czwartek, 21 grudnia 2023

Phineas Parkhurst Quimby - Leczenie Mentalne

Mentalne Leczenie i Uzdrawianie - Phineas Parkhurst Quimby


Phineas Parkhurst Quimby (ur. 16 lutego 1802 w Lebanon, New Hampshire, USA – zm. 16 stycznia 1866 w Belfaście w stanie Maine) był amerykańskim przedstawicielem uzdrawiania psychicznego czy mentalnego, powszechnie uważanym za założyciela ruchu Nowej Myśli (The New Thought Movement), religijno-metafizycznego uzdrawiania. Phineas Quimby stosował hipnozę i sugestię hipnotyczną czyli sugestopedię jako metodę leczenia, ale odkrył, że może również leczyć poprzez samą sugestię w stanie relaksacji pacjenta. Uważał, że każda choroba jest w zasadzie sprawą umysłu i wynika z błędnych przekonań pacjenta, z błędnych poglądów osoby chorej, z fałszywych opinii. Zatem lekarstwo polega na odkryciu Prawdy usuwając w ten sposób błędne przekonanie, błędną opinię. Chociaż nie był człowiekiem religijny w sensie ortodoksyjnym, wierzył, że na nowo odkrył metody uzdrawiania Jezusa Chrystusa, który leczył ukazując Prawdę, Emet. Stał się postacią kontrowersyjną, gdy Mary Baker Eddy, która zwróciła się do niego z prośbą o leczenie i przez pewien czas była uczniem, zaprzeczyła jakoby miał on wpływ na jej odkrycie Chrześcijańskiej Nauki. The Quimby Manuscripts (1921, wyd. HW Dresser) zawierają jego filozofię i nauki o uzdrawianiu. Pierwsze wydanie zawiera szereg listów Eddy'ego do Quimby'ego i inne, których nie znaleziono w wydaniach późniejszych. 

Phineas Parkhurst Quimby (1802-1866)

Phineas Parkhurst Quimby (urodzony 16 lutego 1802 - zmarły 16 stycznia 1866) był amerykańskim duchowym uzdrowicielem ludowym, mentalistą i mesmerystą. Jego twórczość jest powszechnie uznawana za fundamentalną dla ruchu duchowego Nowej Myśli (The New Thought Movement). Urodzony w małym miasteczku w Lebanon w stanie New Hampshire w USA Phineas Quimby był jednym z siedmiorga dzieci oraz synem kowala i jego żony. Jak to było wówczas w zwyczaju dla jego klasy społecznej i ekonomicznej, Phineas Quimby otrzymał niewiele formalnego wykształcenia. Później napisał, że w młodości cierpiał na suchoty (obecnie zwaną gruźlicą lub tuberkulozą), chorobę, na którą wówczas nie było lekarstwa, i lekarz przepisał mu kalomel. Kalomel nie był lekarstwem i zaczęły gnić mu zęby. Quimby zaczął eksperymentować z własnymi pomysłami na lekarstwo. Odkrył, że intensywna ekscytacja (np. galop na koniu) na krótki czas łagodzi jego ból, w związku z czym zainteresował się zdolnością umysłu do wpływania na ciało. Twierdził, że swoimi metodami wyleczył się z konsumpcji.

Około 1836 roku Charles Poyen przybył do Maine z Francji z dłuższym tournée z wykładami po Nowej Anglii na temat hipnotyzmu, powszechnie znanego również jako hipnoza. Poyen był francuskim mesmerystą kontynuującym tradycję Armanda-Marie-Jacques'a de Chastenet, markiza Puységur. Biograficzny serial Mary Baker Eddy z 1907 roku magazynu McClure napisany przez Willę Cather i Georgine Milmine zapoczątkował nieporozumienie, że Quimby był zwolennikiem Poyena i podążał za nim - czego nie potwierdza rodzina Quimby ani pisma Quimby'ego. W rzeczywistości Phineas Quimby napisał jakieś siedem lat później o wysłuchaniu wykładu Poyen: „Mesmeryzm został wprowadzony do Stanów Zjednoczonych przez M. Charlesa Poyena, francuskiego dżentelmena, który nie wydawał się szczególnie obdarzony mocą magnesując ku zadowoleniu słuchaczy podczas jego publicznych wykładów. Miałem przyjemność wysłuchać jednego z jego wykładów i uznałem go za bzdurę, a jego niezwykłe eksperymenty, o których mowa, były w moim przekonaniu, co jest to równie prawdziwe w przypadku czarów – nigdy nie nawróciłem się na czary, ani nawet nie odbyłem żadnych osobistych wywiadów z duchami lub hobgoblinami i dlatego wszystkie historie na granicy cudu uważałem za zwodnicze…. Zamiast tego wydaje się, że to Robert H. Collyer, inny praktykujący magnetyzm zwierzęcy, który odwiedził Belfast w 1841 roku, wzbudził zainteresowanie Quimby'ego: 

czwartek, 21 września 2023

Francis Schlatter - Uzdrowiciel z Denver - XIX wiek

Słynny uzdrowiciel przyciągnął tysiące ludzi w XIX-wiecznym Denver


W Denver w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku tysiące ludzi ustawiało się w kolejce, aby zobaczyć mężczyznę, który według nich mógł ich uzdrowić swoim dotykiem. Francis Schlatter, którego opisywano jako osobę posiadającą cechy chrystusowe, dzięki swoim zdolnościom uzdrawiania zyskał uwagę w kraju i za granicą. Franciszek Schlatter w końcu zaaranżował własne zniknięcie lub śmierć, po czym uznano go za zmarłego, a następnie prawdopodobnie wypłynął na powierzchnię. David Wetzel śledzi życie Fraciszka Schlattera w swojej nowej książce „Vanishing Messiah”. Wetzel rozmawiał z Andreą Dukakisem. 

Francis Schlatter (29 kwietnia 1856 - około 1897 lub 1922) był alzackim szewcem, który dzięki przypisywanym mu cudownym uzdrowieniom zasłynął jako Uzdrowiciel. Francis Schlatter urodził się 29 kwietnia 1856 roku we wsi Ebersheim w regionie Bas-Rhin niedaleko Sélestat w Alzacji we Francji, gdzie bardzo popularne były nauki duchowe i praktyki mistrza okultnego Eliphasa Levi oraz lepiej wspominanego okultystę i białego maga Hrabiego Saint Germaine'a Rakoczego. W 1884 roku Francis Schlatter wyemigrował do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie pracował w handlu w różnych miastach, docierając do Denver, Kolorado, w 1892 roku. Tam, kilka miesięcy później, miał wizję przy swoim szewskim stole, w której usłyszał głos Ojca Niebiańskiego nakazującego mu sprzedać swój biznes, rozdać pieniądze biednym i poświęcić swoje życie uzdrawianiu chorych poprzez nakładanie dłoni i modlitwę. Następnie odbył dwuletnią pieszą pielgrzymkę o długości 3000 mil po amerykańskim Zachodzie, która poprowadziła go przez wschodnie Kolorado, Kansas i Oklahomę, a następnie do Hot Springs w Arkansas, gdzie został aresztowany i osadzony w więzieniu za włóczęgostwo. Tak to ówcześnie zwyrodniałe władze USA traktowały, a i współcześnie traktują duchowych uzdrowicieli, mistyków i białych magów, świętych i proroków. 

Francis Schlatter - Cudowny Uzdrowiciel z Denver

Na początku 1894 roku uciekł z ówczesnego amerykańskiego gestapo pełnego kultywowania znanego rzymskiego pozdrowienia swojej flagi (tego, które w latach 30-tych XX wieku przejęli od USA Niemcy) i skierował się na zachód, spacerując przez Teksas, Nowy Meksyk i Arizonę, aż do południowej Kalifornii, gdzie rozpoczął swoje pierwsze wysiłki na rzecz uzdrawiania wraz z rdzenną ludnością doliny San Jacinto. Po dwóch miesiącach ponownie podjął pielgrzymkę i udał się na wschód przez pustynię Mohave, żywiąc się wyłącznie mąką (mielonym zbożem) i wodą. W lipcu 1895 roku objawił się jako uzdrowiciel na wzór Chrystusa we wsiach Rio Grande na południe od Albuquerque. Tam, lecząc setki chorych, cierpiących i niepełnosprawnych ludzi przybywających na Stare Miasto w Albuquerque, zyskał sławę. Codziennie gromadziły się wokół niego tłumy, mając nadzieję, że wystarczy złożyć mu dłonie w geście modlitwy, aby wyleczyć się ze swoich chorób. W następnym miesiącu wrócił do Denver, ale uzdrowienia wznowił dopiero w połowie września. W ciągu następnych kilku tygodni jego służba przyciągnęła dziesiątki tysięcy pielgrzymów do małego domu w North Denver. Mówi się, że Francis Schlatter odmówił przyjęcia wszelkich nagród za swoje usługi. Jego sposób życia był najprostszy i nie nauczał żadnej nowej doktryny czy religii, jedynie uzdrawiał, i to w znacząco skuteczny sposób, gdyż większość jego pacjentów zachowała dobre zdrowie do późnej starości. Powiedział tylko, że był posłuszny mocy, którą nazywał Ojcem Niebiańskim, w skrócie Ojcem, ang. The Father, i z tej Mocy otrzymał cnotę czy łaskę uzdrawiania.

W nocy 13 listopada 1895 roku nagle zniknął, pozostawiając po sobie notatkę, w której oznajmił, że jego misja dobiegła końca. Następnie w 1897 roku z Meksyku nadeszła wiadomość, że kości i dobytek uzdrowiciela zostały znalezione na zboczu góry w Sierra Madre. W tym samym czasie Ada Morley z Nowego Meksyku opublikowała książkę zatytułowaną: "The Life of the Harp in the Hand of the Harfie", która opowiada o trzymiesięcznym odosobnieniu uzdrowiciela na jej ranczu w Datil w Nowym Meksyku po jego zniknięciu z Denver. Księga, nosząca tytuł nadany jej przez uzdrowiciela, zawierała także pierwszoosobowy opis jego dwuletniej pielgrzymki, która według niego miała dla ludzkości to samo znaczenie, co czterdzieści dni Chrystusa na pustyni. Opuszczając ranczo Morley, Francis Schlatter powiedział Adzie Morley, że Bóg zamierza założyć Nową Jerozolimę w górach Datil, a uzdrowiciel obiecał wrócić w tym czasie. Po śmierci uzdrowiciela w latach 1909, 1916 i 1922 na pierwszych stronach gazet w całym kraju pojawiło się kilku mężczyzn podających się za Francisa Schlattera.

W sierpniu po śmierci uzdrowiciela autobiograficzna powieść Strindberga Inferno Francis Schlatter jest wymieniana jako sobowtór innego mężczyzny, którego Strindberg poznał w Paryżu w 1896 roku, rok po zniknięciu Schlattera. Bał się Schlattera. „Sobowtórem” okazał się jednakże Paul Herrmann, malarz niemiecko-amerykański. 

wtorek, 21 marca 2023

Śmieciowe Jedzenie Niszczy Mózg i Zabija Ludzi

Czipsy i frytki upośledzają działanie mózgu i zwiększają ryzyko udaru


Polacy zajadają się solą i akryloamidem na potęgę i tracą rozum, dostają wylewów. Trudno znaleźć osobę, która raz na jakiś czas nie podjadałaby chipsów, ciasteczek czy innych przekąsek, czesto niestety bardzo niezdrowych. Niestety, przetworzona żywność taka jak czipsy jest niezwykle szkodliwa dla naszego zdrowia. Nowe odkrycia ostatnich lat jeszcze bardziej to udowadniają. Tak zwane “śmieciowe jedzenie”, potocznie z amerykańska "fast food" czyli szybkie jedzenie, to grupa produktów charakteryzująca się wysoką zawartością tłuszczu, cukru, soli oraz różnego rodzaju dodatków do żywności (polepszaczy smaku, barwników), a do tego zawiera akryloamid. Oczywiście dzięki takim zabiegom konsument otrzymuje produkt charakteryzujący się wysoką smakowitością czy wręcz uzależnieniem od smaków, bardzo często apetycznym wyglądem i kuszącym zapachem, niestety najcześciej takie produkty są szkodliwe dla zdrowia. Ponadto, produkty tego rodzaju są konkurencyjne cenowo dla klasycznych, zdrowszych, nieprzetworzonych produktów spożywczych, po prostu są tańsze. Ostatnia wyróżniająca je cecha to łatwa dostępność, krótki bądź żaden czas przygotowania, stąd "fast food". 

śmieciowe jedzenie - szybkie przekąski - fast food niszczy zdrowie i życie

Oto przykłady śmieciowego jedzenia:

- fast foody, czyli frytki, hot dogi, hamburgery, pizza, produkty typu “instant”, w tym zupki;
- słone przekąski: paluszki, chipsy, popcorn, krakersy itp.;
- słodycze, wyroby cukiernicze i ciastkarskie;
- słodkie sosy, polewy, marmolady;
- napoje gazowane i niegazowane, z dodatkiem cukrów i syntetycznych barwników oraz słodzików;
- napoje energetyzujące czyli wody i soki "nacukrowane".

Co zjeść na przekąskę która może doprowadzić do tragedii?


Od początku XXI wieku, Naukowcy z Massachusetts General Hospital oraz kilku innych uczelni odkryli, że osoby, które zajadają się dużą ilością przetworzonej żywności, są o wiele bardziej narażone na poważne problemy zdrowotne w średnim i starszym wieku. Wśród najbardziej "niebezpiecznych" produktów wymienione zostały chipsy, ciasteczka, frytkilody, hamburgery, fasolka po bretońsku w puszkach, ketchup, majonez, pakowane pieczywo i smakowe płatki śniadaniowe oraz słodkie napoje bezalkoholowe.

Według ekspertów współczesnej nauki XXI wieku są one częstym powodem zwiększonego ryzyka problemów z funkcjami poznawczymi i pamięcią. Według najnowszych badań, które opublikowane zostały między innymi w czasopiśmie Neurology, jedzenie ultraprzetworzonej żywności wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zaburzeń funkcji poznawczych oraz z udaru czyli wylewu krwi do mózgu. Przetworzona żywność ma wysoką zawartość dodatków takich jak: cukier, tłuszcz i sól, a z drugiej strony jest jednak uboga w białko i błonnik.

W jednym tylko badaniu wzięło udział 30 tysięcy 239 osób w wieku 45 lat lub starszych, a ich stan zdrowia śledzono średnio przez 11 lat. Uczestnicy wypełniali ankiety dotyczące tego, co jedzą i piją. Dzięki temu naukowcom udało się ustalić, ile ultraprzetworzonej żywności zjadają, obliczając dzienną gramaturę i porównując ją z gramaturą innych produktów spożywczych jakie zjadali. Udało im się również podzielić produkty na cztery grupy, od najmniej do najbardziej przetworzonych. 

poniedziałek, 14 listopada 2022

NARCYZM - Zaburzenia Spiskowe - Fejki

Narcyzm, a zaburzenia spiskowe, fejki i fałszywe wiadomości


Istnieją pewne cechy charakteru i zaburzenia osobowości, które sprawiają, że dana osoba jest skłonna do wiary w najbardziej nawet absurdalne teorie spiskowe, niezależnie od okoliczności. Są też sytuacje, przez które okazjonalnie nawet racjonalni ludzie mogą uwierzyć, że jakiś nierealny ciąg zdarzeń naprawdę mógł mieć miejsce, chociaż większość ludzi nie jest na to podatna. Badania wykazują, że istnieje silny związek pomiędzy przyjmowaniem teorii spiskowych jako fakty, a narcystycznymi cechami osobowości. 

Narcyzm - lubi zabawę w lustro i odbijanie piłeczki - szkodliwy w duchowości

Narcyzi częściej wierzą w teorie spiskowe i fejki 


W trakcie pandemii koronawirusa Covid-19 fake newsy, fałszywe wiadomości, osiągały wyżyny popularności, ale kto tak naprawdę w nie wierzy, kto je produkuje i rozpowszechnia? Naukowcy odkryli związek między podatnością na teorie spiskowe, a „ciemną triadą osobowości”. Fake newsy typu: „Pandemia Covid-19 jest jedynie wymysłem elit politycznych w celu ograniczenia podstawowych praw i podporządkowania sobie ludzi. Maski nie pomagają, wręcz przeciwnie, one powodują, że ludzie chorują. A szczepionki zabijają” - stają się częścią sieci społecznościowych. Twierdzenia takie jak powyższe bardzo często pojawiają się nieomal od poczatku pandemii i znajdowały wielu zagorzałych odbiorców. Od tego czasu psychologowie zadają sobie pytanie: Kim są ludzie, którzy wierzą w nieprawdziwe informacje? Jednym z badaczy jest Jan Philipp Rudloff, który pracuje jako asystent badawczy na Katedrze Psychologii Komunikacji i Nowych Mediów na Uniwersytecie w Wuerzburgu.

Fake news i absurdalne teorie spiskowe należą do kręgu jego zainteresowań badawczych. – Trudno jest naszkicować klasycznego wyznawcę teorii spiskowych – mówi naukowiec. Niemniej jednak jest coś, co łączy ludzi, których przyciągają spiski i fake newsy - tak przynajmniej wynika z dwóch publikacji, których współautorem jest Jan Philipp Rudloff. – Jest to określony sposób rozumienia tego, czym jest wiedza i czym są fakty – tłumaczy. Badacze stwierdzili, że pewne tzw. przekonania poznawcze (epistemiczne) mogą wyjaśniać wiarę w absurdalne narracje spiskowe. Przekonania poznawcze to indywidualne wyobrażenia danej osoby na temat wiedzy i jej zdobywania. Na przykład niektórzy ludzie ufają przede wszystkim swojej intuicji (co na początku wcale nie musi być problemem), ale nie są zbytnio zainteresowani popieraniem swoich przeczuć solidnymi dowodami. Przeczucia niestety często bywają błędne, a wschodnia joga, tantra joga, kładzie nacisk na solidne weryfikowanie przeczuć i sprawdzanie ich prawdziwości bądź ich falsyfikowanie. Podobnie psychotronika i radiestezja czyli naukowa parapsychologia. 

Spiskowcy i "fejknjuwsiarze" uważają, że opinie mają w zasadzie taką samą wartość, niezależnie od dowodów naukowych, które mogą wzmacniać jedną tezę znacznie mocniej niż drugą. W pierwszym badaniu Jan Philipp Rudloff i jego współpracownicy chcieli dowiedzieć się, jakie przekonania poznawcze mają osoby wierzące w teorie spiskowe na temat pandemii koronawirusa. Z tego powodu przebadali ponad dwa tysiące osób z Niemiec i USA. – Ci, którzy przykładają dużą wagę do swojej intuicji i przeczuć, a małą do solidnych dowodów oraz wierzą, że to, co liczy się jako prawda, jest z góry ustalane przez rządzących, są szczególnie podatni na fake newsy i teorie spiskowe – podsumowuje wyniki badań naukowiec. Zbadano także inną teorię: czy ludzie z wyraźnymi „ciemnymi cechami osobowości" mają większą tendencję do przekonań poznawczych opisanych przez Rudloffa, a więc także do wiary w teorie spiskowe i fake newsy? 

piątek, 28 października 2022

Sanologia - Metody Terapii

Niefarmakologiczne Metody Terapii - Sanologia 


Sanologia jako nauka o niefarmakologicznych metodach terapii często jest kojarzona z alternatywną czy raczej nawet z tradycyjną medycyną. "Celem mądrego uzdrowienia nie jest usunięcie dolegliwości, ale wszelkich jej przyczyn. Wtedy dolegliwość znika sama. W ten sposób poprawiasz jakość swojego życia, odzyskujesz witalność, sprawność fizyczną i psychiczną. Nie da się do tego dotrzeć jedną metodą. Każdy organizm jest inny i potrzebuje odmiennych metod terapii. Stosujemy te metody, które docierają do głębokich przyczyn schorzeń, które u Ciebie wystąpiły." 

Edukacja zdrowotna


Edukacja zdrowotna (health education, ayur-veda) to nauka samodzielnego dbania o własne zdrowie. W ramach edukacji zdrowotnej stwarzamy indywidualny plan działania dla każdej osoby na cały okres kuracji, a także po jej zakończeniu. Edukacja zdrowotna uczy każdego uczestnika jak ma postępować by jego organizm funkcjonował sprawnie. Jak prawidłowo interpretować sygnały naszego ciała oraz jego mowę. Naszym głównym zadaniem jest nie leczenie chorób, lecz ich zapobieganie. 

Sanologia - Uzdrawianie - Samoleczenie - Ajurweda

„Wiedza bez działania jest pusta, ale też działanie bez wiedzy jest ślepe.” --- Jensen 1994

Nasze zdrowie i życie leży w naszych rękach i tylko od nas zależy w jaki sposób będziemy o nie dbać. 

Edukacja zdrowotna uczy pacjenta jak dbać o własne zdrowie. Wyjaśnia jak funkcjonuje organizm człowieka i w jaki sposób możemy wpłynąć na poprawę jego zdrowia. Edukacja zdrowotna jest niezbędnym elementem każdego procesu terapii, a czasem nawet ważniejszym niż sama terapia. Zależy nam na tym, by pacjent był świadomy jakie przemiany zachodzą w jego organizmie. 

Dietoterapia


Każdy organizm jest inny i ma inne potrzeby. Dlatego dla utrzymania pełnego zdrowia i doskonałej kondycji psychicznej tak ważny jest dobór właściwego, indywidualnie skomponowanego dla danej osoby sposobu odżywiania. Nie od dziś wiadomo, że właściwie dobranym pożywieniem można usunąć wiele schorzeń, a także doskonale wyregulować wiele istotnych funkcji organizmu. 

Sokoterapia


Świeżo wyciskane soki owocowe i warzywne dostarczają wszystkich niezbędnych witamin i minerałów, a także wpływają na prawidłowe odżywienie komórek. Sokoterapia jest niezwykle skuteczną metodą oczyszczania organizmu z toksyn. Przyczynia się także do przywrócenia zdrowia i odmłodzenia całego organizmu. 

Akupunktura


Technika polegająca na nakłuwaniu ciała specjalistycznymi igłami w odpowiednich punktach, odpowiadających za największą aktywność narządów wewnętrznych. Terapia ta służy do utrzymywania lub przywracania równowagi energetycznej w ciele, co jest niezbędnym warunkiem prawidłowego funkcjonowania całego organizmu.

Chiropraktyka - medycyna manualna


Chiropraktyka to jeden z rodzajów manualnej diagnostyki, terapii oraz zapobiegania mechanicznym zaburzeniom i dysfunkcjom narządu ruchu. Chiropraktyka doskonale sprawdza się w usuwaniu wielu schorzeń kręgosłupa, stawów oraz bólów pochodzenia neurologiczno-mięśniowo-szkieletowego.

Przywrócenie równowagi stanu emocjonalnego


Indywidualnie dobrane dla każdej osoby, techniki pomagające pozbyć się stresu emocjonalnego oraz jego skutków oddalonych w czasie, a powodujących różnego rodzaju choroby. Pomoc w pozbyciu się lęków z przesłości. Budowanie poczucia własnej wartości oraz pewności siebie. Nauka bezpiecznego odreagowywania stresu oraz akceptacji zmian życiowych. Celem metody jest przywrócenie równowagi stanu emocjonalnego. 

Bioenergoterapia 


Bioterapia znana jako mesmeryzm oraz nakładanie rąk to najbezpieczniejszy i najstarszy system terapii związanej z nurtem sanologii, nauki o zdrowiu, w tym tradycyjnej ajurwedy i medycyny chińskiej, a także starych systemów szamańskich takich jak reiki czy huna ze strefu Pacyfiku. Nowocześnie o bioenergoterapii móimy jako o bioemanacyjnym sprzężeniu z mózgiem lub o biostymulacji. Typowa bioenergoterapia odbywa się poprzez nakładanie dłoni na miejsca gdzie jest dużo punktów do akupresury i akupunktury czyli na miejsca zagęszczenia punktów biostymulacyjnych. 

środa, 22 czerwca 2022

Choroby i epidemie z Ukrainy

Choroby zakaźne i epidemie z Ukrainy 


Grożą nam epidemie zapomnianych już w Polsce chorób! Trzeba wspierać badania przeciwko zagrażającym Polakom chorobom oraz tradycyjne z nich leczenie. Nowoczesna medycyna pzypomina także, że: "Musimy uświadomić wszystkim, jak ważne są szczepienia"... Choroby zakaźne i wojna są ze sobą nierozłącznie związane – wojna to zmieniona infrastruktura, osłabione zaplecze medyczne, ograniczona liczba pracowników służby zdrowia. Na dodatek niestabilność i słabość polityczna państwa zaangażowanego w działania wojenne często prowadzą do załamania dotychczasowego programu szczepień czy dystrybucji lekarstw, a to zwiększa możliwość rozwoju chorób zakaźnych. Do tego migracja ludności, przeludnione schroniska, skrajne warunki sanitarno-higieniczne, brak dostępu do czystej wody, niedożywienie, długotrwały stres, i przestępstwa kryminalne, w tym gwałty. To wszystko wyraziście zwiększa ryzyko rozwoju chorób zakaźnych. 



Lekarze polscy ostrzegają Naród: napływ uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy może sprawić, że pojawią się przypadki chorób, o których praktycznie w Polsce już zapomnieliśmy. Ukraina to jeden z najsłabiej zaszczepionych krajów w Europie o bardzo niskim poziomie medycyny, a uchodźcy często są antysystemowi, uciekają przed działaniami wojennymi ale także przed systemem leczniczym i szczepieniami, nie chcą także leczyć się z chorób wenerycznych jak kiła, rzeżączka czy HIV. Ale drugi powód jest równie ważny i niebezpieczny w kraju nad Wisłą i Odrą: w Polsce z roku na rok przybywa dzieci, które nie przyjmują wszystkich szczepionek z obowiązkowego kalendarza szczepień. 

Jednym z problemów, z jakimi trzeba się zmierzyć, to słaba wyszczepialność Ukraińców – nie tylko jeżeli chodzi o szczepienie przeciw COVID-19, ale też innych patogenów. Kilka lat temu w Ukrainie panowała okropna epidemia odry, pojawiło się także polio, odnotowano przypadki krztuśca (kokluszu), a Polscy lekarze wielokrotnie zawracali nawet uwagę, że zamiast bać się migrantów, powinniśmy zrobić najlepsze, co możemy: zaszczepić siebie i swoich bliskich, a także domagać się od Sanepidu i Ministerstwa Zdrowia obowiązkowego szczepienia uchodźców i migrantów z Ukrainy oraz podobnie niebezpiecznych epidemiologicznie państewek. "Szczepienia nas do pewnego stopnia chronią, ale narastające w ostatnich latach ruchy antyszczepionkowe szerząc fałszywe informacje na temat szczepień rodem z USA, Wielkiej Brytanii i Kanady niestety spowodowały, że mamy wiele dzieci nieszczepionych, a więc wrażliwych na zakażenia" - mówiła w kwietniu 2022 roku Lidia Stopyra, pediatra i zakaźnik z krakowskiego szpitala im. Żeromskiego obawiając się pogorszenia sytuacji epidemiologicznej z powodu masowej inwazji uchodźców ukraińskich na Polskę. 

Poradziecka ciągle Ukraina to jeden ze słabiej wyszczepionych krajów w całej Europie, nawet w stosunku do Rosji. Obywatele ukraińscy nie chcą się szczepić ulegając rozmaitym fobiom i obsesjom na temat współczesnych szczepionek rozsiewanych przez zachodnią propagandę z Ameryki, mimo że szczepienia obowiązkowe na Ukrainie dotyczą zaledwie 10 bardzo groźnych i niszczycielskich chorób. Na tej liście znajdują się m.in. krztusiec, błonica, tężec, odra, świnka, różyczka, polio, gruźlica, zakażenie wywołane Hib, wirusowe zapalenie wątroby typu B. 

Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH–PIB podaje, że stan zaszczepienia dzieci na Ukrainie jest zróżnicowany w zależności od grupy wiekowej i regionu kraju i waha się od około 60 procent do 99 procent. Zgodnie z danymi WHO w 2020 roku w Ukrainie zaszczepienie przeciw odrze wynosiło jedynie 81,9 procent, przeciw poliomyelitis – 84,2 procent, przeciw krztuścowi – 81,3 procent, a przeciw WZW B – 80,9 procent. To oznacza, że do osiągnięcia przynajmniej 90 procent  zaszczepienia, koniecznego do osiągnięcia efektywnej odporności zbiorowej, dużo Ukraińcom brakuje, a uciekinierzy uchodzący przed służbą wojskową są czesto tymi antysystemowymi patologicznymi antyszczepionkowcami, którzy hurtowo negują osiągnięcia nauk medycznych z powodu swoich fobii, obsesji i nieuctwa. Profilaktycznej terapii tradycyjnej ziołoleczniczej także nie chcą ani nie potrafią zwykle stosować, co dodatkowo pogarsza sytuację, niejako podwójnie naraża na ciężkie choroby, kalectwo i śmierć. 

czwartek, 27 stycznia 2022

Czekolada i jej zdrowe właściwości

Czekolada i jej właściwości leczenicze 


Gorzka czekolada podobnie jak surowa czekolada uznawana jest za zdrową alternatywę dla innych słodyczy, w tym także innych rodzajów czekolady. Wedle badań naukowych słusznie jest uznawana na bardziej wartościowy zamiennik dla czekolady mlecznej. Miłośnikom słodkości gorzka czekolada jest znana przede wszystkim ze swoich charakterystycznych walorów smakowych. Wysoka zawartość kakao (od 60 do nawet 99%) decyduje o lekko cierpkim i gorzkawym smaku, ale także odpowiada za korzystne dla organizmu właściwości, którymi odznacza się gorzka czekolada. Czekolada to jeden z ulubionych słodkich przysmaków. Jest nie tylko pyszna, ale potrafi poprawić samopoczucie i dodać krzepy. Mimo to zwykle sięgamy po nią z wyrzutami sumienia – ze względu na jej kaloryczność i fakt, że trudno poprzestać na małym kawałku. Choć czekolada może trochę uzależniać, ma wiele pozytywnych właściwości. Warto je poznać, a w jedzeniu kierować się zdrowym rozsądkiem i umiarem. 

Gorzka Czekolada Zdrowia Doda

Gorzka czekolada ma wykwintny smak i cudownie poprawia humor, gdy dopadnie nas chandra, ale to tylko niektóre powody, dla których warto jeść gorzką czekoladę. Okazuje się, że czekolada jest dobra na kaszel, nadciśnienie, brak energii, kiepską pamięć i brak koncentracji. Czekolada, która składa się prawie z samego kakao, jest niemal czarna i tak gorzka, że trzeba czasu, aby się w niej rozsmakować. Koneserzy są jednak zdania, że nie ma od niej lepszej na świecie. Żeby poznać smak prawdziwej gorzkiej czekolady, najlepiej stopniowo przyzwyczajać do niej swoje kubki smakowe. Zacznij od kostki czekolady deserowej, a na koniec zafunduj sobie najmocniejsze doznanie smakowe: czekoladę, która zawiera 90-99 procent kakao. Dobrej jakości gorzka czekolada musi mieć błyszczącą, jedwabistą powierzchnię i subtelny zapach czekolady, a nie kawy. Kiedy dzielimy ją na kawałki, słychać charakterystyczny trzask, a powierzchnia w miejscu przełamania jest gładka. Jeśli tabliczka kruszy się albo wygina, prawdopodobnie zawiera za mało masła kakaowego lub po prostu jest nieświeża. Dobra prawdziwa czekolada rozpływa się w ustach, pozostawiając na długo cierpki posmak z nutą słodyczy. 

Gorzka czekolada o wysokiej zawartości kakao (80-90%) zawierać może nawet 590 kcal w 100 g (co przeliczyć można na około 35 kcal na kostkę ważącą 6 g). Jest to sporo, ale warto pamiętać, że kaloryczność czekolady jest zależna od zawartości kakao – a co za tym idzie, także ilości wartościowych składników. Dla porównania, czekolada o zawartości 65% miazgi kakaowej zawiera 502 kcal/100g, ale w jej składzie jest więcej cukru. Wysokiej i dobrej jakości gorzka czekolada jest bogata w węglowodany, tłuszcze, a także błonnik. Ponadto, kakao zawiera w sobie wysoką zawartość witamin (wśród których znaleźć można witaminy z grupy B, A i E) oraz składniki mineralne (wapń, potas, fosfor, cynk, żelazo i magnez). Gorzka czekolada dostarcza także związków polifenolowych o właściwościach antyoksydacyjnych oraz niewielkie ilości kofeiny. Z tego względu gorzka czekolada polecana jest w osobom, które pracują nad utrzymaniem niskiej wagi i sportowcom. Po bogatą w kakao przekąskę powinni sięgać także seniorzy oraz dzieci w wieku szkolnym i młodzież. 

Gorzka czekolada jest generalnie bardzo zdrowa i działa leczniczo w kilku obszarach ludzkiego zdrowia. Im więcej w niej kakao, tym jest bardziej wartościowa. Koneserzy tej przekąski powinni zatem sięgać po czekoladę o jak najwyższej zawartości kakao. Dzięki temu zawarte w niej kalorie nie okażą się “puste”, ale poza energią dostarczą do organizmu także odżywcze składniki. Należy jednak pamiętać, by jeść ją z umiarem. Gorzka czekolada ma niski indeks glikemiczny, dzięki czemu nie wywołuje gwałtownych skoków poziomu glukozy we krwi. Dla porównania: indeks glikemiczny gorzkiej czekolady wynosi 22, podczas gdy w przypadku czekolady mlecznej jest to 49. Jeśli nie jest się przyzwyczajonym do smaku bardzo ciemnej czekolady, warto sięgnąć po gorzką czekoladę z dodatkami. Najlepiej wybierać produkty o niskiej zawartości cukru, np. z dodatkiem soli morskiej, chili lub skórki pomarańczowej. 

poniedziałek, 22 listopada 2021

Pica - Zespół Sroczy - Łaknienia Spaczonego

Zespół sroczy - łaknienie spaczone (dewiacyjne) 


Pica, picae - z łaciny czytaj pika, dosłownie: sroka – zaburzenie psychiczne polegające na spożywaniu substancji niejadalnych, nie należących do poduktów spożywczych. Zespół Pica – to jest zespół łaknienia spaczonego. Pomimo że choroba ta nie jest specjalnie znana w społeczeństwie, to opisana została ponad 2000 lat temu, jeszcze przez Hipokratesa, a także w źrodłach indyjskich, peskich i chińskich. Od tamtej pory zaobserwowana została wśród ludzi na całym świecie oraz u wielu gatunków zwierząt. Według badań częstość tego zaburzenia wynosi nawet 4% wśród dorosłych ludzi uczęszczających do poradni odchudzającej, u połowy dzieci i aż u ponad połowy kobiet w ciąży. Dotknięta zaburzeniem sroczym osoba przejawia ogromną chęć spożywania produktów nienadających się do spożycia, wręcz natrętną chęć zjadania na przykład drewna, szkła, mydła, kału, węgla, robaków, owadów, kopców termitów czy surowego ryżu, skrobi etc. Generalnie, pacjenci z zaburzeniami odżywiania, w tym pacjenci z zespołem pica znajdują się w grupie zwiększonego ryzyka nadużywania i uzależnienia od substancji psychoaktywnych czyli w grupie podatnej na uzależnienia. Pacjenci z zaburzeniami odżywiania mają także zwiększone ryzyko podejmowania prób samobójczych. Zaburzenia odżywiania uznawane są za zaburzenia psychiczne o najwyższej śmiertelności. 

Pica - Typowe przedmioty zjadane przez chorych z zespołem sroczym

O zespole łaknienia spaczonego lub allotriofagii (dziwactwach żywieniowych) mówi się wtedy, gdy osoba spożywa produkty, których nie można zaliczyć do żywności, jak ziemia, szkło, lód, farby, arszenik, kości, insekty, robaki, ręcznik, pościel, sadza, atrament, tusz, obudowa komputera czy smartfona, baterie etc. Zaburzenie to może prowadzić do szeregu powikłań zagrażających życiu. Będąc dzieckiem, każda osoba uczy się – poprzez wskazówki opiekunów oraz własne doświadczenia – co nadaje się do jedzenia, a co nie. W późniejszym życiu zupełnie naturalnie przychodzi wiedza, czy nowo poznawany produkt może być spożyty bez uszczerbku na zdrowiu. Niektóre osoby jednak niezależnie od wieku i pomimo wcześniej nabytej świadomości, że konkretne przedmioty nie są jadalne, nie mogą się powstrzymać przed włożeniem ich do ust i spożyciem ich. Zespół Pica, zespół spaczonego łaknienia, to celowe spożywanie substancji nie stanowiących produktów żywnościowych, pomimo świadomości że nie są one jadalne. Choroba ta należy do grupy zaburzeń odżywiania i obejmuje spożywanie między innymi ziemi, surowej skrobi, lodu, kamieni, szkła, kwiatków i roślin z doniczek i wielu innych przedmiotów, które mogłyby się wydawać oczywiste, że nie nadają się do zjedzenia. 

Nazwa "zaburzenia pica" pochodzi od łacińskiej nazwy sroki, ptaka, który znany jest tego, że kradnie niejadalne przedmioty, a uważany jest za mało wybrednego, wszystkożernego. Zaburzenie srocze zostało po raz pierwszy w Europie opisane przez Hipokratesa, lekarza greckiego z V i IV wieku p.e.ch., jednego z prekursorów współczesnej medycyny. Początkowo było diagnozowane wyłącznie u dzieci. Częstość występowania tego zaburzenia w całej populacji trudno określić. Z badań wynika, że zaburzenie psychiczne pica dotyczy 1,3 procent osób, u których występują zaburzenia odżywiania, u 21,8 procent osób z niepełnosprawnością intelektualną oraz u 48 procent dzieci z autyzmem. Łaknienie spaczone, które polega na odczuwaniu apetytu na przedmioty generalnie nie nadające się do spożycia, takie jak na przykład ziemia, kreda, wata, drut czy węgiel, albo na nieprzetworzone składniki żywności, typu mąka lub surowe ziemniaki. Część z osób dotkniętych zaburzeniem pica ukrywają się i próbują utrzymać je w tajemnicy, inne zaś demonstracyjnie się z nim obnoszą, a nawet usilnie promują (jak picie moczu, szczochopilstwo) lub też traktują to bardzo naturalnie, jak normalne pożywienie. 

O zespole pica, określanym również jako zespół łaknienia spaczonego, mówimy w momencie, gdy dana osoba odczuwa wewnętrzny przymus (natręctwo) lub potrzebę spożycia substancji nieżywnościowych. W ramach przykładu można wymienić następujące związki: glinka zielona, czerwona oraz biała, ziemia, piasek, kreda, węgiel, wata, pierze, drewno jak również surowa skrobia. Głód i celowe zjedzenie środków zagrażających życiu w postaci piasku, gliny, ziemi czy kredy jest problemem publicznym, najczęściej spotykanym u dzieci, kobiet w ciąży oraz osób dorosłych. Zespół pica zaliczany jest do grupy schorzeń klasyfikowanych jako zaburzenia odżywiania o podłożu behawioralno-biochemicznym. Trudność diagnozy osób z zespołem pica powiązana jest ze wstydem i zażenowaniem, jakie odczuwa chory oraz z nieco luźnym stosowaniem terminu zespołu zaburzonego łaknienia.

Etiologia zespołu pika do dziś nie została rozwikłana. Postuluje się rolę wielu różnych czynników w powstawaniu tego zaburzenia. Można wśród nich wyróżnić czynniki biochemiczne, psychospołeczne, psychodynamiczne, kulturowe i socjoekonomiczne. Przyczyn piki upatruje się między innymi w deprywacji bądź odwrotnie, nadmiernej stymulacji środowiskowej, ale też niedoborach soli mineralnych, zwłaszcza żelaza czy cynku, ale też wapnia i witamin: tiaminy, niacyny, innych witamin z grupy B czy kwasu askorbinowego. Nie wyklucza się też roli czynników kulturowych. Niektóre prace wspominają o pice sankcjonowanej kulturowo, jednak zarówno międzynarodowa klasyfikacja ICD-10, jak i amerykańska DSM nie pozwalają postawić rozpoznania w takich przypadkach - co oczywiście nie oznacza, że choroby nie ma. Pikę łączy się z niedokrwistością z niedoboru żelaza. Obserwuje się ją wobec tego najczęściej u niedożywionych dzieci bądź kobiet w ciąży, najczęściej zamieszkujących kraje rozwijające się. Pojedynczy przypadek dotyczył pacjentki po operacji bariatrycznej. 

niedziela, 3 stycznia 2021

Epidemia Syfilisu w Polsce i UE

Syfilis czyli Kiła - Epidemia Chorób Wenerycznych w Polsce i UE! 


Pierwszy wybuch choroby wenerycznej zwanej kiłą lub syfilisem pod koniec XV wieku uśmiercił przynajmniej 5 milionów ludzi w samej Europie! Syfilis, czyli kiła, zwana „francuską chorobą” lub francą, a przez Rosjan „pol­ską przypadłością”, siała straszliwe spustoszenie w Europie od końca XV i początku XVI wieku. Zdaniem czołowych ówczesnych mędrców zajmujących się medycyną tamtych czasów, epidemia ta została zapowiedziana przez układ planet i była karą dla grzeszników (w szczególności dla cudzołożników). Szesnastowiecz­ny niemiecki poeta i kobieciarz Urlich von Hutten zaraził się kiłą: "Czyraki wystawały niczym żołędzie, a z nich wypływała ohydnie cuchnąca substancja. Barwę miały ciemnozieloną, a wygląd tak samo okropny jak ból, przez co chory czuł się tak, jakby leżał w ogniu." Na przełomie XVIII i XIX wieku opracowano już naukowo tak zwaną miazmę syfilityczną, a to są cechy charakteru i osobowości jakie pozostają po przbyciu kily, a także przechodzą często na potomstwo jako tak zwany defekt kiłowy. W samym 2015 roku w wyniku zachorowań na kiłę zmarło wedle WHO w na całym świecie około 107 tysięcy ludzi. 

Krętki Blade - Bakterie Kiły

Choroba rozpustnych arystokratów  


Pierwszy odnotowany przypadek na terenie Polski datuje się na rok 1495, kiedy to żona szewca zaraziła się chorobą podczas pielgrzymki do Rzymu, a ściślej do Watykanu. Kiła zabiła przynajmniej trzech polskich królów! Choroba zwana w Polsce dworską lub francuską, a także chorobą szwabską, szwabozą lub germaniką, to po prostu kiła inaczej syfilis. W Europie kiła pojawiła się nagle, wraz z powrotem pierwszych okrętów z Ameryki Południowej z wyprawy Krzysztofa Kolumba do tak zwanej Ameryki. Niemal od razu stała się poważnym problemem zwłaszcza u arystokratów prowadzących rozwiązły tryb życia. Chorowali na nią Jan Olbracht, Aleksander Jagiellończyk i Jan III Sobieski. Zakażenie kiłą następuje poprzez stosunek pochwowy, analny lub oralny z osobą zakażoną. Możliwe jest również przeniesienie choroby przez pocałunek z osobą, u której zmiany kiłowe są obecne w gardle. Kiła to prezent od "Nowego Świata", od Ameryki dla Europy! 

Historia kiły wiąże się z wyprawami Krzysztofa Kolumba w roku 1492 do Nowego Świata (formalnie odkryto wówczas obecną wyspę Haiti), podczas których jego marynarze nagminnie współżyli z Indiankami, a raczej gwałcili Indianki. Już trzy lata później, po powrocie Kolumba do hiszpańskiej Barcelony czy tam Katalonii, w roku 1495 wybuchła wielka epidemia nieznanej choroby i zdziesiątkowała wojska francuskie króla Karola VIII podczas oblężenia Neapolu. Na czele zwycięskich wojsk włoskich stał Ludovico Sforza, władca Mediolanu (z tego rodu pochodziła słynna Bona Sforza, żona króla Zygmunta Starego, która przybywszy do Krakowa najpierw zaraziła kiłą ówczesnego biskupa krakowskiego u którego miała prywatną audiencję z błogosławieństwami w cztery oczy). 

Kiła jest chorobą przenoszoną przede wszystkim drogą płciową. Wywołuje ją bakteria krętka bladego. Ze względu na to, że przed epoką wielkich odkryć geograficznych praktycznie brak jest opisów tej choroby jej pojawienie się w Europie wiąże się z wyprawami Krzysztofa Kolumba do Ameryki Południowej, szczególnie do Meksyku. Wedle tej teorii ich uczestnicy podczas stosunków seksualnych z miejscowymi kobietami musieli zarazić się kiłą. Aczkolwiek w dyskursie naukowym funkcjonuje także teoria, że syfilis był w Europie wcześniej, ale nie został po prostu rozpoznany. Niemniej fakt, że część chorób z Europy dziesiątkowała Amerykę Południową pośrednio wskazuje, że także w drugą stronę czyli z Ameryki do Europy także mogły zostać zawleczone choroby, takie jak właśnie kiła czyli syfilis.

Pierwsza epidemia tej straszliwej choroby w Europie wybuchła w 1494 roku. Jest związana z wyprawą króla Francji Ludwika VIII do Włoch, w celu zagarnięcia Królestwa Neapolu, do którego rościł sobie pretensję. To wojska francuskie ewidentnie rozprzestrzeniły kiłę, stąd często nazywana jest „chorobą francuską” lub „galijską”. Z kolei we Francji nazywana jest „chorobą neapolitańską”, ze względu na skojarzenie z neapolitańską wyprawą Ludwika VIII. Bardzo szybko choroba ta poprzez kurtyzany czyli prostytutki, które zawsze licznie towarzyszyły pokonanym wojskom Karola VIII, dotarła do Francji, gdzie została nazwana „chorobą neapolitańską”. Choroba, nieznana wcześniej w Europie, zaczęła się bardzo szybko szerzyć i nazywana była w zależności od kraju, z którego dotarła: 

- w Niemczech i Anglii – „chorobą francuską”, „chorobą galijską - morbus gallicus” lub po prostu „francą”; 
- w Portugalii – „chorobą kastylijską”; 
- w Polsce – „chorobą niemiecką”; 
- na Rusi – „chorobą polską”; 
- w Persji – „chorobą turecką”; 
- w Indiach – „chorobą angielską”.

Ponieważ choroba ta rozprzestrzeniała się przedewszystkim z powodu rozwiązłości seksualnej na dworach magnackich, książęcych i królewskich nazwano ją delikatnie „przymiotem dworskim”. Nakiłę chorowali również wybitni malarze francuscy: Paul Gauguin, Eduard Manet, Henri Toulouse-Lautrec, kompozytor czeski Bedrich Smetana, jak również nasz polski wieszcz Stanisław Wyspiański, zmarły na kiłę dnia 28 listopada 1907 roku w Krakowie. Może lepiej nie czytać ani nie oglądać tego, co wyprodukowaly umysły znanych syfilityków. 

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Przeziębienie i koronawirusy CoVid-19

Choroba przeziębieniowa jest doskonale znana w historii ludzkości, także jej okazjonalne ciężkie powikłania kończące się śmiercią. Koronawirusy odpowiadają za część przeziębień od zawsze, a jeden ze zidentyfikowanych na przełomie lat 2019/2020 koronawirusów oznaczonych jako SARS Cov-19 wywołał masową panikę i wręcz epidemiczną psychozę, podsycaną złymi kultami wierzącymi w koniec świata w 2021 roku. Warto się przyjrzeć bliżej chorobom przeziębieniowym i sposobom ich  zapobieganiu oraz profilaktyki. 

Przeziębienie od koronawirusów i CoVid-19 

Przeziębienie jest infekcją wirusową górnych dróg oddechowych. Najczęściej wywołuje je rinowirus (30–80%), rodzaj pikornawirusa o 99 znanych serotypach. Innymi wirusami wywołującymi przeziębienie są: koronawirus (10–15%), wirusy paragrypy, wirus RSV, adenowirus, enterowirusy i metapneumowirusy. Często podczas przeziębienia obecny jest więcej niż tylko jeden wirus, co może dawać więcej objawów i powodować cięższy przebieg przeziębienia. W sumie ponad 200 różnych typów wirusów jest związanych z występowaniem przeziębień, co oznacza, że przyczynowo mamy ponad 200 różnych możliwych typów przeziębień. Przeziębienie zwykle rozpoczyna się zmęczeniem, dreszczami, kichaniem i bólem głowy, po czym przez kilka dni osoba chora ma katar i kaszel. Objawy choroby przeziębieniowej pojawiają się zwykle w ciągu 16 godzin od ekspozycji i nasilają się między drugim a czwartym dniem od pojawienia się infekcji. Zazwyczaj objawy ustępują w ciągu siedmiu do dziesięciu dni, lecz w niektórych przypadkach mogą utrzymywać się do trzech tygodni. U dzieci kaszel utrzymuje się przez ponad dziesięć dni w 35–40% przypadków, a przez ponad 25 dni u 10% chorych. Przeziębienie może być wywołane przez ponad 200 wirusów, z których najpowszechniejszymi są rinowirusy odkryte już w latach 50-tych XX wieku, wcześniej mawiano o ataku złego ducha choroby, którym okazała się chmara wirusów niewidzialnych gołym okiem, bez odpowiedniego mikroskopu. Powiedzmy to jasno, że WHO i lekarze całego świata z uwagi na wykształcenie, doskonale wiedzą, że koronawirusy powodują około 10-15 procent wszystkich odnotowywanych na świecie przeziębień, a psychoza CoVid-19 to przesadzona afera o przeziębienie! 

Objawami przeziębienia są: kaszel, ból gardła, nieżyt nosa oraz niewielka gorączka lub stan podgorączkowy. Objawy zwykle ustępują w ciągu siedmiu dni, choć niektóre mogą utrzymywać się do trzech tygodni. Tylko czasami pojawiają się problematyczne powikłania, a u osób starszych czasami zdarza się zgon wskutek powikłań przeziębienia. Do typowych objawów przeziębienia należą: kaszel, nieżyt nosa, niedrożność nosa i ból gardła; czasem towarzyszą im także ból mięśniowy, zmęczenie, ból głowy i utrata apetytu. Ból gardła występuje u około 40% osób przeziębionych, a kaszel – u około 50%, zaś bóle mięśniowe pojawiają się także w połowie przypadków. U osób dorosłych gorączka zwykle nie występuje, jest za to częsta u niemowląt i małych dzieci. Kaszel w chorobie przeziębieniowej jest zazwyczaj łagodny w porównaniu z tym występującym podczas grypy. Kaszel i gorączka u dorosłych wskazują na wyższe prawdopodobieństwo grypy, jednak między tymi dwoma stanami chorobowymi istnieje wiele podobieństw. Część wirusów, które wywołują przeziębienie, może również spowodować wystąpienie infekcji bezobjawowej. Kolor plwociny lub wydzieliny z nosa może się wahać od przezroczystego do żółtego lub zielonego i nie można na jego podstawie stwierdzić, który czynnik jest odpowiedzialny za infekcję. 

Wirusy przeziębienia są zazwyczaj przenoszone drogą powietrzną, przez bezpośredni kontakt z zainfekowaną wydzieliną z nosa lub materiałem zakaźnym. Wirusy przeziębieniowe mogą przetrwać w środowisku przez długi czas, aby potem przedostać się na dłonie ludzi i następnie zostać przeniesione do oczu i nosa, gdzie następuje zarażenie, szukanie zatem w otoczeniu kogoś kto nas zaraził często nie ma sensu i jest bardzo mylące. Udowodniono jednakże, że ludzie siedzący dłużej blisko osoby zainfekowanej są bardziej narażeni na zarażenie, jednakże sytuacja ta nie jest dowodem na zarażenie. Rinowirusy wywołują przeziębienia, które są najbardziej zaraźliwe podczas pierwszych trzech dni występowania objawów; potem możliwość zarażenia się znacznie maleje. Niektóre wirusy wywołujące przeziębienie są sezonowe i występują najczęściej podczas zimnej i mokrej pogody, jednak generalnie nie udało się naukowo powiązać wychłodzenia organizmu z chorobą przeziębieniową. Niska wilgotność zwiększa tempo przenoszenia, prawdopodobnie dlatego, że w suchym powietrzu cząsteczki wirusa mogą zostać rozproszone na większe obszary i dłużej utrzymują się w powietrzu, zatem suche powietrze także sprzyja wirusom choroby przeziębieniowej, chociaż inaczej niż wilgotne. 

piątek, 1 maja 2020

Głóg - Leczy serce i nerwy

 Głóg – poznaj właściwości lecznicze owoców i kwiatów głogu 

Tradycja Białej Magii zna kwiaty i owoce głogu nieomal na całym świecie. Głóg to popularna roślina, która wykazuje szereg właściwości zdrowotnych, a właściwie jej dwie odmiany głóg dwuszyjkowy i głóg jednoszyjkowy. Głóg wygląda pięknie – zarówno wiosną, gdy kwitnie, jak i jesienią, kiedy dojrzewają jego owoce. W dodatku jest rośliną o wyjątkowych walorach zdrowotnych i profilaktycznych. Szczególnie polecany jest osobom zagrożonym chorobami serca i ze zbyt wysokim ciśnieniem. Głóg to roślina ozdobna o kwiatach białych i bladoróżowych, która posiada cenne właściwości lecznicze. Zastosowanie głóg znalazł już w pradawnej medycynie ludowej, a obecnie – również w lecznictwie – wykorzystuje się jego owoce, kwiaty i liście. Picie herbaty z głogu polecane jest osobom starszym z problemami zdrowotnymi serca. Właściwości głogu, które zostały najlepiej poznane to wpływ na funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego. 


Głóg to ogólna nazwa roślin należących do gatunku Crataegus. W Polsce najpowszechniej występuje głóg jednoszyjkowy, głóg dwuszyjkowy oraz głóg pośredni. W naturalnych warunkach głóg ma postać ciernistych krzewów wysokich na 3–4 metry lub drzew o wysokości do 8–10 metrów. Kwiaty głogu są białe lub różowe, natomiast dojrzałe owoce o kulistym lub elipsowatym kształcie najczęściej mają barwę ciemnoczerwoną bądź czerwonobrunatną. Kolor owoców głogu zależy jednak od ich dojrzałości, a także od konkretnego gatunku rośliny – można trafić na owoce zielone, żółte, czerwone i ciemnofioletowe. Zarówno głóg dwuszyjkowy jak i głóg jednoszyjkowy są gatunkami powszechnie występującymi w Polsce. Botanicy zaliczają głóg do rodziny różowatych, jego kwiaty są w związku z tym pięciopłatkowe, jak to bywa w przypadku róż.  

Głóg jest popularną rośliną występującą na terenie Europy, Azji oraz północnej Afryki. Naturalnie głóg rośnie przede wszystkim na zboczach wzgórz oraz gór, na polanach oraz w zaroślach. Roślina jest wytrzymała na zmienne warunki pogodowe, nie ma też dużych wymagań jeśli chodzi o żyzność gleby. Głóg jest uprawiany jako roślina ozdobna, a także jako surowiec wykazujący właściwości lecznicze. Warto jednak pamiętać, że z setek gatunków tylko dwa rodzaje głogu mają właściwości zdrowotne, mianowicie głóg dwuszyjkowy oraz głóg jednoszyjkowy. Trudno jest ocenić jednoznacznie ile gatunków głogu występuje w przyrodzie. Szacuje się, że jest ich znanych około 280, do czego należałoby dodać krzyżówki międzygatunkowe. 

Współczesna nazwa głogu (Crataegus laevigata) wywodzi się z łacińskiego krataigos, co oznacza krzepki, mocny. Głóg dwuszyjkowy osiąga 3-5 metrów wysokości, rośnie jako rozłożysty krzew, który nieprzycinany może zniszczyć rosnące w pobliżu, słabsze rośliny. Z kolei głóg jednoszyjkowy może osiągać aż 8 metrów wysokości, mamy wtedy do czynienia z głogiem drzewem. Oba gatunki posiadają dość grube, cierniste gałęzie porośnięte ciemnozielonymi liśćmi. Kwiaty głogu dwuszyjkowego mają  - jak sama nazwa wskazuje - dwuszyjkowe słupki; kwiaty głogu jednoszyjkowe mają słupki jednoszyjkowe, a ich owoce mają tylko jedną pestkę. Owoce głogu dwuszyjkowego mają dwie lub trzy pestki. Cechą różniącą oba gatunki jest także wygląd owoców. Mocne, pokryte kolcami drewno głogu doskonale nadawało się do wyrobu narzędzi do samoobrony oraz trzonków do toporków, siekier i motyk. W podaniach ludowych nadaje się głogowi nazwę – chleb dla serca. 

piątek, 7 lutego 2020

Zespół Suchości Sjögrena

Zespół suchości Sjögrena inaczej nazywany chorobą Mikulicza-Radeckiego (MD)  

Zespół Sjögrena, po łacinie syndroma Sjögreni czyli choroba Mikulicza-Radeckiego – to choroba autoimmunologiczna z grupy kolagenoz, w której uszkodzeniu ulegają komórki ślinianek oraz gruczołów łzowych. Nazwa choroby pochodzi od nazwiska Henrika Sjögrena (Sjögren, wym. oryg. [ˈɧøːˌɡreːn]), który opisał ten zespół dolegliwości w 1933, chociaż Jan Mikulicz-Radecki opisał zespół objawów już w latach 1888-1892. W roku 1970 odkryto związek zespołu Sjögrena z niedoborem kwasu askorbinowego. Zespół Sjögrena jest drugą co do częstości występowania chorobą autoimmunologiczną po reumatoidalnym zapaleniu stawów i podobnie jak większość kolagenoz częściej jest spotykany u kobiet. Stosunek liczby chorych kobiet do mężczyzn wynosi około 9:1. Częściej chorują osoby po czterdziestym roku życia, chociaż zdarzają się przypadki we wszystkich grupach wiekowych. Objawy suchości wywodzące się takich błon śluzowych jak: jamy ustnej, gałki ocznej, nosa, gardła, krtani i pochwy są kluczowymi objawami tej choroby, które powinny ukierunkować podejrzenie zespołu Sjögrena. 

Współczesna nazwa choroby pochodzi od szwedzkiego okulisty, Henrika Sjögrena, który w 1933 roku zbadał i opisał w swoim doktoracie pacjentki z objawami suchego oka i w większości z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Dopiero jednak przełożenie jego opracowania na język angielski i zwrócenie międzynarodowej uwagi na problem uczyniło Sjögrena sławnym i przyczyniło się do nadania nazwy chorobie. W historii poznania choroby jest też akcent polski, gdyż działający we Wrocławiu chirurg Jan Mikulicz-Radecki już w 1888 roku  opisał objawy suchości jamy ustnej i przewlekłe powiększenie ślinianek, co przez lata wiązano głównie z zespołem Sjögrena. Obecnie jednak opisane przez polskiego lekarza objawy odpowiadają obrazowi innej choroby autoimmunologicznej, a mianowicie chorobie IgG4-zależnej. Podstawowym problemem, z jakim zmagają się chorzy na zespół Sjogrena, jest suchość oczu, skóry lub błon śluzowych w nosie, gardle, pochwie. 

Zespół Sjögrena jest zaburzeniem autoimmunologicznym, które atakuje błony śluzowe, a także kanały łzowe i gruczoły ślinowe, ale może również wpływać na inne narządy, takie jak nerki, żołądek, jelita, naczynia krwionośne, płuca, wątroba, trzustka, a także na nerwy i stawy. U większości osób z zespołem Sjögrena suchość oczu i suchość w jamie ustnej są dominującymi objawami, a ogólny stan zdrowia i długość życia są w dużej mierze niezmienione. Zespół Sjögrena występuje w postaci pierwotnej (proces samoistny) lub wtórnej (towarzyszy innej chorobie autoimmunologicznej - często reumatoidalnemu zapaleniu stawów, toczniowi lub innym chorobom układowym tkanki łącznej). Trudno ocenić, jak często występuje zespół Sjögrena, acz mówi się o kilku procentach w populacji, jednak obliczenia mogą być znacznie niedoszacowane, ponieważ w przypadku łagodnego przebiegu choroby diagnoza może w ogóle nie zostać postawiona, a leczone są tylko objawy poszczególnych składników całego zespołu chrobowego. Zespół Sjögrena to układowa choroba tkanki łącznej o podłożu autoimmunologicznym, dotycząca w większości kobiet, a szczyt zachorowań przypada na po 40-tym roku życia. 

Ocenia się, że pierwotny zespół Sjögrena występuje u 0,01 - 4% populacji (lub od 0,5% do 5%). Podobnie jak wiele innych ogólnoustrojowych chorób tkanki łącznej, występuje on częściej u kobiet niż u mężczyzn (90% przypadków to chore kobiety). Konkretna przyczyna tej różnicy jest nieznana, ale prawdopodobnie wiąże się z działaniem hormonów płciowych na funkcję układu odpornościowego. Zespół ten występuje częściej u pań w okresie menopauzy i po menopauzie, chociaż obecnie istnieją dowody na to, że niektórzy pacjenci mogą mieć skazę autoimmunologiczną na wiele lat przed wystąpieniem dolegliwości związanych z przekwitaniem. Nieprawidłowa ciąża, tak jak ma to miejsce w toczniu rumieniowatym noworodków, może być początkowym objawem skazy autoimmunologicznej matki. Dyspareunia (ból podczas stosunku) i chroniczne zmęczenie to inne, ważne dolegliwości, które także mogą mieć podłoże w zespole Sjögrena. 

środa, 22 stycznia 2020

Beniamin Wantulok Uzdrawia Duchem Świętym

Leczenie Duchem Świętym - Uzdrawianie Chrześcijańskie

Uzdrowiciele”, którzy oferują niestandardowe terapie, cieszą się coraz większą popularnością wśród pacjentów oraz szczególnie wśród przybywających licznie ofiar błędów medycznych, które przeżyły szpitalne pomyłki diagnostyczne. Tych ofiar błędów medycznych jest w Polsce jakieś 30 do 50 tysięcy rocznie (co przez dzisięć lat daje nawet pół miliona pacjentów) po części z braku dobrego sprzętu i coraz bardziej lichych kadr, bo kto zdolniejszy z lekarzy to ucieka do lepszych krajów, gdzie więcej zarobi na wypłatę i nie ma upiornej walki o każdy odczynnik, lek eksperymentalny czy sprzęt. 

Uzdrowiciel z Katowic Beniamin Wantulok powraca w nowej roli wypełniając luki fatalnego stanu polskiej służby zdrowia. "Pan Jezus uzdrawia. Sprawdź to" - mówi. Reklamuje się na wielkim billbordzie o uzdrawianiu. Był na dnie. Teraz uzdrawia i wypędza demony w imię Jezusa. W wielu krajach, usługi uzdrowicieli leczących wiarą i modlitwą lub bioenergią czy hipnozą są normą w szpitalach, przynajmniej na żądanie pacjentów! W Polsce jeszcze jest prymitywna dzicz i barbarzyństwo, zupełnie tak, jakby pozytywnego wpływu leczenia wiarą nie zauważyła naukowa psychologia, która w badaniach naukowych dawno temu to odkryła. 


Uzdrowiciel z Katowic i raper chrześcijański z Wisły - Beniamin Wantulok powrócił w nowej roli. Publikuje serię filmów, w których mówi o wierze w Jezusa Chrystusa, nawraca do modlitwy i odważnie mówi o tym, czego nie akceptuje w Kościele katolickim. Reklamuje się na bilbordzie: "W szpitalu ci nie pomogli? Przyjeżdżam, modlę się, a Jezus Chrystus uzdrawia każdą chorobę i wzbudza ludzi z martwych" - reklamuje się na jednym z katowickich bilbordów Beniamin Wantulok. Jak twierdzi - "kiedyś lubił ostry melanż i używki", ale się nawrócił do Boga oraz Jezusa i teraz pomaga chorym. 

— Tamtego dnia doświadczyłem realnie Boga. To coś naprawdę pięknego — mówi Beniamin Wantulok, który "nawrócił się" w wieku 21 lat. Kiedyś jego życiową pasją były narkotyki. Teraz — jak przekonuje — uzdrawia ludzi i wypędza demony w imię Jezusa Chrystusa. Filmy z "zabiegów" publikuje w Internecie. 

niedziela, 12 maja 2019

Otyłość i Nadwaga a Zdrowy Sen

Współczesna nauka XXI wieku potwierdza wiele spostrzeżeń fenomenologicznych dawnych medyków i uzdrowicieli na temat powiązania otyłości, nadwagi, tendencji do tycia i odkładania tłuszczu oraz kiepskiej jakości snu czyli złego, nieprawidłowego spania (niewysypiania się) oraz dobowych zaburzeń rytmu snu i czuwania. Dodatkowo kilka powiązanych z tematyką spraw.

Jak schudnąć, uspokoić się i wyspać, nie wstając z łóżka? 


Oto jak bez tabletek, zastrzyków i wyczerpujących treningów spalić w ciągu nocy przynajmniej 150 gramów tłuszczu, dobrze spać i walczyć ze stresem! Wystarczy przestrzegać kilku prostych acz istotnych zasad, aby nasze ciało było bardziej smukłe, my spokojniejsi, zdrowsi i szczęśliwsi. Aby normalizować wytwarzanie melatoniny, zwykle nie trzeba faszerować się lekami nasennymi, które potrzebne są przy poważniejszym stadium zaburzeń. Okazuje się, że wystarczy włączyć do naszego codziennego jadłospisu pewne produkty żywnościowe i spać w odpowiednich godzinach doby w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu.

Zaburzenia snu a przybieranie na wadze

- Istnieją produkty, które mogą normalizować sen. Zawierają one aminokwas tryptofan. Jest go dużo w zdrowym mleku, krowim i kozim, w zielonych warzywach, w rybach i owocach morza – powiedział lekarz somnolog Sergo Centeradze z Uniwersytetu Sieczenowskiego w Moskwie. – Jednocześnie należy unikać alkoholu i zmniejszyć spożycie słodkich napojów gazowanych i kawy – dodał. Bo niestety sen po spożyciu alkoholu jak i po wszelkich napojach gazowanych czy kawie zwykle jest znacząco zaburzony, a wiele osób rozstraja się spożywaniem tych produktów w porze wieczorowej.

Aby normalizować produkcję melatoniny należy też przestrzegać godzin snu i wypoczynku. Melatonina uwalniana jest do krwi najmocniej od godziny 23:00 do 01:00, bo ten związek chemiczny wytwarza się w organizmie, gdy śpimy w zaciemnionym pomieszczeniu. Aby melatonina mogła się należycie uwalniać konieczne jest całkowite zaciemnienie pomieszczenia w którym śpimy, dokładne zasłonięcie okien i wyłączenie wszelkich źródeł światła, w tym wszystkich diod od urządzeń elektronicznych, które muszą być całkowicie wyłączone lub usunięte z pomieszczenia sypialnego.

- Zdrowi ludzie mogą jeść zarówno mąkę, jak i słodycze i nie przybierać na wadze, ponieważ działa u nich mechanizm, który wytwarza hormon somatotropowy. Jest on produkowany tylko w nocy w czasie snu i może spalić 150 gram tkanki tłuszczowej w ciągu 50 minut. Jeśli w nocy nie śpimy, nic dziwnego, że jego produkcja ulega zaburzeniom i ograniczeniom skutkując podatności na otyłość.

Ażeby schudnąć, należy zasnąć przed północą - hormon ten produkowany jest wyłącznie we śnie, najbardziej między godziną 23:00 a 01:00 w nocy czasu lokalnego. Ponadto hormon somatotropowy będzie wytwarzany, jeśli wieczorem zjemy dwa gotowane białka jaja kurzego. - powiedział dietetyk Aleksiej Kowalkow. Chodzi o dostarczenie organizmowi substancji wyjściowych do produkowania hormonu. Zła dieta pozbawiająca niektórych składników, często prowadzi do chorób i zaburzeń organizmu.

Jeśli występują poważne problemy z nadwagą czy otyłością, sam hormon nie wystarczy i należy udać się do endokrynologa - być może trzeba wdrożyć silniejsze kompleksowe leczenie niźli pozwalające utrzymać dobre zdrowie proste porady medycyny prewencyjnej (profilaktycznej). Specjalista zleci odpowiednie badania i dostosuje styl życia do wyników badań. Pomimo tego, że choroby endokrynologiczne, które prowadzą do rozwoju otyłości, występują tylko u 5% ludzi, u wszystkich takich pacjentów lekarze obserwują zmiany w produkcji hormonów i enzymów, w szczególności – niedobór endorfin, które uzupełniamy spożywając słodycze i tłuszcze.

wtorek, 7 maja 2019

Harry Edwards - Uzdrowiciel Duchowy Wielkiej Brytanii

Harry  Edwards - duchowy uzdrowiciel XX wieku w Wielkiej Brytanii 


W historii różnych krajów zdarzają się czasami ludzie niezwykli, ponadprzeciętni, którzy wnoszą wiele w rozwój ludzkości. Często ich niezwykłość jest nawet dla nich samych zaskoczeniem. Warto poznawać ich wydarzenia życiowe, aby się przekonać, że pomimo ogromnych przeciwności, oporu świadomości ludzi i instytucji potrafili tak dużo dokonać. Taką osobą jest Harry Edwards – angielski uzdrowiciel który żył w latach  1893-1976 w Wielkiej Brytanii. Uznany w latach sześćdziesiątych XX wieku za wielkiego uzdrowiciela strefy anglosaskiej, anglojęzycznej. W Polsce jest prawie nieznany, gdyż w czasach jego działalności Polska miała swoich wielkich duchowych uzdrowicieli jak Czesław Klimuszko oraz Stanisław Nardeli (1928-1985) ze Stalowej Woli. Duchowy dar uzdrawiania przydarzył się Harry Edwards’owi, można by powiedzieć, przez przypadek o ile przypadki istnieją, po części wbrew jego woli i aktywności, wbrew też egzystującemu prawu i tak zwanemu zdrowemu rozsądkowi. Podobnie miewało wielu innych sławnych uzdrowicieli, jak chociażby pochodzący z Gdańska Bruno Gröning (1906-1959).

Harry James Edwards - 1893-1976 - Healer - Uzdrowiciel

Uzdrowiciel Harry James Edwards rodził się w Londynie, w Wielkiej Brytanii, w dniu 9 maja 1893 roku, dokładnie w północno-londyńskiej dzielnicy Islington. Urodził się jako syn drukarza o nazwisku James John Edwards i jego żony Ellen Sellman, jedno z dziewięciorga dzieci w rodzinie. W dzieciństwie był raczej niesfornym chłopcem, mającym nawet na swym koncie kilka wykolejeń pociągów i wcześniejsze uwolnienie podczas festynu dużego balonu, ale pod wpływem zakochania się w wieku 12 lat w córce okolicznego rzeźnika, zaczął się powoli odmieniać na lepsze. Dla owego dziewczęcia definitywnie skończył z przeklinaniem, psikusami, i przyłączyć się nawet na jakiś czas do wspólnoty religijnej Lads Brigade.

Podczas I wojny światowej służył w Mumbai w Indiach i w Iraku w okolicy Tikrit, gdzie awansował do stopnia kapitana, chociaż jego działania polegały głównie na pomocy medycznej. Harry James Edwards pełnił w wojsku między innymi nieoficjalnie funkcję miejscowego lekarza. Mając do swojej dyspozycji tylko bardzo prymitywne wyposażenie apteczki, leczył tamtejszą ubogą ludność. Tam też po raz pierwszy zauważył u siebie pewne zdolności uzdrowicielskie, o których miał jednak wkrótce zapomnieć.

W 1921 roku powrócił do wielkiej Brytanii, gdzie poślubił Phillis, z którą ma czworo dzieci. Małżonkowie otworzyli sklep dworcowy i księgarnię w Balham w Południowym Londynie. Z natury trochę sceptyczny i kierujący się zdrowym rozsądkiem nie był zainteresowany duchowym rozwojem, chociaż w Indii zetknął się z fenomenami fakirów i joginów, którzy wywierali ogromne wrażenie na brytyjskich wojskach okupacyjnych. Powracając do Londynu otworzył zakład drukarski w którym przez lata pracował, był zainteresowany polityką z ramienia partii liberalnej, a nawet dwa razy (w 1929 i 1935 roku) startował jako kandydat do parlamentu, niestety albo i na szczęście bezskutecznie.

środa, 30 stycznia 2019

Zielona Herbata - Uzdrawianie i Zdrowie

Zielona herbata - jej wpływ na zdrowie i długowieczność 


Zielona herbata coraz częściej gości na naszych stołach, chociaż nie wszyscy mają w zwyczaju jeszcze jej stałe spożycie. Swoją popularność zawdzięcza właściwościom pro zdrowotnym jakie wynikają z jej regularnego picia. Picie zielonej herbaty jest dla Chińczyków rytuałem, który sięga swoimi korzeniami w głąb ich samych i pozwala im na osiągnięcie harmonii i wyciszenia. To najstarsza herbata świata, a według wielu także najzdrowsza z herbat. To tłumaczy, dlaczego jej spożycie w krajach zachodnich w ciągu pierwszej dekady XXI wieku wzrosło wielokrotnie. 



Herbata zielona - nie podlega fermentacji, lecz jedynie suszeniu. Pije się ją głównie we wschodniej Azji, chociaż jej popularność u nas wzrasta ostatnimi czasy. Żeby ją dobrze zaparzyć, nie możemy iść po linii najmniejszego oporu i zalać jej wrzątkiem. Woda powinna mieć około 70-80 stopni Celsjusza, a herbaty na filiżankę nieco więcej - półtorej łyżeczki (około 5 gram). Parzymy tylko 2-3 minuty, gdyż parzona dłużej staje się gorzka i traci swój smak. Niektóre odmiany zielonej, np. japońską Banchę parzy się tylko minutę. Krzew herbaciany to wiecznie zielona roślina z rodziny kameliowatych. Nosi nazwę Camelia sinensis, a jej indyjska odmiana Camelia Assamica, potocznie chia lub cia od czego mamy indyjską nazwę chay, ciay (polski "czaj"). Ze zmieszania tych dwóch odmian powstały też krzewy herbaty gruzińskiej i cejlońskiej.  

sobota, 1 grudnia 2018

Nowa choroba weneryczna mycoplasma genitalium

Mycoplasma genitalium - nowa choroba weneryczna 


Przez światowe media od 2014 roku przewija się fala doniesień o "nowej" bakterii przenoszonej podczas stosunków seksualnych. Zakażonymi mogą być już co setna czy co setny z tych, którzy uprawiają seks a od tego czasu w sumie nawet co 50-ta osoba. "Nowa choroba zakaźna", "Nosicielem co setny człowiek na Ziemi". "Nie ma prawie żadnych sygnałów ostrzegawczych". To tytuły z czołówek zagranicznych portali naukowych i medycznych, a jak wiadomo bardzo trudno oszacować ilość zakażeń przebiegających z początku bezobjawowo. 

Mycoplasma genitalium - bakteria weneryczna

Najwięcej miejsca poświęcono Mycoplasma genitalium na Wyspach Brytyjskich. Bo to sytuację w Anglii opisuje praca opublikowana w 2015 roku w "International Journal of Epidemiology". Inny powód to ten, że całkiem niedawno, bo we wrześniu 2015 roku, przez Wyspy przetoczyła się lekka fala paniki spowodowana wykryciem u kilkunastu mieszkańców Anglii Północnej "superrzeżączki", czyli dwoinki rzeżączki opornej na stosowane dziś antybiotyki. Obawy związane z ewentualnym rozprzestrzenieniem się epidemii bardzo podniosły poziom zainteresowania chorobami przenoszonymi drogą płciową, tym bardziej, że coraz więcej pojawia się chorób lekoopornych, w tym szczególnie antybiotykoopornych, nie poddających się procedurom leczniczym. 

Bakteria trochę nowa, a trochę stara 


We wspomnianej brytyjskiej pracy zespół kierowany przez dr Pam Sonnenberg przeanalizował wyniki badań wykonanych u 4,5 tysiąca Brytyjczyków. Okazało się, że na 2015 rok co setna osoba w wieku 16-44 lat (a więc 1 procent tej populacji) była zakażona bakterią z gatunku Mycoplasma genitalium. To więcej niż odsetek osób zakażonych rzeżączką, o której przecież słyszał nieomal każdy dorosły człowiek. - Najbardziej na zakażenie naraża większa liczba partnerów seksualnych, w tym przypadku czterech lub więcej w roku poprzedzającym badanie. W podobnym stopniu na infekcję narażone są osoby niestosujące - szczególnie przy przypadkowym seksie i z nowym partnerem czy partnerką - prezerwatyw - wyjaśniał dr Nigel Field, współautor badania. Jak widać, choroby weneryczne, to ciągle głównie skutek rozwiązłości seksualnej o zdrady małżeńskiej, tak jak w dawnych czasach. Przykazania o wierności i zalecenia dla monogamii mają sens, okazuje się, że bardziej prozdrowotny niźli religijny. 

piątek, 23 listopada 2018

Stanisława Lewicka uzdrowicielka z Bieszczad

Szeptucha leczy ogniem i modlitwą pełną żywej wiary 


UZDROWICIELKA Z PODKARPACIA

Stanisława Lewicka (84 l.) z Bieszczad, z Bojkowszczyzny na Podkarpaciu nie ma wątpliwości: dostała niezwykły dar od Boga i musi się nim dzielić. Dlatego ziołami, ogniem i modlitwą uzdrawia ludzi z różnych dolegliwości. W okolicy mówią na nią „szeptucha”. Ona sama woli słowo – uzdrowicielka. Jest tak skuteczna, że współpracę proponował jej nawet szpital! Nie lubi określenia szeptucha, woli znachorka ludzkich serc, bo według niej wszystkie choroby pochodzą ze stresu i zmartwień. 

Stanisława Lewicka z Bieszczad - cudowna uzdrowicielka, znachorka i szeptunka

Szeptucha z Podkarpacia leczy lepiej niż lekarze 


Pani Stanisława ze Średniej Wsi na Podkarpaciu nie skończyła wyższych szkół ani nie czytała naukowych książek. Wszystkiego nauczyła się od swojej mamy, która przed II wojną światową przyjmowała porody oraz uzdrawiała ludzi i zwierzęta. W biednej bieszczadzkiej wsi ona jedna potrafiła pomóc cierpiącym. 

– „Po śmierci mamy to ja zajęłam się wyciąganiem chorób” – opowiada znachorka znana jako szeptucha i wybitna uzdrowicielka. Uważa, że zdrowie można znaleźć na łące. Wystarczy tylko odszukać odpowiednie zioła. Leszczyną goi rany, rumiankiem łagodzi ból zębów czy głowy. Najczęściej stosuje jednak len i pszczeli wosk, który rozgrzewa i przykłada w bolące miejsce, w tym także na bolącą głowę. Jednym z poważnych schorzeń, z których uzdrowicielka wyleczyła setki chorych jest róża – bolesne zmiany skórne. Najwięcej ludzi przyjeżdża do niej właśnie z tym problemem. A pani Stanisława pali włókna lnu i przykłada rozgrzaną tkaninę na czerwone plamy. – „Po kilku zabiegach one zupełnie znikają” – mówi.

To właśnie w tej sprawie zgłosił się do niej szpital w Ustrzykach. Jednak o szczegółach ani znachorka, ani szpital rozmawiać nie chcą - cóż tajemnica lekarska. Pani Stanisława nie uzdrawia dla pieniędzy. – „Dostałam dar, mam obowiązek się nim dzielić” – mówi skromnie. Pani Stanisława za porady nie pobiera opłat, aczkolwiek wiele osób zostawia jakiś skromny datek - na len i zioła, i na zapałki. 

niedziela, 5 sierpnia 2018

Koło Przyjaciół Medycyny Bhaishajya

Witamy w Kole Przyjaciół Medycyny Bhaiszadżja 


Rudra Bhaiszadżja (Bhaishajya) zwraca uwagę, że istnieje uzdrawiająca siła, którą nazywa prądem uzdrawiającym, energią witalną, siłą życia, daiwa praną. W czasie jego wykładów i przekazów, za sprawą witalnego prądu uzdrawiającego następuje tysiące uzdrowień. Od wielu tysięcy lat ludzie spotykają się w miejscowych wspólnotach na całym świecie, aby wspólnie przyjmować tę leczącą siłę i dowiedzieć się więcej o nauce Mistrza Medycyny, Guru Bhaiszadżja.

Napływ prądu uzdrawiającego, mistycznej leczącej bożej siły powoduje, że w ciele dochodzi do procesu oczyszczającego, który może być również bolesny. Choroba zostaje wyparta z ciała, a proces ten Guru Bhaiszadżja nazywa regulacjami lub transfomacjami. Liczne uzdrowienia z narkomanii i uzależnienia alkoholowego świadczą, że również w tej dziedzinie jest możliwa pomoc i uzdrowienie poprzez naukę medycyny energetycznej i duchowej Guru Bhaiszadżja. Poszczególne losy, opisane w relacjach byłych narkomanów, głęboko poruszają serca i umysły terapeutów. Te osoby były cieleśnie i duchowo zrujnowane, a żadna terapia nie była na tyle skuteczna, aby uwolnić ich trwale od wszelkich nałogów czy zniewoleń. 

Rudra Bhaiszadźja - Mistrz Uzdrawiania
Nauka Mistrza Uzdrawiania - Rudra Bhaiszadżja (Bhaishajya) opiera się na wpływie duchowych sił na człowieka. Wpływ tych sił jest o wiele większy, niż uświadamia to sobie większość ludzi. Rudra Bhaiszadżja porównuje człowieka z baterią. W życiu codziennym każdy traci siłę, a mimo to często nie jest w wystarczającej ilości przyjmowana konieczna, nowa energia życia. Jak nie jest w stanie pracować wyładowana bateria, tak samo nie może wykonywać swoich zadań ciało pozbawione siły. Następstwem jest napięcie, stan zdenerwowania, stany strachu i w końcu choroba. Rudra Bhaiszadźja - Guru Medycyny Duchowej tłumaczy, jak każdy człowiek może znowu dotrzeć do nowych energii. W tym przypadku zaufanie i wiara w dobro jest takim samym warunkiem, jak wola osiągnięcia zdrowia. Człowiek jest wszędzie otoczony uzdrawiającymi falami, które powinien tylko w siebie przyjąć, wchłonąć. Rudra Bhaiszadźja twierdzi, że nie ma chorób z których nie można wyleczyć, co potwierdzają sprawdzone medycznie relacje o uzdrowieniach cudownych. 

Uzdrowienia następują szczególnie na drodze duchowej, bioenergetycznej, i dlatego nie są one powiązane z materialnym ciałem Guru Bhaiszadźja. Aby przyjąć w siebie ten uzdrawiający prąd duchowej energii, daiwa prany, człowiek szukający pomocy siedzi z dłońmi otwartymi do góry. Ręce i nogi są skrzyżowane, aby nie przepuszczać przepływu uzdrawiającego prądu do ziemi. Myśli o chorobie i kłopotach przeszkadzają w działaniu prądu, natomiast pomagają myśli o czymś pięknym, jasnym, lekkim, światłym. Kiedy uzdrawiający prąd przepływa przez ciało, wnika w organy, które były obciążone i rozpoczyna tam swoje oczyszczające i uzdrawiające działanie. Przy tym mogą pojawić się pewne bóle i parestezje, które są wskaźnikiem oczyszczania ciała.

wtorek, 3 lipca 2018

Fałszywe leki w aptekach

Fałszywe leki w aptekach i szpitalach. Fałszywe szczepionki. 


Fałszywe leki, podróbki leków, znajdują w polskich aptekach. Ludzie nieświadomie je kupują i zjadają, a urzędy nic z tym nie robią, bo w Polsce brak jest skutecznego nadzoru nad prywatnymi hurtowniami farmaceutycznymi. Podrabiane leki, w najlepszym wypadku, nie przyniosą pożądanych rezultatów, a w najgorszym mogą okazać się śmiertelne dla przyjmujących je pacjentów. 

Nieomal każdego dnia kilka do kilkanaście tysięcy Polaków nieświadomie kupuje w aptekach podrobione lekarstwa - także te na receptę. Jeszcze większy problem jest też z tymi sprzedawanymi przez internet, czy na bazarach, a służby nadzoru farmaceutycznego i bezpieczeństwa państwa wciąż zdają się nie dostrzegać problemu, głównie z powodu niewiedzy, nieuctwa i ignorancji oraz z powodu głupoty ślepego popierania szkodliwego dla ludzkości systemu kapitalistycznego mającego na celu zwiększenie prywatnych zysków a nie dobro i zdrowie pacjentów. 

Fałszowanie medykamentów - fałszywe leki

Według informacji podawanych w Polsce przez prof. Zbigniewa Fijałka, który jest szefem Zespołu ds. Sfałszowanych Leków Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, rocznie na całym świecie ponad 1 mln osób umiera z powodu zażywania sfałszowanych lekarstw, ile ciężko choruje, cierpi, przeżywa szkodliwe skutki uboczne zażywania toksycznych substancji trudno nawet jest ocenić. 

Przykładem podróbki może być szeroko stosowany i skuteczny lek przeciwmalaryczny Artesunate, masowo podrabiany w Azji. Prowadzone w 2005 roku śledztwo wykazało, że podróbki zawierały substancję czynną w niewłaściwej ilości lub wcale jej nie miały. Fałszerze nie zapewniają swoim produktom odpowiedniej jakości. Często zamiast związku działającego dodają substancje toksyczne. Tak było w Bangladeszu w 1995 roku. Do syropów z paracetamolem dodano glikol dietylenowy – zmarło wtedy wiele dzieci. Innym przykładem jest użycie zwykłej wody wodociągowej, zamiast sterylnej, do produkcji leków przeciwnowotworowych i przeciwko AIDS. U osób ze znacznie obniżoną odpornością zmiana ta prowadziła do śmiertelnych zakażeń. Inny przykład to wypełnianie tabletek Zyprexy kwasem acetylosalicylowym, który może wywołać reakcje alergiczne bądź spowodować kłopoty z krzepliwością krwi u pacjentów, a przede wszystkim pozbawiony jest działania przeciwpsychotycznego. 

Ekspert wyjaśnia, że problem fałszywych leków z aptekach nie dotyczy tylko krajów afrykańskich, Rosji, Indii czy Chin, ale tak samo Unii Europejskiej, w tym Polski. Zgodnie z szacunkami analityków rynku leków przynajmniej jedna na sto osób nieświadomie kupuje w aptece podrobione leki, które mogą bardzo zaszkodzić, chociaż dane te dotyczą Zachodniej Europy, a w Polsce zwykle jest gorzej. Również takie na receptę, w tym antybiotyki, czy takie, które ratują życie (np. stosowane w leczeniu nowotworów). 

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Homeopatia - miazmy i leczenie homeopatyczne

Homeopatia i doktor Samuel Christian Hahnemann (1755-1843) 


Wiele osób dopytuje czy warto się leczyć metodami homeopatycznymi i czy homeopatia może na cokolwiek pomóc, a przecież z każdą metodą zanim się jej poddamy jako pacjenci warto się zapoznać i spróbować zrozumieć jak i na co działa. Homeopatia to starożytna, z pochodzenia wschodnia, nauka o zdrowiu i sztuka leczenia pacjentów z zastosowaniem rozcieńczonych do ilości śladowej preparatów, zwykle tradycyjnie stosowana łącznie z akupunkturą, krystaloterapią, leczeniem światłem (koloroterapią) oraz bioenergoterapią (nakładaniem rąk). Trzy podstawowe miazmy (skazy) opisane przez Samuela Hahnemanna pasują dokładnie do opisu zaburzeń trzech Dosha w ajurwedzie: Vata, Pitta, Kapha (Kafa), aczkolwiek ajurweda używa także ich kombinacji, co daje razem siedem rodzajów zaburzeń podłoża humoralnego (dosha). 

Medykamenty homeopatyczne

Niemiecki lekarz Samuel Christian Hahnemann (1755-1843) teorię homeopatii tworzył w czasach, kiedy nikt jeszcze nie łączył występowania chorób z istnieniem bakterii czy wirusów i nie było leków takich jak antybiotyki. Nieliczne preparaty, które miały jakąkolwiek skuteczność, były jednocześnie bardzo toksyczne (np. opary rtęci, arszenik, wyciąg z wilczej jagody). Na liście działających leków znajdowała się chinina stosowana w leczeniu malarii. Zaintrygowany nią Hahnemann postanowił wypróbować chininę na własnym organizmie. Po przyjęciu chininy miał atak dreszczy z uczuciem lęku. Ponieważ bardo przypominało mu to objawy malarii (choć nie rozwinął najbardziej charakterystycznego, czyli gorączki), opracował pierwszą zasadę homeopatii: “similia similibus curentur”, czyli: “podobne lecz podobnym”. 

Z biegiem czasu opracowano kolejne zasady homeopatii, a wśród nich tę, która wydaje nam się dziś najbardziej charakterystyczna, czyli powielane wielokrotnie rozcieńczanie roztworu z substancją wywołującą objawy podobne do chorobowych. Rozcieńczanie trwa tak długo, aż w końcu w ostatecznym produkcie nie ma już cząsteczek aktywnej substancji. Jak to możliwe, że taki preparat wciąż może działać zastanawia się wielu uczonych. Tu pojawia się element bioenergetyczny, czyli energiczne potrząsanie (nazywane przez homeopatów succussion), które nadaje uzdrawiającą moc roztworowi, podobnie jak potrząsanie mieszankami ziół czy ciała w masażu wibracyjnym. Homeopaci zakładają, że im mniej środka czynnego w roztworze poddanym dynamizowaniu (rozcieńczanie plus potrząsanie), tym silniej on działa, natomiast pozbywa się skutków ubocznych. 

Do roku 2017 jest prawie 300 randomizowanych, w większości podwójnie zaślepionych badań klinicznych w zakresie dobrej skuteczności leczenia homeopatycznego. Homeopatia dobrze działa zwłaszcza w leczeniu górnych dróg oddechowych u dzieci. Przykładowo, w 2008 roku we Francji odbyły się badania kliniczne w trzech grupach po około 1600 pacjentów. W pierwszej grupie były osoby chorujące na infekcje górnych dróg oddechowych, w drugiej - osoby z depresją, bezsennością, nadpobudliwością i stanami lękowymi, a w trzeciej – cierpiące na bóle mięśniowo-kostne i mięśniowo-szkieletowe, czyli bóle stawów, kręgosłupa i kolan. W badaniach uczestniczyło 800 lekarzy. Wykazano niezbicie, że homeopatia jest skuteczna w leczeniu wymienionych chorób. Stwierdzono, że w depresji, jeśli łączy się terapię homeopatyczną z konwencjonalną, zużycie tradycyjnych leków spada o 70 procent. Badanie było zatwierdzone przez naczelną francuską radę lekarską.