sobota, 2 listopada 2013

Leczenie Duchowe - Podstawy Praktyki

Wprowadzenie do leczenia duchowego 


Stwierdzenie, że jestem uczniem tybetańskim pewnego stopnia, jest chyba niewystarczające, albowiem wszyscy są uczniami od najskromniejszego kandydata aż do - i ponad - samego Chrystusa. Żyję w ciele fizycznym na granicy Tybetu jak inni ludzie i czasem, gdy me zajęcia na to pozwalają, przewodniczę (z punktu widzenia ezoterycznego) wielkiej grupie łamów tybetańskich. I to chyba było przyczyną, iż mówiono, jakobym był przełożonym pewnego klasztoru łamów.

Leczenie duchowe - bioenergoterapia
Towarzysze mej pracy w Hierarchii (a wszyscy prawdziwi uczniowie są towarzyszami w tej pracy) znają mnie pod innym imieniem i na innym urzędzie. A.A.B wie kim jestem i rozpoznaje mnie pod obydwoma mymi nazwami. Jestem waszym bratem, przebywającym trochę dłużej na ścieżce niż przeciętny uczeń i ponoszę przez to większą odpowiedzialność. Jestem tym, który zmagał się i wywalczył swą drogę w większym świetle niż kandydaci mający czytać ten artykuł i dlatego muszę działać jako dobry przewodnik światła, bez względu na to, ile by to kosztowało.

Nie jestem starym człowiekiem i nie mam tego wieku, który liczą Mistrzowie, jednak nie jestem młody i niedoświadczony. Zadaniem moim jest nauczać i rozpowszechniać wiedzę Odwiecznej Mądrości, gdziekolwiek tylko mogę znaleźć oddźwięk, i czynię to już od wielu lat. Staram się również być pomocny Mistrzom M. i K.N., gdy tylko nadarzy się sposobność, albowiem już od dawna byłem złączony z Nimi i z Ich pracą.

W tym wszystkim, co wyżej wspomniałem, oznajmiłem wam wiele, jednakże równocześnie nie powiedziałem nic, co by mogło was skłonić do ofiarowania mi ślepego zaufania i nieograniczonego przywiązania, który uczuciowy kandydat ofiarowuje Guru i Mistrzowi, nie będąc jeszcze w stanie z Nim się skontaktować. Nie dojdzie on do upragnionego połączenia z Guru, dopóki nie przemieni uczuciowego przywiązania — w altruistyczną służbę dla ludzkości, a nie dla Mistrza. Książki, które napisałem, wysyłam nie żądając ich przyjęcia, mogą one być poprawne, prawdziwe i pożyteczne albo mogą takie nie być.

To wy macie stwierdzić ich prawdziwość przez odpowiednie zastosowanie i intuicyjne wykonywanie wskazówek w nich zawartych. A nie ja ani A.A.B — nie jesteśmy w najmniejszym stopniu zainteresowani tym, aby je uznano za pisma natchnione lub aby mówiono o nich (z wstrzymanym oddechem), że są dziełem jednego z Mistrzów. Jeśli przedstawiają prawdę w taki sposób, że wynika ona konsekwentnie z już ofiarowanych światu nauk, jeśli wiadomości w nich zawarte podnoszą dążenie i wolę służenia z planu emocjonalnego na plan mentalny (gdzie można znaleźć Mistrzów), to wtedy spełnią one swoje zadanie.

Jeśli podana nauka wywoła oddźwięk w oświeconym umyśle i przyniesie rozbłysk i rozjaśnienie jego intuicji, wtedy niech będzie ona przyjęta — lecz nie w innym wypadku. Jeśli tezy moje spotkają się z ewentualnym potwierdzeniem lub będą uważane za prawdę, jako dowód Prawa Analogii— wtedy będzie to właściwe i dobre. Gdyby jednak tak miało nie być, niech studiujący nie przyjmie tego, co napisane.

INWOKACJA


Niech ze Źródła Światłości — Gdzie ukryta moc Boga, Spłynie światło przemożne na ludzi,

Niech wśród ziemskich marności -  Prawdy ściele się droga, I do twórczej współpracy ich budzi.

Niech ze źródła Miłości, Które Sercem jest Boga Miłość spłynie wszechmocna na ludzi!

Niechaj Chrystus zagości – Duch na ziemskich tu drogach, I braterskie współżycie obudzi.

Niech z ośrodka Mądrości, Gdzie zgłębiona Moc Boża, Wolą ludzką Duch Prawdy steruje,

I na szlakach wieczności – Poprzez ziemskie bezdroża, Niech człowieka do Światła kieruje!

Niech ród ludzki wyłoni – Ze swych środowisk na Ziemi, Słońce Ducha i słońce Miłości

Niech Duch piekło rozgromi – Natchnie czyny dobrymi, I prowadzi drogami radości.

Niechaj Światła Wiek Złoty Zapanuje na Globie I Miłości otoczą go skrzydła.

Powyższa Inwokacja lub Modlitwa nie należy do żadnej osoby ani grupy indywidualnej, lecz do całej Ludzkości. Żadna poszczególna grupa ani organizacja nie jest zobowiązana do jej odmawiania lub zachęcania innych do tego. Inwokacja ta ukazuje się często w gazetach lub w czasopismach wielu krajów, jest emitowana przez stacje radiowe całego świata. Wiele tysięcy ludzi odmawia ją codziennie, tworząc w ten sposób duchową, wszechświatową, wspólną wiarę i opinię publiczną, której nic nie będzie mogło się oprzeć.

Piękno i siła tej Inwokacji leży w jej prostocie i w wyrażeniu pewnych podstawowych Prawd, które wszyscy ludzie podświadomie i w sposób przyrodzony przejmują jako prawdę o istnieniu zasadniczej inteligencji, której mgliście nadajemy imię Boga. Prawdy, że poza wszelkim zewnętrznym pozorem siłą poruszającą wszechświat jest Miłość prawdy, że wielka indywidualność zwana przez chrześcijan Chrystusem, przez żydów Mesjaszem, przez buddystów Maitreą, a przez hinduistów Kalkinem zstąpiła na ziemię i wcieliła tę miłość tak, że mogliśmy ją poznać. Prawdy, że zarówno miłość, jak i mądrość są wynikiem tego, co nazywa się Wolą Boga, i w końcu tej oczywistej prawdy, że tylko ludzkość może sama wykonać plan.

- Alice A. Bailey


Uwagi wstępne do leczenia duchowego 


Problem leczenia jest tak stary jak sam czas i zawsze był przedmiotem badań i doświadczeń. Lecz co się tyczy prawidłowego użytkowania zdolności i sił leczenia, wiedza ta jest jeszcze w powijakach. Dopiero w tym wieku i pokoleniu zaistniała w końcu możliwość podania prawa magnetycznego leczenia i wskazania przyczyn tych chorób — powstających w trzech zewnętrznych ciałach — które teraz dewastują ludzkość, powodując nieskończone cierpienia i męki oraz prowadząc człowieka ku bramie świata bezcielesnego bytu.

Dopiero dzisiaj człowiek jest w takim momencie rozwoju swej świadomości, kiedy zaczyna rozumieć siłę światów wewnętrznych — subiektywnych — i nowa oraz rozległa wiedza psychologiczna jest odpowiedzią na jego rosnące zainteresowania. Procesy dostosowania, eliminacji i leczenia zajmują zarówno umysły wszystkich myślących, jak i cierpiących ludzi. Przed nami wiefe pracy i dlatego proszę o cierpliwość z waszej strony. Wchodząc w dziedzinę lecznictwa, wstępujemy w świat wiedzy ezoterycznej, niezliczonych wniosków oraz stajemy przed zbiorami twierdzeń wielu umysłów, starających się przez wieki uzdrawiać i pomagać.

Pytania zadawane chorobie w jakim celu i dlaczego były przedmiotem nieskończonych badań i dociekań oraz wysnuto wiele wniosków, by zaspokoić te utyskiwania, jak również wiele sformułowań, dotyczących metod, strony technicznej, recept, przepisów i różnych sposobów postępowania oraz teorii. Wszystko to służy do przepojenia umysłów pojęciami — czasem poprawnymi, czasem błędnymi — a to najbardziej uniemożliwia studiującemu przyjęcie nowych, dotychczas nie znanych idei.

Kandydaci najbardziej na tym tracą, gdy odrzucają rezygnację z tego, co umysł niższy pielęgnuje i miłuje. Gdy uda im się posiąść umysł otwarty — są gotowi do przyjęcia nowych teorii i hipotez, odkrywają jednak, że stara i droga im prawda nie została rzeczywiście utrącona, lecz tylko odłożona na swe właściwe miejsce w szerszym planie.

Wszyscy wtajemniczeni w Prastarą Wiedzę są tym samym uzdrowicielami, choć wcale nie muszą leczyć ciała fizycznego. Jest to następstwo faktu, że wszystkie dusze, które osiągnęły w pewnej mierze prawdziwe wyzwolenie, przewodzą energię duchową. Wpływa ona automatycznie na pewne aspekty mechanizmu, który wykorzystują stykające się dusze. Gdy używam tu słowa mechanizm, mam na myśli różne postacie narzędzia, ciała lub formy naturalne, poprzez które wszystkie dusze szukają przejawienia. Odnoszę to przeto do:

1. Gęstego ciała fizycznego, które jest ogólną sumą organów nań się składających; posiadają różne funkcje, umożliwiające duszy wyrażanie się na fizycznym, czyli obiektywnym planie, jako na części znaczniejszego i obszerniejszego organizmu. Ciało fizyczne jest aparatem odbiorczym dla wewnątrz mieszkającego ducha człowieka i służy jako narzędzie do połączenia tej duchowej istoty z aparatem odbiorczym Logosu planetarnego, czyli życia, w którym istniejemy, poruszamy się i mamy swój byt.

2. Ciała eterycznego, mającego jeden główny cel — ożywiania i napełniania energią ciała fizycznego i przez to włączenie go w energetyczne ciało Ziemi i Systemu Słonecznego. Jest to tkanina składająca się z prądów energetycznych, światła i linii sił. Stanowi ono część rozległej sieci, energii będących podstawą wszelkiego kształtu, zarówno wielkiego, jak i małego (mikrokosmosu i makrokosmosu). Wzdłuż tych linii energetycznych płyną siły kosmiczne, jak krew przepływa przez żyły i arterie. Ten nieustanny, indywidualny — ludzki, planetarny i słoneczny — obieg sił życiowych przez ciało eteryczne wszystkich form jest podstawą całego przejawianego życia i wyrazem istotnej nierozłączności wszech życia.

3. Ciała astralnego, czyli ciała życzeń (nazywanego czasami ciałem czuciowym), będącego wynikiem wzajemnego oddziaływania pragnień i emocjonalnej odpowiedzi na nie ja ośrodkowego: wynikły wskutek tego rezultat — w tym ciele astralnym — jest doświadczany jako uczucie, jako ból lub przyjemność oraz inne pary przeciwieństw. W tych dwu ciałach — eterycznym i astralnym — znajduje się 90 procent przyczyn chorób i cierpień.

4. Ciała mentalnego z substancji chitta (ćitta) lub umysłowych, którego jednostka ludzka może używać i na którym może odciskać wrażenia: tworzy ono czwarte ciało z serii narzędzi stojących do dyspozycji duszy. Równocześnie trzeba pamiętać, że te cztery ciała tworzą jeden mechanizm. Pięć procent wszystkich nowoczesnych chorób bierze początek w tym ciele lub w stanie świadomości. Chciałbym tutaj zakomunikować prawdę: stałe powtarzanie przez pewne szkoły leczących twierdzenia, że umysł jest przyczyną wszystkich chorób, nie jest jak dotąd faktem.

Za milion lat, gdy ognisko ludzkiej uwagi przesunie się z natury uczuciowej na umysłową i gdy człowiek będzie w istocie swej bardziej umysłowy, tak jak dzisiaj jest istotnie uczuciowy, będzie można poszukiwać przyczyn chorób w dziedzinie umysłowej. Dziś znajdujemy je (z wyjątkiem kilku rzadkich przypadków) w braku żywotności lub za wielkim jej pobudzaniem w dziedzinie uczuć i pragnień (poskramianych lub nadmiernie folgowanych) albo w mrocznych usposobieniach, w tłumieniu lub w wyrażaniu głęboko utajonych tęsknot, wypływających z życia uczuciowego jednostki. To zmusza przede wszystkim do posiadania i do budowania zewnętrznego aparatu odbiorczego i zniewala dzisiejszy mechanizm, który był skonstruowany w istocie do zadań fizycznych, by służył celom bardziej subiektywnym. Stwarza to znowu kłopoty i tylko wtedy, gdy człowiek zrozumie, że w jego zewnętrznej, fizycznej powłoce istnieją inne ciała, służące celom subtelniejszych odbiorów, zobaczymy ponowne stopniowe przystosowanie się i zdrowie ciała fizycznego. O tych delikatniejszych powłokach pomówimy później.

Zapytacie naturalnie, jaki jest ogólny plan, którego będę się trzymał, dając wam wskazówki o prawach leczenia, tych prawach, które prowadzą wtajemniczonych i muszą stopniowo zastąpić bardziej fizyczne metody dzisiejszej sztuki uzdrawiania. Wy, ma się rozumieć, również staracie się poznać specjalną technikę, której jako uzdrowiciele — musicie się nauczyć używać, zarówno na sobie samych, jak i na tych, których usiłujecie uzdrawiać. Krótko naszkicuję naukę, którą zamierzam podać, i wskażę, na co należy położyć nacisk, gdy zaczniecie studiować ten przedmiot.

Otóż zamierzam najpierw wspomnieć o przyczynach chorób, albowiem uczeń okultyzmu musi zawsze zacząć od świata przyczyn, a nie od świata skutków. Następnie opracuję siedem metod leczenia, które rządzą dziełem restytucji (jak się to nazywa w terminologii okultystycznej), praktykowanych przez wtajemniczonych świata. One określają technikę, której należy używać. Zauważycie, że te metody i technika są uzależnione od promieni (o których pisałem gdzie indziej) i że leczący musi wziąć pod uwagę nie tylko swój własny promień, lecz także promień pacjenta.

Jest przeto siedem metod zależnych od promieni, które wymagają objaśnienia, zanim mogą być rozumnie zastosowane. W trzecim punkcie położę nacisk na psychologiczne leczenie i na potrzebę współpracy z pacjentem w jego życiu wewnętrznym, podstawowe prawo będące podłożem każdego ezoterycznego leczenia może być bowiem ujęte następująco:

Prawo I


Każda choroba jest wynikiem zahamowanego życia duszy i prawda ta dotyczy wszystkich form we wszystkich królestwach. Sztuka leczącego polega na takim zwolnieniu i odprężeniu duszy, by jej życie mogło płynąć przez zespół organów tworzących poszczególną formę. Ciekawe jest, że usiłowanie wyzwolenia energii atomowej przez uczonych ma, ogólnie biorąc, taki sam charakter co praca ezoteryka starającego się o wyzwolenie energii duszy.

W tym uwalnianiu ukrywa się istota prawdziwej sztuki leczenia. Tu leży tajemna wskazówka. Na czwartym miejscu będziemy rozważać ciało fizyczne, jego choroby i dolegliwości, lecz tylko wtedy, gdy przestudiujemy tę część człowieka, która jest podstawą i podłożem oraz otacza gęste ciało fizyczne. W ten sposób przejdziemy od świata przyczyn wewnętrznych do świata zjawisk zewnętrznych. Zobaczymy, że wszystko to, co dotyczy zdrowia człowieka, bierze początek:

1. Z ogółu sił, uczuć, pragnień i występujących procesów myślowych, które charakteryzują trzy ciała subtelniejsze i określają życie i doświadczenie ciała fizycznego.

2. Z wpływu na ciało fizyczne całej ludzkości jako jednostki. Istota ludzka jest integralną częścią zbiorowości ludzkiej, organizmem w większym organizmie. Warunki istniejące w całości odbijają się w samej jednostce i wiele chorób, na które cierpi człowiek dzisiejszy, jest wynikiem działania okoliczności istniejących w czwartym królestwie przyrody jako całości.

3. Ze skutku działania na jego ciało fizyczne życia planetarnego, będącego wyrazem życia Logosu planetarnego, który jest ewoluującą Istotą. Włączanie się tej Istoty jest daleko poza naszą zdolnością spostrzegania, lecz skutki jego są widoczne. Nie mam zamiaru ćwiczyć głównie jednostek, by uczynić z nich skutecznych lekarzy. Dążę do fecznictwa grupowego i to jest praca dokonywana w układzie, który mnie obecnie najbardziej interesuje. Lecz żaden zespół ludzi nie może pracować jako zjednoczona całość, dopóki jeden nie kocha i nie służy drugiemu. Uzdrawiająca energia Hierarchii duchowej nie może przepływać przez grupę, jeśli istnieje w niej dysharmonia i krytycyzm.

Pierwszym przeto dziełem leczącego zespołu jest utrwalenie w sobie miłości oraz stworzenie jedności i wzajemnego zrozumienia. Chciałbym podkreślić tutaj potrzebę cierpliwości, konieczną w czasie łączenia się grupy, gdy aury jej członków poczynają się mieszać. Wymaga to trochę czasu, zanim ludzie nauczą się współpracować bezosobowo i w doskonałym zrozumieniu, a równocześnie dokonają w swej pracy scalenia się, zestrzelenia w jedno ognisko, wytwarzające niezbędny zespół w rytm takiej jedności i siły, który potrafi zsynchronizować wewnętrzne działanie.

Kandydaci i uczniowie pracujący w tym kierunku muszą ćwiczyć się w zbiorowym myśleniu i ofiarować zespołowi wszystko, co w nich jest najlepsze, a także owoc swej medytacji nad tymi sprawami. Mógłbym także dodać, że te wskazówki muszą być możliwie najbardziej zwięzłe. Spróbuję treściwie wyłożyć największą ilość prawd i wiadomości, dążąc do tego, aby każdemu zdaniu towarzyszyła jakaś realna myśl, rzucająca istotne światło na problemy, z którymi zetknie się leczący zespół.

To, co mam do powiedzenia będzie się dzielić na dwie części: pierwszą, w której zajmiemy się ogólnie pracą leczenia i nauczania, obejmującą podane przeze mnie wskazówki co do praw, techniki i metod, oraz drugą, w której zastanowimy się nad istotą duchowego lekarza, jego doskonaleniem się i sztuką leczenia. Pierwszym niezbędnym warunkiem, wymaganym od wszystkich lekarzy, jest współczujący stosunek do pacjenta, który umożliwi im wgląd w bóle i kłopoty i umocni zaufanie chorego. Podaję dwa słowa, które muszą wam ciągle towarzyszyć — magnetyzm i promieniowanie. Leczący musi być ponad wszystko inny magnetycznie i musi do siebie przyciągać:

a) siłę własnej duszy

b) tych, którym może pomóc, to pociąga za sobą postawę odśrodkową

c) te energie, które, w razie potrzeby, pobudzają pacjenta do pożądanej działalności.

To zakłada wiedzę tajemną i wyćwiczony umysł. Leczący musi również umieć promieniować, promieniowanie jego duszy daje bowiem impuls duszy chorego i proces leczenia jest wprowadzony w ruch. Promieniowanie ciała astralnego, opanowanego i nieegoistycznie nastawionego, narzuca rytm ruchom ciała astralnego pacjenta i umożliwia mu przedsięwzięcie odpowiedniej akcji, a promieniowanie ciała eterycznego, działające przez ośrodek śledziony pomaga zorganizować ciało życiowe chorego i w ten sposób ułatwia leczenie.

Lekarz przeto ma obowiązek pracować owocnie, a zależnie do tego, jaki jest on sam, taki będzie skutek jego oddziaływania na pacjenta. Gdy leczący wpływa magnetycznie i promieniuje siłami swej duszy na chorego, umożliwia mu łatwiejsze dojście do upragnionego celu, którym może być całkowite uzdrowienie lub też taki stan umysłu, który pogodzi pacjenta z życiem i jego bólami, nie przeszkadzając i nie przeciwstawiając się ograniczeniom fizycznym ciała. Może też ułatwić pacjentowi dokonanie (radosne i harmonijne) prawidłowego wyzwolenia się z ciała i przejścia przez bramę śmierci do całkowitego zdrowia.

Podstawowe przyczyny chorób


Jest to zagadnienie, z którym od wieków zmagała się praktyka lekarska. W naszej obecnie materialistycznej epoce zaszliśmy daleko w powierzchownym traktowaniu rzeczy i odbiegliśmy od częściowo prawidłowego punktu widzenia wcześniejszych wieków, w których uważano, iż choroba pochodzi od złych humorów zrodzonych i jątrzących we wnętrzu subiektywnego życia pacjenta.

W rozwoju wiedzy jesteśmy obecnie pod każdym względem po stronie zewnętrznej życia (zauważ, iż nie używam słowa powierzchownej), ale nadszedł czas, w którym wiedza może znowu powrócić do dziedziny subiektywnej i przemienić się w mądrość. Jesteśmy obecnie w przededniu rozpoznania — ze strony najlepszych umysłów zawodu medycznego i pokrewnych mu dziedzin, że w subiektywnej i niewidzialnej postawie umysłu, w uczuciach oraz w życiu zahamowanych lub nadmiernie folgowanych wrażeń zmysłowych i seksualnych należy poszukiwać przyczyn wszystkich chorób.

Na początku naszych studiów chciałbym zaznaczyć, że ostatecznej przyczyny choroby, nawet znanej dla mnie, nie bylibyście w stanie zrozumieć. Leży ona daleko wstecz, w historii odległej przeszłości naszej planety, w biegu życia planetarnego (w znaczeniu okultystycznym) i ma swe korzenie w tym, co się przeważnie nazywa złem kosmicznym. Jest to zupełnie pozbawiony sensu zwrot, lecz określa on symbolicznie właściwość świadomości pewnych niedoskonałych bogów. Biorąc za początkową przesłankę, że samo bóstwo pracuje dla doskonałości przechodzącej nasze zrozumienie, można wnioskować, że mogą istnieć dla samych bogów i dla Boga (jako życia w Systemie Słonecznym) pewne ograniczenia oraz pewne dziedziny i stany świadomości, które jeszcze oczekują opanowania. Te ograniczenia i względne niedoskonałości mogą powodować określone skutki w ciałach. Ich przejawów — w różnych planetach jako w wyrazach wielu Żyć i w systemie słonecznym jako wyrazie Żyda.

Przyjąwszy zatem hipotezę, że to zewnętrzne ciała Boskie, planety, są formami, przez które wyrażają się pewne bóstwa — można prawdziwie i logicznie wnioskować, że wszystkie życia i kształty w tych ciałach podlegają nieuchronnie ograniczeniom i niedoskonałościom, wypływającym z tych niezdobytych dziedzin świadomości i stanów dotychczas niezrozumianych przez bóstwo inkarnowane w kształt planetarny lub słoneczny. Przyjąwszy postulat, że każda forma jest cząstką jeszcze większej formy i że rzeczywiście żyjemy, poruszamy się i mamy swój byt w ciele Boga (jak to wyraził św. Paweł), my, jako integralna część czwartego królestwa natury, uczestniczymy w ogólnym ograniczeniu i niedoskonałości.

Wszystko ponad tę ogólną przesłankę przechodzi naszą zdolność pojmowania i wyrażania, bo ogólne umysłowe uzdolnienia przeciętnego kandydata i ucznia są niedostatecznie wystarczające do tego zadania. Co w istocie oznaczają takie wyrażenia jak: kosmiczne zło, boska niedoskonałość, ograniczony zakres świadomości, wolność czystego ducha, boski umysł, którymi tak swobodnie operują mistycznie i okultystycznie myśliciele tego czasu?

Czy tezy pewnych mistycznych szkół leczniczych dotyczące ostatecznej Boskiej doskonałości, sformułowania ich wiary w rzeczywistą wolność ludzkości od zwykłych chorób ciała, nie są często pięknie brzmiącymi frazesami wcielającymi ideał, a opartymi niejednokrotnie na egoistycznym pragnieniu? Czy nie tworzą one ostatecznie sądów w ich mistycznej plątaninie bez znaczenia? Jak może być inaczej, kiedy tylko człowiek doskonały ma istotne pojęcie tego, co tworzy Boskość? Z pewnością jest dla nas korzystniej, gdy przyjmiemy, iż człowiek nie ma możności poznania głęboko tkwiących przyczyn tego, co wypływa z ewolucji form życia.

Czyż nie jest mądrze stanąć wobec praw i faktów z dzisiejszym naszym rozumieniem i przyjąć, iż tak jak istnieje człowiek, który może wniknąć rozumniej w umysł Boga, niż to potrafi słabszy umysł zwierzęcia, tak samo istnieć może inny większy Umysł, działający w innych i wyższych królestwach natury, który zapewne zobaczy życie bardziej prawdziwie i dokładniej, niż to czyni rodzaj ludzki? Czy nie jest możliwe, że cel ewolucji (zarysowany i tak podkreślany przez człowieka) może w ostatecznej swej analizie być tylko częściowym fragmentem większego celu, niż on w swym ograniczonym umyśle jest zdolny pojąć.

Pełny zamiar, ukryty w umyśle Boga może być bardzo różny od tego, co człowiek dziś pojmuje, i kosmiczne dobro i zło, zredukowane do nazwy może całkowicie stracić swe znaczenie i być tylko widziane przez urojenie i ułudę, w które człowiek ubiera wszystkie rzeczy. Najpotężniejsze umysły tego wieku zaczynają dopiero spostrzegać pierwszy zamglony promień światła, przebijający ten mamiący pozór i służący przede wszystkim do odkrycia faktu istnienia iluzji. Przez rzucone w ten sposób światło, idąca śladem tego prawda może objawić się tym, którzy mają wyczekującą postawę i otwarty umysł: Samo Bóstwo jest na drodze do doskonałości.

Z tego twierdzenia można wyprowadzić wiele wniosków. Rozważając przyczyny chorób, stańmy na stanowisku, że podstawowa i ostateczna przyczyna kosmiczna leży poza granicą naszego pojmowania i że o tyle tylko wejdziemy w pewne zrozumienie ogólnie rozpowszechnionych chorób na naszej planecie, we wszystkich czterech królestwach przyrody, o ile królestwo Boga na ziemi odkryje się przed nami. Można jednakże postawić kilka zasadniczych tez, które będą w wyniku swym zgodne z rzeczywistością w sensie makrokosmicznym i mogą zrazu okazać się prawdziwe, jeśli zastosuje się je rozumnie do mikrokosmosu.

1. Każda choroba jest (jak ogólnie wiadomo) wywołana brakiem harmonii, a zatem dysharmonią (dyskordią) istniejącą między aspektem kształtu a życiem. To, co spaja formę i życie lub raczej, co jest skutkiem tego zamierzonego związku, nazywamy duszą —jaźnią, jeśli dotyczy ludzkości, a integralną zasadą, jeśli odnosi się do światów niższych. Choroba powstaje z braku równowagi między tymi czynnikami — duszą a formą życia i jego wyrazem, rzeczywistością subiektywną a obiektywną. Skutek tego — duch i materia nie są nawzajem swobodnie połączone. Jest to jeden sposób interpretacji prawa, a cała teza zamierza wyjaśnić to Prawo.

2. Ten brak harmonii, tworząc to, co nazywamy chorobą, przebiega przez wszystkie cztery królestwa natury, wywołując te warunki, które rodzą (w przypadku doskonale rozwiniętej wrażliwości) ból, kongestie, rozkład lub śmierć. Zastanówcie się nad tymi słowami: dysharmonią, choroba, ból, kongestia, rozkład, śmierć — opisują one bowiem ogólne właściwości rządzące świadomym życiem wszystkich form, zarówno makrokosmicznych, jak i mikrokosmicznych. Nie są one przyczynami.

3. Wszystkie te czynniki jednakże mogą być w swym wyniku uważane za oczyszczające i muszą być za takie uznane, jeśli ludzkość ma przyjąć prawidłową postawę względem choroby. O tym często zapomina fanatyczny uzdrowiciel i radykalny przedstawiciel idei, pojętej w sposób skończony i będącej przeważnie tylko częścią idei większej i wyższej.

4. Metody leczenia i ich technika łagodzenia bólu są właściwe ludzkości i wynikają z działalności umysłowej człowieka. Są wyrazem jego potencjalnej siły twórczej i oznaczają tego, który postępuje ku wolności. Wskazują one na wyróżniającą go zdolność odczuwania doskonałości, spostrzegania celu, a stąd pracę nad ostatecznym wyzwoleniem. Błąd jego w tym czasie polega na:

a) niezdolności pojmowania prawdziwego znaczenia bólu;

b) „niezadowoleniu z cierpienia”;

c) nie rozumieniu prawa nie przeciwstawiania się;

d) wyolbrzymianiu znaczenia formy w przyrodzie;

e) jego postawie względem śmierci i na uczuciu, iż usunięcie się z życia ze zmysłami postrzeganej formy, a w konsekwencji dezintegracji wskazuje klęskę.

5. Gdy ludzka myśl odwraca zwykłe pojęcie o chorobie i przyjmuje ją jako fakt w przyrodzie, człowiek zaczyna współpracować z prawem wyzwolenia, ze słuszną myślą prowadzącą do niesprzeciwiania się. Obecnie przez potęgę swej kierowniczej myśli i silny antagonizm względem choroby, zmierza on tylko do zwiększenia trudności. Gdy z powrotem skieruje swe myśli do prawdy i duszy, zło planu fizycznego zacznie zanikać. Zobaczymy to w dalszych studiach nad metodą wykorzenienia go. Choroba istnieje. Formy we wszystkich królestwach nie są zrównoważone z zamieszkującym je życiem i pełne są dysharmonii. Choroba, gnicie i tendencje do rozkładu istnieją wszędzie. Uważajcie — dobieram swe słowa z rozwagą.

6. Choroba nie jest przeto wynikiem fałszywej ludzkiej myśli. Istniała ona w niezliczonych kształtach życia na długo przed zjawieniem się rodziny ludzkiej na ziemi. Jeśli szukacie słownego wyrażenia i chcecie mówić w granicach ludzkiego umysłu, możecie powiedzieć z pewną dozą dokładności; Bóg, bóstwo planetarne poczuwa się do winy niewłaściwego myślenia. Lecz tym nie wyrazicie prawdy, tylko drobny ułamek przyczyny, tak jak ona przedstawia się waszemu słabemu i ograniczonemu umysłowi poprzez ułudę świata.

7. Z jednej strony choroba jest procesem wyzwolenia i wrogiem wszystkiego, co statyczne i krystalizujące się. Nie myślcie jednakże, że z tego, co powiedziałem, wynika, że przez to należy jej radośnie pożądać oraz witać ją i że proces śmierci powinien być ukochany. Gdyby tak było, kultywowalibyśmy chorobę i dawali nagrody za samobójstwo.

Szczęściem dla ludzkości, cały kierunek życia przeciwny jest chorobie i reakcja życia formy jest antytezą takiej myśli człowieka, wzbudzając w nim strach przed śmiercią. I to jest właściwe, albowiem instynkt samozachowawczy i utrzymanie jedności kształtu, jako żywotnej zasady materii, oraz dążność do przedłużenia życia w formie są jedną z największych, przez Boga danych nam, właściwości i trwać będą w dalszym ciągu. Lecz w rodzinie ludzkiej to musi ostatecznie ustąpić miejsca takiemu zwyczajowi w dziedzinie śmierci, który by uważał ją za zorganizowany i niewymuszony proces dla zachowania siły i dostarczenia duszy lepszego narzędzia przejawu.

Ludzkość do tej wolności czynu, jako całość, nie jest jeszcze przygotowana. Jednakże uczniowie i kandydaci powinni już teraz zacząć pojmować te nowe zasady istnienia. Instynkt samozachowawczy rządzi stosunkiem ducha do materii, życia do formy tak długo, jak Bóstwo samo chce się inkarnować w Swoim ciele przejawionym — planecie albo Systemie Słonecznym. W powyższym twierdzeniu podałem wam wzmiankę co do jednej z zasadniczych przyczyn chorób i wiecznej walki między uwięzionym duchem a wiążącą go formą. Waika ta używa jako metody tej wrodzonej właściwości, która się wyraża jako instynkt samozachowawczy i popęd do nieustannego istnienia, zarówno obecnej formy, jak i gatunku.

8. Tym wszystkim rządzi Prawo Przyczyny i Skutku zwane Karmą. Na Wschodzie Karmę należy uważać w rzeczywistości (w życiu formy naszej planety) za wynik przyczyn głęboko tkwiących i utajonych w umyśle Boga. Przyczyny, które możemy śledzić w związku z chorobą i śmiercią są w rzeczywistości tylko wykonaniem pewnych zasadniczych praw, które rządzą — właściwie lub mylnie, któż to powie? — Życiem Boga w formie i muszą zawsze zostać niezrozumiałe dla człowieka do czasu, aż otrzyma on wielkie wtajemniczenie usymbolizowane w Przemienieniu.

W ciągu całych naszych studiów będziemy mieć do czynienia z wtórnymi przyczynami i ich skutkami, ze zjawiskowym wynikiem tych subiektywnych rezultatów, które emanują z przyczyn dla nas za odległych, byśmy mogli je pojąć. To należy przyjąć i zrozumieć.

To jest najlepsze, co człowiek może uczynić ze swym aparatem umysłowym obecnie. Gdy intuicja działa rzadko, a umysł jest tylko niekiedy oświecony, jak może człowiek zuchwale oczekiwać zrozumienia wszystkiego? Niech pracuje nad rozwojem swojej intuicji i nad dostąpieniem oświecenia. Poznanie może wtedy przyjść swą drogą. Zyska wtedy prawo do boskiej wiedzy. Lecz prawa i zasady, które wskażą ludzkości drogę, nie uzyskania wyzwolenia ze świadomości formy i w konsekwencji przywilej zwycięstwa nad śmiercią i tymi warunkami choroby, które rządzą dziś naszym planetarnym przejawem.

Podzielimy rozważania nad przyczynami chorób na trzy części, wyłączając z naszego poszukiwania prawdy całkiem zrozumiałe, lecz równie próżne pragnienie pojęcia i uświadomienia sobie Umysłu Bóstwa. I. Przyczyny psychologiczne II. Przyczyny wypływające z życia zbiorowego III. Nasze karmiczne i długokarmiczne przyczyny. O tym wszystkim uzyskamy tylko ogólne pojęcie (iż to wszystko jest teraz możliwe), co do obecności choroby w ludzkiej rodzinie, a częściowo też i w królestwie zwierzęcym. Gdy pojmiemy tę ogólną myśl, otrzymamy jaśniejsze zrozumienie naszego problemu i będziemy mogli podążać w naszych rozważaniach naprzód nad metodami, które umożliwią nam łatwiejsze postępowanie z niepożądanymi skutkami.

Studiujący sztukę leczenia powinien również pamiętać, że istnieją trzy sposoby uzdrawiania i że wszystkie mają swój zakres i wartość w zależności miejsca na drodze ewolucji pacjenta, który ma być leczony. Pierwszy, to zastosowanie tych łagodzących środków i przynoszących poprawę metod, które stopniowo leczą chorobę i usuwają niepożądane warunki; one budują formę życiową i podtrzymują żywotność tak, że choroba może się cofnąć. Dobrym przykładem tych metod są szkoły allopatyczne, homeopatyczne, różne esteopatyczne oraz chiropraktyka i inne szkoły lecznicze. Dokonały one wiele dobrej i konstruktywnej pracy i wielki jest dług ludzkości względem wiedzy, zręczności i altruistycznej opieki lekarzy. Działają oni cały czas w gorączkowych warunkach i w niebezpiecznych skutkach, niewidzialnych na powierzchni przyczyn. Przy tych metodach pacjent jest poddawany zewnętrznie działającej stronie i powinien być bierny, spokojny i negatywny.

Przy drugim sposobie widzimy pracę i metody nowoczesnych psychologów, usiłujących działać na czynniki subiektywne i doprowadzić do porządku fałszywą postawę umysłową; te zahamowania, psychozy i kompleksy, które wywołują zewnętrzny stan niedomagań, chorobliwe warunki oraz nerwowe i umysłowe schorzenia. Przy tej metodzie uczy się pacjenta, o ile możności, współdziałania z psychologiem tak, iż pacjent jest w stanie dojść do właściwego zrozumienia siebie i uczy się wykorzeniać te wewnętrzne podniecające stany, odpowiedzialne za zewnętrzne skutki. Ćwiczy się go w postawie pozytywnej i aktywnej i to jest wielki krok we właściwym kierunku. Dążenie do połączenia metody psychologicznej z leczeniem zewnętrznym, fizycznym jest zdrowe i właściwe.

Trzeci sposób, to najwyższa i najnowsza metoda odwołująca się do pozytywnej działalności własnej duszy człowieka. Dokonuje się wtedy prawdziwego leczenia, które będzie stosowane w przyszłości, kiedy życie duszy popłynie bez przeszkód i oporu przez każdą cząstkę formy zewnętrznej. Może ono wtedy ożywiać ją swą siłą, usuwając te kongestie i przeszkody, które są tak skutecznym źródłem chorób. To da wam wiele do myślenia. Jeśli zaś pójdziemy powoli ze względu na zastosowanie techniczne i metody, to dlatego, iż usiłuję położyć zdrowe podstawy pod te wiadomości, których później wam udzielę.

Fragmenty z 'Leczenie Ezoteryczne" by Alicja A. Bailey
Wyjątek z wypowiedzi Tybetańczyka ogłoszony w sierpniu 1934 r.

Cdn. – Ciąg dalszy nastąpi…

Niniejszy materiał jest częścią programu edukacji w zakresie Leczenia Duchowego w Szkole Białej Magii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz