasie badań naukowych związanych z przeziębieniem przebadano wiele  środków przeciwwirusowych, jednakże  zgodnie ze stanem wiedzy na 2009 rok, żaden środek nie został uznany za skuteczny i dopuszczony do sprzedaży z  wyraźną rekomendacją. Prowadzone są badania leku przeciwwirusowego znanego jako pleconaril, który wydawał się być bardzo obiecujący w zwalczaniu pikornawirusów, a także próby BTA-798. Doustnie podawany pleconaril powodował znaczne zagrożenia, ale trwają badania nad lekiem w formie aerozolu. Naukowcy z University of Maryland, College Park oraz University of Wisconsin-Madison w USA odtworzyli genom wszystkich znanych dotąd szczepów wirusowych odpowiedzialnych za przeziębienia. Koronawirusa znanego jako Covid-19, w styczniu 2020 roku zsekwencjonowali genetycznie naukowcy w chińskim Wuhan w ciągu pięciu dni od jego identyfikacji, a cały genom udostępnili za darmo wszystkim naukowcom z całego świata do badań. Wedle badaczy, koronawirus zbadany w laboratorium mikrobiologicznym w Wuhan nie ma cech sztucznego wytwarzania, zatem jest wirusem naturalnym. 

Rinowirusy – to rodzaj wirusów należący do rodziny pikornawirusów (Picornaviridae), które zawierają łańcuch RNA o dodatniej polarności i są najpowszechniejszym wirusowym czynnikiem zakaźnym u ludzi, odpowiedzialnym za przynajmniej 30-50% przypadków przeziębień, chociaż niektórzy uczeni podają, że nawet za 70% przeziębień. Zidentyfikowano ponad 100 serotypów rinowirusów, dotąd wspomina się najczęściej o 99. Ich cechą charakterystyczną jest to, że ulegają inaktywacji w środowisku o pH 3 lub niższym. Nazwa pochodzi z greckiego słowa rhin, które oznacza „nos”. Optymalną temperaturą dla rozwoju rinowirusów jest 33–34 °C, czyli temperatura występująca w przewodach nosowych człowieka. Rinowirusy są przyczyną najpowszechniej znanej choroby jaką jest przeziębienie, natomiast rzadko powodują objawy zapalenia dolnych dróg oddechowych, gdyż temperatura tam występująca jest wyższa i wynosi około 37 °C. Około połowa zakażeń rinowirusowych przebiega bezobjawowo. Rinowirusy mogą także przyczyniać się do zaostrzeń chorób przewlekłych układu oddechowego, w tym astmy, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc i mukowiscydozy. Zakażenia wywołane przez rinowirusy zaburzają czynność błony śluzowej jako bariery i predysponują do nadkażeń bakteryjnych. Pikornawirusy to ogólnie bardzo mały wirus RNA (od gr. piko - mały), jedna z najliczniejszych rodzin wirusów, wykazujących jedne z najmniejszych rozmiarów oraz powodujących bardzo szeroki zakres chorób, obejmujących wiele narządów. Do pikornawirusów należą m.in. wirusy polio, wirus zapalenia wątroby typu A, wirus pryszczycy oraz wirusy Coxackie. Należy pamiętać, że grypę generalnie wywołują trzy typy innego gatunku wirusów niż te, które wywołują przeziębienia, a są to ortomyksowirusy w odmianach A, B oraz C. 

Wpływ przeziębienia na ekonomię większej części świata pozostaje niejasny, ale musi być istotny, gdyż zachorowania powodują liczną absencję w pracy i szkołach. W lepiej zbadanych USA przeziębienie jest co roku przyczyną 75–100 milionów wizyt w gabinetach lekarskich, co nawet przy ostrożnej kalkulacji może oznaczać koszt wysokości 7,7 miliardów dolarów rocznie (badanie na 2010 rok). Amerykanie wydają 2,9 miliarda dolarów na leki dostępne bez recepty i kolejne 400 milionów USD na leki działające objawowo, wydawane na receptę. Ponad jedna trzecia osób, które udają się do lekarza, otrzymuje niestety receptę na antybiotyk, co może mieć związek z opornością wirusów i bakterii na antybiotyki. Przeziębieni uczniowie opuszczają 22–189 milionów dni szkolnych, a w związku z tym rodzice opuszczają 126 milionów dni roboczych, żeby opiekować się dziećmi w domu. Po zsumowaniu ze 150 milionami dni roboczych opuszczanych przez pracowników w efekcie przeziębienia, przeziębienie może oznaczać dla gospodarki straty w wysokości 20 i więcej miliardów dolarów rocznie (na 2010 rok). Stanowi to tym samym 40% strat związanych z czasem pracy odnotowywanych w USA. W Polsce, która liczy osiem razy mniej ludności, liczby te będą osiem razy mniejsze, ale to i tak 2,5 miliarda dolarów strat w budżecie licząc na 2010 rok, w którym dokonano analizy kosztów społecznych (zatem jakieś 10 miliardów złotych, licząc w przybliżeniu dolara za 4 złote polskie). 

Przeziębienie CoViD-19 (nCov-2019) 

Nie ma wątpliwości, że koronawirus znany jako Covid-19 to wirus choroby zwanej przeziębieniem, bo koronawirusy od zawsze są powodem 10-15 procent wszystkich zachorowań na przeziębienia. Koronawirusy są generalnie podzielone na cztery podgatunki czy typy: alfa, beta, gamma i delta, a nosicielami poszczególnych gatunków mogą być ssaki lub ptaki (króliczki, pieski, kotki i papużki mogą przenosić koronawirusy tak samo jak nietoperze i ludzie). Koronawirusy posiadają osłonkę oraz pojedynczą nić RNA o symetrii helikalnej i polarności dodatniej. Rozmiar genomu znanych koronawirusów mieści się w zakresie od 26,4 do 31,7 knt, co jest wartością niezwykle dużą jak na wirusy RNA. Nazwa „koronawirus” wywodzi się z łacińskigo "corona"  oznaczającego koronę lub wieniec, ponieważ osłonki wirusów w mikroskopii elektronowej wydają się „ukoronowane” pierścieniem małych, przypominających żarówki struktur. 

Koronawirusy zakażają ptaki i ssaki, powodując liczne choroby układu oddechowego, nerwowego, narządów wewnętrznych czy układu pokarmowego. Do chorób wywoływanych przez koronawirusy zwierzęce należą m.in.: zakaźne zapalenie oskrzeli u ptactwa (wywołane przez wirus ptasiego zapalenia oskrzeli – IBV – z rodzaju gamma-koronawirus); zakaźne zapalenie otrzewnej kotów (wywołane przez wirus kociego koronawirusa z rodzaju alfa-koronawirus); epidemiczna biegunka świń; wirusowe zapalenie żołądka i jelit u bydła. Pamiętajmy, że człowiek jest ssakiem, a wiele jego pupilków jak króliczki, psy, koty to także ssaki łapiące i przenoszące koronawirusy, nie tylko makaki, łuskowce czy łaskuny, o których się w Europie i USA wspomina. W badaniach serologicznych przeciwciał wobec SARS-CoV-2 u kotów z Wuhan po głównej fazie pandemii 14,7% kotów wykazało wynik pozytywny, co dowodzi, że wiele kotów zostało zainfekowanych, najprawdopodobniej z powodu bliskiego kontaktu z ludźmi (co siódmy kot ma CoViD-19). Króliki, psy i koty ze zwierząt domowych są najbardziej podatne na zakażenie CoViD-19 o czym właściciele pupilków powinni pamiętać, podobnie jak pracownicy z Sanepidów i resortu Zdrowia MZ, także. Istnieją dobrze udokumentowane przypadki zarażenia się ludzi od zwierząt, a także nawet małpy zarażonej od swoich ludzkich opiekunów! 

Pierwsze szczepy koronawirusa ludzkiego zidentyfikowano naukowo w latach 60-tych XX wieku. W 1962 roku wyizolowano szczep B814 pochodzący od dziecka z objawami przeziębienia, stosując hodowlę narządową pochodzącą z tchawicy. Z powodu zaginięcia próbki przed opracowaniem metod pozwalających na identyfikację gatunku, dokładne dane o B814 nie są znane, jednakże w kolejnych latach uzyskano następne izolaty kliniczne, a dwa z nich, 229E i OC43, zidentyfikowano jako osobne gatunki koronawirusa. Kolejny gatunek ludzkiego koronawirusa, znacznie groźniejszy, zidentyfikowano w 2002 roku w chińskiej prowincji Guangdong. Wirus SARS-CoV, nazywany tak od wywoływanego przez niego zespołu ciężkiej niewydolności oddechowej (ang. Severe Acute Respiratory Syndrome), spowodował falę zachorowań i 775 potwierdzonych zgonów. W następnych latach XXI wieku zidentyfikowano dwie kolejne stosunkowo rozpowszechnione grupy, NL63 i HKU1, które razem z 229E i OC43 są jedną z dość rozpowszechnionych przyczyn przeziębień. Dwie ostatnie grupy odpowiedzialne są za cykliczne (co 2–4 lata) epidemie zakażeń dróg oddechowych, najczęściej w okresie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny, kiedy zmniejsza się liczba zakażeń rinowirusowych. Uważa się, że koronawirusy są odpowiedzialne wedle badań i szacunków za 10–20% lub 10-15% wszystkich przeziębień w populacji. 

Dodatkowo historycznie wyróżniono szereg innych, gorzej opisanych szczepów (takich jak B814, LP, EVS, OC16, OC37, OC44, OC48, AD, PA), które jak B814, OC16, OC37, OC44, OC48, AD, PA, zostały później utracone i nie można obecnie stwierdzić, czy stanowiły one osobne gatunki od HCoV NL63 i HCoV HKU1. Koronawirusy cechują się dużym rozpowszechnieniem i częstością występowania, dużym zróżnicowaniem genetycznym i częstym występowaniem rekombinacji genetycznych, co przy rosnących okazjach do kontaktów między człowiekiem i różnymi gatunkami zwierząt powoduje, że rozmaici przedstawiciele tej grupy będą pojawiać się, wywołując infekcje międzygatunkowe i sporadycznie rozprzestrzeniając się na bardziej masową skalę. Analiza kliniczna pacjentów pokazuje, że grupa krwi może wpływać na ryzyko infekcji COVID-19, podobnie jak wykazywały wcześniejsze badania SARS w epidemii z grudnia 2019 roku, na podstawie wyników badań 2173 pacjentów chorych na COVID-19 z trzech szpitali w Wuhan i Shenzhen uważa się, że grupa krwi A zwiększa ryzyko choroby zakaźnej COVID-19, podczas gdy grupa krwi 0 (Zero) je zmniejsza. Prace badawcze wykryły podwyższone miano wirusa u osób starszych, co może korelować z ciężkim przebiegiem choroby w tych grupach wiekowych, zatem należy szczególnie chronić osoby starsze, w wieku emerytalnym, w sumie po 63 roku życia. Płeć męska jest bardziej zagrożona wirusem, a około 56% przypadków zakażeń to jak dotąd mężczyźni. Na uwagę zasługuje wyjątkowo niski wskaźnik śmiertelności dzieci poniżej 9 lat, a także wyższy wśród mężczyzn (4,7%) niż kobiet (2,8%). 

Obecnie, na 2020 rok wyróżnia się siedem znanych gatunków koronawirusów wywołujących infekcję o znaczeniu epidemiologicznym u człowieka:

- ludzki koronawirus 229E – alfa-koronawirus;

- ludzki koronawirus OC43, (HCoV OC43) – beta-koronawirus;

- ludzki wirus SARS (SARS CoV Urbani) – beta-koronawirus;

- ludzki koronawirus NL63, (HCoV NL63, początkowo znany jako wirus New Haven) – alfa-koronawirus;

- ludzki koronawirus HKU1, (HCoV HKU1) – beta-koronawirus;

- ludzki koronawirus bliskowschodniego zespołu oddechowego – wirus MERS (MERS-CoV, także: HCoV-EMC/2012, 

- ludzki betakoronawirus 2c EMC/2012) – beta-koronawirus;

- ludzki koronawirus SARS-CoV-2 (początkowo 2019-nCoV, zidentyfikowany w Wuhanie). 

Wirus SARS-CoV-2 (od ang. Severe acute respiratory syndrome coronavirus 2) – to wirus należący do grupy koronawirusów, z pojedynczą nicią o dodatniej polaryzacji ssRNA(+), który w sprzyjających warunkach wywołuje ostrą chorobę układu oddechowego – COVID-19. Jest to siódmy znany chorobotwórczy w sposób epidemiczny dla ludzi gatunek z tej grupy wirusów. Pierwsze dobrze udokumentowane przypadki zakażeń ludzi tym wirusem odnotowano pod koniec 2019 roku w mieście Wuhan we wschodnich Chinach. Wirus jak wszystkie wirusy przeziębienia przenosi się drogą kropelkową ale także chmurową (jak dym papierosowy), a  u niektórych chorych wywołuje ciężkie zapalenie płuc i ARDS wymagający zastosowania wentylacji mechanicznej. Pierwsze naukowo znane zakażenie miało miejsce 17 listopada 2019 roku, zarażonym był 55-letni mężczyzna, mieszkaniec Wuhan. W dniu 7 stycznia 2020 władze Chin Ludowych potwierdziły, że zachorowania na przeziębienie z możliwymi powikłaniami powoduje nie notowany dotąd wirus z grupy koronawirusów, nazwany roboczo 2019-nCoV. Pięć dni później, 12 stycznia 2020 roku wirusolodzy dysponowali już jego zsekwencjonowanym genomem. W nabłonku dróg oddechowych trzech pacjentów wykryto, po czym wyizolowano wirusa, którego genom cechował się dużym podobieństwem (identyczne w 85%) do beta-koronawirusów linii B izolowanych wcześniej z nietoperzy – bat SARS-like CoV (bat-SL-CoVZC45, MG772933.1) 

SARS-CoV-2 jest wirusem osłonkowym, z osłonką lipidową, którego genom stanowi jednoniciowe RNA o polarności dodatniej, a każdy wirion SARS-CoV-2 ma kształt zasadniczo kulisty, choć nieco pleomorficzny, o średnicy z grupy wirusów średnich 60–140 nanometrów (dokładnie Covid-19 to około 98 nanometrów). Otoczony jest wyraźnymi wypustkami (ang. spikes) o długości 9–12 nanometrów, nadającymi mu wygląd podobny do korony słonecznej. Na dzień 13 marca 2020 roku przeprowadzono przynajmniej 75 kompletnych analiz genomu izolatów wirusa SARS-CoV-2. Długość genomu wynosi od 29867 do 29903 nukleotydów (dokładna liczba zależy od źródła i wynosi przykładowo 29891 lub 29903), co czyni go, podobnie jak w przypadku innych koronawirusów, jednym z największych wirusów RNA, zarówno pod względem długości genomu, jak i rozmiaru wirionu. Sekwencje koronawirusa SARS-CoV-2 wykazują podobieństwa do beta-koronawirusów znalezionych u nietoperzy. Wirus ten jest jednak genetycznie odmienny od innych koronawirusów, jak koronawirus związany z SARS i koronawirus związany z MERS. W porównaniu z wirusami SARS i MERS wirus SARS-CoV-2 jest mniej wirulentny ze znacznie mniejszym wskaźnikiem śmiertelności, za to dużo bardziej zakaźny. Eliminacja nowego wirusa następuje najprawdopodobniej szybciej niż SARS i MERS, chociaż dane dotyczące przypadków krytycznych są w tym kontekście niejednoznaczne. 

Wirus może indukować nadmierną odpowiedź immunologiczną organizmu, co przejawia się zwiększeniem poziomów cytokin IL2, IL7, IL10, G-CSF, IP10, MCP1, MIP1A i TNFα. W skrajnych przypadkach SARS-CoV-2 może doprowadzić do infekcji ogólnoustrojowej (sepsy), a RNA wirusa dostać się do krwi (wiremia). Wirus SARS-CoV-2 może kolonizować i atakować: 

- układ oddechowy – powodując w ciężkich przypadkach ostre atypowe zapalenie płuc oraz zespół ostrej niewydolności oddechowej;

- układ nerwowy – wywołując objawy neurologiczne, jak ból głowy, nudności, uczucie splątania, zaburzenia świadomości, a w ciężkich przypadkach choroby naczyniowo-mózgowe. W przypadku wirusa SARS istnieją badania in vivo mówiące również o możliwości infekcji pnia mózgu; pojawiły się również badania mówiąc o utracie węchu spowodowanej atakowaniem receptorów węchowych i smakowych przez wirus;

- układ pokarmowy – powodując między innymi biegunkę i wymioty, a badania wykazały obecność wirusa w kale;

- układ moczowy – wywołując powikłania takie jak ostre uszkodzenie nerek; badania wykazały obecność wirusa w moczu pacjentów; 

- układ krwionośny – przyczyniając się do ostrej niewydolności serca.

Infekcja wirusem nCov-19 jest niespecyficzna i może przebiegać bezobjawowo lub z łagodnymi objawami, a pierwotnym szlakiem zakażenia jest najczęściej układ oddechowy. Do tej pory wirus został wykryty w wydzielinie z nosa i gardła, w plwocinie, moczu, stolcu, cieczy łzowej i krwi, zatem droga kropelkowa dotyczy nie tylko wydzielin z nosa i gardła. Singapurscy naukowcy zalecają traktowanie kału jako zakaźnego w oparciu o wykrycie wirusa w kale oraz zakaźnego wirusa SARS-CoV w ściekach z dwóch chińskich szpitali podczas pandemii SARS 2002/2003, aby wykluczyć możliwość infekcji fekalno-oralnej oprócz infekcji kropelkowej i inhalacyjnej. W badaniu na niewielkiej grupie osób wykazano, że wysokie miano wirusa na tekstyliach i powierzchniach przedmiotów można wykryć w sypialniach i łazienkach osób zakażonych koronawirusem. Nowsze badania SARS-CoV-2 wykazały obecność zakaźnych cząstek wirusa w kale i w moczu, co sugeruje możliwość jego replikacji w przewodzie pokarmowym i układzie moczowym. Badania w Holandii ujawniły obecność wirusa w ściekach, co pozwala przypuszczać, że badania ścieków mogą umożliwić monitorowanie krążenia wirusa w populacji nawet przy niewielkiej liczbie przypadków. Na podstawie analiz ilościowych badań RT-PCR nosowej części gardła (nasopharynx) chińscy naukowcy wywnioskowali, że wirus, podobnie jak grypa, może być przenoszony również drogą wziewną (powietrzną). Już 21 stycznia 2020 chińscy naukowcy zauważyli, że SARS CoViD-19 przenosi się mniej więcej tak jak dym tytoniowy, gdyż badając pacjentów palących zauważono, że gdzi edochodzi dym tytoniowy, tam dociera także koronawirus CoVid-19. 

Środki ochrony przeciwko SARS CoViD-19 

Uwaga! Ze względu na rozmiar koronawirusa Covid-19 (w grupie wirusów średniej wielkości od 60 do 140 nm) wirus jest przepuszczany przez maski z filtrami FFP1, P1, FFP2, P2, N95, N99, FFP3, P3, N100 (czyli z filtracją wszystkich cząstek o średnicy 0,3 mikrona lub większych)! Temperatura wpływa na aktywność i przeżywalność wirusa SARS-CoV-2, który jest wysoce stabilny w temperaturze 4 °C i może w niej przetrwać znacznie dłużej niż 14 dni. W temperaturze pokojowej (22 °C) i wyższej przeżywalność wirusa wedle badań nie przekracza 14 dni, a w temperaturze 70 °C czas inaktywacji wirusa to zaledwie 5 minut. W temperaturze pokojowej wirus SARS-CoV-2 jest wyjątkowo stabilny w szerokim zakresie pH, wynoszącym od 3 do 10 (terapie zmieniające pH mogą nie działać). Klimaty umiarkowane ciepłe i chłodne bardziej sprzyjają rozprzestrzenianiu się wirusa, podczas gdy klimaty tropikalne i suche – mniej. Chłodna i sucha pogoda jest bardziej odpowiednia do rozwoju wirusa, podczas gdy mniej odpowiednie są ekstremalne warunki temperaturowe: zimno, ciepło oraz wysoka wilgotność. Istnieją badania potwierdzające statystyczną korelację pomiędzy zanieczyszczeniami atmosferycznymi a rozprzestrzenianiem wirusa SARS-CoV-2, potwierdzające hipotezę, że podwyższone stężenie pyłów zawieszonych PM2,5 oraz PM10 (potocznie Smog) może sprzyjać rozprzestrzenianiu wirusa, zaś podwyższone stężenie ozonu przyczynia się do ograniczenia aktywności SARS-CoV-2. Powietrze w biurach i fabrykach należałoby ozonować. Mydło szare najlepiej inaktywuje wirusa poprzez niszczenie jego otoczki lipidowej. Potwierdzono również skuteczność środków dezynfekujących na bazie alkoholu przynajmniej 60% w walce z SARS-CoV-2, ale najlepsze są roztwory z alkoholem 80 procent. 

Zdecydowana większość pacjentów (ponad 90procent) chorujących na przeziębienie Covid-19 ma łagodne objawy i dobre rokowania, do typowych objawów choroby zaliczają się gorączka (88%), suchy kaszel(68%), zmęczenie (39%), odkrztuszanie plwociny (35%) i płytki oddech (19%). Do mniej częstych objawów należą m.in. ból mięśni i stawów (15%), ból gardła (14%), ból głowy (14,6%), dreszcze (11,4%), nudności lub/i wymioty (5%), katar (zatkany nos) oraz kichanie (4,8%), biegunka (3,7%), krwioplucie (0,9%), przekrwienie spojówek (0,8%). Większość przypadków choroby ma łagodny przebieg, jednak część może prowadzić do zapalenia płuc lub niewydolności wielonarządowej czyli do sepsy. Rozwijające się zakażenie wirusem może prowadzić do zapalenia płuc, zespołu ostrej niewydolności oddechowej, posocznicy i wstrząsu septycznego oraz do śmierci. Najczęstszy okres wylęgania wirusa wynosi od 1 do 14 dni, a jego mediana wynosi 5–6 dni. Większość pacjentów (około 81%) może przechodzić ją bezobjawowo lub mieć łagodne objawy, przypominające inne choroby górnych dróg oddechowych, które ustępują po około dwóch tygodniach, podczas gdy część pacjentów może mieć ostrą (14%) lub krytyczną (5%) postać choroby, co wymaga 3 do 6 tygodni terapii do wyleczenia oraz specyficznych leków hamujących burzę cytokin. U pacjentów z postacią krytyczną, którzy zmarli, czas od wystąpienia objawów do śmierci wynosił od 2 do 8 tygodni. Wyraziście podniesiona śmiertelność występuje w grupie wiekowej powyżej 70 roku życia, przy czym w Europie, w przedziale wiekowym od 70 do 80 roku życia, a w Chinach i Korei w grupie powyżej 80 lat, co wedle części badaczy oznacza, że wirus reaguje na rodzaj genów czy genetyczne cechy rasowe lub narodowe w populacji). W Nowym Jorku w lutym i marcu 2020 podnoszono kwestie moralne związane ze śmiertelnością, sugerując, że bardziej cierpią osoby o bujnej przeszłości seksualnej i nietypowych dla społeczeństwa zachowaniach seksualnych, jak w latach 80-tych w czasie epidemii HIV - jednak wymaga to dalszych gruntownych badań, nie można bowiem wykluczyć, że wirus atakuje osoby po przebytych chorobach wenerycznych (chlamydia, brodawczak, grzybice narządów płciowych, tryper czy kiła). Podniesienie śmiertelności zaczyna się się już po 50-tym roku życia, jednak jest niewielka, w Europie, około 3 procent. Według WHO-China Joint Mission on Coronavirus Disease 2019 największe ryzyko śmierci i ciężkich objawów mają osoby po 60 roku życia, a także chorzy na cukrzycę, nadciśnienie, raka i choroby układu oddechowego. W Chinach zaledwie 2,4% zachorowań dotyczy osób poniżej 19 roku życia, a śmiertelność w tej grupie nastolatków nie przekracza jednego promila (jednej tysięcznej) - nie ma zatem znaczenia epidemiologicznego. 

Koronawirus COVID-19 dla większości zarażonych osób nie jest śmiertelnym zagrożeniem, a jedynie typowym przeziębieniem, czasem trwającym nieco dłużej lub o nieco ostrzejszym przebiegu. Przebieg choroby wciąż nie został dokładnie poznany, ale lekarze zwracają uwagę na bardzo istotną rolę reakcji układu odpornościowego na zakażenie chorobą koronawirusowego przeziębienia. Osoby chore na powikłania płucne SARS CoViD-19 wykazują objawy podobne do zapalenia płuc, przy czym nasilenie symptomów jest zróżnicowane. Znaczna większość zachorowań ma przebieg łagodny, któremu bliżej do zwykłego przeziębienia powodowanego przez rinowirusy niż groźnego stanu zapalnego. Poważne przypadki choroby przeziębieniowej COVID-19 o ciężkim przebiegu czyli powikłanej dotyczą najwyżej około 14 procent pacjentów u których rozwinęły się wyraźne objawy przeziębienia. Zagrożenie dla życia może pojawić się gdy wystąpi jako powikłanie agresywne zapalenie płuc, w tym duszności, utrudnione oddychanie i znaczne obciążenie układu oddechowego. Jeśli wystąpi tak ciężki przebieg choroby, pojawia się ryzyko wstrząsu septycznego (sepsy) i syndromu dysfunkcji wielonarządowej. Osoby, które miały styczność z nosicielem patogenu CoV-19, czasem wykazują pierwsze symptomy już po 2–10 dniach. Namnażanie się wirusa w organizmie może jednak trwać nawet 24 dni i dopiero po tym czasie się ujawnić, a skrajne okresy trwania namnażania do czasu wystąpienia pełnej gamy objawów to zwykle od 8 do 37 dni. Nic dziwnego, że już Hipokrates sugerował kwarantannę jako czas izolacji trwający sześć tygodni

U osób ze znacząco obniżoną odpornością, układ immunologiczny nie radzi sobie z infekcją koronawirusową. Problem pogłębia się, gdy dochodzi do nadprodukcji makrofagów i limfocytów T, gdyż wydzielają one cytokiny, których nadmiar prowadzi do autoagresji ze strony organizmu (burzy cytokinowej) – atakuje on nie tylko komórki wirusa, ale też sam siebie (i powstaje sepsa). Wciąż nie do końca wiadomo, dlaczego takie niekontrolowane reakcje odpornościowe występują. Najczęściej dotyczą starszych pacjentów obciążonych chorobami przewlekłymi tj. NT, cukrzyca, choroby serca oraz osób z osłabioną odpornością (szczególnie w przypadku immunosupresji i chorób nowotworowych), także zarażonych HIV, z AIDS. Pewnie dlatego CoViD-19 został nazwany chorobą ZUS-owską, bo atakuje i zabija najbardziej osoby starsze i schorowane, emerytów i rencistów, staruszków. Problemy ze zwalczeniem wirusa SARS-CoV-2 przez organizm pojawiają się u osób starszych – właśnie tej grupy często dotyczą problemy zaburzenia odporności, w tym z powodu niedospania i bezsenności. Z obecnej analizy sytuacji epidemiologicznej wynika, że ryzyko zgonu rośnie wraz z wiekiem, a najczęściej umierają osoby, które ukończyły przynajmniej 80 lat (śmiertelność na poziomie 14,8 czyli około 15 procent. Naukowcy wciąż nie ustalili jednoznacznie, co prowadzi do śmierci na chorobę COVID-19 u osób młodych i bez chorób przewlekłych. Umieralność jest w tej grupie niska, jednak zgony się zdarzają, na poziomie promilowym. Podejrzewa się, że znaczenie mają tu uwarunkowania genetyczne, a także wyniszczający wpływ palenia papierosów lub/i marihuany na płuca, a do tego pewnie różne powody osłabienia układu odpornościowego, w tym takie jak HIV/AIDS lub inne choroby weneryczne, które długo nieleczone osłabiły organizm pacjenta. 

Generalnie, wirusy posiadają małe rozmiary, od 10 do 400 nanometrów (nm). Zdecydowana większość wirusów przedostaje się przez filtry mikrobiologiczne zatrzymujące bakterie czyli przez polecane i noszone powszechnie maseczki mikrobiologiczne oraz antysmogowe. Największym znanym wirusem jest mimiwirus mający średnicę 400 nanometrów, który jest większy od niektórych małych bakterii, to takie największe wirusy dobre maseczki antysmogowe i mikrobiologiczne potrafią zatrzymywać. Wirusy małe zwane zwierzęcymi (18 do 50 nm) i średnie (50 do 150 nm, czy 60 do 140 nm) maseczki mikrobiologiczne ani antypyłowe powstrzymujące bakterie na pewno nie zatrzymają. Koronawirusy należą rozmiarowo do małych i średnich, zatem przechodzą przez maseczki całkiem swobodnie. Tylko duże wirusy z grupy (150-300 nm) mogą zostać częściowo powstrzymane maseczkami. Najmniejsze bakterie (Mycoplasma, Ralstonia pickettii) mają zaledwie 200–300 nm długości (0,2-0,3 µm), a generalnie bakterie ważne w medycynie to organizmy o średnicy od 0,2 do 600 mikrometrów (µm). Rozmiar ważnych klinicznie wirusów w medycynie wynosi od 18 nm (parwowirusy) do 300 nm (pokswirusy, łac. poxviridae). Maseczki zalecane jako mikrobiologiczne chronią przed bakteriami, a nie przed wirusami, chociaż niektórzy twierdzą, że jednak trochę chronią, a problemem jest fakt, że nigdy tego nie udowodniono naukowo w sposób jednoznaczny! Polecane jako najlepsze filtry typu HEPA chronią przed cząstkami większymi niż 0,3 µm (300 nm) w 99,97 (N100) procentach, ale nie chronią przed mniejszymi cząstkami, w tym większością wirusów, w tym koronawirusów, bo te są mniejsze od 300 nanometrów czyli 0,3 µm. Wiedza o zarażania drogą kropelkową przez bakterie nie przenosi się w całości na wirusy, gdyż im mniejsze wirusy, tym bardziej przenoszą się jak chmura, drogą powietrzną, na zasadzie takiej jak dym tytoniowy, a chińskie badania ze stycznia 2020 potwierdziły, że koronawirusa SARS-CoV-2 także to dotyczy - gdzie dym tytoniowy przenika, tam wirus przenika - tylko bardzo porządne maski z filtrami mogą ograniczyć zakażanie wirusami CoVid-19 i mniejszymi. 

Najczęściej stosowane do ochrony mikrobiologicznej są maseczki chirurgiczne jednorazowego użytku. Ich zadaniem nie jest filtrowanie powietrza, lecz stwarzanie fizycznej bariery między błonami śluzowymi a potencjalnym zanieczyszczeniem (chodzi o to, aby chirurg nie napluł do rany operacyjnej). Chronią przed większymi cząsteczkami, o średnicy powyżej 1 mikrometra (1 μm = 1000 nm), a nie przed samymi wirusami o średnicy mierzonej w nanometrach (w przypadku koronawirusów różnych typów jest to 60–140 nm czyli 0,06-0,14μm czyli średni, od 50-150 nm rozmiar wirusa). 

Władze Singapuru mają najmniejszą śmiertelność na liczbę stwierdzonych zakażeń koronawirusem SARS CoViD-19, a tłumaczą ten dobry wynik faktem, że osoby starsze i schorowane od początku wybuchu epidemii praktycznie nie opuszczają domów, nie mogą być odwiedzane. Wystarczyło solidnie odizolować staruszków i osoby schorowane, aby śmiertelność była bardzo niska, 200 razy niższa niż w innych krajach. Wiadomo o tym już od końca stycznia i początku lutego 2020, zatem politycy i ministrowie choroby w wielu krajach najpewniej nie umieją czytać. Politycy w państwach takich jak Izrael, Japonia, Chile, Rosja uczyli się czytać, i tam silna ochrona dla grup zagrożonych daje najniższe oprócz Singapuru wskaźniki śmiertelności. Umieć czytać ze zrozumieniem, to podstawa dla lekarzy, ministrów zdrowia i choroby oraz polityków. W kilku krajach zakazano pracy burdelom czyli agencjom towarzyskim oraz portalom randkowo-seksualnym z płatnymi seksusługami - co stanowczo zmniejszyło rozmiary zakażania się koronawirusem SARS-CoV-2, Polska nawet o tym nie myśli! 

Istotną grupą roznosicieli są osoby o dużej poligamicznej aktywności seksualnej z przypadkowymi osobami, jak swingersi czy prostytutki i ich klienci, w tym wszelkie osoby umawiające się przez aplikacje na szybkie randki i współżycie seksualne. Epidemiolodzy wielu krajów (w tym Hiszpanii) zwrócili uwagę na konieczność ograniczenia prostytucji, swingersyzmu oraz działalności czatów i aplikacji randkowych. Daje to dobre rezultaty, a przypomnijmy, że w Singapurze, oprócz objęcia restrykcyjną ochroną osób starszych, zakazano także działalności burdelowej i podobnej, w tym randkowania przez aplikacje i czaty. Panie obsługujące od kilku do kilkunastu przypadkowych i anonimowych klientów na dobę to jedna z przyczyn każdej epidemii szerzonej drogą kropelkową, powietrzną (chmurową) i poprzez śluzówki (w tym śluzówki płciowe). Oczywiście, to samo dotyczy wszelkiego żigolactwa oraz stosunków sodomicznych, bo wirusy w tym koronawirusy roznoszone są także z kałem i mogą przechodzić przez śluzówki narządów płciowych niezależnie od płci. W Polsce mamy szacunkowo od 300 do 500 tysięcy aktywnych prostytutek, zatem mamy tyleż potencjalnych ognisk wszelkiej epidemii kropelkowo-wziewnej i śluzówkowej, a ograniczeń dla działalności życia burdelowego, seksczatowego i swingerskiego praktycznie żadnych. 

Kilka badań i spostrzeżeń naukowych, nawet już na początku epidemii w Wuhan w Chinach pokazało, że strefa najbardziej grożąca zakażeniem koronawirusem SARS Covid-19 to dystans około 4 do 5 metrów, najczęściej wychodziło 4,5 metra, zatem tak zwany dystans bezpieczny od innych osób powinien sięgać około pięciu metrów, a na pewno nie mniej niż 4,5 metra. Dystans społeczny 1,5 czy 2 metry po prostu nie ma żadnego poważnego sensu, jeśli ma być skuteczny, musi być większy, najlepiej dobre 5 metrów, szczególnie dla staruszków i osób schorowanych z grupy wysokiego ryzyka! 

Korona wirus i maseczki (słabo skuteczne) 

Dane naukowe powinny wszystkim dać do myślenia. Już do 25 lipca 2020 (dane uzupełnione po publikacji artykułu) mamy 1664 zgony w ciągu 135 dni, zatem po 12,3 zgonu na dobę z powodu rzekomo koronawirusa czyli od powikłań przeziębienia. Średnio na dobę w Polsce w ostatnich latach umiera 1200 do 1100 osób. W dodatku chodzi o chorobę przeziębieniową, bo koronawirusy wywołują przeziębienia i paragrypy (dokładniej, korona wirus odpowiada za około 10-15 procent wszystkich przeziębień). Każde przeziębienie czy grypa w sprzyjających warunkach, u osoby słabej, schorowanej, starej, wyniszczonej, od zawsze bywa zjawiskiem niebezpiecznym, bo może spowodować zgon. Dokładnie to powikłania przeziębienia powodują stan ciężki, zapalenie oskrzeli lub zapalenie płuc, co może skończyć się śmiercią. W tym roku jednak, Chiny i WHO "wykryły" jednego z wirusów przeziębieniowo-paragrypowych. Jak patrzymy na zgony w innych krajach, jak w Chinach, to pamiętajmy ile te kraje mają ludnosci, ile razy większe są od Polski. Ilość zgonów trzeba dla porównywania brać na proporcje ilości mieszkańców danego kraju albo na 100 tysięcy mieszkańców, wtedy jest naukowe porównanie. Medialne krzyki o tysiącach osób zmarłych, bez przyjęcia do wiadomości, że Chiny to 1,4 miliarda ludzi są zupełnie bezsensu, a przecież znacznie groźniejsza dżuma i czarna ospa też tam incydentalnie występuje. W Polsce, w 90 procentach gmin nikt nie umarł od koronawirusa, bo nie ma domów starców ani hospicjów, ani szpitali ze schorowanymi ludźmi - te miejsca trzeba najbardziej chronić. Ale od tego 2020 roku, kilka/naście zgonów na dobę, zamiast na sepsę czyli posocznicę lub powikłania oskrzelowo-płucne zostanie zapisanych jako zgony na koronawirus, taka mała zmiana ideowa, doprecyzowanie przyczyny zgonu, której wczesniej nieodnotowywano. 

Polska to ponad 38 milionów ludzi (w tym ze 2-3 miliony na robotach przymusowych zagranicznych), USA to 330 milionów plus 10 mln nielegalnych imigrantów, Włochy to 60 milionów, a GB to 66 milionów plus jakieś 2-3 miliony imigrantów pracowniczych w każdym z nich. USA jest w liczbie ludności prawie 9 razy większe od Polski, to liczba zgonów musi być dziewięć razy większa średnio. Dodatkowy czynnik to długość życia, bo jak kraj ma większą o kilka lat od Polski długość życia obywateli, to staruszków jest więcej, a wirus lubi jak wiadomo zabijać staruszków, taki proZUSowski jest, bo umierają głównie osoby starsze i schorowane, w wieku emerytalnym. Nie ma zatem sensu zamykać szkół, skoro zakażenie tym wirusem, dzieciom i młodzieży szkolnej praktycznie wcale nie zagraża. To ludzi starszych i bardzo schorowanych trzeba chronić, a przecież zawsze trzeba było uważać, aby staruszków nie przeziębiać, bo od przeziębienia mogą umrzeć. W sumie to nic nowego, żadne odkrycie, oprócz ustalenia, który to wirus robi trochę śmiertelnych powikłań choroby przeziębieniowej, i że może ona mieć wiele postaci, w tym zapalenie ucha z oślepnięciem, nie tylko kaszelek z wysoką gorączką - jednak u nielicznych tylko. 

W latach trzydziestych XX wieku, pewien dziś 83 milionowy naród musiał podnosić przymusowo prawą rękę w pozdrowieniu swojego wodza. Ci, którzy nie chcieli podnosić ręki, musieli liczyć się z sankcjami karnymi, finansowymi i uwięzieniem w laggerach (obozach pracy lub obozach śmierci), a także z konsekwencjami społecznymi jak utrata pracy czy rodziny. Socjologia wprowadzania maseczek na twarz jak z podnoszeniem ręki w Niemczech i Austrii za reżimu Adolfa Hitlera - przymus państwowy pod represjami karnymi, to najgorsze bestialstwo rządowe, o ile nie dla wszystkich jest konieczne. Obecnie kilkanaście krajów, w tym tych mocno uwikłanych w tamtych czasach (Włochy, Niemcy, USA, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, Rosja, Polska i inne), zostaje zmuszona do noszenia maseczek, które w większości wypadków nie są wcale skuteczne, bo korona wirus (kw) jest małym wirusem (około 100 nm, od 60-140 nm wszystkie koronawirusy mają) i swobodnie przenika przez noszone na pyskach szmatki (a wirusy to ogólnie obiekty o rozmiarach od 18 do 300 nm). A do tego, kw infekuje także śluzówki uszu i oczu oraz narządów rodnych, a także rany, skaleczenia i otarcia, chociaż najbardziej akurat atakuje przez śluzówki nosa wedle najlepszej wiedzy wirusologów na 2020 rok. 

Promień intensywnego zarażania w różnych badaniach został określony na 4,5 metra lub na około 5 metrów, co praktycznie na jedno wychodzi, i dystans 2 czy 1,5 metra nie wiele tutaj daje, zaś posiew infekcyjny o słabej sile zarażania kończy się w odległości około 15 metrów, co jest dosyć typowe dla wszystkich praktycznie wirusów przeziębieniowych i grypowych. Uszy i oczy oraz narządy płciowe i skaleczenia czy obtarcia także trzeba zamaskować. Wirus wchodząc przez ucho lub oko także może wywołać chorobę płuc, nie tylko zapalenia ucha czy spojówek z powikłaniami w formie głuchoty czy ślepoty. A nietoperze i zwierzęta które go produkują, żyją na ziemi od dziesiątków czy nawet setek milionów lat! Kilkaset już znanych koronawirusów jest z ludzkością przynajmniej od początku jej istnienia, a najpewniej są dużo starsze i może uważają ludzi za intruzów lub szkodników w przyrodzie. jednakże jak dotąd tylko mniej niż dziesięć wirusów ma znaczenie epidemiologiczne dla człowieka - powoduje przeziębienia, które także wydają się być rodzajem choroby alergicznej, przynajmniej w jakimś stopniu. 

Lepiej jakby rząd zainwestował w porządne maseczki z pochłaniaczem i najlepiej z pięcioma do ośmioma warstwami materiałów ochronnych na nos i usta oraz na uszy i oczy (specjalne okulary) dla staruszków, tak aby mieli ochronę przed przeziębieniem i grypą oraz ich powikłaniami. Niektóre maseczki trój czy cztero warstwowe z porządnym filtrem też mogą być dość skuteczne (poleca się jednak przynajmniej pięć warstw). To są takie maseczki z filtrem, antywirusowe i przeciwsmogowe zarazem, a najlepsze z nich chronią na 95-99 procent, ale przed pyłem smogowym P10 i P2,5 oraz przed bakteriami, a wirusy są znacznie mniejsze! Maseczki z filtrami N95, N99, FFP3, HEPA, już zaczynają się nadawać, chociaż uszu ani oczu zwykle nie chronią, a muszą być dokładnie dopasowane do twarzy, zakrywać jak największą powierzchnię. Okulary ochronne i nauszniki też muszą być dobrze dopasowane i szczelnie przylegać do ciała, a nie tam kawałek cienkiej pleksi od przodu jak to robią idioci w wielu instytucjach państwowych. Wirus jest cwany, jak czuje szparę, to się masywnie kieruje do wylotu i małe niedopasowanie powoduje jego inwazję na otoczenie. Ulatnia się jak dym przez małą szczelinę lub woda przez pęknięcie, ale we wszystkich kierunkach. A propos dymu, wirus rozprzestrzenia się razem z dymem wydychanym przez palacza (zbadane naukowo), zatem jak czuć od kogoś dymem, to wirus też już do ciebie doleciał!!! 

Koszt w miarę dobrej maseczki, to na pewno od 30 zł do 100 złotych, i na pewno nie mniej, bo filtry kosztują. Karanie ludzi za brak nieskutecznej pseudo maseczki ze starych gaci lub prześcieradła (tanich chirurgicznych) to jednak nazistowska zbrodnia władzy państwa na narodzie, w każdym przypadku. Zarażenia w domach opieki dla staruszków, hospicjach, oddziałach szpitalnych, gdzie noszone są zupełnie nieskuteczne maseczki ze starych prześcieradeł uszyte w domu z byle czego na pewno zabijają staruszków, którzy od zawsze są nieodporni na przeziębienia i grypy. Trzeba także pamiętać, że wbrew medialnemu bełkotowi niekumatych i niedouczonych dziennikarzyn, koronawirusy roznoszone mogą być przez ssaki i ptaki, zatem każdym praktycznie korona wirusem można się zarazić od swojego domowego pupilka, nie tylko od nietoperza na strychu. Korona wirus przenosi się na wielu materiałach, w tym na futerkach i sierści oraz piórach ssaków i ptaków - tyle na razie wiadomo z badań naukowych. Zwierzę nosiciel nie musi mieć zatem wcale zarażenia swoich tkanek czy śluzówek albo płuc. Korona wirusy bodaj nawet częściej u ssaków i ptaków powodują dolegliwości jelitowo-żołądkowe niźli coś jak grypę, która jest u tych zwierząt na drugim miejscu zarażeń. 

Niewątpliwie, aby zmniejszyć zakaźność chorób wirusowych takich jak przeziębienie czy grypa, przy objawach infekcji wirusowej dróg oddechowych należy pozostać w domu, ograniczyć kontakty towarzyskie i skonsultować się z lekarzem – ale to tylko, gdy już zaczynają się pierwsze objawy zakażenia wirusowego. Pamiętać, że dobre leczenie z przeziębienia trwa około tygodnia, chociaż ludowe przysłowie powiada, że przeziębienie nieleczone trwa siedem dni, a leczone tydzień, co jest pewną satyrą na medycynę. Czyść i dezynfekuj powierzchnie za pomocą domowych detergentów antyseptycznych. Pamiętaj, że higiena rąk jest ważnym środkiem zapobiegającym rozprzestrzenianiu się grypy oraz przeziębień, w tym koronawirusa. Mycie mydłem, szczególnie mydłem szarym,  usuwa wirusy oraz bakterie z powierzni ciała. Jeśli nie ma możliwości umycia rąk mydłem, należy skorzystać z chusteczek zawierających spirytus lub środek dezynfekujący. Istotną zasadą jest utrzymanie zdrowego trybu życia, ponieważ zwiększa to odporność organizmu na infekcje. Chronienie własnych dróg oddechowych za pomocą solidnych masek oraz oczu za pomoca okularów ochronnych i uszu z pomocą nauszników ochronnych, zwłaszcza podczas odwiedzania zatłoczonych miejsc, podróżowania tłoczną komunikacją miejską, opieki nad pacjentami z ostrymi infekcjami wirusowymi dróg oddechowych, podczas komunikowania się z osobami z objawami ostrej infekcji wirusowej dróg oddechowych także jest wskazane, gdyż zmniejsza ryzyko zarażenia, chociaż go nie eliminuje. 

Unikać należy przygodnych stosunków seksualnych z prostytutkami, żigolakami, swingersami i nowo poznanymi osobami, w szczególności unikać stosunków sodomicznych (doodbytniczych) oraz oralnych (doustnych). „Superroznosiciele” są przyczyną pandemii COVID-19 na całym świecie, a prostytutki, żigolaki, single i singielki i inne osoby mające częste kontakty seksualne z nieznanymi osobami są właśnie najpoważniejszymi superroznosicielami. 

COVID-19 prowadzi do perforacji płuc 

Powikłania choroby przeziębieniowej mogą być bardzo poważne, chociaż to mały odsetek pacjentów. Co setny pacjent pełnoobjawowy z COVID-19 cierpi na odmę płucną, ostrzegają specjaliści z Uniwersytetu Cambridge. Napisali o tym w artykule na łamach European Respiratory Journal. Przy odmie płucnej w opłucnej gromadzi się powietrze, które dostało się tam z zewnątrz lub z wewnątrz. To prowadzi do wzrostu ciśnienia w opłucnej, zapadnięcia płuca i w następstwie – do problemów z oddychaniem. Badacze zwrócili uwagę, że u chorych na COVID-19 dochodzi do odmy płucnej, spowodowanej perforacją płuc. Trzeba podkreślić, że badani nie byli podłączeni pod respirator, ani nie należeli do grupy ryzyka rozwinięcia się odmy płucnej. 

Analizując znane przypadki, badacze ustalili, że odma płucna rozwija się u 0,91% pacjentów z COVID-19, to znaczy praktycznie u jednej na 100 osób jednak 63% takich pacjentów, przede wszystkim młodych, przeżyło. Odma płucna pojawiała się u mężczyzn trzy razy częściej, niż u kobiet – prawdopodobnie związane jest to z cięższym przebiegiem COVID-19 u mężczyzn w ogóle. Wskaźniki przeżywalności u kobiet i u mężczyzn nie różniły się. Za przyczynę perforacji płuc badacze uważają torbiele, które widoczne są na rentgenie u pacjentów z COVID-19. Oznacza to, że lekarze powinni uważniej monitorować stan pacjentów i jeśli podejrzewają odmę płucną jak najszybciej podjąć niezbędne działania. 

Koronawirusy w mięśniu sercowym 

Lekarze dokonali alarmującego odkrycia: koronawirus „chowa się” w mięśniu sercowym. Lekarze z Niemiec znaleźli ślady COVID-19 w mięśniu sercowym osób, które już chorowały po zakażeniu wirusem. Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie "Oxford Academic". Należy zauważyć, że początkowo u pacjentów rozpoznano zapalenie mięśnia sercowego, ale później okazało się, że wcześniej byli poważnie chorzy. Osobliwością naszych przypadków jest to, że za pomocą biopsji mięśnia sercowego wirus jest wykrywany, gdy sam COVID-19 przebiegł lub przebiega w nieszkodliwej formie – cytuje się profesora Philipa Wenzela z Niemieckiego Centrum Badań Sercowo-Naczyniowych. Naukowcy podkreślają, że lekarze powinni zwracać większą uwagę na układ sercowo-naczyniowy ze względu na możliwe konsekwencje koronawirusa. Dnia 11 marca Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła epidemię koronawirusa SARS-CoV-2 pandemią. Według najnowszych danych WHO na świecie na koniec sierpnia 2020 roku potwierdzono ponad 22,8 mln zakażeń, zmarło ponad 795 tysięcy osób. 

Objawy, które mogą świadczyć o przejściu koronawirusa 

Badania dowodzą, że pierwsze zakażenia COVID-19 mogły mieć miejsce już latem 2019 roku – m.in. we Francji, a być może koronawirus CoVid-19 powodował już choroby przeziębieniowe dawno temu, a jedynie nie był dotąd w masowy sposób identyfikowany, podobnie jak inne koronawirusy epidemiologiczne. Bezobjawowe zakażenia także pozostawiają w naszych organizmach pewne ślady, np. przeciwciała, które świadczą o zwalczeniu wirusa. Obecnie na 2020 rok nie ma możliwości potwierdzenia przejścia choroby za pomocą ogólnodostępnych testów. Warto przeanalizować ostatnie miesiące i lata, i przypomnieć sobie, czy nie wystąpiły u nas np. bardziej nasilone objawy przeziębienia lub objawy grypy. 

1. Objawy infekcji dolnych dróg oddechowych w ostatnich kilku miesiącach 

O przejściu zakażenia koronawirusem mogą świadczyć m.in. objawy grypy i przeziębienia, które dokuczały nam w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie musiały być one wyjątkowo nasilone, ale warto zastanowić się, czy nie mieliśmy suchego, uporczywego kaszlu, który np. wzięliśmy za objaw alergii.

2. Duszność wysiłkowa 

Objawem, który może wskazywać na przejście koronawirusa w sposób bezobjawowy, jest nagłe pojawienie się duszności wysiłkowej lub innego dyskomfortu związanego z oddychaniem, z którym wcześniej nigdy nie mieliśmy do czynienia. Możemy tutaj wyróżnić np. uczucie ucisku w klatce piersiowej, świsty oskrzelowe (oddech Vadera), ból w klatce piersiowej przy głębokim oddychaniu, zmniejszenie zdolności wysiłkowych (męczliwość), które objawia się zadyszką. 

3. Problemy z sercem 

Nagłe pojawienie się kołatania serca, bólu wieńcowego i innych dolegliwości w obrębie klatki piersiowej także może świadczyć o bezobjawowym przejściu zakażenia. Uwagę należy zwrócić na każdy, nietypowy objaw, który może świadczyć o problemach z funkcjonowaniem serca i układu krążenia m.in. kaszel po wysiłku, zawroty głowy, osłabienie. 

4. Utrzymujące się osłabienie 

Przewlekłe zmęczenie to jeden z objawów, które dokuczają ozdrowieńcom. Nagła zmiana samopoczucia, pojawienie się niemożliwego do pokonania zmęczenia oraz widoczny spadek formy fizycznej i pogorszenie koncentracji bez wyraźnej przyczyny, także mogą świadczyć o przejściu zakażenia koronawirusem oznaczonym jako CoVid-19.

5. Zapalenie żył 

Naukowcy potwierdzili negatywny wpływ koronawirusa na układ sercowo-naczyniowy. Nagłe problemy z krążeniem żylnym pojawiające się u osób, które nie są w grupie zagrożenia, także mogą świadczyć o bezobjawowym przejściu choroby przeziębieniowej COVID-19.

6. Zmiany skórne 

Pojawienie się dość charakterystycznych zmian skórnych np. zaczerwienienia lub zasinienia palców u stóp to kolejny znak, że mogliśmy chorować na COVID-19. Tego typu zmiany obserwowano zarówno u pacjentów z silnymi objawami choroby, jak i osób, które przeszły zakażenie w sposób łagodny lub bezobjawowy. O przejściu choroby może też świadczyć różnego rodzaju wysypka, która ustąpiła bez zastosowania leczenia. 

Istnieją jeszcze inne mniej znane symptomy, które dopiero są badane i analizowane przez uczonych medyków. 

Mocny lek przeciw COVID-19 

Pod koniec maja Rosja zarejestrowała pierwszy na świecie lek przeciw COVID-19 oparty na fawipirawirze, leku przeciwwirusowym. Lek ten był szeroko stosowany w rosyjskich klinikach w leczeniu choroby koronawirusowej od czerwca. Od tego czasu jest pozyskiwany w szpitalach na Białorusi, w Kazachstanie, Boliwii i wielu innych krajach. Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), który sfinansował opracowanie pierwszej na świecie szczepionki przeciwko koronawirusowi, oraz Moskiewska Grupa ChemRar zgodziły się dostarczyć lek przeciw COVID-19 – Avifavir – do 17 krajów. RDIF zauważa, że w porównaniu z innymi rosyjskimi producentami fawipirawiru, Avifavir okazał się skuteczniejszy w leczeniu ponad 400 pacjentów, którzy od kwietnia zachorowali na koronawirusa. Lek został zatwierdzony przez europejskie, bliskowschodnie i azjatyckie organy regulacyjne, stając się eksportowym lekiem numer jeden w Rosji. Według RDIF jest to również znacznie tańsza opcja w porównaniu do Remdesivir, leku na bazie fawipirawiru produkowanego w Stanach Zjednoczonych.

Avifavir, pierwszy na świecie lek na bazie fawipirawiru, który został zatwierdzony do leczenia COVID-19, zostanie teraz dostarczony do Arabii Saudyjskiej, Brazylii, Bułgarii, Kolumbii, Serbii, Argentyny, Chile, Kolumbii, Ekwadoru, Salwadoru, Hondurasu, Kuwejtu, Panamy, Paragwaju, Serbii, Słowacji, RPA, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Urugwaju. Po pierwszej rejestracji w Rosji 29 maja 2020 roku, był już stosowany do leczenia COVID-19 w ponad 70 regionach Rosji, a następnie zakupiony przez Białoruś, Boliwię, Kazachstan, Kirgistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Skuteczność fawipirawiru przeciwko COVID-19 została potwierdzona przez japońską firmę Fujifilm Holdings Corp kilka miesięcy po próbach Avifavir w Rosji. 

„Kiedy zarejestrowaliśmy pierwszy na świecie lek przeciw koronawirusowi, oparty na fawipirawirze, było wiele sceptycyzmu, ponieważ ludzie zastanawiali się, jak możemy go zarejestrować, skoro Japonia jeszcze go nie zarejestrowała” – mówi Kiriłł Dmitrijew, dyrektor generalny RDIF. „Teraz pięć miesięcy po naszych badaniach klinicznych widzimy, że Japonia potwierdziła kliniczną skuteczność fawipirawiru” – dodał. Dyrektor generalny RDIF podkreśla, że poza badaniami klinicznymi, które przeprowadzono w 35 ośrodkach medycznych w Rosji, skuteczność Avifaviru przetestowało również 940 pacjentów w obserwacyjnych badaniach porejestracyjnych, co uczyniło z tego „największe badanie kliniczne leku na bazie fawipirawiru przeciwko koronawirus na świecie”. Na podstawie naszych szeroko zakrojonych badań klinicznych i badań w Japonii potwierdzających skuteczność fawipirawiru przeciwko koronawirusowi wierzymy, że Avifavir i inne produkty oparte na fawipirawirze będą wiodącymi lekami przeciwwirusowymi przeciwko COVID-19 na świecie – mówi Dmitrijew. „Oprócz udowodnionej skuteczności i bezpieczeństwa, Avifavir jest również trzy do czterech razy tańszy niż Remdesivir” – dodaje. 

Zgodnie z wynikami porejestrowych badań klinicznych pacjenci przyjmujący Avifavir szybciej wracali do zdrowia po objawach COVID-19, gdyż w 30% przypadków wirus został wyeliminowany na wczesnym etapie, a poziom wysycenia tlenem krwi pacjenta powracał do normy dwa razy szybciej, niż przy zastosowaniu tradycyjnej terapii. Nie zgłoszono żadnych skutków ubocznych stosowania leku. Tymczasem trzecia faza badań klinicznych japońskiego leku Avigan na bazie fawipirawiru również wykazała krótszy czas powrotu do zdrowia wśród pacjentów z zapaleniem płuc o łagodnym przebiegu, zgodnie z wynikami opublikowanymi 23 września. RDIF był również zaangażowany w opracowanie pierwszej na świecie szczepionki przeciw koronawirusowi – Sputnik V, która została zarejestrowana w Rosji 11 sierpnia. Kraj otrzymał teraz wniosek o 1 miliard dawek szczepionki z co najmniej 20 krajów, w tym Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Indonezji, Filipin, Meksyku, Brazylii i Indii. 

Indyjski supertest na koronawirusa 

Superbiałko wyłapie wirusa - Indie stworzyły innowacyjny test na COVID-19. Indie stworzyły nowy test na koronawirusa, który rozpoznaje jego sekwencję genomową – poinformowało Ministerstwo Nauki i Technologii. „Test Tata CRISPR, opracowany przez Instytut Genomiki i Biologii Integratywnej, został dziś zatwierdzony przez Głównego Kontrolera Leków Indii do obrotu komercyjnego” – podano w komunikacie resortu. Jak podkreślono, jest to pierwszy test diagnostyczny na świecie, w którym wykorzystano specjalnie przystosowane białko Cas9 do skutecznego wykrywania wirusa powodującego COVID-19. W teście zastosowano najnowszą technologię edycji genomu do diagnozowania chorób CRISPR. Nowy test ma czułość 96% i swoistość 98%, co oznacza redukcję pomyłek w stosunku do innych testów. „Test Tata CRISPR zapewnia wyższy dokładności niż tradycyjnych testów PCR, z szybszym czasem realizacji, tańszym sprzętem i większą prostotą użytkowania. Oznacza to znaczny postęp dla indyjskiej społeczności naukowej, przechodząc od badań i prac rozwojowych do wysoce dokładnego, skalowalnego i niezawodnego testu w mniej niż 100 dni. 

Co więcej, CRISPR to futurystyczna technologia, którą można również skonfigurować do wykrywania wielu innych patogenów w przyszłości” – podkreślono w oświadczeniu. Indie zajmują drugie miejsce na świecie pod względem bezwzględnej liczby wykrytych przypadków koronawirusa, chociaż przy 1,4 miliarda ludności nie jest to wcale tak dużo na 100 tysięcy. Według danych Ministerstwa Zdrowia w kraju potwierdzono ponad 5,4 mln zakażeń tym wirusem. Jednocześnie ponad 4,3 mln osób pokonało chorobę, a ponad 1,01 mln jest w trakcie leczenia. SARS-CoV-2 zabił ponad 86 tysięcy osób. 

Rosyjskie statystyki zwróciły uwagę WHO 

W Rosji statystyki dotyczące śmiertelności na koronawirusa są „niezwykłe” i „trudne do zrozumienia”, stwierdził dyrektor programu Światowej Organizacji Zdrowia Michael Ryan. Według niego niską śmiertelność na koronawirusa w Rosji można wytłumaczyć dużym zasięgiem testowania. Zapomniał dodać, że Słowianie na wiele chorób cierpią mniej niż ludzie w krajach Europy Zachodniej, genom R1a1a daje większą odporność niż zachodni R1b, a do tego Rosjanie są lepiej zahartowani i bardziej odporni na infekcje z powodu trudniejszych warunków egzystencji, szczególnie w regionie syberyjskim. 

W sytuacji, kiedy testuje się wiele osób, można zaobserwować „stosunkowo niski wskaźnik umieralności”, powiedział Ryan. „Ale ważne będzie, aby Rosja oceniła, w jaki sposób przeprowadzana jest certyfikacja zgonu na COVID-19, aby mieć pewność, że odbywa się to dokładnie i poprawnie” – powiedział. W Rosji nie płaci się szpitalom większych stawek za rejestrację zgonu na przeziębienie CoVid-19 stąd diagnozy mogą tyczyć bardziej prawdziwych przyczyn zgonu jak starość, cukrzyca czy nadciśnienie, a nie koniecznie przeziębienie SARS-Cov-19. 

Rzecznik prasowy prezydenta Dmitrij Pieskow wcześniej w wywiadzie dla CNN zaprzeczył insynuacjom o zaniżonych statystykach dotyczących koronawirusa w Rosji. Pieskow został zapytany, czy „manipulacja” danymi jest możliwa, ponieważ Rosja odnotowuje znacznie mniej zgonów niż w innych krajach. „Nie pomyśleliście o tej możliwości, że Rosja ma bardziej skuteczny system opieki zdrowotnej, i że istnieje szansa, aby przeżyło więcej osób” – odpowiedział. Śmiertelność z powodu nowego rodzaju koronawirusa w Moskwie jest niższa niż w innych miastach na świecie, epidemia osłabła, a w czerwcu 2020 śmiertelność na COVID-19 będzie znacznie niższa, powiedział dziennikarzom w czerwcu mer rosyjskiej stolicy Siergiej Sobianin. Sprecyzował, że koronawirusa jako główną lub współistniejącą przyczynę śmierci odnotowano w 5260 przypadkach – 92% całkowitej śmiertelności w maju. Spośród nich 2,7 tysiąca przypadków to zgony z główną przyczyną COVID-19. 

Rospotrebnadzor poinformował, że w czerwcu 2020 w Kraju Chabarowskim, Tiumeniu i Petersburgu planowane jest przeprowadzenie badania odporności populacyjnej na COVID-19. Badanie jest konieczne do sporządzenia prognozy rozwoju sytuacji epidemiologicznej w poszczególnych regionach i w całym kraju. Ponadto wyniki testów pozwolą ujawnić cechy procesu epidemii i pomogą w planowaniu działań na rzecz specyficznego i niespecyficznego zapobiegania COVID-19. Niniejsza tendencja jest podtrzymywana, a Rosja usilnie pracuje nad lekami i szczepionką przeciwcko koronawirusowemu przeziębieniu. W Rosji i Chinach zauważono także, że chorzy bardziej niż respiratora potrzebują urzadzeń do natleniania powietrza, ponieważ w oddechu chorych spada poziom tlenu, a tylko natlenianie może w takich wypadkach uratować pacjenta przed uduszeniem, respirator jako tylko maszyna do sztucznego podtrzymywania oddechu tego nie uczyni, jeśli nie ma aparatu tlenowego. 


*********** (Materiał dodany po publikacji artykułu) 

Naukowo podajemy witaminy przeciwko CoVid-19 

Brytyjscy naukowcy w 2020 roku potwierdzili wcześniejsze badania o tym, że odżywianie poprawiające odporność wpływa na rehabilitację osób, które wyleczyły się z COVID-19 i przygotowali listę pokarmów, które przyspieszają powrót do zdrowia. Wyniki opublikowano w „BMJ Nutrition, Prevention and Health”. Naukowcy Emma Derbyshire i Joanne Delange, które badają rolę odżywiania we wzmacnianiu odporności, przeanalizowały publikacje naukowe na temat żywności i suplementów pomagających wyleczyć się z COVID-19. Autorki zwróciły szczególną uwagę na wpływ żywienia medycznego na układ odpornościowy osób powyżej 65 roku życia. Układ odpornościowy składa się z czterech komponentów: limfocytów T, komórek B, układu dopełniacza i fagocytów. Wszystkie chronią organizm przed infekcją, działając jako bariera przed napływającymi wirusami i bakteriami. 

Rozróżnia się odporność wrodzoną i adaptacyjną, a obie funkcje odpornościowe słabną wraz z wiekiem. Jedną z przyczyn „starzenia immunologicznego” są niedobory żywieniowe. Osoby starsze muszą uzupełniać je specjalnym odżywianiem immunologicznym. Jest to, zdaniem autorek, szczególnie ważne w okresie rehabilitacji po ciężkich infekcjach, takich jak powikłania przeziębienia COVID-19. Istnieje wiele dowodów na to, że zła dieta, niedożywienie białkowo-energetyczne i niedobory mikroelementów, takich jak witaminy i minerały, przyczyniają się do nieoptymalnej funkcji odpornościowej. Kilka składników diety: owoce, witaminy, przeciwutleniacze, minerały i probiotyki pomagają wzmocnić odporność i odgrywają ważną rolę w zwalczaniu wirusów i chorób układu oddechowego – piszą autorki badania. Naukowczynie opracowały wytyczne żywieniowe dla osób, które przeżyły COVID-19. Obejmują one pokarmy bogate w witaminy C, D i cynk, zatem koronawirusy muszą być traktowane tak samo jak tradycyjna medycyna podchodzi do przeziębień, gryp i innych infekcji. 

Witamina C wzmacnia funkcję barierową nabłonka dróg oddechowych, co ogranicza inwazję patogenów i zapobiega ich przedostawaniu się do dolnych dróg oddechowych. Według naukowców pomaga to zapobiegać zapaleniu płuc. Witamina D jest silnym regulatorem odporności. Na powierzchni niektórych komórek odpornościowych – limfocytów B i T, makrofagów i monocytów – znajdują się receptory witaminy D, dlatego pełni ona także rolę ochronną we wszystkich infekcjach dróg oddechowych. Cynk jest elementem sygnalizacyjnym, który uruchamia funkcje odpornościowe. Autorki rygorystycznych badań naukowych zalecają spożywanie następujących pokarmów: brokuły bogate w witaminę C, czarne porzeczki, wzbogacone płatki śniadaniowe i pomarańcze; krab w puszkach bogaty w cynk, krewetki, fasola w puszkach i jajka na twardo oraz suplementy witaminy D – do 50 mikrogramów dziennie. Wyniki analizy i badania naukowego wykazały, że przestrzeganie takiej diety skraca okres rehabilitacji i przyspiesza powrót do zdrowia po COVID-19. Naukowczynie zauważają, że ich zalecenia są przeznaczone dla ogólnie zdrowych ludzi. Osoby z chorobami współistniejącymi, takimi jak astma, przewlekła obturacyjna choroba płuc, cukrzyca i choroby układu krążenia, a także mające problemy z odpornością, powinny najpierw skonsultować się z lekarzem. 

Jad żmiji przeciwko Covid-19 

Rosyjscy naukowcy, kierowani przez Jurija Utkina, kierownika laboratorium Instytutu Chemii Bioorganicznej Rosyjskiej Akademii Nauk, znaleźli sposób na stłumienie koronawirusa za pomocą enzymu będącego częścią jadu żmiji. Wyniki ich pracy zostały opublikowane na portalu bioRxiv. „Wykazaliśmy, że fosfolipaza A2 (PLA2) wyekstrahowana z jadu różnych gatunków węży jest w stanie w różnym stopniu chronić przed komórkami koronawirusa SARS-CoV-2 (Vero E6), które są szeroko stosowane w eksperymentach z wirusami” - piszą naukowcy. Biolodzy odkryli także, że najskuteczniejsza była trucizna żmij Nikolskiego (Vipera nikolskii). Miała ona silne działanie wirusobójcze przeciwko patogenowi COVID-19. Gady te żyją w południowo-zachodniej Rosji i na Ukrainie, a wyniki badań naukowców wskazują, że jad tych żmiji może być obiecującym narzędziem do tworzenia leków atakujących otoczkę wirusa. Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia już 90 mln osób zostało zarażonych koronawirusem SARS-CoV-2, a ponad 1,9 mln zmarło, ale zwykle na choroby współistniejące lub powikłania związane z niewydolnością systemu odpornościowego. Większość przypadków COVID-19 odnotowano w Stanach Zjednoczonych, Indiach i Brazylii. Kraje te są również wiodącymi pod względem liczby pacjentów, którzy zmarli, a jak wiadomo, w USA dla około 70 milionów ludzi biednych w praktyce nie ma opieki medycznej, gdyż pracują za niewielkie stawki na tak zwanych umowach śmieciowych, które są morderczym wrogiem publicznym społeczeństwa demokratycznego. 

Majaczenia, śpiączka, dezorientacja: u chorych na COVID-19 „szwankuje” mózg 

Naukowcy z Uniwersytetu Vanderbilta we współpracy z hiszpańskimi lekarzami odkryli w 2020 roku, że pacjenci z koronawirusem COVID-19, przebywający na oddziałach intensywnej terapii, częściej cierpią na dysfunkcje mózgu, niż pacjenci z innymi chorobami układu oddechowego – poinformował portal EurekAlert! Dysfunkcje mózgu zdiagnozowano u tysięcy pacjentów na całym świecie leczonych w szpitalach. Może się to objawiać na różne sposoby: od dezorientacji i niezdolności do koncentracji, jak w zespole majaczeniowym, po całkowitą utratę przytomności, jak w śpiączce. Naukowcy zaobserwowali objawy dysfunkcji mózgu u ponad dwóch tysięcy pacjentów, którzy przeszli ciężką postać koronawirusa na oddziałach intensywnej terapii. 

Średnio pacjenci pozostawali w stanie dysfunkcji mózgu przez 12 dni, a u 82 procent badanych śpiączka trwała około dziesięciu dni. Połowa pacjentów skarżyła się przez trzy dni na dezorientację, jednak nie podaje się wieku pacjentów, ale można podejrzewać, że chodzi o osoby w wieku starczym. Wskaźniki te są dwa razy wyższe niż wśród nie-covidowych pacjentów na oddziale intensywnej terapii - powiedziała Brenda Pan z Uniwersytetu Vanderbilta. Jak podkreślono, 88 procent uczestników badania było podłączonych do respiratorów. Jednocześnie u pacjentów, którzy komunikowali się z rodziną i przyjaciółmi, przynajmniej za pośrednictwem sieci społecznościowych, ryzyko wystąpienia objawów dysfunkcji mózgu było o 30% niższe. Według naukowców dysfunkcja mózgu u pacjentów z koronawirusem COVID-19 mogła być spowodowana między innymi tym, że byli świadomi śmiertelnego zagrożenia związanego z tym wirusem. 

Zespół naukowców z National Institutes of Health podczas badania wpływu koronawirusa na mózg w 2020 roku odkrył oznaki uszkodzeń, które są spowodowane ścienieniem i przeciekaniem naczyń krwionośnych. Jednak naukowcy nie zauważyli oznak SARS-CoV-2 w próbkach tkanek, co sugeruje, że uszkodzenia nie zostały spowodowane przez bezpośredni atak wirusa na mózg. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie „New England Journal of Medicine”. Dr Avindra Nath, dyrektor kliniczny National Institute of Neurological Disorders and Stroke przy National Institutes of Health i jeden z autorów badania, powiedział, że naukowcy odkryli, iż mózg pacjenta zarażonego koronawirusem może być podatny na uszkodzenia mikronaczyniowe. "Nasze wyniki wskazują, że może to być spowodowane reakcją zapalną organizmu na wirusa - wyjaśnił lekarz." 

Wyraził nadzieję, że badania pomogą lekarzom zrozumieć zakres problemów, z którymi mogą borykać się pacjenci z koronawirusem. Naukowcy przeprowadzili dogłębną analizę próbek tkanki mózgowej od 19 pacjentów, którzy zmarli na koronawirusa od marca do lipca 2020 roku. Wiek pacjentów wahał się od 5 do 73 lat. Wielu miało jeden lub więcej czynników ryzyka: cukrzycę, otyłość, choroby sercowo-naczyniowe i inne. Skany mózgu ujawniły wiele jasnych plam wskazujących na stan zapalny, a także ciemnych plam świadczących o krwawieniu. "Byliśmy zaskoczeni. Początkowo spodziewaliśmy się uszkodzeń spowodowanych brakiem tlenu. Zamiast tego zobaczyliśmy wieloogniskowe obszary uszkodzeń, które zwykle są związane z udarami i chorobami neurozapalnymi." - powiedział Nath. Jednak naukowcy nie znaleźli żadnych oznak infekcji w próbkach tkanki mózgowej. Jak wyjaśnił badacz, wyniki pokazują, że wykryte zmiany mogły nie być spowodowane przez koronawirusa bezpośrednio infekującego mózg. W przyszłości naukowcy planują zbadać, w jaki sposób koronawirus uszkadza. 

W ciele jednej kobiety wykryto 18 mutacji koronawirusa 

Rosyjscy naukowcy opisali w 2020 roku przypadek pacjentki, w której organizmie koronawirus SARS-CoV2 przeszedł 18 nowych mutacji – pisze gazeta Izwiestija, powołując się na przedruk badania. Jak podkreślono, zmiany wirusa zdiagnozowano u 47-letniej kobiety z chłoniakiem IV stopnia. Zaraziła się COVID-19 w kwietniu 2020 roku, była regularnie testowana i wyniki były pozytywne do 9 września 2020 roku. "Za wariant wyjściowy naukowcy przyjęli genom koronawirusa w próbce wymazu pacjenta, od którego prawdopodobnie zaraziła się kobieta. Porównując materiały do badania specjaliści doszli do wniosku, że w jej organiźmie wirus przeszedł 18 nowych mutacji, między innymi dwie w genie białka S, identyczne co te, które wcześniej wykryto u norek w Danii."

Profesor katedry Genomiki i Bioinformatyki Syberyjskiego Uniwersytetu Federalnego, profesor Uniwersytetu w Getyndze Konstantin Krutowski podkreślił, że mutacje częściowo pokrywają się z tymi, które wcześniej były obserwowane podczas ewolucji wirusa u innych pacjentów z zaatakowanym układem odpornościowym oraz z tymi, które powstały w „brytyjskim” wariancie. „Ale właśnie w tej rosyjskiej pracy po raz pierwszy przekonująco udowodniono, że duża liczba mutacji jest wynikiem długiego znajdowania się w jednym organizmie wirusa SARS-CoV2” – zaznaczył specjalista. Jak dodał, jest na razie za wcześnie, by wyciągać wnioski na temat tempa rozprzestrzeniania się „rosyjskiego” szczepu koronawirusa, ponieważ jak na razie opisano tylko jeden przypadek. 

Najdłużej trwające skutki koronawirusa 

Chińscy naukowcy zidentyfikowali najdłuższe i najczęstsze konsekwencje zakażenia koronawirusem w 2020 roku. Wyniki ich pracy zostały opublikowane w „The Lancet”. Eksperci przeprowadzili badanie wśród 1733 pacjentów z potwierdzonym koronawirusa przeziębieniowego COVID-19, którzy zostali wypisani ze szpitala Jin Yin-Tan w okresie od stycznia do maja 2020 roku. Mediana wieku zakażonych wynosiła 57 lat, a 52% ochotników stanowili mężczyźni. Sześć miesięcy po ostrej fazie infekcji pacjenci skarżyli się głównie na zmęczenie lub osłabienie mięśni (63% osób, które wyzdrowiały), problemy ze snem (26%), lęki lub depresję (23%) – czytamy w artykule. Naukowcy zauważyli, że ci, którzy przeszli ciężką postać przeziębienia z powikłaniami COVID-19, mieli poważniejsze upośledzenie zdolności dyfuzji płuc i potrzebowali pomocy w długotrwałym wyzdrowieniu. Według WHO w 2020 roku na świecie zarejestrowano ponad 88,8 milionów zakażonych SARS-CoV-2. Spośród nich ponad 1,9 miliona zmarło. Większość przypadków dotyczy Stanów Zjednoczonych, Indii i Brazylii. 

Czynnik dwukrotnie zwiększający ryzyko śmierci z powodu koronawirusa 

Niewydolność serca jest czynnikiem, który dwukrotnie zwiększa prawdopodobieństwo śmierci przy zarażeniu koronawirusem, wynika z badania brytyjskich naukowców opublikowanym w ESC Heart Failure. Jak wyjaśnił kardiolog i wiodący badacz z North Bristol NHS Trust i Bristol Heart Institute Amardeep Dastidar, osoby z niewydolnością serca koniecznie powinny zostać zaszczepione na COVID-19. Podkreślił, że pacjenci z niewydolnością serca powinni być uważani za grupę wysokiego ryzyka niezależnie od wieku. Rekomenduje się im zachowywać dystans społeczny i nosić maskę. "W badaniu zaznaczono, że jako niewydolność serca rozumie się postępujące osłabienie czynności serca z objawami duszności, obrzękiem kostek i zmęczenia. Nagłe i poważne nasilenie tych objawów nazywane jest ostrą niewydolnością serca. Jednocześnie pacjent może wymagać hospitalizacji, a następnie dożylnego podania lekarstw." 

Naukowcy zbadali pacjentów z ostrą niewydolnością serca podczas pandemii oraz śmiertelność w ciągu 30 dni. Przeanalizowali przypadki 283 pacjentów z ostrą niewydolnością serca, którzy trafili do szpitala NHS Trust w Północnym Bristol. Dwie trzecie z nich cierpiało na chroniczną chorobę lub zaobserwowano u nich znaczne pogorszenie stanu zdrowia. Naukowcy wyodrębnili dwie grupy pacjentów: sprzed koronawirusa od 7 stycznia do 2 marca, i po – od 3 marca do 27 kwietnia. Pierwszy zgon z powodu COVID-19 w Wielkiej Brytanii stwierdzono 2 marca 2020 roku. Podczas pandemii nastąpił znaczny, ale z punktu widzenia statystyki nieistotny spadek liczby hospitalizacji z powodu ostrej niewydolności serca. Badacze zauważyli, że w pierwszym odcinku czasowym hospitalizowano 164 osoby, a później 119 – wskaźnik zmniejszył się o 27 pacjentów. Jak stwierdził Dastidar, może to odzwierciedlać społeczne obawy dotyczące dystansu społecznego na początku izolacji, a także obawy związane z szukaniem pomocy medycznej. O totalnym bałaganie i dezorganizacji służby zdrowia w badaniu nie wspomniano. 

„Na poparcie tego dane wskazują na wzrost liczby wizyt u specjalistów w ostatnich tygodniach kwarantanny”, wyjaśnił kardiolog. Przypomniał również, że brytyjskie media apelowały, aby zwracać się po pomoc lekarską tylko, jeśli to konieczne. Przy czym śmiertelność wśród pacjentów z ostrą niewydolnością serca prawie się podwoiła podczas eksperymentu. Około 11% ludzi z pierwszej grupy z tą chorobą zmarło w przeciągu 30 dni, a w drugiej grupie – 21%. Kiedy pacjenci z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa zostali wykluczeni z analizy, różnic w śmiertelności w obu grupach nie było, co, zdaniem naukowców, wskazywało na to, że pacjenci z ostrą niewydolnością serca i koronawirusem mieli gorsze rokowania. "Może to wskazywać na bezpośredni związek lub predyspozycje do gorszego przebiegu u pacjentów z ostrą niewydolnością serca i koronawirusem" - zaznaczył kardiolog. Jednocześnie zauważył, że w momencie przeprowadzenia badania testowanie nie było przeprowadzane na tak szeroką skalę. Medyk zaznaczył, że należy wziąć pod uwagę dane, kiedy testowanie na koronawirusa będzie szerzej rozpowszechnione. Poza tym, lekarz podkreślił, że badanie przeprowadzone zostało tylko w jednym centrum, a wnioski naukowców należy potwierdzić z większą liczbą danych. 

Znaleziono kolejną substancję zwalczającą koronawirusa 

Fluwastatyna, która używana jest do leczenia hipercholesterolemii, może działać neutralizująco na koronawirusa. Odpowiednie badanie grupy niemieckich i szwedzkich naukowców opublikowano w 2020 roku na portalu MedRxiv. Specjaliści wyjaśnili, że fluwastatyna wpływa na zakażone komórki, tłumiąc transmisję i replikację SARS-CoV-2. Oprócz tego, pacjenci z COVID-19, poddani terapii statynami, odnotowali lepszy wynik badań klinicznych. Jak zaznaczają naukowcy, wyniki badania świadczą o tym, że fluwastatyna nie stanowi dodatkowego ryzyka dla osób z koronawirusem i może mieć umiarkowanie pozytywny wpływ w przebiegu choroby. Wcześniej tureccy naukowcy odkryli, że liczba wirusów SARS-CoV-2 w organizmie bezobjawowych pacjentów jest wyższa niż u pacjentów z objawami. Ich zdaniem to zasadniczo odróżnia nowego koronawirusa od innych patogenów i wyjaśnia, dlaczego wysiłki wielu krajów w celu powstrzymania pandemii zawodzą. Artykuł na ten temat został opublikowany w czasopiśmie "Infection". Autorzy badania ocenili poziom wiremii u sześciu typów pacjentów, różniących się wiekiem i stopniem nasilenia choroby: tak postanowili określić związek między przebiegiem choroby a wiremią w COVID-19. 

Amantadyna przeciwko Covid-19 

Amantadyna (siarczan amantadyny) to jedna z pochodnych adamantanu, czyli organicznego związku chemicznego z grupy amin. Wykorzystywana jest w medycynie jako składnik dwóch popularnych leków: Viregyt K, który bazuje na chlorowodorku amantadyny oraz Amantix, w którego składzie znajdziemy substancję czynną, siarczan amantadyny. Amantadyna wykazuje działanie przeciwwirusowe, w związku z czym pierwotnie stosowana była w leczeniu grypy typu A. Obecnie skuteczność działania amantadyny jest coraz mniejsza, co wynika ze zwiększającej się oporności szczepów wirusa AH3N2 oraz AH1N1 na tę substancję. Amantadyna wykorzystywana jest też w leczeniu schorzeń neurologicznych, w tym m.in. w chorobie Parkinsona, a także objawach towarzyszących temu schorzeniu: sztywności i drżeniu mięśni, hipokinezji oraz akinezji. Kuracji amantadyną poddawane są również osoby cierpiące na stwardnienie rozsiane oraz pacjenci z ostrym uszkodzeniem mózgu. Mechanizm działania amantadyny polega na uwolnieniu w organizmie dopaminy, jednego z najważniejszych neuroprzekaźników odpowiedzialnych za pobudzenie ośrodkowego układu nerwowego. W ten sposób amina zawarta w amantadynie wpływa na zmniejszenie objawów typowych dla choroby Parkinsona – hipokinezji, czyli tzw. bezczynności ruchowej oraz sztywności i drżenia mięśni. Amantadynę często stosuje się jako środek uzupełniający terapię lewodopą, głównym farmaceutykiem do leczenia choroby Parkinsona. Siarczan amantadyny skutecznie hamuje replikację wirusów poprzez wpływanie na ich materiał genetyczny, niestety, wirus grypy wciąż mutuje, w związku z czym jego oporność na działanie amantadyny jest coraz większa. 

Nie wszyscy mogą przyjmować lek, w którego składzie znajduje się amantadyna, a substancja ta nie jest wskazana w przypadku kobiet w ciąży oraz karmiących piersią, a także u dzieci poniżej 5-tego roku życia. Wśród innych przeciwwskazań znajdują się także choroby wątroby, nerek i serca, padaczka, ciężka psychoza oraz nadwrażliwość na amantadynę (lub inny składnik leku). Amantadyna może wywoływać różne działania niepożądane, a wśród najczęściej występujących u pacjentów zalicza się: zawroty głowy, bezsenność, drgawki, obrzęki, halucynacje oraz problemy z koncentracją. W przypadku wystąpienia niepokojących objawów należy natychmiast przerwać terapię amantadyną. Na temat terapii amantadyną w kontekście leczenia COVID-19 jako pierwszy wypowiedział się Włodzimierz Bodnar, pediatra i specjalista chorób płuc z Przemyśla. Według niego amantadyna jest skuteczna i może pomóc w zmniejszeniu objawów towarzyszących wirusowi SARS-CoV-2, za przykład podając ponad 100 przypadków wyleczonych pacjentów, którzy przyjmowali lek Viregyt K. Jego zdaniem pozytywne efekty stosowania amantadyny zauważalne są już po upływie 24 godzin od przyjęcia pierwszej dawki leku, a stabilizacja ciężkiego stanu COVID-19 widoczna jest w ciągu 48 godzin. Amantadyna niemal całkowicie wchłania się z przewodu pokarmowego. Maksymalne stężenie substancji w osoczu uzyskiwane jest po około 3-4 godzinach od doustnego przyjęcia. Amantadyna jest metabolizowana w niewielkim stopniu, a z organizmu jest wydalana głównie z moczem – szybkość tego procesu zależy od pH moczu. 

W przypadku choroby Parkinsona najczęściej jest to 100 mg na dobę przez pierwszy tydzień, a następnie 100 mg dwa razy na dobę. Maksymalna dawka leku to 400 mg na dobę. Zwiększanie dawkowania preparatu powinno odbywać się według zaleceń lekarza, stopniowo, z zachowaniem co najmniej tygodniowych odstępów. Ponadto u pacjentów powyżej 65. roku życia należy dobrać najmniejszą skuteczną dawkę. Zawsze trzeba też uwzględniać inne schorzenia, objawy towarzyszące chorobie Parkinsona, jak demencja starcza, oraz pozostałe symptomy, takie jak niskie ciśnienie, które mogą być wynikiem zażywania innych leków. W przypadku zakażenia wirusem grypy typu A zalecane dawkowanie to 100 mg na dobę przez wskazany okres – dotyczy to zarówno osób dorosłych, jak i dzieci od 10-tego do 15-tego roku życia. Nie zostało natomiast określone dawkowanie dla dzieci przed ukończeniem 10-tego roku życia. Z kolei u chorych powyżej 65-tego roku życia konieczne może być dopasowanie odpowiedniej dawki przez lekarza. Nie należy przekraczać zalecanych dawek – nie podniesie to skuteczności działania leku, a może stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia. Proszę pamiętać, że amantadyna to lek chemiczny twardej farmacji, nie herbatka ziołowa przez wypicie której w zbyt dużej ilości nic szczególnego zwykle się nie dzieje. 

Amantadyna, która była w latach 1996-2009 szeroko używana w profilaktyce i leczeniu wirusowej grypy typu A, obecnie jest stosowana jedynie jako lek neurologiczny i podawana pacjentom z chorobą Parkinsona lub stwardnieniem rozsianym. Przeprowadzone wiosną 2020 badanie wykazało, że żaden z pacjentów przyjmujących amantadynę z powyższych wskazań, u których stwierdzono zarażenie wirusem SARS-CoV-2, nie rozwinął ciężkich objawów choroby. Podobnych obserwacji u pacjentów z chorobą Parkinsona dokonała także grupa z Cambridge University, która  postuluje konieczność przeprowadzenia szerszych badań klinicznych w tym zakresie. Profesor  Konrad Rejdak (kierownik Katedry I Kliniki Neurologii; Uniwersytetu Medycznego w Lublinie) - analizując mechanizm działania leku sądzimy, że amantadyna może być skuteczna w zapobieganiu rozwojowi COVID-19 w kierunku ostrej niewydolności oddechowej także poprzez działanie na ośrodkowy układ nerwowy. Warunkiem skuteczności amantadyny w COVID-19 jest jednak stosowanie tego leku we wczesnej fazie procesu chorobowego, t.j. przed rozwinięciem ostrej niewydolności oddechowej (ARDS). Przemyski lekarz Włodzimierz Bodnar, który wyleczył amantadyną ponad 1000 osób w 2020 roku niemal każdego dnia próbuje walczyć o powszechne stosowanie amantadyny przeciwko infekcji Covid-19. Pulmonolog przedstawiał kolejne dane potwierdzające skuteczność swojej terapii w walce z koronawirusem COVID-19. Skuteczność była wysoka, a po 48 godzinach od podania amantadyny następowała znaczna poprawa. - Bardzo się cieszę, że naukowcy z Cambridge potwierdzają moje wyniki - mówi o osiągnięciach naukowców z Wielkiej Brytanii. - Gdyby mnie posłuchano, to w ciągu miesiąca pandemia zostałaby opanowana, a poszczególne przypadki leczone - przyznaje doktor Włodzimierz Bodnar. Koszt dawki leku remdesivir potrzebna w leczeniu jednego pacjenta z COVID-19 wynosi około 10 tysięcy zł, natomiast amantadyny - około 10 złotych - amantadyna jest przy tym bardziej skuteczna. 

Amantany i pochodne to grupa leków przeciwwirusowych, przeciwzapalnych, które działają przeciwobrzękowo, przeciwbakteryjnie, przeciwcukrzycowo i pomocne są w neurologii. Efekt leczniczy jest dużo lepszy od dotychczasowego leczenia objawowego stosowanego na świecie przeciwko koronawirusowi Covid-19, bo nie dochodzi do tak mocnych zniszczeń w chorobie. Stosowanie amantadyny wyraźnie skraca czas choroby i ilość powikłań.

Tlenek azotu w spreju 

W Wielkiej Brytanii zaczęły się w 2020 roku badania kliniczne nowego leku na koronawirusa opartego na tlenku azotu. Preparat w formie sprayu do nosa, według pierwszych ustaleń, ma aż 99,9 procent skuteczności! Środek produkuje kanadyjska firma. Zadaniem substancji jest zabijanie wirusa w górnych drogach oddechowych i zapobieganie inkubacji i rozprzestrzenianiu się patogenu do płuc. Preparat SaNOtize opiera się na tlenku azotu, substancji, która jest również produkowana w ludzkim ciele i ma właściwości przeciwdrobnoustrojowe - pisze agencja AP przypominając, że udowodniono bezpośrednie działanie tlenku azotu na wywołującego COVID-19 wirusa SARS-CoV-2. Badania na uniwersytecie stanowym Utah wykazały skuteczność leku SaNOtize na poziomie 99,9 procent. Znaczenie tlenku azotu w ludzkim organizmie i jego lecznicze właściwości zostały po raz pierwszy odkryte przez profesora Uniwersytetu Stanforda w USA, Ferida Murada, który m.in. za te badania otrzymał wraz z innymi osobami Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny w 1998 roku. - Tlenek azotu to niezwykle wszechstronna cząsteczka, która reguluje prawie wszystko w naszym organizmie. Jego stosowanie jako leku jest bezpieczne. Wykazano też jego efektywność w walce z różnymi wirusami, bakteriami i grzybami, a (...) wierzę, że technologia SaNOtize jest bezpieczna i może być skuteczna w leczeniu infekcji, w tym COVID-19 - twierdzi Murad. Po pomyślnym ukończeniu prób klinicznych producenci leku mają zamiar wystąpić o warunkowe dopuszczenie substancji do użytku, najpierw w Kanadzie, a później w Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. 

Rok od wybuchu epidemii - jak Chiny poradziły sobie z koronawirusem 

Dyscyplina i pomoc z całych Chin Ludowych były najważniejszymi czynnikami, które pomogły Wuhanowi poradzić sobie z epidemią, powiedzieli rosyjscy dyplomaci, którzy byli zaangażowani w ewakuację Rosjan z ogniska epidemii w Wuhan. Dokładnie w dniu 31 grudnia 2019 roku, chińskie władze poinformowały WHO o wybuchu fali zachorowań na zapalenie płuc nieznanego pochodzenia w mieście Wuhan w prowincji Hubei. Czynnikiem sprawczym choroby był nie notowany dotąd w epidemiologii koronawirus, infekcja została oficjalnie nazwana COVID-19. Wuhan został odcięty od świata zewnętrznego na 76 dni, kwarantannę w mieście zniesiono 8 kwietnia 2020 roku, a w późniejszym okresie w mieście nie ma praktycznie nikogo zarażonego koronawirusem CoVid-19. Najważniejszym słowem w zwycięstwie nad epidemią jest dyscyplina, a także współpraca medycyny nowoczesnej ze starożytną, tą chińską medycyną tradycyjną. Chińczycy, dla których „reguła jest regułą”, podążają za dyscypliną konfucjańską, nie chowają się przed władzami, nie chowają się przed bliskimi. Najważniejsza jest dyscyplina i pomoc państwa i ludzi – powiedział pierwszy sekretarz ambasady Rosji w Chinach Maksim Cygankow. Dyplomata opowiedział, że kiedy byli w Wuhanie i zajmowali się ewakuacją Rosjan, w mieście zorganizowano korytarz powietrzny do dostarczania pomocy, w tym także ziół mogących pomóc w chorobach infekcyjnych oraz igieł do akupunktury. 

„Od siódmej rano do siódmej wieczorem był korytarz powietrzny, policjanci, wojskowi, lekarze, żywność, wodę do miasta dostarczano samolotami. Cudzoziemcy wylatywali nocą, a potem przez 12 godzin praktycznie co minutę lądowały samoloty. Pomoc pochodziła ze strony władz centralnych i regionalnych, całe Chiny się zjednoczyły” – wspomina Cygankow. Jego kolega, pierwszy sekretarz ambasady Konstantin Niewieżkin, podkreślił, że „to nie była tylko dyscyplina narzucona z góry, bo będą jakieś kary i sankcje – Chińczycy są rzeczywiście bardzo zdyscyplinowani”. Mieliśmy okazję poruszać się po mieście samochodem i pieszo. Widzieliśmy, że w pobliżu niektórych osiedli rozciągają się restrykcyjne taśmy ostrzegające, że nie wolno opuszczać terytorium. Jednak w wielu miejscach nie było straży, a ludzie wciąż nie wychodzili, zdając sobie sprawę, że te wymagania są uzasadnione – zauważył Niewieżkin. 

Atak przyrody na kraje zgniłego zachodu? 

Dnia 11 marca Światowa Organizacja Zdrowia znana jako WHO ogłosiła pandemię nowego koronawirusa COVID-19. Na świecie w sumie zarejestrowano w 2020 roku ponad 98 mln przypadków zarażenia tym wirusem, zmarło ponad 2,1 mln osób, dane z różnych opracowan nieco się od siebie różnią, pomimo nowoczesnych technologii rejestracji i zliczania pacjentów. Zgodnie z danymi Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa pierwsze miejsce z ponad 19,7 mln zarażonych zajmują USA, gdzie choroba uderzyła najmocniej na 100 tysięcy mieszkańców, a do tego opieka medyczna dla 70 milionów ludzi biednych praktycznie nie istnieje (zatem socjalizm zawsze jest lepszy). Na drugim miejscu plasują się Indie mające około półtorej miliarda ludności włącznie z turystami i uchodźcami z innych krajów (a jest na 2020 rok ponad 10,2 mln chorych), które wyprzedziły Brazylię (z ponad 7,6 mln chorych na około 200 mln ludzi), Rosję (ponad 3,1 mln na 150 mln ludzi) i Francję (ponad 2,6 mln na około 70 mln ludzi). Jak przeliczymy ilość zachorowań na 100 tysięcy ludności, zobaczymy gdzie jest najgorsza opieka medyczna na świecie! 

Najbardziej dotkniętymi pandemią regionami świata są Ameryka Północna (ponad 29 mln przypadków), Europa, w której odnotowano ponad 28,7 mln zakażeń i Azja (ponad 22,4 mln). W Europie zmarło ponad 31 procent wszystkich ofiar koronawirusa na świecie, w tym najwięcej w Europie Zachodniej. USA, w których odnotowano około 25 procent wszystkich infekcji na świecie, również mierzą się z gwałtownym wzrostem liczby nowych przypadków. W stanach Zjednoczonych zmarło prawie 20 procent wszystkich ofiar Covid-19 na całym świecie, chociaż USA to tylko 320 mln ludzi, w tym największy odsetek procentowy tzw. elgiebetequ czyli odmienności seksualnych i największe swobody seksualne. Jesienna fala pandemii jest wyzwaniem dla systemów opieki zdrowotnej, a wiele państw europejskich, w tym Polska, po raz drugi wprowadziło surowe ograniczenia mające powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Medialnie podawana jest ogólna liczba zgonów w wielu krajach jako zastraszająca, ale prawdziwe dane są podawane na 100 tysięcy mieszkańców lub na 1 milion mieszkańców kraju, zatem prawdziwe dane o śmiertelności choroby to liczba zgonów na milion mieszkańców, a ta jest gdzieś na poziomie około jednego promila czyli bardzo niewielka (chociaż zaskakują kraje o największej śmiertelności, gdyż kojarzymy je zawsze z najniższym poziomem wiedzy i usług medycznych, a to czołowka świata zachodniego). 

Liczba zgonów na 1 milion mieszkańców kraju 


Włochy - 1366 
Wielka Brytania - 1352 
USA - 1248 
Peru - 1215 
Bułgaria - 1208 
Hiszpania - 1154 
Panama - 1146
Meksyk - 1115 
Francja - 1055 
Argentyna - 1021 
Szwecja - 1014 
Brazylia - 1004 
Czechy - ponad 1000 
Węgry - ponad 1000 
Szwajcaria - ponad 1000 
Belgia - ponad 1000 
Serbia - ponad 1000 

..... (dalej wybrane kraje) 

Rumunia - 887 
Polska - 880 
Rosja - 457 
Turcja - 294 
Białoruś - 168 
Indie - 113 
Japonia - 36 
Wenezuela - 34 
Korea Południowa - 34 
Kuba - 15 
Islandia - 6 
Wietnam - 4 
Chiny - 3 
Mongolia - 1 
Korea Północna - 0 zgonów 

Trzeba przyznać, że najwięcej zgonów na milion ludności mamy zawsze tam, gdzie opieka medyczna jest najgorsza, a poziom uprawiania medycyny najniższy na świecie: a pierwsza trójca to Włochy, Wielka Brytania i USA - lekarzy z tych krajów zatem omijamy, bo nie umieją leczyć ludzi i nie ma w ich krajach dobrej opieki medycznej ani skutecznego leczenia. Można liczyć na skuteczną pomoc medyczną z Mongolii, Chin, Wietnamu, Islandii oraz Kuby, a jeszcze bardziej może Korei Północnej, chociaż tam mogła epidemia całkiem nie dotrzeć z powodu izolacji amerykańskiej (wirus z USA nie miał jak przekroczyć granicy). Generalnie mapa największej śmiertelności pokrywa się z krajami, gdzie jest największa swoboda seksualna, dużo prostytucji i najwięcej chorób wenerycznych, wielka swoboda działania mniejszości seksualnych (elgiebetequ), ale także duże spożycie rozmaitych narkotyków i największa przestępczość zorganizowana oraz największy wyzysk ekonomiczny. Afryka i Azja, gdzie ludzie najczęściej leczą się z użyciem medycyny tradycyjnej, zielarstwa, akupunktury i czarów szamańskich - jakoś ma najmniejszą śmiertelność na milion mieszkańców, podobnie jak kraje, gdzie panuje wyższa moralność społeczna uwarunkowana religijnie, chociażby przez islam, buddyzm, sintoizm, hinduizm czy taoizm. Wirus SARS-Cov-2 jakoś najbardziej nie lubi USA, Meksyku i Europy Zachodniej oraz Brazylii, Argentyny i Peru - najbardziej wybija w nich populację licząc ilość zgonów na milion czy na 100 tysięcy mieszkańców. Jesteśmy absolutnie daleko od myśli, że ktoś wirusa zaprogramował, jak to podejrzewano o HIV w latach 80-tych XX wieku, raczej skłaniamy się ku wnioskom, że ogólnie rozwiązły styl życia z zakażeniami przez wszystkie błony śluzowe oraz niski poziom opieki medycznej i ignorowanie tradycyjnej medycyny ludowej, a do tego absurdalny wyzysk ekonomiczny oparty na masowych umowach śmieciowych - to obraz nędzy i rozpaczy skutkujący śmiertelną epidemią z dużą ilością zgonów. Wszystkie burdele i burdeliki oraz czaty seksualne trzeba natychmiast zamknąć, a potem wziąć się za resztę zagrożeń, w tym ekonomiczne! Dobre religie antyepidemiczne obowiązkowo do szkół wprowadzić, gdyż te chrześcijańskie i katolickie zupełnie się nie sprawdzają (z braku skutecznych szamanów)! 

Ziołolecznictwo w walce z COVID-19

Naukowcy szukają zbawienia od koronawirusów w roślinach i fitoterapii! Dwa badania jednocześnie wykazały w 2020 roku przeciwwirusowe działanie ekstraktu ze skórki granatu. Inne preparaty ziołowe również przechodzą badania kliniczne, często ponowne, bo ich skuteczność w przeziębieniach jest doskonale znana, ale chodzi o to, żeby potwierdzić, czy tak samo działają przy CoVid-19. W Chinach od samego początku pandemii do leczenia COVID-19 stosowano tradycyjne preparaty ziołowe, co pomogło wydatnie powstrzymać epidemię, prawdopodobnie przywleczoną na rozkaz z innego mocarstwa do Chin, a także ograniczyć śmiertelność. Owoce granatu polecane są przeciwko cukrzycy typu 2, miażdżycy, chorobach układu krążenia, stanach zapalnych i nowotworach, sok polecany jest przeciko anemii, a bogaty w garbniki wywar ze skórki i przegród błoniastych - na oparzenia i niestrawność. Nic dziwnego, że naukowcy wypróbowali tę roślinę przeciwko różnym infekcjom. 

Badacze z Uniwersytetu Banja Luki w Bośni i Hercegowinie, wraz z kolegami z Serbii, postanowili sprawdzić, czy polifenole z ekstraktu ze skórki granatu działają również na SARS-CoV-2. Korzystając z modelowania komputerowego, naukowcy odkryli, że substancje ze skórki granatu oddziałują ze wszystkimi czterema białkami, od których zależy rozprzestrzenianie się patogenu. Wirus wnika do komórki organizmu poprzez białko S - przywiera do receptora komórkowego ACE2, a następnie transbłonowa proteaza serynowa 2 (TMPRSS2) i furyna rozszczepiają go. Główną rolę w tym, zdaniem autorów pracy, odgrywają polifenole - największa grupa związków biologicznie czynnych w królestwie roślin. Chronią rośliny przed bakteriami, wirusami i grzybami. Wcześniej wykazano ich potencjał w walce z grypą, wirusami Epsteina-Barra, opryszczką pospolitą i infekcjami dróg oddechowych. Włoscy eksperci w dziedzinie hodowli komórkowych ustalili, że związki ekstraktu ze skórki granatu - punicalagina i teaflawina - hamują aktywność głównej proteazy SARS-CoV-2 - 3CLpro, która jest niezbędna dla wirusa do replikacji i przetrwania w organizmie. Opierając się na tych dwóch polifenolach, naukowcy proponują stworzyć lek do leczenia z COVID-19. 

Naukowcy od dawna badają właściwości przeciwutleniające bioflawonoidowej dihydrokwercetyny zawartej w ekstrakcie z modrzewia syberyjskiego. Zapobiega niszczeniu błon komórkowych przez wolne rodniki, rozwojowi stanów zapalnych i według chińskich danych pomaga w walce z koronawirusem. Medyczna Szkoła Wschodniej Wirginii włączyła dihydrokwercetynę i jej mniej aktywną modyfikację, kwercytynę, do protokołu do leczenia pacjentów z COVID-19. Substancja ta przeszła  badania kliniczne także w Arabii Saudyjskiej i jest zalecana przez lokalne Ministerstwo Zdrowia do zapobiegania i leczenia zakażenia koronawirusem. Kwercetyna znajduje się w cebuli (najwięcej w czerwonej cebuli), czerwonych winogronach, miodzie, owocach cytrusowych i wielu innych warzywach i owocach. Szczególnie bogata jest w nią zielona herbata i jagody. Naukowcy twierdzą, że jest w stanie zwiększyć wewnątrzkomórkowe stężenie cynku, mikrokomponentu hamującego replikację wirusowego RNA. 

Naringenina, polifenol znajdujący się w owocach cytrusowych i pomidorach, jest rekomendowana w leczeniu z przeziębienia COVID-19. Włoscy naukowcy z uniwersytetów w Rzymie i Mediolanie zajmujący się hodowlą komórek wykazali, że naringenina hamuje główną proteazę wirusa 3CLpro i zmniejsza aktywność receptorów ACE2, a także osłabia reakcje zapalne podczas infekcji. Jako inhibitory replikacji SARS-CoV-2 zaprezentowały się kurkumina z korzenia kurkumy, katechiny występujące w dużych ilościach w zielonej i białej herbacie, ciemna czekolada, wiele owoców i jagód, kemferol zawarty w owocach róży, kminku, koperku, lukrecji, fasoli i herbata. Naukowcy z Algierii zasugerowali, że wszystkie flawonole - jedna z grup polifenoli - są aktywne przeciwko SARS-CoV-2. Te cząsteczki celują w główne białka wirusowe - białko S, 3CLpro i PLpro, polimerazę RNA zależną od RNA (RdRp) i receptor komórkowy ACE2. Po przeanalizowaniu różnych badań eksperci doszli do wniosku, że flawonole, astragalina, kemferol i kwercetyna, wiążą dwa główne enzymy wirusa 3CLpro i PLpro nawet silniej niż lek przeciwwirusowy remdesivir, zatwierdzony do doraźnego leczenia z COVID-19 w pięćdziesięciu krajach, w tym USA. Flawonole fisetyna, kwercetyna, izoramnetyna i kemferol silniej hamują działanie białka S niż hydroksychlorochina także skuteczna w leczeniu z Covid-19. Kwercetyna i kemferol hamują również polimerazę RdRp, która jest potrzebna wirusowi do replikacji RNA. 

W Chinach ziołolecznictwo stosowano podczas epidemii koronawirusów SARS i MERS, ptasiej grypy N7N9, a oprócz tego stosowano także akupunkturę dla poprawy oddychania. Za pomocą analizy komórek, naukowcy przetestowali około 200 chińskich ekstraktów ziołowych pod kątem skuteczności przeciwko patogenowi SARS - SARS-CoV - i opisali wpływ różnych mieszanek ziołowych, w zależności od stadium choroby. Te badania są teraz bardzo przydatne. Chińskie Stowarzyszenie Międzynarodowej Wymiany i Promocji Medycyny i Opieki Zdrowotnej (CPAM) włączyło  niektóre z tych naturalnych środków do swoich zaleceń dotyczących leczenia i zapobiegania przeziębienia COVID-19. Najczęściej w mieszankach tych występuje astragal mongolski, lukrecja, ledeburiella, atractylodes, wiciokrzew japoński i forsycja. Zioła te są szeroko stosowane w tradycyjnej medycynie chińskiej w leczeniu z grypy, przeziębień i innych chorób wirusowych.

W Arabii Saudyjskiej trwają do końca roku 2020 badania kliniczne wspólnie z Uniwersytetem Arizony (USA)  w zakresie skuteczności przeciwko kwasom tłuszczowym omega-3 SARS-CoV-2 z dodatkiem oleju czarnuszkowego, nasion anyżu, cinchona, lukrecji, indyjskiego costusa. Piołun jest badany w Meksyku, miód naturalny - w Pakistanie i Egipcie, propolis w Brazylii. Eksperci z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Brazylii, Wenezueli i Polski ocenili 39 leków ziołowych i wykryli spośród nich pięć, które pomagają w leczeniu z COVID-19: prawoślaz lekarski, mirra, lukrecja, bluszcz i czarny bez. Sugerowano, że zawarte w tych roślinach kwasy fenolowe i flawonoidy blokują receptory ACE2 i białka wirusowe. Naukowcy zauważają, że fitoterapia bywa całkiem użytecznie skuteczna w leczeniu z bardzo wielu chorób aczkolwiek nie ze wszystkich, jak to bywa w medycynie. 

Chociaż naukowcy na całym świecie wciąż są zajęci znalezieniem skutecznego leku przeciwko koronawirusom, wielu ludzi liczy na pomoc medycyny alternatywnej, w tym medycyny chińskiej. Jak informuje „Agrobiznes” TVP, chińskie sklepy zielarskie w Nowym Jorku przeżywają prawdziwe oblężenie, i są nawet obawy, że podaż suszu jest na wyczerpaniu. Dlaczego w czasach epidemii ludzie wracają do medycyny ludowej i oprócz tradycyjnych leków wybierają zioła? Tam, gdzie nie radzą sobie nowoczesne leki przeciwwirusowe i antybiotyki bardzo często doskonale radzą sobie zioła, mówi polski ekspert od farmakologii ziół Jan Oruba, i nie ma w tym nic dziwnego. „Połączenie ziół z medycyną konwencjonalną przynosi bardzo dobre rezultaty. Nieprzypadkowo rząd Chin zwrócił się o pomoc do lekarzy tradycyjnej medycyny chińskiej (TCM), którzy specjalizują się w leczeniu ziołami (fitoterapia). Lekarze ci konstruują formuły ziołowe eliminujące koronawirusa dla pacjentów w różnych stadium. Przecież Chińczycy mają doświadczenie, dzielą się informacjami, więc musimy patrzeć w tamtą stronę. Wszystko inne to tylko teoria. A teraz dochodzą do nas informacje, że Chiny powoli z tej sytuacji wychodzą” – wyjaśnia rozmówca Sputnika w marcu 2020. 

Według Jana Oruby w czasach, kiedy jeszcze nie ma szczepionek i skutecznych leków na koronawirusa, w walce z tą infekcją zioła są praktycznie jedyną racjonalną alternatywą w połączeniu z lekami wspomagającymi czy respiratorem. "Jestem specjalistą od farmakologii ziół, zajmuje się ziołami od kilkunastu lat, specjalizuje się w leczeniu boreliozy i innych chorób infekcyjnych w tym wirusowych. Tam, gdzie nie radzą sobie leki przeciwwirusowe i antybiotyki bywa, że doskonale radzą sobie zioła" – twierdzi Jan Oruba.

„Jeśli chodzi o prewencję czyli swego rodzaju biotarczę przed wirusem COVID-19, to mamy dwa rodzaje ziół. Zioła wzmacniające układ odpornościowy, które pobudzają odpowiedź komórkową, interferon-beta. Do tej grupy ziół zaliczamy: traganek (Astragalus), żagwicę listkowatą (Grifola frondosa), atraktylod (Atractylodes macrocephala), Saposhnikovia divaricata, które z powodzeniem są stosowane w różnych formułach w medycynie chińskiej, np. Yu PING FENG PIAN. Druga grupa to zioła zawierające związki aktywne hamujące replikację koronawirusa. Innymi słowy to zioła działające trochę jak leki antywirusowe. Wśród ziół, które są najlepiej sprawdzone pod względem badań naukowych oraz stosowane z powodzeniem w praktycznej fitoterapii znajdują się houtunia sercolistna (Houttunia cordata), tarczyca bajkalska (Scutellaria baicalensis ), likoryna (związek występujący w śnieżyczce przebiśniegu) (Galanthus nivalis), kora chinowa (Cortex Cinchonae) oraz agarikon (Fomitopsis officinalis). Na liście też jest cedrówka chińska (Toonia sinesis) – to zioło chińskie, bardzo silnie działa na koronawirusa, w tym SARS.  Na liście również znalazł się agarikon (Fomitopsis officinalis) chyba najpotężniejsza broń w walce z wirusami nie tylko ospy, grypy, ale również koronawirusami. Można wybrać po jednym z tych ziół. Generalnie wszystkie są bezpieczne, jeśli przestrzegamy odpowiednich dawek, z tym że śnieżyczka przebiśnieg oraz kora chinowa powinny być stosowane pod okiem specjalisty” – mówi Jan Oruba.

Zupełnie inne zioła stosujemy, jeśli choroba już jest aktywna i daje objawy, wyjaśnia specjalista. Koronawirus atakuje płuca, a tu mamy zioła o działaniu antyfibrotycznym, ochronne na enzym konwertujący angiotensynę typu 2 (ACE2), redukujące stany zapalne tzw cytokiny prozapalne, HMGB1 oraz zioła chroniące komórki płuc przed niedotlenieniem tzw hipoksją. Do tych ziół zaliczamy rdestowiec japoński (Polygonum cuspidatum), stroiczka (Lobelia), szałwię czerwoną (Salviae militiorrhizae), maczużnik (Cordyceps), rózeniec górski (Rhodiola rosea). Kluczowe zioło, które jest aktualnie stosowane w chińskich szpitalach, to przęśl (Ephedra). To zioło lekarze z powodzeniem stosują u chorych w ciężkim stanie. Dzięki temu chorzy są w stanie wychodzić na prostą – mówi Jan Oruba.

Specjalista fitoterapii dodaje, że zioła można stosować w różnych formach – naparu (herbatki ziołowej),  odwaru (mocniejszy niż napar), kapsułki ze sproszkowanych ziół, wyciągu. Kupić te produkty na terenie Polski można m. in. w aptece, zielarskich sklepach internetowych, w których jest bardzo duży wybór. Na pytanie, czy można spotkać się z surowcem kiepskiej jakości, rozmówca Sputnika odpowiada w taki sposób: „Wszystko zależy od firmy. Ale naprawdę mogą być zioła lepszej lub gorszej jakości, bo nie wiadomo, jak były one na przykład pozyskiwane, przetwarzane, przechowywane. Można zapytać producentów lub dystrybutorów w sklepach zielarskich. W każdym razie te zioła, o których wspominam, nie są bardzo drogie” – zauważa Jan Oruba. Dodatkowo ekspert zwraca uwagę na problem dezynfekcji i radzi stosować olejki eteryczne takie jak laurowy (Laurus nobilis), cedrowy czy geraniowy: „One świetnie dezynfekują pomieszczenia, miejsca, w których przebywamy”. 

Jednakże, jak podkreśla specjalista i autor strony fitoterapeuta.wordpress.com - z ziołami jak z lekami - nie ma 100% gwarancji, że będą skuteczne w tym czy innym konkretnym przypadku choroby: „Jak wiadomo, jednemu nawet aspirina pomoże, drugiemu zaszkodzi w zależności od kontekstu fizjologicznego”. A po drugie dodaje Jan Oruba, zioła najlepiej stosować pod opieką zielarza czy fitoterapeuty. „Fitoterapeuta to połączenie zielarza z farmaceutą. Ten specjalista zna farmakologię, jak dokładnie działają związki aktywne w ziołach i naszym organizmie. Można powiedzieć, że fitoterapeuta jest zielarzem 21 wieku” – powiedział na zakończenie rozmowy Jan Oruba. Cały świat potrzebuje więcej lekarzy fitoterapeutów! 

***********  (koniec dodatku) 

Domowe sposoby przeciwko przeziębieniu 

Wśród domowych sposobów radzenia sobie z przeziębieniem mamy leczenie się za pomocą specyfików naturalnych: ziół (podbiał, tymianek, propolis, prawoślaz, kwiat lipy, melisę), a także miodu, czosnku czy właśnie syropu z cebuli. Typowa kuracja domowa to trzy razy dziennie wypijany napar z kwiatów lipy czyli herbata lipowa z odrobiną miodu pszczelego. Moczenie nóg w wiadrze lub wysokiej misce z gorącą wodą, inhalacje ziół nad wiadrem pod kocem, trzymanie się ciepło przez kilka dni, zwykle około tygodnia, aż objawy przeminą to stare sprawdzone sposoby, które współcześnie zostały przez część społęczeństwa zignorowane w miarę coraz powszechniejszej XXI wiecznej ignorancji, która myśli sobie głupio, że szczepionki i tabletki zrobią wszystko co trzeba dla zdrowia, ale tak nie jest, i za ignorowanie tradycyjnych metod całe społeczeństwo płaci epidemiami i zgonami. Dobrze także jest pić dobrą gorącą herbatę z dodatkiem soku z malin lub czarnego bzu. 

Chrzan to - niewielka ale pożyteczna roślina, która ma niezwykłe właściwości udrażniania nawet najbardziej zatkanego nosa, a także działa przeciwzapalnie i wzmacniająco na układ odpornościowy. Doskonale sprawdzi się podczas zapalenia zatok. Chrzan można po prostu wdychać lub dodawać do posiłków, na kanapki, do zupy. 

Wśród pożytecznych metod profilaktycznych warto odnotować, że osoby, które przed sezonem grypowym oraz przeziębieniowym poddawane są profilaktycznie serii od kilku do kilkunastu zabiegów akupunktury, akupresury (shiatsu, kiatsu, sokushindo, do-in etc), biomasażów, zabiegów bioenergetycznych reiki (dotykowych), polarity, pranaterapia (pranabheshajya) lub klasycznej bioenergoterapii - zwykle chorują mniej, rzadziej, a jeśli zachorują to przechodzą przeziębienia i grypy w sposób łagodny i krótki. Medycyna oraz terapia prewencyjna działa prawdziwe cuda, ale tych solidnych sesji trwających od godziny do dwóch musi być od kilku (zwykle pięć - bioterapia, reiki etc) do kilkunastu (zwykle do szesnastu - w przypadku akupunktury). 

Syrop z cebuli i czosnku przeciw przeziębieniom

Syrop z cebuli zwalcza bakterie, zmniejsza intensywność namnażania wirusów i wspomaga naszą odporność. Jest źródłem wielu witamin i minerałów, a jego smak po dodaniu miodu albo cukru staje się łagodniejszy. Syrop z cebuli to powszechnie znany, domowy specyfik, łagodzący objawy przeziębienia. Jego podstawowy składnik, czyli cebula, najlepiej cebula czerwona, ma właściwości bakteriobójcze, przeciwwirusowe i przeciwzapalne. Cebulę można nazwać wręcz naturalnym lekiem zwalczającym bakterie i wzmacniającym odporność (co jest ważne przy infekcjach wirusowych). Zawiera wzmacniające organizm glikozydy, a także wiele enzymów, które poprawiają trawienie, minerały takie jak siarka, żelazo, potas, magnez, mangan, fluor, wapń, fosfor; witaminy (A, B, C i E); składniki o działaniu moczopędnym oraz glukokininę, mającą właściwości przeciwcukrzycowe. 

Cebula jest źródłem kwasu foliowego i błonnika pokarmowego. Syrop z cebuli uważany jest za naturalny antybiotyk - niszczy bowiem bakterie powodujące powikłania poprzeziębieniowe, zapobiega infekcjom i przyspiesza gojenie ran, szczególnie oparzeń. Sprawdza się w walce z wszelkiego rodzaju zakażeniami, przeziębieniami, spadkiem odporności, chorobami pęcherza i dróg moczowych. Sam sok obecny w cebuli ma działanie przeciwzapalne i wykrztuśne - ułatwia pozbywanie się wydzieliny zalegającej w gardle, rozrzedzając ją. Jest idealnym lekiem na wszelkiego rodzaju infekcje górnych dróg oddechowych: zapalenie gardła, zapalenie zatok przynosowych, zapalenie krtani, zapalenie oskrzeli, itd. Odblokowuje gardło i jest bardzo skuteczny w leczeniu anginy i zapalenia migdałków. 

Czosnek jako lekarstwo polecał, w tym przeciwko przeziębieniom, już w czwartym wieku przed naszą erą „ojciec zachodniej medycyny”, grecki lekarz Hipokrates. Stosowano go wtedy w chorobach układu oddechowego, zaburzeniach trawienia, robaczycy i wyczerpaniu. W medycynie ludowej czosnek wykorzystywano przy gorączce, kaszlu, gruźlicy, wzdęciach, chorobach wątroby czy reumatyzmie. Obecnie potwierdzono, że substancje aktywne zawarte w czosnku pomagają usprawnić krążenie krwi przy arterosklerozie, czyli stwardnieniu arterii – oraz chronią przed jej rozwojem. Obniżają też zbyt wysoki poziom cholesterolu we krwi oraz jej nadmiernie podniesione ciśnienie, ponieważ rozszerzają naczynia krwionośne. Dzięki temu obniżają ryzyko rozwoju chorób serca. Związki czosnku pomagają też zmniejszyć prawdopodobieństwo zachorowania na raka płuc, prostaty, piersi, żołądka, odbytu i jelita grubego, a nawet raka mózgu. Dowiedziono m.in., że jego związki siarkowe niszczą nie tylko bakterie, grzyby i wirusy, ale też komórki glejaka. Chronią ponadto przed uszkodzeniami komórki serca i wątroby, zwłaszcza w przypadku częstego spożywaniu alkoholu. Czosnek pospolity jest bogatym źródłem przeciwutleniaczy m.in. z grupy flawonoidów, witaminy B6, B1 oraz C, składników mineralnych, zwłaszcza manganu, a także związków śluzowych oraz siarkowych – tak jak blisko spokrewniona z nim cebula. 

Ze względu na skuteczne działanie przeciw drobnoustrojom czosnek jest uznawany za naturalny antybiotyk. To zasługa aromatycznych związków siarki takich jak allicyna, które powstają w kontakcie z tlenem z obecnej w bulwach bezwonnej alliiny. Ząbki czosnku stanowią też źródło prebiotycznych wielocukrów wspomagających prawidłową mikroflorę jelitową, od której w przeważającej mierze zależy odporność organizmu na infekcje. Dodatkowo wspomagają ich kondycję poprzez ograniczanie procesów fermentacji i ułatwianie usuwania z nich metali ciężkich. Profilaktyczne spożywanie czosnku zmniejsza częstotliwość zachorowań na grypę i przeziębienia u dorosłych. Trzeba codziennie jeść ze trzy ząbki czosnku, a prawdopodobieństwo zachorowania zmniejszy się kilkakrotnie (dystans społeczny za to się zwiększa u jedzących czosnek). 

Allicyna z czosnku jest badana w kontekście przeziębień szczególnie z uwagi na swoje właściwości wiruso- i bakteriobójcze, które wyraziście posiada w badaniach metodami in vitro, w probówkach. Oznacza to, że czosnek będzie działał skutecznie miejscowo, kontaktowo, na infekcje górnych dróg oddechowych, i można go podawać w kanapkach czy syropach, a także w formie maści do smarowania czy inhalacji wziewnej. Małe badanie z 2011 roku wykazało, że duże dawki czosnku skutecznie (bo o 63%) chronią przed przeziębieniami, a jeśli owe wystąpią, to trwają krócej (o około 70%) i są mniej uciążliwe u osób, które czosnku jadły bardzo dużo, niż dla grupy kontrolnej. Im bardziej intensywny zapach czosnku, tym więcej allicyny w jego składzie chemicznym. Dobrze udowodnione naukowo jest jego działanie skracające czas trwania przeziębień. 

Przepis na syrop z cebuli i czosnku

Weź ze 3-4 cebule, najlepiej czerwone cebule, bo mają najwięcej kwercytyny; cukier - ilość według własnych upodobań smakowych (zamiast cukru można dodać kilka łyżek miodu); 4 ząbki czosnku.

Cebulę obierz, pokrój w plasterki i ułóż w słoiku, przesypując kolejne warstwy cukrem, najlepiej brązowym. Słoik zakręć i odstaw, aż cebula puści sok. Po godzinie, dwóch lub po jednej nocy odstania, powstały syrop przelej przez gazę do szklanego naczynia. Dodaj kilka posiekanych lub zgniecionych ząbków czosnku. Świeży czosnek wzmocni działanie syropu z cebuli. Tak przygotowany syrop z cebuli możesz przechowywać w chłodnym miejscu do dwóch tygodni. Do przygotowania syropu zwykle wykorzystuje się białą cebulę, ale znacznie lepiej  sprawdzi się czerwona, mająca więcej kwercytyny, można także mieszać odmiany cebuli. Smak czerwonej cebuli jest chętniej tolerowany przez dzieci oraz osoby, który nie lubią intensywnego aromatu i smaku cebuli. Zamiast cukru warto użyć miodu pszczelego (nie sztucznego). 

Syrop z cebuli i miodu ma znacznie więcej wartości odżywczych i leczniczych (profilaktycznych): wzmacnia serce, działa uspokajająco, wspomaga pracę wątroby, ma działanie bakteriobójcze, leczy gardło. Sprawdzi się szczególnie przy infekcjach przebiegających z biegunką, bo działa też przeciwbiegunkowo (warunek: musi być chłodny). Bardziej stężony i podgrzany zwalcza zaparcie i poprawia trawienie. Plastry cebuli polane miodem pozostaw na całą noc. Następnego dnia odcedź syrop i przelej do butelki. 

Dawkowanie syropu z cebuli: Tak przygotowaną miksturę pij trzy do pięć razy dziennie po łyżce stołowej. Można  podawać też dzieciom powyżej pierwszego roku życia (zwykle łyżeczka od herbaty trzy razy dziennie). Mimo że syrop z cebuli jako domowy sposób na przeziębienie u dziecka jest przygotowywany z ogólnie dostępnych składników, podawaj go dziecku tak samo jak lekarstwo - czyli nie nadużywaj! 

Ponieważ syrop z cebuli ma działanie wykrztuśne, lepiej nie stosować go na noc - bezpieczniej wypić łyżeczkę syropu 2-3 godziny przed pójściem do łóżka, by nie nasilał kaszlu i nie przerywał snu. Wieczorem możesz go jednak zastosować jako środek na katar - tu także sprawdzi się dodatek świeżego czosnku. Jeśli umoczysz w syropie z cebuli wacik i przyłożysz do dziurki nosa (posmarujesz delikatnie przy nozdrzach), syrop pomoże też w zwalczaniu kataru. 

Mleko z miodem i czosnkiem – zagrzej szklankę mleka, po czym dodaj łyżkę miodu i 1–2 zgniecione ząbki czosnku; składników nie gotuj. Możesz też dodać łyżkę masła, które pomaga łagodzić podrażnienie gardła. Przecedź i wypij na ciepło przed snem lub położeniem się do łóżka. Bardzo dobra profilaktyka codzienna w sezonie przeziębieniowo-grypowym. 

Syrop z czosnku i miodu – połącz 5 rozdrobnionych ząbków czosnku z 5 łyżkami miodu i 250 ml letniej wody. Odstaw na 10 minut i przecedź. Pij po łyżeczce 3 razy dziennie. Syrop z czosnku chroń przed działaniem światła. Współczesna fitoterapia lepiej zweryfikowana naukowo poleca stosowanie syropu z czosnku nie tylko dorosłym, lecz także dzieciom, oczywiście w dawce odpowiedniej dla wieku dziecka. Naturalny antybiotyk z czosnku jest trochę skuteczniejszy niż powszechnie stosowany w przeziębieniach syrop z cebuli. 

Syrop czosnkowo-cytrynowy – pokrój w plasterki cztery ząbki czosnku, zalej 1/2 szklanki miodu (np. ze spadzi iglastej, lipowego, gryczanego) i sokiem wyciśniętym z czterech cytryn. Odstaw na noc, po czym przecedź i trzymaj w lodówce. Pij po dwie łyżeczki dziennie, najlepiej rano i wieczorem. Dawka dla dzieci powyżej 3-ego roku życia to dwie łyżeczki dziennie (u tych młodszych występuje ryzyko pojawienia się kolki jelitowej - tak, leki miewają czasem tak zwane skutki upoczne i działania niepożądane). 

Czosnek wykazuje także działanie napotne i może pomóc w obniżaniu gorączki. W przypadku przeziębienia, warto przygotować sobie specjalny napój - do szklanki ciepłego, ale nie gorącego mleka należy wycisnąć lub wkroić mniej więcej 2 ząbki czosnku. Taka mikstura (choć nie ma dobrego smaku) działa świetnie na pierwsze objawy przeziębienia znacznie je redukując, co zapobiega także możliwym powikłaniom. Dzięki temu odkrztuszanie będzie łatwiejsze, a sam napój świetnie nas rozgrzeje. 

Aby zneutralizować nieprzyjemny zapach czosnku, można go przegryzać zieloną natką pietruszki, świeżą miętą, selerem, tymiankiem lub spożywać po zagotowaniu w mleku. Więcej szczegółów o tym jak konkretnie stosować naturalne terapie z cebuli i czosnku uzyskasz na warszatatach naturalnego uzdrawiania tradycyjnymi metodami. należy pamiętać, że kobietom w ciąży oraz podczas karmienia piersią czosnek oraz dużo cebuli może nie być wskazane, podobnie osobom chorym na cukrzycę oraz niektóre choroby żołądka, dwunastnicy i jelit. 

Kupowanie maseczek

Oferta maseczkowa ze skąpca (ale te poniżej 30-35 zł zwykle się do niczego nie nadają, chyba, że na szmatkę do butów): 

https://www.skapiec.pl/cat/4671-maski-antysmogowe.html

Artykuł może zostać uzupełniony o nowe pożyteczne i przydatne informacje w miarę pojawiania się dobrej wiedzy odpowiednio sprawdzonej w poruszanych kwestiach... 

*** Ostatnie aktualizacjestyczeń 2021, wcześniejsze: listopad 2020 ... 

Zajrzyj znowu! 


LINKI 


Odwiedź Terapie Duchowe na portalu społecznościowym Facebook: 

https://pl-pl.facebook.com/Terapie.Duchowe 


3 komentarze:

  1. Super wpis. Warto było tutaj zajrzeć

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst! Od roku nie czytałam tak wartościowego i fajnego artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny artykuł, super się czytało.

    OdpowiedzUsuń